D. Gąsiorek-Drzymała - "Alfabet dziecka poszukującego"

Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Data wydania: wrzesień 2011
Liczba stron: 28

Przeglądając ofertę Warszawskiej Firmy Wydawniczej natknęłam się na intrygujący mnie tytuł: „Alfabet dziecka poszukującego”. Postanowiłam przeczytać opis tej książki, dzięki któremu moje zainteresowanie jeszcze wzrosło. Ze względu na swoje upodobania oraz kierunek, który studiuję, doszłam do wniosku, że ta książeczka licząca zaledwie tyle stron spodoba mi się. Uwielbiam wszelkie książki, które poruszają problematykę dzieci opuszczonych, zaniedbywanych, chorych bądź osieroconych, dlatego od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać, gdyż ta tematyka jest bliska mojemu sercu.

Bohaterem jest „dziecko poszukujące” - chłopiec, który wraz z bratem znajduje się już w trzeciej rodzinie zastępczej, a szansa na ustabilizowanie się ich sytuacji życiowej jest wielką niewiadomą. Chłopiec jest zagubiony, smutny i niepewny siebie, ale zarazem nad wiek dojrzały i świadomy swoich zachowań. Bracia nie za bardzo wiedzą czym jest matczyna miłość, gdyż ich rodzicielka nie żyje. Natomiast ojciec obu chłopców twierdzi, iż nie może zająć się nimi, ponieważ nie jest w stanie tego zrobić.

Dzieci nie potrafią uwierzyć, iż jakaś rodzina może ich szczerze pokochać, ponieważ dotychczasowe doświadczenia utwierdzają ich w przekonaniu, że jest to niemożliwe. Ich pragnieniem jest odnalezienie ciepła i prawdziwej miłości, niestawiającej jakichkolwiek warunków.

Przedstawiony ból i smutek jest wręcz namacalny. Chłopiec nazywa siebie zerem, kimś kto jest zły i zepsuty. Nienawidzi siebie i twierdzi, że nic dobrego już go nie spotka, ponieważ nie zasługuje na to. Jednak z drugiej strony tli się w nim iskierka nadziei, szepcząca, iż być może gdzieś na ziemi istnieją ludzie, którzy zechcą pokazać takim dzieciom jak on i jego brat, że wcale nie są okropni i zasługują na miłość.

Książkę czyta się niezwykle szybko – nie tylko ze względu na ilość stron, ale również formę w jakiej została napisana. Każda strona to litera alfabetu, do której dopasowane jest jedno słowo, które ma większe lub mniejsze znaczenie w życiu dziecka poszukującego.

25 stron przepełnionych bólem, samotnością, cierpieniem, brakiem wiary w siebie. Z drugiej strony między przewracanymi kartkami można wyczuć odrobinę nadziei na to, że jednak gdzieś znajdują się ludzie, którzy są w stanie pokochać szczerze, bezwarunkowo i na zawsze.

Za książkę serdecznie dziękuję:

15 komentarzy

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Chyba mogę polecić tą książkę Przyjaciółce, która również studiuje pedagogikę (tyle że nie opiekuńczo-wychowawczą;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coś dla mnie. Zapraszam na nową recenzję.

      Usuń
    2. też się wybieram na podobne studia.

      Usuń
  2. Tematyka ważna, więc czemu nie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo takie "drobiazgi" najbardziej zostają w pamięci...

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mnie zaciekawiłaś! Lubię takie książki i koniecznie muszę się w nią zaopatrzyć.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja na razie nie jestem zainteresowana, ale może kiedyś będę jej potrzebować ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. W tej chwili nie mam natchnienia na taki typ książek, ale może za jakiś czas. Widzę, że czytasz McCarhy'ego. Niedawno poznałam twórczość tego autora i jestem ciekawa, jak Twoje wrażenia? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam już ponad połowę "Rączych koni" McCarthy'ego, więc recenzja ukaże się niebawem. :)

      Usuń
  7. Tematyka również jak najbardziej moja. :) Lubię czytać o dzieciach w każdym wydaniu. Lubię książki tego typu, więc z chęcią przeczytam, skoro dobrze oceniasz. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. 28 stron? Jestem w szoku!
    Lecz mimo wszystko jakoś nie ciągnie mnie do tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też lubię taką tematykę, chociaż nie za często, bo wprowadza w specyficzny nastrój.
    Jeżeli będzie okazja to bardzo chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Taka tematyka trochę mnie przeraża, więc póki co spasuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio większość książek na które się u Ciebie natykam wpasowuje się w mój gust idealnie. Po tę też sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Śliczna okładka, a i sama książka wydaje się interesująca.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.