"Gajka i Jacek Kuroniowie" - Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin

Wydawnictwo: Czerwone i Czarne
Data wydania: luty 2011
Liczba stron: 288

Przyznam szczerze, że jeszcze niedawno, słysząc nazwisko "Kuroń", przed oczami stawał mi widziany w telewizji - bardzo wysoki i pulchny mężczyzna smażący kotlety i doprawiający zupy, Maciej Kuroń, syn Jacka i Gajki. Oczywiście, obiło mi się o uszy "coś" chociażby o kuroniówkach, ale nigdy nie zastanawiałam się nad tym dłużej. Cieszę się bardzo, że ta książka trafiła w moje ręce i sprawiła, że już czytając ją, przeszukiwałam internet w poszukiwaniu większej ilości informacji i myślałam gdzie mogę nabyć jakąkolwiek książkę Jacka Kuronia.

Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek czytała książkę w takiej formie - wypowiedzi 'głównych bohaterów' przeplatane wspomnieniami ich znajomych, przyjaciół i rodziny. Jest to świetnie opisana historia, bardzo dobrze wplatane wątki. Ciężko jest oderwać się od niej, człowiek chce wiedzieć więcej i więcej.

Miłość Gajki i Jacka nie była łatwa i usłana różami. Ich związek przeżył wiele burz, nieoczekiwanych zdarzeń.. jednak nigdy nie rozpadł się, a nawet wręcz odwrotnie - stawał się silniejszy.
Gajka była w Jacka wpatrzona. Nie narzekała, nie zrzędziła, nie kazała wybierać. Żyła tak, żeby on był szczęśliwy. Dla niego, jego życiem. Lubiła to, co on lubił, ceniła to, co on cenił; chciała tego, czego on, dążyła do tego, do czego on dążył. I czuła, że tak ma być.
Gajka była wspaniałą kobietą, troszczącą się nie tylko o swoich najbliższych, ale również pomagającą tym, którzy tego potrzebowali. Jednak potrafiła postawić na swoim, wyrazić własne zdanie. Znajomi wspominają, że swoim spojrzeniem potrafiła 'ustawić do pionu' każdego. Życie pokazuje, że była cierpliwa, miała świadomość tego, że Jacek na pierwszym miejscu stawia 'sprawę'. Jednakże nie skarżyła się, od początku wiedziała na co godzi się, wchodząc w związek z tym mężczyzną.
Jacek lubił okazywać uczucia jak wariat. Mówił, że kocha, i nie krępował się obecnością ludzi. Wręcz przeciwnie, wszyscy musieli wiedzieć, jak wielką czuje miłość. Okazując otwarcie uczucia, nie bał się posądzeń o nadmierną ckliwość. Wszystko z siebie wylewał..
Był dobrym mężczyzną, pomagał wszystkim - potrafił oddać wszystkie swoje oszczędności dla innych, nie martwiąc się co będzie jutro. Kochał żonę ogromną miłością, był ogromnie zazdrosny, jednak nie przeszkadzało mu to we flirtowaniu z innymi. Był kobieciarzem i nie krył się z tym.
Kiedy według Gajki posuwał się za daleko, był przywoływany do porządku. Natychmiast interweniowała, nie patrząc, czy są przy ludziach, nie czekając, aż będą sami. Podchodziła i wymierzała mu dwa policzki, plask, plask. A on wtedy padał na kolana i wołał: bij, Gajka, bo zasłużyłem.
Gajka nieraz musiała radzić sobie sama, gdy mąż wyjeżdżał w ważnych sprawach lub latami siedział w więzieniu. Była silną kobietą, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Trwała przy boku swojego mężczyzny, nawet wtedy, gdy nie zgadzała się z jego działaniami. Jacek bardzo przeżył śmierć żony, cierpiał przez bardzo długi czas. Nawet po wielu latach, będąc w nowym związku, ciągle myślał o niej, wspominał. Miał ją w sercu zawsze, ponieważ prawdziwa miłość nie umiera nigdy. Nawet wtedy, gdy osób obdarowujących się nią, nie ma już na świecie.

Mam cichą nadzieję, że każdy człowiek spotka w swoim życiu taką osobę, istną połówkę jabłka czy pomarańczy, z którą będzie mógł przejść przez swoje życie. Wspaniałe musi być uczucie bycia z kimś, kto zawsze jest przy nas, na dobre i na złe. Oby, wszyscy mogli je poznać.

Ocena: 4/6

3 komentarze

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Niezbyt przepadam za biografiami, szczególnie osób których życiorysy nie zbyt mnie interesują, dlatego "Gajkę.." sobie daruję :)
    Co do "Kodu..." to rzeczywiście wzbudził on wielki medialny szum. W głównej mierze sprawiło to, że sporo odwlekałam lekturę tej powieści. Jednak ostatecznie nie żałuję :)
    P.s. Serdecznie witam w gronie recenzentów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także za biografiami nie przepadam. Muszę jakoś osobę naprawdę mocno cenić, aby sięgnąć po książkę o niej. Póki co przeczytałam biografię o kolarzu Lancie Armstrongu. W planach mam boską MMarilyn i Audrey.
    Kuronia za bardzo nie lubię, więc sobie daruję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo. To gratuluję wygranej :)
    Według mnie jak najbardziej nadajesz się do pisania recenzji. Więc nie zastanawiaj się i oceniaj dalej!
    Dodaję do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.