Nicholas Searle - "Pogromcy mitów: Ciało - mity, prawdy i półprawdy"

Tytuł oryginału: Mythbusters. Rock the Body. 
Mythbusting Adventures Into the Amazing World of the Human Body
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 5 września 2012 
Liczba stron: 156
Miłośnicy programów emitowanych na Discovery Channel z pewnością znają panów z okładki. Z tego względu, iż nie jestem posiadaczką owego kanału telewizyjnego, do tej pory miałam niewielkie pojęcie o "Pogromcach mitów". Owszem, o programie Adama i Jamiego słyszałam co nieco, ale nie na tyle, abym mogła wypowiadać się o nim bądź prowadzić dyskusję na tematy poruszane w "Pogromcach mitów". Na szczęście w moje ręce trafiła najnowsza książka, w której Adam i Jammie zabierają czytelników we wspaniałą podróż w głąb ludzkiego ciała.

Jestem pewna, że nieraz zadawaliście sobie pytania związane z funkcjonowaniem ludzkiego organizmu. Niektóre procesy i reakcje zachodzące w ciele człowieka, wydają się fenomenalne, niezwykłe i trudne do pojęcia dla laików, a czasami nawet i samych naukowców.

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się w jaki sposób bakterie pomagają w oddychaniu albo jaki nacisk wytrzyma ludzka kość? A może wiecie co sprawia, że ziewamy?Czy uważacie, że człowiek potrafi złapać zębami wystrzeloną kulę? A co dzieje się z tuszem podczas robienia tatuażu? Może wiecie, czy cukierki zawierające dwutlenek węgla mogą rozsadzić żołądek? Odpowiedzi na te oraz wiele innych pytań znajdziecie, sięgając po "Pogromców mitów: Ciało - mity, prawdy i półprawdy" autorstwa Nicholasa Searle'a.

Ta publikacja jest świetna. Podczas lektury dowiedziałam się wielu rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Mieliście świadomość tego, że psy posiadają gruczoły wytwarzające pot, wyłącznie na podeszwach łap? Właśnie to sprawia, że w upalne dni nasze pupile tak strasznie dyszą. Poza tym, wiecie, że mocz przewodzi prąd, a najskuteczniejszym środkiem przeciwbólowym jest imbir? Dla mnie - osoby leworęcznej - ciekawą informacją okazał się fakt, iż osoby piszące lewą ręką mają wrodzony krótszy czas reakcji niż praworęczni. Ach, jak miło!

Największym zaskoczeniem, a na pewno nie najmilszym, okazała się wzmianka o gazach jelitowych, która uświadamia czytelników, iż wstrzymane gazy wędrują do krwiobiegu, a następnie przedostają się do płuc i zostają wydalane... przez usta! W takim wypadku chyba lepiej najeść się wstydu, puszczając bąka w towarzystwie, niż wstrzymać się i mieć świadomość, że gazy i tak wydostaną się z naszego organizmu - innym wyjściem. A fu!

Swoje słowa uznania kieruję ku tłumaczowi tej książki, który naprawdę przyłożył się do tego zadania i sprawił, że "Pogromców mitów" czyta się niezwykle płynnie, szybko i z niegasnącym zainteresowaniem. Dużym plusem jest także zróżnicowana czcionka, dzięki czemu wiemy, co zasługuje na szczególną uwagę (oczywiście wszystko! ;-)). Szata graficzna jest świetna - przyciągająca wzrok, ale zarazem nie odciągająca uwagi czytelnika od treści zawartej na danej stronie. Ponadto, osoby pracujące nad tą książką zadbały również o odnośniki wyjaśniające bądź uzupełniające poszczególne informacje, a co ważniejsze wiadomości ujęte są w ramkach. Kwintesencją całej publikacji jest niebanalny, zabawny i miejscami ironiczny styl, który powoduje nieoczekiwane wybuchy śmiechu.

Tak naprawdę, nigdy nie byłam zafascynowana szkolnym przedmiotem, jakim jest biologia, i myślę, że pewną część winy (o ile można tutaj o niej mówić) ponoszą nauczyciele, którzy zazwyczaj próbowali jedynie odbębnić zajęcia jak najszybciej, aby mieć święty spokój. Jestem przekonana o tym, że gdyby nauczyciele biologii byli chociaż w pewnym stopniu tacy, jak badacze w "Pogromcach mitów", to świat byłby o wiele prostszy i piękniejszy, a na pewno zapełniony większą ilością miłośników biologii. Na ostatnich stronach znajduje się zdanie:
Robiliśmy wszystko, by równocześnie zaspokoić twoją żądzę wiedzy i pragnienie rozrywki. *
Zapewniam, że udało się!

* cytat ze str. 147

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Pascal.

36 komentarzy

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Nigdy nie miałam do czynienia z książkami tego wydawnictwa, ale muszę się zaznajomić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tych Panów i lubię takie tematy, więc jak najbardziej książka dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytanie o ich eksperymentach chyba mija się z celem. Lepiej obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy jedno wyklucza drugie? :) Można i obejrzeć, i poczytać, coby uzupełnić swoje wiadomości. Poza tym dla mnie, czyli osoby, która nie posiada tego programu telewizyjnego, wersja papierowa jest dobrym rozwiązaniem. Oczywiście poszczególne odcinki mogę obejrzeć w internecie (i pewnie to zrobię!), ale na razie dobrze mi tak jak jest. :)

      Usuń
  4. Ci bracia są zajefajnymi Angolami. Uwielbiają wysadzać. Uwielbiamy ich z mężem oglądać. W ogóle Rafał jest zakręcony na punkcie D. chanel itp. zawsze jest walka , bo ja non stop tvn24. Najfajniejszy był odcinek, gdy gościli u prezydenta Obamy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Filmy z ich udziałem lubię, więc i książka powinna mi się spodobać:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Może być ciekawie, z wielką chęcią się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubiłam i lubię biologię, więc myślę, że to coś dla mnie. Nie wiem, jak się ustosunkować do faktu, że zdarza mi się wydalać gazy ustami :-)Ironiczny styl także kusi. Myślę, że przeczytam.
    Nie ma żadnej obrazy w tym, że wypomniałaś mi ewidentny błąd. Ja Ci jeszcze bardzo dziękuję! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, nie jesteś jedyną osobą, którą to spotyka! :P
      Cieszę się, że nie uraziło Cię to, że napisałam o Twoim błędzie. Doceniam to i polecam się na przyszłość. ;-)

      Usuń
  8. O tak, program "Pogromcy mitów" był naprawdę fajny :) (Był, bo nie oglądam go już od dwóch lat, po prostu brakuje mi czasu...). Zastanawia mnie, jak Panowie poradzili sobie z "literowym" przekazem, bo przecież najłatwiejszą (i najprzystępniejszą w ich przypadku) formą przekazuj jest jednak obraz, koniecznie ruchomy! Dlatego bardzo chętnie sięgnę po zrecenzowaną przez Ciebie książkę, by przekonać się o tym na własnej skórze ;) Szkoda tylko, że książka została napisana przez niejakiego Nicholasa Searle, a nie przez Adama i Jamiego...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, jednak myślę, że Adam i Jamie mieli swój niemały wkład w tę książkę. Już na samym początku można dowiedzieć się, że Nicholas dołączył do ekipy "Pogromców mitów", gdyż został o to poproszony, więc nie był 'obcy', ale w miarę obeznany z tematami oraz wszystkim, co dotyczy tego programu. Pewnie dlatego tak dobrze wyszła mu ta książka. :)

      Usuń
  9. Dawniej namiętnie oglądałam "Pogromców mitów", książka wydaje się być ciekawa, chętnie do niej zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  10. O Pogromcach mitów mam takie pojęcie jak Ty przed przeczytaniem książki. :P Ale po Twojej recenzji myślę sobie, że fajnie by było zapoznać się z tą książką, bo takie ciekawostki na temat ciała mogą być i ciekawe, i wartościowe... :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam ich, więc na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kilka razy zdarzyło mi się - przez zupełny przypadek - natknąć się na ten program w telewizji. Niektóre ich doświadczenia się fantastyczne, niektóre strasznie głupie. Ale taka jest konwencja programu. Na pewno paru ciekawych rzeczy można się dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam Pogromców więc na pewno kiedyś sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  14. o, coś dla mnie :) uwielbiam programy tych dwóch panów :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo lubię ten program i chętnie zapoznałbym się z tą książką :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Pozycja w ogóle mnie nie interesuje. Jakoś tak, ta tematyka...
    W każdym bądź razie opinia ciekawie napisana. ;)

    A "Pamiętne lato" Lesley Lokko polecam. Idealna na te jesienne i zimowe wieczory, przy lekkim oświetleniu i kubkiem gorącego napoju ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Słyszałam o tym programie ale jakoś nigdy go nie oglądałam, ale przyznam się że z chęcią się z nim zapoznam w końcu albo z książką ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. Pierwsze słyszę o programie i o książce. Ale to musi być coś! Tak się składa, że moja klasa (choć nie biologiczna) pała zapałem do lekcji biologii, a Pani Profesor często serwuje Nam takie nietypowe ciekawostki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to się chwali! Najważniejsze, aby nauczyciel miał smykałkę do przekazywania wiedzy uczniom, a wtedy każdy, nawet ciężki przedmiot wydaje się ciekawszy. :)

      Usuń
  20. Niestety ja także cierpię na brak Discovery Channel, stąd też nigdy nie słyszałam o tym duecie:) Przeczytanie takiej książki byłoby w moim przypadku eksperymentem, bo rzadko sięgam po literaturę tego typu. Jednak nie mówię nie:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nigdy nie oglądałam tego programu, ale wydaje mi się, że książka może być ciekawa. Kto wie, może się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Och, jak ja nie znoszę biologii! No ale może rzeczywiście lubiłabym ją bardziej, gdyby była wykładana w podobny sposób ;) A panów nie znam, bo też nie mam DC i generalnie raczej nie oglądam telewizji.

    OdpowiedzUsuń
  23. Kiedyś miałam zajawki na tego typu programy- strasznie lubiłam oglądać galileo. Teraz już nie czuję tego ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. No co Ty, nie słyszałaś o tych gazach? W Shreku była taka scena - jedzą kolację u rodziców Fiony, Shrek beka i leci tekst 'z dwojga złego tą stroną' :)))

    Bardzo mnie ciekawi kwestia tuszu do tatuażu - o co chodzi? :D Powinnam się bać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie - scenę pamiętam, ale tak naprawdę jakoś nigdy się tak nad tym nie zastanawiałam i był to dla mnie niemały szok. ;-) Klaudyno, nie musisz się bać. Tu akurat wspomniałam o tym jak tusz wnika w skórę, jaką drogę musi pokonać, aby zadomowić się w ciele itp. Chociaż w "Pogromcach mitów" znajduje się także odpowiedź na pytanie: 'Czy w trakcie rezonansu magnetycznego twój tatuaż wybuchnie?'. Raczej nie masz się czego bać, chociaż... naukowcy zanotowali kilka przypadków oparzeń spowodowanych przez tatuaże w trakcie rezonansu. Na szczęście nie doszło do żadnego wybuchu, chociaż poparzenie raczej nie należy do najprzyjemniejszych doznań. :P

      Usuń
  25. Ci panowie to prawdziwi szaleńcy, zdarza mi się oglądać ich program, mam niesamowity ubaw z przeprowadzanych przez nich doświadczeń. Książka na pewno jest ciekawa lekturą, co prawda na przytoczone przez Ciebie ciekawostki znałam odpowiedź, ale to pewnie tylko dlatego, że często gapię się na tych osobników. A'propos, nie wiem czy wiesz, że u ludzi leworęcznych paznokcie rosną szybciej właśnie na lewej dłoni i nie jest to żart.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, nie wiedziałam o tym! A czy u praworęcznych jest podobnie, tylko z tą różnicą, iż u nich szybciej rosną paznokcie u prawej ręki? :)

      Usuń
  26. Tego nie wiem, ale o tatuażu i rezonansie magnetycznym widziałam w jednym z odcinków pogromców mitów. Mąż uwielbia ten program, więc często do niego dołączam. Przyznam szczerze, że o książce nie słyszałam, ale uwielbiam dowiadywać się ciekawostek, więc pewnie się skuszę i spróbuję ją dostać :) A skoro tak wszyscy wymieniają się ciekawostkami, to i ja powiem, że wbrew powszechnej opinii kobiety mają jednak mniejszy próg bólowy od mężczyzn, jednak te, które rodziły naturalnie faktycznie potrafią wytrzymać dwukrotnie więcej niż faceci :) Normalnie "Baby ze stali"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat wiem i zgadzam się z tym. Owszem, mężczyźni są zazwyczaj silniejsi i lepiej znoszą krótkotrwały ból, ale jednak przy długotrwałym i naprawdę mocnym - kobiety są wytrzymalsze! :)

      Usuń
  27. Jakoś nie przepadałam za tym programem, ale ostatnio często go oglądam. Jednak ma coś w sobie :D

    A co do Twojego komentarza to:
    Mam tak samo ;( Posiadam całą serię Domu Nocy, ale utknęłam na 60 stronie 1 tomu :/ niestety jakoś mi nie podchodziła... (dobrze, że był jeszcze ktoś, kto dosłownie pochłonął wszystkie książki, bo szkoda by było żeby stały i się kurzyły)...

    Ale tą książkę/książki (bo "Wybranka bogów" to jedna książka tylko podzielona na dwie części) to wprost pochłonęłam. Wciągnął mnie ten magiczny świat, a dodatkowo było tak wesoło, że nie mogłam odłożyć dopóki nie przeczytałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat Dom Nocy czyta mi się dobrze, ale ciężko przybrać mi się do kolejnego tomu (przede mną bodajże piąty). Jak już przysiądę do czytania to idzie mi szybko, ale najgorzej wychodzi mi zabranie się za to. ;-)

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.