
Wydawnictwo: W drodze
Data wydania: luty 2009
Liczba stron: 168
Samotne rodzicielstwo jest powszechnie znanym zjawiskiem. Aktualnie spotyka się coraz więcej niepełnych rodzin, gdzie brakuje jednego rodzica. Nie ukrywając - najczęściej z dziećmi pozostają matki. Jednak zdarzają się sytuacje, kiedy to ojcowie muszą stawić czoła i zaopiekować się swoimi pociechami.
Akcja "Roku taty" rozpoczyna się w piątek, trzynastego sierpnia 2004 roku. Dzień zapowiada się dobrze, mimo tego, że jest to piątek, a jak śpiewała Kasia Sobczyk – "trzynastego wszystko zdarzyć się może". Główny bohater książki nie przypuszcza, że te słowa okażą się prorocze. Jego żona nagle oznajmia mu, że wyjeżdża na czas nieokreślony do Australii. Mężczyzna jest zaskoczony tą nagłą decyzją i zastanawia się co doprowadziło do tego, iż jego żona postanowiła wyjechać, zostawiając go z czterema córkami – Małgosią, Marią, Martą i Anią.
Główny bohater staje przed trudnym wyzwaniem, gdyż do tej pory to głównie żona opiekowała się ich pociechami. Konfrontacja z kobiecym światem, tak bardzo innym niż męski, okazuje się zaskakująca i pouczająca, a czasami niezrozumiała. W końcu kobiety i mężczyźni pochodzą z innych planet i nie zawsze myślą w ten sam sposób. W związku z tym zdarzają się nieporozumienia i sprzeczki. Ojciec musi zacząć radzić sobie z domowymi obowiązkami, wywiadówkami i życiowymi wyborami swoich pociech. Poza tym, życie z nastoletnimi dziewczynami nie jest łatwe, gdyż jest ono przepełnione buntem, hormonami, pierwszymi miłościami i huśtawkami nastrojów. Poza tym, samotny ojciec wywołuje współczucie u innych ludzi, szczególnie u pań, które patrzą na niego przychylnym okiem. Chociaż w niektórych sytuacjach jest to dla niego na rękę.
Mimo tego, iż w jego córkach płynie ta sama krew, wszyscy wiedzą, że są one zupełnie inne. Każda ma inny charakter i to jest w nich wspaniałe. Razem tworzą mieszankę wybuchową. Ich głowy są pełne pomysłów, nie zawsze racjonalnych. Często kierują się emocjami, a wtedy do akcji musi wkraczać ojciec. Jednak w niektórych sytuacjach córki wykazują więcej dojrzałości niż ich tata.
Ojciec to ktoś prowadzący za rękę do pewnego momentu, a potem puszcza, chociaż go to boli, bo nie nadąża. I po prostu jest : do niego się wraca, by się pochwalić, wypłakać, odpocząć i tyle. Dziecko żyje samodzielnie, swoim życiem. *
Główny bohater zaczyna uświadamiać sobie, że nie był takim mężem, jakim powinien być. Do jego długiego związku wkradła się rutyna. Mężczyzna przestał traktować żonę jak kobietę, ale jako matkę swoich dzieci. Zaczyna rozumieć to dzięki córkom i swojemu rodzeństwu, które przez cały czas mają kontakt z jego żoną. Kobieta przeprowadza z nimi długie rozmowy telefoniczne, natomiast kontakt z mężem ogranicza się do krótkich, rzeczowych e-maili.
Jak skończy się cała historia? Czy rodzina znowu będzie razem? A może matka dojdzie do wniosku, że jej małżeństwa nie da się odratować? Jak w tym wszystkim odnajdują się dziewczynki i samotny ojciec? Zapraszam do lektury „Roku taty”, a wszystkie wątpliwości zostaną wyjaśnione.
Autorem książki jest Krzysztof Popławski – zakonnik, teolog, filozof. Pomysł na książkę o samotnym ojcu zrodził się z opowieści osób, które spotkał na swojej drodze. Jako ksiądz wysłuchuje wielu historii rodzin, które stały się kanwą jego książki.
„Rok taty” liczy zaledwie 168 stron, ale można na nich znaleźć wiele ciepła, wiary, optymizmu i nadziei. Książkę czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Niektóre momenty zmuszają do zastanowienia, a inne wzbudzają niepohamowany śmiech u czytelnika. Polecam tę książkę nie tylko samotnym rodzicom, ale wszystkim zainteresowanym osobom. Myślę, że nie zawiedziecie się.
* cytat ze str. 86
Za możliwość poznania tej uroczej historii dziękuję wydawnictwu W drodze.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
O z chęcią bym przeczytała. To zdecydowanie coś dla mnie ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTemat książki niezbyt wyszukany, ale książka wydaje się być warta przeczytania. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo narescie, ktoś postanowił przedstawić mężczyznę w podbramkowej sytuacji.
OdpowiedzUsuńOj, nie dla mnie ta książka...
OdpowiedzUsuńCiekawa historia, myślę że warta przeczytania. W ogóle muszę polecić Twój blog przyjaciółce - też studiuje pedagogikę, myślę że znalazłaby tutaj dużo ciekawych książek dla siebie;)
OdpowiedzUsuńBędzie mi bardzo miło. Na mojej półce leży stosik książek ściślej związany z pedagogiką, więc niebawem takich książek będzie u mnie więcej, więc być może koleżanka znajdzie coś dla siebie. Zapraszam ją! :-)
UsuńNie obiecuję, że będzie komentować, ale na pewno poczyta - już ja ją zachęcę;)
UsuńDziękuję za wzięcie udziału w konkursie i za informację o nim na Twoim blogu!
Pozdrawiam;)
lubię takie życiowe historie i z równie wielką przyjemnością je kolekcjonuję, więc może niedługo skuszę się też na Rok taty :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że książka może mi się spodobać:))
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu pierwszej części recenzji pomyślałam zaraz o tej zastraszającej liczbie filmów, które opierają się na właśnie takiej fabule. Mamusia wyjeżdża, tatuś zostaje z dzieckiem i musi się do niego "przyzwyczaić". Niestety, zazwyczaj są to żałosne komedie, które mnie do siebie nie przekonują (poza "Tylko mnie kochaj":))
OdpowiedzUsuńJednak w wypadku tej książki, wydaje się, że nie grozi jej taka kompromitacja. Po pierwsze mamy kilka dziewczynek, poza tym, widać, że autorowi nie zależy jednie na niszowym zabawieniu czytelnika. Tak mi się przynajmniej wydaje. Dlatego ja bardzo chętnie dam tej książce szansę.
Ten typ książek w ogóle mnie nie przekonuje, póki co nie czuję potrzeby zapoznania się z tą lekturą.
OdpowiedzUsuńAle swietna okładka! :) Mam nadzieje, ze kiedys wpadnie mi ta ksiazka w rece:)
OdpowiedzUsuńZupełnie obecnie nie mam ochoty na książki tego typu, ale gdy w przyszłości wpadnie mi w ręce to na pewno przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do nas.
Czytałam tę książkę jakoś rok temu. Szalenie mi się podobała. Bardzo lubię takie historie. W tej dostrzegłam wówczas dużo autentyzmu. I pamiętam, że początkowo myślałam iż są to zapiski autobiograficzne. Mocno się zdziwiłam przeczytawszy notkę o autorze... :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Autor zrobił taką zmyłkę.. ;-) Na początku wydaje się, że są to zapiski autobiograficzne, a na końcu okazuje się, że to fikcja oparta na pewnych wątkach z życia. ;-)
UsuńLubię takie książki! To zdecydowanie coś dla mnie. Twoja recenzja zachęca mnie:)
OdpowiedzUsuńJestem mocno zainteresowana tą książką. Przeraża mnie lekko fakt, że napisał ją zakonnik :-)
OdpowiedzUsuńNaprawdę - nie ma się czego bać! Nie ma tu odwoływań do wiary, namawiania do czegokolwiek. Spokojnie! :)
UsuńTak samo jak Scarlett zdziwił mnie fakt, że książkę napisała osoba duchowna, jednak mimo wszystko z chęcią bym się zapoznała z tą krótką powieścią :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie lektury, rodzicielstwo to dla mnie w tej chwili chyba najbardziej pasjonujący temat i mogłabym o tym czytać bez przerwy :) Co prawda wolę, kiedy taka książka jest autentyczna, ale skoro kilka osób dało się nabrać, to chętnie spróbuję :)
OdpowiedzUsuń