Tytuł oryginału: Agnes GreyWydawnictwo: MGData wydania: 27 czerwca 2012Liczba stron: 240
Od dawna miałam ochotę na poznanie twórczości sióstr Brontë. Czytałam wiele pozytywnych opinii dotyczących ich twórczości i uświadomiłam sobie, że muszę sięgnąć po powieści Emily, Charlotte i Anne. Ku mojej radości, na domowej półce pojawiła się Agnes Grey, będąca powieścią inspirowaną prawdziwymi przeżyciami Anne Brontë. W końcu mogłam poczuć magiczny, a zarazem dość surowy, klimat dziewiętnastowiecznej Anglii...
Agnes poznajemy jako niespełna dziewiętnastoletnią panienkę, najmłodszą córkę pastora i zdecydowanej, charakternej kobiety, po której dziewczyna odziedziczyła wytrwałość, konsekwencję oraz skłonność do dążenia do wcześniej wyznaczonego celu. Agnes czuje się zmartwiona kiepską sytuacją finansową rodziny, chce wspomóc swoich rodziców w kwestii materialnej oraz wykazać się samodzielnością. Dziewczyna pragnie zostać guwernantką. Przekonana, iż poradzi sobie z dziećmi, wzbudzając w nich zaufanie, a także obdarzając ich swoją przyjaźnią i dobrocią, postanawia wyruszyć w świat i szerzyć swoją miłość względem podopiecznych. Pierwszą posadą, jakiej się podejmuje, jest praca u pani Bloomfield. Kobieta jest niezwykle surowa, wymagająca i wyniosła, a jej mąż nieprzyjemny, gniewny oraz wybredny. Dzieci, którymi ma zająć się Agnes, okazują się niegrzeczne i rozpieszczone. Tom to przemądrzały dziewięciolatek, znęcający się nad zwierzętami. Jego siostra Mary Ann jest nieuważna, niesamodzielna i wiecznie znudzona. Natomiast Fanny to dziewczynka złośliwa, krnąbrna i skłonna do kłamstwa. Nad paniczem i panienkami Bloomfield nie da się zapanować, a ich rodzice przekonują wszystkich o cudowności i grzeczności swoich pociech.
Niekiedy czułam się upokorzona życiem, które prowadziłam i wstydziłam się tego, że tak potulnie znoszę wszystkie spotykające mnie zniewagi. Innymi razy jednak ganiłam się za tę nadwrażliwość i niedostatek owego chrześcijańskiego, pokornego ducha, który cierpliwy jest i łaskawy, nie szuka swego, nie unosi się gniewem i nie pamięta złego, i wszystko znosi i wszystko przetrzyma. *
W końcu przychodzi czas na rozstanie się
z Bloomfieldami. W związku z tym, Agnes trafia do kolejnej rodziny. Praca u
buńczucznego pana Murraya oraz jego towarzyskiej żony, także nie należy
do najlżejszych. W domu mieszka czworo nastolatków - próżnej i kapryśnej
Rozalii, lekkomyślnej chłopczycy Matyldy, dobrodusznego, ale
niesfornego Johna, a także samolubnego i tchórzliwego Charlesa. Okazuje
się, że zapanowanie nad niesfornymi podopiecznymi, a także niemożność
wprowadzenia własnych zasad, które kłócą się z tymi narzuconymi przez
rodziców, może uprzykrzać życie i nieraz doprowadzać do łez. Do tego
dochodzą problemy ze zdrowiem ukochanego ojca, a do tego pojawienie
dobrodusznego wikarego Westona, który powoduje, że Agnes zaczyna czuć
motyle w brzuchu.
Ludzkie serce jest niczym guma - niewielkiej sile uda się je nieco naprężyć, ale nawet największa nie zdoła sprawić, by pękło. Natomiast zewnętrzna powłoka naszego ciała posiada wrodzoną wytrzymałość, która chroni ją przed atakami z zewnątrz. A każdy zadany jej cios uodparnia ją tylko na kolejny. **
Anne Brontë w swojej powieści przybliża smutną prawdę, obrazującą dawne czasy, w których kobieca niezależność oraz samodzielność, a także pęd do wiedzy, były źle odbierane przez społeczeństwo. Kobieta, która decydowała się na to, przeżywała ogromne trudy i upokorzenia, nie tylko ze strony obcych osób, ale nawet bliskich, którzy nie chcieli pogodzić się z tym. Takie kobiety często nie mogły liczyć na jakiekolwiek poparcie, zatem zostawały zdane na łaskę i niełaskę pracodawców, którzy często gardzili i pomiatali nimi.
Najbardziej ujęło mnie to, iż główna bohaterka kieruje swoje słowa bezpośrednio do czytelnika. Taki zabieg pozwala na poczucie bliskości z Agnes i daje wrażenie, jakoby dziewczyna siedziała obok i dzieliła się swoimi radościami, troskami i przeżyciami. Główna bohaterka jako narratorka, snuje swoją opowieść z cudowną lekkością, swobodą i otwartością. Zauważa swoje błędy, które nierzadko popełnia, jak również przedstawia sylwetki postaci, napotkanych na swojej drodze. Owe osoby często wywoływały we mnie złość oraz irytację, co spowodowane było ich samolubnym zachowaniem, jak i bezpodstawnym poczuciem wyższości nad osobami znajdującymi się na niższym szczeblu w hierarchii społecznej. Niestety, takie zachowanie jest widoczne także w dzisiejszych czasach, gdzie osoby z wyższym statusem materialnym oraz zawodowym, ubliżają, ignorują, a także wyśmiewają ludzi mniej zamożnych i wykształconych. Takie zachowanie jest niezwykle krzywdzące i niesprawiedliwe, a do tego może powodować poczucie winy lub obniżoną samoocenę u osób, którym nie powiodło się w życiu tak, jakby tego pragnęli, co niekoniecznie oznacza, iż są oni nieszczęśliwi i niezadowoleni z tego, co posiadają.
Powieść jest bliska memu sercu, ponieważ studiuję pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą, jestem wolontariuszką w domu dziecka, a ponadto posiadam pięcioletniego brata, dlatego na co dzień mam ciągły kontakt z dziećmi. Doskonale wiem, jakie zmysły mają te małe istoty, a także jak wiele kłopotów mogą przysporzyć. Nie dziwię się głównej bohaterce, że momentami nie wytrzymywała, a dzieciaki doprowadzały ją do płaczu i bezsilności, szczególnie jeśli były wychowywane tak, a nie inaczej - mogły robić wszystko na co miały ochotę, a rodzice nie poświęcali im zbyt wiele uwagi, woląc oddać je w obce ręce i pozbyć się kłopotu.
Agnes Grey to powieść przedstawiająca gamę emocji oraz mnogość postaci, zupełnie różnych od siebie. Czytelnik nie znajdzie tutaj gwałtownych zwrotów akcji, mrocznych tajemnic czy wartkiego tempa wzajemnie napędzających się wydarzeń. Nastrój tej książki jest spokojny, melancholijny, a momentami nawet przygnębiający. Jednak ma swój osobliwy charakter, przepełniony urokiem, szczerością i naturalnością. Już nie mogę doczekać się, kiedy poznam kolejne powieści sióstr Brontë - na samą myśl zacieram ręce. Bez wątpienia, będzie to niezwykle doskonała i smakowita uczta.
Najbardziej ujęło mnie to, iż główna bohaterka kieruje swoje słowa bezpośrednio do czytelnika. Taki zabieg pozwala na poczucie bliskości z Agnes i daje wrażenie, jakoby dziewczyna siedziała obok i dzieliła się swoimi radościami, troskami i przeżyciami. Główna bohaterka jako narratorka, snuje swoją opowieść z cudowną lekkością, swobodą i otwartością. Zauważa swoje błędy, które nierzadko popełnia, jak również przedstawia sylwetki postaci, napotkanych na swojej drodze. Owe osoby często wywoływały we mnie złość oraz irytację, co spowodowane było ich samolubnym zachowaniem, jak i bezpodstawnym poczuciem wyższości nad osobami znajdującymi się na niższym szczeblu w hierarchii społecznej. Niestety, takie zachowanie jest widoczne także w dzisiejszych czasach, gdzie osoby z wyższym statusem materialnym oraz zawodowym, ubliżają, ignorują, a także wyśmiewają ludzi mniej zamożnych i wykształconych. Takie zachowanie jest niezwykle krzywdzące i niesprawiedliwe, a do tego może powodować poczucie winy lub obniżoną samoocenę u osób, którym nie powiodło się w życiu tak, jakby tego pragnęli, co niekoniecznie oznacza, iż są oni nieszczęśliwi i niezadowoleni z tego, co posiadają.
Powieść jest bliska memu sercu, ponieważ studiuję pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą, jestem wolontariuszką w domu dziecka, a ponadto posiadam pięcioletniego brata, dlatego na co dzień mam ciągły kontakt z dziećmi. Doskonale wiem, jakie zmysły mają te małe istoty, a także jak wiele kłopotów mogą przysporzyć. Nie dziwię się głównej bohaterce, że momentami nie wytrzymywała, a dzieciaki doprowadzały ją do płaczu i bezsilności, szczególnie jeśli były wychowywane tak, a nie inaczej - mogły robić wszystko na co miały ochotę, a rodzice nie poświęcali im zbyt wiele uwagi, woląc oddać je w obce ręce i pozbyć się kłopotu.
Agnes Grey to powieść przedstawiająca gamę emocji oraz mnogość postaci, zupełnie różnych od siebie. Czytelnik nie znajdzie tutaj gwałtownych zwrotów akcji, mrocznych tajemnic czy wartkiego tempa wzajemnie napędzających się wydarzeń. Nastrój tej książki jest spokojny, melancholijny, a momentami nawet przygnębiający. Jednak ma swój osobliwy charakter, przepełniony urokiem, szczerością i naturalnością. Już nie mogę doczekać się, kiedy poznam kolejne powieści sióstr Brontë - na samą myśl zacieram ręce. Bez wątpienia, będzie to niezwykle doskonała i smakowita uczta.
* cytat ze str. 92
** cytat ze str. 138
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Z chęcią bym się z nią zapoznała ;)
OdpowiedzUsuńWedług mnie piękna książka, jestem nią oczarowana i jeszcze nie raz wrócę do lektury ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę poznać twórczość sióstr Bronte. Mam nadzieję, że po Nowym Roku jakaś książka wpadnie w moje ręce ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę, aby udało Ci się to, bo naprawdę warto. :)
UsuńSądzę, że książka trafiłaby również w mój gust. Wydaje się inteligentna i napisana "po coś". To zwracanie się bezpośrednio do czytelnika także lubię. Sprawia, że można poczuć mocniejszą więź z bohaterem.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twoja recenzja. Świetnie napisana.
OdpowiedzUsuń"Agnes Grey" czytałam i bardzo lubię. W ogóle Anne cudownie operowała słowem, jej książki są bardzo przyjemne.
Uwielbiam siostry Bronte, fascynuje mnie wiktoriańska Anglia. Polecam Ci "Jane Eyre" i "Lokatorkę Wildfell Hall" - cudowne. :)
Dziękuję bardzo. Patrząc na moją opinię, widzę, że jest bardzo emocjonalna... Nie jestem pewna, czy to dobrze, ale nie jestem recenzentką z prawdziwego zdarzenia, więc myślę, że można mi to wybaczyć. :)
UsuńNa mojej półce czeka "Profesor", a na "Jane Eyre" i "Lokatorkę Wildfell Hall" mam również ochotę.
Tej książki jeszcze nie znam, ale mam ją już na półce. Polecam Ci "Jane Eyre", moją ulubioną książkę sióstr i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńOczywiście sięgnę po "Jane Eyre", bo wiele osób ją zachwala, zatem musi coś w tym być. :)
UsuńMam ogromną ochotę na przeczytanie tej książki, ale w tym roku niestety to nie wyszło. Miejmy nadzieję, że 2013 będzie o wiele lepszy.
OdpowiedzUsuńTej książki nie znałem, ale o autorce bardzo dużo i może w 2013 roku uda mi się ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do mnie: http://zacisze-ksiazka.blogspot.com/
Mam ją w planach na 2013.
OdpowiedzUsuńLubię "spokojny i melancholijny nastrój" w powieściach, a szczególnie w tych spod pióra sióstr Bronte. Już dawno nie czytałam nic podobnego, co koniecznie muszę zmienić. Mam ochotę na tego typu historię :)
OdpowiedzUsuńJuż od dawna mam tę książkę w planach i mam nadzieję, że w końcu uda mi się te plany zrealizować. Widzę, że dziewczyny polecają też "Jane Eyre", która też jest na mojej liście. Mam nadzieję, że 2013 będzie sprzyjał nadrabianiu zaległości. :)
OdpowiedzUsuńTeż mam w planach nadrobienie zaległości, których trochę się nazbierało... :)
UsuńJa się w końcu doczekałam i w moje ręce trafiła książka jednej z sióstr Bronte :) Już się nie mogę doczekać!
OdpowiedzUsuńZ autorką jak najbardziej mam zamiar się zapoznać <3
OdpowiedzUsuńMnie ta książka też ujęła. A też sądzę, że czytałam ją w tak zwanym odpowiednim czasie :P A Twoja recenzja tej książki jest świetna!
OdpowiedzUsuńCzas nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuń