Tytuł oryginału: Sterben kommt nicht in Frage, Mama!Wydawnictwo: Carta BlancaData wydania: kwiecień 2011Liczba stron: 366
Judith End to kobieta urodzona w 1981 roku, która mając 25 lat dowiaduje się, że ma raka piersi. Do tej pory dobrze radziła sobie nie tylko jako studentka, ale także samotna matka wychowująca czteroletnią córkę Paulę. Wiadomość o chorobie spada na nią jak grom z jasnego nieba, przesłaniając wszelkie radości dnia codziennego. Ma tyle planów i marzeń związanych z przyszłością, a do tego właśnie wchodzi w nowy związek, kiedy jej świat zawala się. Przepełnia ją mnóstwo uczuć - zaczynając od gniewu i strachu, przechodząc do bezradności i rezygnacji, kończąc na nadziei.
Jestem matką chorą na raka, która musi zapewnić przyszłość swojemu dziecku na wypadek własnej śmierci. Lęk i smutek wymazują przeszłość i wszystkie inne aspekty życia, gdyż dopuściłam do swojego serca tę najgorszą myśl. A mimo to ludzie mijają mnie jak gdyby nigdy nic. (...) Ale nikt się za mną nie ogląda. Nikt nie doświadcza tego, co ja. Każdy czuje tylko swój własny ból.
Życie Judith zamienia się w osobiste piekło naznaczone licznymi zabiegami, usunięciem piersi, wypadaniem włosów, chemioterapią, hormonoterapią oraz radioterapią. Jej drugim domem staje się szpital, w którym spędza długie tygodnie. Cierpi nie tylko ona, ale także jej córka, rodzice, siostra oraz bliscy przyjaciele, którzy nie zawodzą w tych trudnych chwilach. Relacje autorki z niektórymi osobami ulegają znacznemu pogorszeniu. Pomyślnie zapowiadający się związek zaczął opierać się jedynie na e-mailach, które szybko ustały. Do tego mała Paula źle znosi chorobę mamy, czuje się zagubiona i zdezorientowana. Nie może zrozumieć, czym jest ten okropny rak, który chce odebrać jej ukochaną i niezastąpioną mamę.

Ta książka pokazuje również, jak choroba jednego członka rodziny wpływa na osoby w najbliższym otoczeniu. Podczas lektury Paula wzbudziła we mnie mnóstwo pozytywnych emocji. Małe dzieci są niezwykle bezpośrednie, szczere i prostolinijne. Kilkuletnie dziecko nie ukrywa swoich uczuć i emocji, ale odkrywa je przed każdym. Pyta o wszystko, nawet jeśli owo pytanie nie jest na miejscu - kilkulatek nie zaprząta sobie głowy tym, co wypada, a co nie przystoi. Robi to, co czuje i czego pragnie w danej chwili. W swoim dzienniku autorka przedstawia wiele rozmów, jakie toczą się między nią a jej córeczką - nieraz wzbudzają one śmiech, a innym razem łzy wzruszenia.
Zapomnij o śmierci, mamo! to dziennik, który pomaga Judith zmagać się z poważną chorobą. Przelewanie swoich myśli na papier pozwala kobiecie pozbyć się smutku i lęku, który trzyma ją w swoich szponach. Ponadto pisanie umożliwia ocalić pewne uczucia i przeżycia od zupełnego zapomnienia, dzięki czemu nie rozmyją się w mgle coraz nowszych wspomnień. Notowanie pozwala jej skupić się na sobie oraz uczuciach, które w końcu może odpowiednio nazwać, a także przeżyć.
Nowotwór naznaczył Judith, sprawiając, że stała się zupełnie inną osobą. Jej bagaż doświadczeń rozrósł się do pokaźnych rozmiarów. Choroba nauczyła ją mówić nie, liczyć się z własnymi siłami, oszczędzać organizm i respektować własne życzenia. Lektura Zapomnij o śmierci, mamo! uświadamia, że warto cieszyć się tym, co posiadamy, bo nigdy nie wiemy, kiedy zostanie nam to odebrane. Nie odkładajmy marzeń na później i nie odrzucajmy tych, którzy nas kochają, bo w trudnych chwilach nie ma nic lepszego od pomocnej dłoni, wyciągniętej przez bliską osobę.

Ta książka pokazuje również, jak choroba jednego członka rodziny wpływa na osoby w najbliższym otoczeniu. Podczas lektury Paula wzbudziła we mnie mnóstwo pozytywnych emocji. Małe dzieci są niezwykle bezpośrednie, szczere i prostolinijne. Kilkuletnie dziecko nie ukrywa swoich uczuć i emocji, ale odkrywa je przed każdym. Pyta o wszystko, nawet jeśli owo pytanie nie jest na miejscu - kilkulatek nie zaprząta sobie głowy tym, co wypada, a co nie przystoi. Robi to, co czuje i czego pragnie w danej chwili. W swoim dzienniku autorka przedstawia wiele rozmów, jakie toczą się między nią a jej córeczką - nieraz wzbudzają one śmiech, a innym razem łzy wzruszenia.
Zapomnij o śmierci, mamo! to dziennik, który pomaga Judith zmagać się z poważną chorobą. Przelewanie swoich myśli na papier pozwala kobiecie pozbyć się smutku i lęku, który trzyma ją w swoich szponach. Ponadto pisanie umożliwia ocalić pewne uczucia i przeżycia od zupełnego zapomnienia, dzięki czemu nie rozmyją się w mgle coraz nowszych wspomnień. Notowanie pozwala jej skupić się na sobie oraz uczuciach, które w końcu może odpowiednio nazwać, a także przeżyć.
Nowotwór naznaczył Judith, sprawiając, że stała się zupełnie inną osobą. Jej bagaż doświadczeń rozrósł się do pokaźnych rozmiarów. Choroba nauczyła ją mówić nie, liczyć się z własnymi siłami, oszczędzać organizm i respektować własne życzenia. Lektura Zapomnij o śmierci, mamo! uświadamia, że warto cieszyć się tym, co posiadamy, bo nigdy nie wiemy, kiedy zostanie nam to odebrane. Nie odkładajmy marzeń na później i nie odrzucajmy tych, którzy nas kochają, bo w trudnych chwilach nie ma nic lepszego od pomocnej dłoni, wyciągniętej przez bliską osobę.
Pozycja przeczytana w ramach wyzwania: Pod hasłem oraz Nie tylko literatura piękna....
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńchociaż powinnam zapoznać się z książką, to jednak jak na razie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńWartościowa pozycja, bardzo chętnie bym przeczytała, ale obecnie chyba nie mam ochoty na tak ciężką tematykę. Niemniej jednak będę o niej pamiętać.
OdpowiedzUsuńA jaki jest język książki? Łatwy, przystępny czy ciężki i trudny?
OdpowiedzUsuńMagdaleno - język jest bardzo przystępny, uwierz mi na słowo! To po prostu dziennik zwyczajnej, młodej kobiety, która znalazła się w ciężkiej sytuacji. Żadnego wymądrzania się i sypania naukowymi nazwami. :)
UsuńKsiążkę już sobie zapisałam "do przeczytania".
UsuńPytałam, bo kiedyś spotkałam się z książką będącą swego rodzaju zapiskami osoby chorej, ale większość treści stanowiły notatki ściśle medyczne, przez co książka była trudna w odbiorze.
Tutaj nie ma się czego obawiać. :)
UsuńŚwietna recenzja, ja z chęcią bym tę książkę poznała, bo skutecznie mnie do niej zachęciłaś ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Cieszę się, że zachęciłam Cię do tej książki - naprawdę polecam ją, bo porusza trudny, poważny temat, który może dotknąć każdego z nas.
UsuńCiężki temat, ale jakże potrzebny, w końcu na nowotwór choruje co raz wiecej ludzi, co raz więcej osób z naszego najbliższego grona. Jestem ciekawa tej pozycji, emocji, odczuć, tego jak sobie radzić z chorobą!
OdpowiedzUsuńTrudne zwłaszcza dla młodej osoby... Ciekawa jestem tej życiowej opowieści.
OdpowiedzUsuńWyczułam nosem wartościową książkę, z którą chętnie się zapoznam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mam problem z tym tematem, ponieważ niedawno straciłam bliską koleżankę z powodu nowotworu piersi. Muszę odpuścić sobie...
OdpowiedzUsuńW moim bliskim otoczeniu na raka zmarło już kilka osób, a inni ciągle zmagają się z nim, więc rozumiem Twoje obawy. Nie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę, a gdy będziesz już na to gotowa, to zachęcam do tego, abyś jednak dała jej szansę.
UsuńPozycja na pewno warta uwagi i wartościowa, jednak nie wpasuje się teraz w mój gust czytelniczy, a raczej ochotę na dany gatunek. Ale zapamiętam tą książkę i gdy nadarzy się okazja - przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa sobie taką tematykę odpuszczam, póki co, bo temat raka jest mi dość bliski i mam wystarczająco dużo "wrażeń" z nim związanych, by jeszcze o nim książki czytać.. Za trudne tematy, po prostu.
OdpowiedzUsuńDla niektorych choroba i smierc to tematy tabu. Dla mnie tez. Nie jedno przeszlam i jestem odporna na bol, wiec tej lektury sie nie boje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
wiem, że jest ta książka w bibliotece, ale czytając bym ryczała jak bóbr, więc spasuję.
OdpowiedzUsuńMiałam ją na swojej półce, jednak na razie nie mam na nią ochoty.
OdpowiedzUsuńBardzo prawdziwa książka. Ubolewam nad nieświadomością kobiet, które nie badają się regularnie (nie mam na myśli tylko usg piersi). Warto troszczyć się o własne ciało.
OdpowiedzUsuńPrzypadek Judith wyglądał inaczej - lekarz powiedział jej, że zmiana w piersi nie jest niczym groźnym i nie ma się czym przejmować, aby po kilku miesiącach okazało się, że to rak... Tak wygląda niekompetencja lekarzy, którzy badają byle jak, a młode kobiety traktują jako osoby drugiej kategorii, "bo przecież one są za młode, żeby chorować". Jednak również uważam, że wiele osób nie dba o zdrowie i nie chodzi na rutynowe badania, które nieraz mogą uratować życie.
UsuńCiekawa tematyka. W dzisiejszych czasach kobiety niestety mają czas na siebie tylko nie na własne zdrowie.:(
OdpowiedzUsuńMyślę, że to ważna i potrzebna książka. Jeśli na dodatek napisana jest przystępnym i łatwo przyswajalnym językiem to myślę, ze to lektura obowiązkowa dla każdej kobiety bez względu na stan zdrowia, sytuację życiową itd. :)
OdpowiedzUsuńbardzo interesująca tematyka, przynajmniej jak dla mnie, dlatego chętnie sięgnę po tę książkę
OdpowiedzUsuńBardzo zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki. Rozejrzę się za nią, bo chyba warto:)
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona:))
OdpowiedzUsuńZabrzmię obojętnie, ale takie historie nie poruszają mnie, ponieważ problem nowotworu nigdy nie dotknął mnie bezpośrednio. Myślę, że to nie czas i nie miejsce na tę książkę.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie, czy pacjent tak zignorowany przez lekarza ma jakieś prawa? Czy też Judith była zajęta chorobą i swoją rodziną, by myśleć o tym by np.: zaskarżyć niekompetentnego lekarza?
Ten temat mnie przeraża:-(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Tytuł robi wrażenie... Przeczytałabym. Ten temat bardzo mnie interesuje.
OdpowiedzUsuńTytuł taki mroczny przez co intrygujący :) na pewno poszukam ;)
OdpowiedzUsuńLubie takie książki, chociaż w trakcie zawsze ryczę jak wariatka... :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie:) Muszę ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)