Tytuł oryginału: Lea Wirbelwind und der Streit im Kindergarten
Autor: Christine Merz, Betina Gotzen-Beek
Wydawnictwo: Jedność
Data wydania: marzec 2008
Liczba stron: 32
Możliwe, że nieraz słyszeliście o dzieciach, które nie lubią chodzić do przedszkola. Traktują to jako karę, a przebywając w nim, z niecierpliwością wypatrują przyjścia rodziców lub dziadków. A może znacie takie szkraby, które zrobiłyby wszystko, aby jednak zostać w domu i móc cieszyć się beztroskimi chwilami we własnych czterech kątach? Jeśli tak to macie przechlapane. Doskonale wiem, ile nieraz wysiłku trzeba włożyć w to, aby jednak wyprawić takiego łobuziaka do przedszkola. Pocieszę Was jednak, że w końcu nadejdzie taka chwila, kiedy owe przymuszanie nie będzie już konieczne, a dziecko będzie dumnie tytułowało się prawowitym przedszkolakiem.
Małgosia to dziewczynka uwielbiająca uczęszczać do przedszkola. Z niecierpliwością wyczekuje pierwszych promieni słońca, kiedy będzie mogła wyskoczyć z łóżka, ubrać się, uczesać i szybko pobiec na śniadanie. Po umyciu ząbków, szybko nakłada potrzebne rzeczy i zbiega ze schodów. Dokąd tak pędzi? Oczywiście, że do przedszkola. Jednak zanim ta chwila nadejdzie, biegnie po swoją najlepszą przyjaciółkę Marysię, bez której nie wyobraża sobie dnia w przedszkolu. Na miejscu dziewczynki udają się do ogrodu, gdzie budują zamki z piasku. W pewnym momencie podchodzi do nich Olga, która jest w przedszkolu dopiero od dwóch dni, z propozycją zabawy dla Marysi. Dziewczynka zgadza się i obie idą jeździć na hulajnodze. Małgosię ogarnia smutek, więc postanawia pobawić się w sali z innymi dziećmi. Do przedszkolaków dołącza również Marysia, jednak Olga znowu proponuje jej coś innego. Sytuacja powtarza się – tytułowa bohaterka nie wytrzymuje i próbuje rozprawić się z „nową”. Między dziewczynkami dochodzi do kłótni, która przemienia się w bijatykę, podczas której zostaje zniszczona nowa lalka Olgi. Małgosia czuje się winna i pociesza nową koleżankę. Na szczęście, Olga nie gniewa się długo i wszystkie trzy dziewczynki dołączają do zabawy, którą proponują im koledzy. Dzieci zapominają o przykrym incydencie i zatapiają się w zabawie.
Książeczka "Małgosia i kłótnia w przedszkolu" uświadamia, że nie warto kłócić się i trwać w gniewie, ponieważ przynosi to wszystkim wiele przykrości. Lepiej wyjaśnić sobie niektóre sprawy, dojść do porozumienia i zapomnieć o sprzeczce. Przygody Małgosi zaciekawią nie tylko przedszkolaków, ale również młodszych smyków, jak i starszaków.
Za książeczkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Jedność.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
ja byłam takim dzieckiem i z płaczem chodziałam do przedszkola, aż wstyd sie przyznac ; ) ksiazka na pewno dobra dla maluchów.
OdpowiedzUsuńJeżeli moja chrześnica będzie płakała idąc do przedszkola, podsunę bratowej tę książkę z pewnością :)
OdpowiedzUsuńCiekawa książeczka i z pewnością dla wielu przydatna. :) Moi siostrzeńcy codziennie płaczą, ale gdy siostra przychodzi po nim do przedszkola po pracy i jest tekst: "Mama, już jesteś? Popsułaś nam zabawę"... :)
OdpowiedzUsuńDzieciaczki właśnie tak mają. Często ciężko ich wysłać do przedszkola, ale jak już zaczną tam zabawę to trudno ją przerwać. :-)
UsuńKsiążki dla dzieci zawsze mają mądry, prosty morał, którego wielu książkom "dla dorosłych" brakuje. Sama pamiętam, że przedszkole kochałam i chciałam do niego chodzić, a płakałam jak przychodziła po mnie mama.
OdpowiedzUsuń