Tytuł oryginału: All the Pretty Horses
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Seria/cykl: Trylogia Pogranicza
Data wydania: kwiecień 2012
Liczba stron: 424
Westerny to zdecydowanie nie moja bajka. Nigdy nie przepadałam również za filmami czy opowieściami o mężczyznach, którzy nie rozstają się z końmi, a ich główne atrybuty to kapelusze oraz spluwy. Przyznam, że miałam pewne obawy sięgając po tę książkę. Czy miałam rację? A może moje wyobrażenia były bezpodstawne? O tym przekonacie się w dalszej części mojej recenzji.
"Rącze konie" to pierwsza część "Trylogii Pogranicza", za którą autor dostał nagrodę US National Book Award i National Book Critics Award. Ponadto w 2000 roku powstał film o tym samym tytule, gdzie wystąpili Matt Damon i Penelope Cruz.
Bohaterem powieści jest szesnastoletni John Grady Cole, który postanawia wyprowadzić się z domu po śmierci dziadka. Głównym powodem jest to, iż jego matka postanawia sprzedać ranczo, na co chłopak nie chce pozwolić. Niestety, jego prośby nie dają rezultatu, dlatego John ucieka do Meksyku wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Lacey’em Rawlinsem. Po drodze dołącza do nich Jimmy Blevins. Jednak tylko dwóch z nich dociera do ogromnego rancza, gdzie podejmują pracę.
Jak na prawdziwy western przystało – pojawia się również wątek miłosny. John zapoznaje Alejandrę –siedemnastoletnią córkę właściciela rancza. Rozbudza się w nich namiętne uczucie. Jednak nie mogą ostentacyjnie okazywać swojego zauroczenia, gdyż nie jest to mile widziane przez lokalną społeczność, a szczególnie przez jej ojca i ciotkę, która jeszcze nieraz zamiesza w życiu chłopaka.
Nie jest to jednak jedynym zmartwieniem Johna. Pewnego dnia wraz z Rawlinsem zostaje aresztowany. Obaj w więzieniu przeżywają wiele nieprzyjemnych, a wręcz okrutnych chwil. Poleje się krew, pojawi się wiele kłótni i brutalnych scen. Jak chłopcy poradzą sobie w tym okrutnym świecie?
Opis wydawcy głosi, iż "Rącze konie" to "hipnotyzująca opowieść o miłości, dojrzewaniu, utraconej niewinności, pierwszych męskich decyzjach i przyjaźni, z której trzeba zdać egzamin”. Czy przyjaciele zdadzą ten egzamin? Nie będę psuła lektury tym, którzy skuszą się na nią, więc pozostawię to bez odpowiedzi, aczkolwiek zapewniam, że prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko. Tylko czy ta, która ich łączy, właśnie taka jest?
Jeżeli chodzi o stronę techniczną książki to mam kilka zastrzeżeń. Głównym jest brak myślników przy wypowiedziach bohaterów - z kontekstu należy domyślać się kto jest autorem danych słów. Niestety, nie zawsze miałam pewność, że poprawnie to wywnioskowałam. Często nie było też napisane kogo dotyczy dany opis, przemyślenia itd. Uważam, że jeśli byłoby to lepiej przemyślane i skonstruowane to książkę czytałoby się o wiele przyjemniej i szybciej. Jednak.. przy dobrej lekturze takie mankamenty można przecierpieć. Tutaj właśnie tak jest.
Jak potoczą się dalsze losy Johna? Wróci do domu i pogodzi się ze sprzedażą rancza? A może uniesie się honorem i będzie podróżował dalej, szukając szczęścia i swojego miejsca na ziemi? Co z jego znajomością z piękną Alejandrą? Za co został aresztowany? Co stało się z Blevinsem, który nie dotarł z nimi do Meksyku? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź czytając "Rącze konie".
Mam nadzieję, że niebawem w moje ręce trafią dwie kolejne części tej trylogii – "Przeprawa" oraz "Sodoma i Gomora". Interesujące kreacje bohaterów sprawiły, iż z niecierpliwością czekam na zapoznanie się z ich dalszymi losami.
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Przepadam za westernami i już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w tą książkę. Ciekawa jestem jak mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka. Czekam niecierpliwie na drugi tom:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Cóż, nie dla mnie. :x
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Raczej nie gustuje w westernach, zdecydowanie tematyka mojego taty, który jest zapalonym fanem tego gatunku. Na pewno mu polecę tę powieść :)
OdpowiedzUsuńKsiążka może być ciekawa, a twoja ocena dodatkowo mnie zachęca :)
OdpowiedzUsuńDla mnie ksiażka była rewelacją. W ogóle uwielbiam autora.
OdpowiedzUsuńUmiejętnie zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tę pozycję, za pomocą postawienia szeregu pytań bez odpowiedzi... hah powinnam mieć Ci za złe, bo tyle już książek mam na liście a tu dojdzie kolejna :P
OdpowiedzUsuńRozumiem, że jest to wznowienie, a wiesz może w którym roku wydano oryginał? ;) Pozdrawiam!
Mam nadzieję, że wybaczysz mi? ;-)
UsuńOryginał wydano w 1996roku.
Brzmi ciekawie;) W wolnej chwili chętnie sięgnęłabym po tę książkę, tym bardziej że ostatnią powieścią o mniej lub bardziej "kowbojskiej" tematyce, którą czytałam, był bodajże "Winnetou". A to było dawno;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za autorem, więc spasuję ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie książki tego autora i nie jestem pewna, jak go ocenić. Dam mu jeszcze jedną szansę, może się skuszę na ten tytuł. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDługo nie mogłam się przekonać do tego autora, ale chyba najwyższy czas, by dac mu szansę. Będę miała na uwadze tę pozycję. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńteż na ogół omijam tę tematykę szerokim łukiem, ale jak widać czasem warto złamać przyzwyczajenia.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawa lektura :)
OdpowiedzUsuńOstatnio, właśnie wczoraj, szukałam tej książki w bibliotece, ale bezskutecznie. Więc jak najbardziej zaciekawiłaś mnie tą recenzją - przynajmniej wiem, czego się spodziewam. Zastanawiam się nad klimatem opowieści - autor znany jest z wręcz depresyjnych książek (chociażby "W drodze", które były dla mnie wręcz wymarzonym prezentem gwiazdkowym, choć nadal tkwię gdzieś przy 30 stronie), przy których trzeba posiedzieć, zastanowić się... Cieszę się, że Ci się spodobał i będziesz recenzowała tę trylogię, chciałabym wiedzieć o niej coś więcej.
OdpowiedzUsuńDobra recenzja, nienawidzę spojlerów i świetnie, że tego unikasz. Poza tym piszesz jak zwykle treściwie, bez owijania w bawełnę.
Przepraszam, że jeszcze nie wzięłam udziału w tej zabawie blogowej, ale postanowiłam w czerwcu-lipcu odświeżyć bloga i wówczas odpowiem. Przepraszam również za moją częstotliwość, no ale staram się czytać każdą recenzję. Zazdroszczę takiej chęci do pisania i czytania, jak Ty sobie gospodarujesz czas, hm? Musisz mi polecić jakąś metodę, bo ja łapię się wszystkiego i w efekcie wychodzi nic.
No cóż, jak zwykle się rozgadałam (rozpisałam), więc pozdrawiam i życzę udanych spotkań z literaturą:)
Zaciekawiło mnie jeszcze kilka książek tego autora i zastanawiam się nad tym, żeby sięgnąć po jakąś. Chociaż przyznam, że mam cichą nadzieję, iż są pisane w trochę innej formie niż "Rącze konie", czyli z jasno zarysowanymi dialogami.
UsuńJeżeli chodzi o spojlery - również tego nie lubię i staram się tego nie robić. Jeśli kogoś zainteresuje dana książka to ją zdobędzie i wtedy dowie się jak rozwinęła się akcja. Co to za przyjemność dowiedzieć się co będzie w danej książce? Największy smaczek jest na te pozycje, które zaciekawią nas i będziemy mieli ogromną ochotę na poznanie zakończenia.
Oj, z moim gospodarowaniem czasu bywa dość ciężko. Jak patrzę na inne recenzentki i ich aktualizacje to aż łapię się za głowę, dziwiąc się kiedy one znajdują czas? U mnie jest zdecydowanie słabiej - oczywiście czytam kiedy tylko mogę, ale niestety bywa czasami ciężko. Szczególnie czerwiec jest dla mnie trudnym miesiącem - pełno zaliczeń, egzaminy, dwa wesela, a w tym dodatkowo - w tę sobotę będę Starszą. Jak widać, czasu mam niewiele, dlatego recenzji naprawdę nie umieszczam zbyt często. Poza tym, przeczytać książkę jest łatwiej, gorzej jest z napisaniem recenzji w taki sposób, aby była logiczna, składna i w miarę dobra. Trzeba poświęcić na to trochę czasu i cierpliwości. ;-)
Świetne są Twoje recenzje książek, uwielbiam je czytać!! Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki .. Dziękuje :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)