Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Data wydania: 1 października 2012
Liczba stron: 82
Przypuszczam, że nikt nie lubi korków drogowych. To one sprawiają, że już z samego rana ludzie stają się zdenerwowani, co błyskawicznie odbija się na otoczeniu. Na korek niewiele można poradzić - trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać. Co prawda, można zorganizować sobie czas, chociażby obgryzając paznokcie ze zdenerwowania, poprawiać makijaż, przeklinać czy obsypywać wyzwiskami innych kierowców. Niestety, takie zabiegi nie pomogą w rozładowaniu korku drogowego. Jednakże, istnieje jeszcze jeden, całkiem przyjemny sposób na nudę - rozglądanie się po innych autach w poszukiwaniu obiektu westchnień. Dokładnie w ten sposób swoją znajomość rozpoczęli główni bohaterowie Przeklętych korków autorstwa Anny Kekus.
Zuza to to dwudziestoośmioletnia kobieta pracująca jako analityk finansowy w laboratorium medycznym. Do Stanów Zjednoczonych przybyła wraz z matką, po śmierci swojego ojca. Dziewczyna nie szuka miłości, ponieważ kilkukrotnie zawiodła się na mężczyznach, dlatego woli odpocząć od związków. Natomiast Maks to trzydziestolatek, mieszkający na stałe w Brazylii, który do Chicago przyjeżdża na konsultacje finansowe firmy swojego ojczyma. Mężczyzna jest typowym podrywaczem, traktujący każdą kobietę jak wyzwanie. U jego boku dzielnie trwa Eliza, która kocha go i pragnie spędzić z nim swoje życie. Mężczyzna jednak traktuje ją jedynie jako dziewczynę, z którą jest mu dobrze w łóżku.
Pewnego dnia Zuza i Maks poznają się, stojąc w korku. Między dwojgiem błyskawicznie nawiązuje się nić porozumienia. W związku z tym, iż momentalnie zaczyna między nimi iskrzyć - Zuza i Maks postanawiają nie czekać na rozwój sytuacji, dlatego biorą sprawy w swoje ręce. Wszystko zaczyna się komplikować, kiedy wychodzi na jaw, iż Maks nie jest do końca szczery z Zuzą.
Przeklęte korki to krótka opowieść o rodzącym się uczuciu, w które wkradają się niedopowiedzenia oraz kłamstwa, mogące zaważyć na dalszej znajomości. Akcja toczy się szybko i dotyczy głównie jednego wątku, jakim jest zauroczenie, a później miłość pomiędzy nowo poznanymi kochankami. Jak na dorosłe osoby, Zuza i Maks zachowują się nieraz bardzo infantylnie. Przyznam szczerze, że gdyby początkowo autorka nie podała wieku głównych bohaterów, po ich zachowaniu można byłoby przypuszczać, że mają kilkanaście lat. Ich życie biegnie
Jeśli ktokolwiek oczekuje opowieści przepełnionej pożądaniem oraz romantyzmem, może zawieść się. Owszem, w książce znajduje się kilka gorętszych momentów, które nota bene są dla mnie jedynym plusem, ale kończą się dość szybko. Tak naprawdę, Przeklęte korki to banalna, ckliwa opowiastka ze sztampową fabułą, a także przewidywalnym zakończeniem. Nie mogę zgodzić się ze słowami zawartymi na okładce książki, głoszącymi, iż autorka prowadzi narrację tak, że czytelnik z zaciekawieniem oczekuje happy endu. Nie wyczekiwałam zakończenia, ponieważ doskonale wiedziałam, jak Anna Kekus poprowadzi tę historię. Wszystko wyglądałoby inaczej, gdyby autorka zwolniła, nie przechodząc od razu do sedna, ale rozwijając różnorodne wątki, co sprawiłoby, iż książka byłaby przyjemniejsza w odbiorze. Podczas lektury miałam wrażenie, jakby Anna Kekus zapomniała o jakimkolwiek wstępie i bliższym zapoznaniu z bohaterami, ale od razu przeszła do głównego wątku. Ponadto liczne literówki, masa błędów interpunkcyjnych, jak również garstka błędów ortograficznych, sprawiły, iż Przeklęte korki stały się książką, do której nie mam ochoty wracać.
Drogi Czytelniku, jeżeli nudzisz się i nie masz interesującej lektury na wieczór, możesz sięgnąć po Przeklęte korki. Jednak nie spodziewaj się fantastycznej i intrygującej opowieści, ponieważ nie znajdziesz tego w tym przypadku. Ja rozczarowałam się tą pozycją, ale może Tobie przypadnie do gustu. Możesz spróbować, ale tylko na swoją odpowiedzialność!
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
A już chciałam pisać, że wydaje się ciekawa, jednak sobie ją odpuszczę...
OdpowiedzUsuńPrzewidywalność, błędy, ckliwa opowiastka.. to wszystko na tak niewielkiej liczbie stron zdecydowanie mnie zniechęca.
OdpowiedzUsuńChyba sobie daruję.
OdpowiedzUsuńJa tym razem podziękuję. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, już sam zarys fabuły wystarczył mi, by przewidzieć, jaki będzie dalszy ciąg książki, a co za tym idzie - i Twojej recenzji. Mało lotny tytuł, średnia okładka, banalna fabuła + nawał błędów - to nie mogło zwiastować niczego dobrego.
OdpowiedzUsuńDobrze, że książka ma jeden zasadniczy plus: jest bardzo krótka. ;)
OdpowiedzUsuń82 strony? A któż zechciał to w ogóle wydać? ;) ach, tak: na stronie autora: "Zapraszamy wszystkich Autorów, w szczególności debiutantów pragnących urzeczywistnić własne marzenia, czyli wydać swoją książkę."
OdpowiedzUsuńNie ufam autorom, którzy sami zapłacili za swoją książkę. Zwykle wychodzą gnioty.
Wiesz co, ja bym chyba nawet nie spojrzała na tę książkę na półce. Bo dla mnie powieść poniżej 200 stron to nie powieść. A co powiedzieć o 82 stronach... No kurczę :P Żal żeś zmarnowała czas na taki marny tytuł :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż nie straciłam zbyt wiele czasu na czytanie... Zawsze jakiś plus. ;-)
UsuńBardzo podoba mi się ten blog! Muszę tu poszperać bo sama uwielbiam czytać :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo i zachęcam do zaglądania. :)
UsuńNo cóż... może kiedyś, ale w tej chwili mam ciekawsze książki na oku :)
OdpowiedzUsuńDzięki za cynk. Spokojnie odpuszczę sobie tę książkę:)
OdpowiedzUsuńDaruję sobie jej szukanie ... choć brzmiało nieźle, ale skończyło się nijak.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mam co czytać wieczorami, więc i ja podziękuję tej książce :)
OdpowiedzUsuńNie cierpię korków i zazwyczaj stojąc w długim okonku mszczę na cały świat, oczywiście nie pomaga mi takie zachowania, ale co tam, ulżyć jakoś sobie muszę ;)
OdpowiedzUsuńZ powodów oczywistych książka nie budzi mojej sympatii. Przewidujące treści, przesączone ckliwościami nie działają na mnie zachęcająco.
Jednak podziękuje, gdyż oczekiwałam od tej książki szaleńczej miłości, pożądania i szczyty zmysłowości, a tutaj raczej zapowiada się mniej niż przeciętnie.
OdpowiedzUsuńBrzmiało zachęcająco. Bardzo nie lubię książek, ale również filmów, w których bez problemów potrafię przewidzieć co się stanie. Uważam, że jeśli autor zupełnie nie potrafi zaskoczyć czytelnika to nie ma do niego szacunku.
OdpowiedzUsuńOczywiście nie wspominając już o braku jakiekolwiek charakterystyki bohaterów. Lubię poznawać osoby, których historii poświęcam swój czas.
Mimo niezbyt zachęcającej recenzji możliwe, że po nią sięgnę w ramach odmóżdżenia :)
OdpowiedzUsuńPróbować nie będę;) Fabuła może być przewidywalna, ale jeśli bohaterowie są intrygujący, a cała powieść pełna humoru i bardzo dobrze napisana. Nie wydaje mi się, żeby było tak w tym przypadku.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ja też mogę przecierpieć przewidywalność fabuły, jeśli bohaterowie przypadną mi do gustu. Tutaj mi tego zabrakło.
UsuńO nie, ufam Ci bezgranicznie i nie chcę spędzić nudnego wieczoru, z średnią książką w dłoniach. :)
OdpowiedzUsuńKochana, niezwykle mi miło, że darzysz mnie takim zaufaniem! :* Poza tym, jestem przekonana, że masz mnóstwo wartościowych lektur w planach, zatem na pewno nie stracisz, jeśli nie sięgniesz po "Przeklęte korki".
UsuńChociaż lubię polską literaturę, to jednak tą książkę sobie odpuszczę, no chyba że sama wpadnie i jakoś wyczeka, ale szukać jej na pewno nie będę :)
OdpowiedzUsuńChyba jednak będę tę książkę omijała szeerokim łukiem. Fabuła mnie ani troszkę nie zainteresowała, a jeśli piszesz, że są obecne nawet takie proste błędy jak literówki... podziękuję.
OdpowiedzUsuńJest wiele książek, które zasługują na uwagę, "Przeklęte korki" do tej grupy nie należą. Sam tytuł działa odpychającą, na początku myślałam, że chodzi o poradnik jak przeżyć i niezanudzić się naśmierć podczas stania w korku ;)
OdpowiedzUsuńO nie, a okładka taka słodka, ze pewnie bym się na ksiązkę skusiła. Dobrze wiedzieć, że nie warto :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie NIE! Dobrze, że napisałaś w tej recenzji co ci się nie podoba, recka na szóstkę ;)
OdpowiedzUsuńO matko, chyba się nie zdziwisz jeśli napiszę, że pasuję :)
OdpowiedzUsuńAktualnie rozpoczynam swoją przygodę z kryminałami, także sztampowe historie z korkami w tle średnio mnie interesują.
OdpowiedzUsuńSłaba ocena jednakże skłonna byłabym zaryzykować. Lubię odkrywać nowych autorów.
OdpowiedzUsuń