Tytuł oryginału: Haven of Obedience
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 20 lutego 2013
Liczba stron: 240
Przystań Posłuszeństwa - miejsce, w którym instruktorzy uczą klientów, jak rozwijać swój potencjał seksualny. Kurs obejmuje jeden weekend, a w przypadku opornych uczniów - dwa weekendy. Klientami są osoby o władczym usposobieniu, których praca polega najczęściej na zarządzaniu pracownikami. Instruktorzy pomagają im zmienić w sobie pewne cechy, aby przynajmniej w łóżku potrafili poddać się partnerom, ucząc się uległości.
Główną bohaterką Przystani Posłuszeństwa jest Natalie Bowen - wysoka, zgrabna blondynka, mieszkająca w Londynie i wydająca własne czasopismo. Kobieta nie narzeka na brak adoratorów, jednak jej problemem jest nieumiejętność utrzymania jakiekolwiek mężczyzny na dłużej niż kilka miesięcy. Zauważa, że nawet jej najlepsza przyjaciółka ma dla niej coraz mniej czasu. Do tej pory wiele je łączyło - miłość do włoskiej kuchni i wina, poczucie humoru, a także niemożność znalezienia odpowiedniego mężczyzny. Natalie pragnie poznać sekret Jane, który sprawia, że kobieta jest szczęśliwa i ciągle zajęta. Okazuje się, że to zasługa ekskluzywnego ośrodka, zwanego Przystanią Posłuszeństwa. Ten pobyt zmienia całe życie Natalie.
Przystań Posłuszeństwa to odważna, a nawet bezwstydna, powieść. Cały kurs opiera się na nauce uległości, gdzie za nieposłuszeństwo ponosi się srogie kary, okupione bólem, potem i łzami. Jednak w bólu też można odnaleźć przyjemność. W tej powieści jest miejsce na praktyki BDSM, seks grupowy, podglądanie innych i wszystko, o czym niektórzy nawet nie śnili. Poznając punkt widzenia instruktorów oraz klientów, warto zastanowić się nad pozytywnymi stronami, jakie niesie przełamywanie własnych barier i zahamowań. Nie można zamykać się w sobie i nie mówić o własnych potrzebach i fantazjach, wręcz przeciwnie - trzeba zaakceptować siebie, zaufać sobie i partnerowi, i dążyć do tego, aby życie łóżkowe było jeszcze lepsze.
W tym ekskluzywnym kurorcie nikt nie zwraca większej uwagi na to, z kim uprawia seks. Tak naprawdę, każdy robi to z każdym - istotne jest jedynie zaspokojenie żądzy. Zabrakło mi jakichkolwiek wzmianek o używaniu zabezpieczeń, co uważam za konieczność w przypadku, kiedy nie zna się partnera seksualnego, a także nie ma się pojęcia, czy dana osoba nie jest nosicielem jakiejś choroby przenoszonej drogą płciową. Liczę na to, że jest to jedynie przeoczenie autorki, która nie chciała wnikać w takie szczegóły.
Cała historia krąży głównie wokół seksu, co jest normalne, kiedy książkę zalicza się do literatury erotycznej. Marina Anderson wykazała się bogatą wyobraźnią, a także umiejętnością przekazania tego, co należy, w kuszący sposób, nie nadużywając wulgaryzmów, co jest nie lada wyzwaniem. Przystań Posłuszeństwa to lektura idealna dla osób, które pragną odprężyć się po ciężkim tygodniu, nie wytężając zbyt mocno swoich szarych komórek, przeznaczając swój wolny czas na niezobowiązującą powieść.
Pozycja przeczytana w ramach wyzwania: Pod hasłem.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Widzę, że nasze opinie o tej książce są dość podobne :)
OdpowiedzUsuńMnie również irytowała nieco, że autorka nie wspomniała nic o zabezpieczeniach. O ile w powieściach, w których bohaterowie oddają się seksualnym przyjemnością z jednym partnerem można to jakoś przełknąć, to w sytuacji kiedy postacie cechuje duża rozwiązłość, taka swoboda jest znakiem głupoty i lekkomyślności.
Dokładnie, nie wiem jak wiele osób tak postępuje, ale jest to dla mnie kompletnie nie do przyjęcia - przeogromna nieodpowiedzialność.
UsuńJako osoba niepełnoletnia mówię zdecydowanie nie literaturze erotycznej, jak ja bym się rodzicom wytłumaczyła? :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, może lepiej nie ryzykować. Na takie powieści masz jeszcze czas. ;-)
UsuńPomimo wszystko uwazam, ze takie ksiazki sa potrzebne nasze,u spoleczenstwu, ale raczej dla osob starszych. Ja nie jestem jeszcze pelnolenia, ani nie potrzebuje takiej wiedzy. Moze kupie sobie za trzy lata.
OdpowiedzUsuńO tak, bezwstydna tego słowa mi brakowało w mojej opinii. Nie mniej jednak sądzę, że to jeden z lepszych erotyków.
OdpowiedzUsuńHm, zainteresowałaś mnie tą książką ;) Będę szukać :)
OdpowiedzUsuńmiałam ochotę na książkę, ale komputer spłatał mi figla, może kiedyś nadarzy mi się okazja na jej przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Niebawem się za nią zabieram i mam nadzieję, że i mnie się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńSporo ostatnio na blogach literatury erotycznej, ale jak dla mnie to dobrze ;)
OdpowiedzUsuńA wszystko to wina Grey'a, którego nawet jeszcze nie czytałam. ;-) Ja nie mam oporów, jeśli chodzi o ten gatunek, bo jest idealny na odprężenie się.
UsuńCzytam, chłonę i próbuję odnaleźć w sobie chęć do przeczytania książki erotycznej - póki co szukam, mam nadzieję, że w końcu skuszę się na powieść z nutką erotyzmu :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, aby udało Ci się - chętnie zapoznam się z Twoją recenzją. Obyś tylko dobrze trafiła, aby nie zrazić się nieodpowiednią lekturą!
UsuńMiałam podobne wrażenia po przeczytaniu tej książki:)
OdpowiedzUsuńJa z kolei opory mam, bo nie lubię erotyki w książkach. Jestem chyba romantykiem, mimo wszystko :) Albo po prostu seks nie wydaje mi się odpowiednim tematem książek... No cóż, są gusta i guściki, ja do takiego kurortu bym się nie wybrała, choć jest mi obojętne, czy takie 'wycieczki' są organizowane i czy są powszechne :) Fajna recenzja, swoją drogą. Pozdrowienia, Sylwuchu :)
OdpowiedzUsuńMam tą książkę na półce, może kiedyś przeczytam:)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytałabym taką bezwstydną książkę. Czemu nie :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za literaturą erotyczną, więc sobie daruję;>
OdpowiedzUsuńDawno u Ciebie nie byłam, ależ tu u Ciebie pięknie!!! Jestem pod wrażeniem! Przepiękny szablon!
Pozdrawiam:)
Serdecznie dziękuję! ;*
Usuńobecnie nie mam przekonania do tego typu ksiażek. ze dwa lata czeka już na mnie Dziennik nimfomanki, a dalej nie wiadomo kiedy się za niego wezmę.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Dziennik nimfomanki" i oglądałam film - jednak i jedno, i drugie nie zachwyciło mnie. Spodziewałam się zdecydowanie lepszej książki oraz ekranizacji.
UsuńUwielbiam Twoje recki i znów kupiłam od Ciebie ksiażkę
OdpowiedzUsuńPrzeze mnie to może i tak, ale na pewno nie ode mnie. ;-)
UsuńJakoś nie przekonuje mnie fabuła, chociaż recenzja zachęca. :) jak na razie nie, ale nie skreślam
OdpowiedzUsuńmoja tematyka.. :D
OdpowiedzUsuńchyba sobie przeczytam;)
Jeszcze się nie przekonałam do takich książek - czytałam jedną i kompletnie nie trafiła ona w mój gust. Tutaj opis fabuły brzmi lepiej, ale chyba i tak odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawiej niż Grey :)
OdpowiedzUsuńErotyzm w książce, owszem, spoko, ale tylko dla klimatu, dla spełnienia danej historii. Nie lubię, kiedy książka jest przesycona pornografią - innego okreslenia na to nie mam ;)
OdpowiedzUsuńMoże i ta fabuła jest ciekawa, ale nie umiem się przekonać ,do tej tematyki. ;)
Pozdrawiam,
Klaudyna
Po trylogii Greya mam stanowczo dość takiej tematyki...
OdpowiedzUsuńa jak połączyłaś to ze słodkościami?
OdpowiedzUsuńwitam sama zajmuje sie czytaniem ksiazek i wystawianiu im wlasnych recenzji z przystania posluszenstwa mialam juz do czynienia i powiem szczeze ze ksiazka bardzo mi sie spodobala utrzymana jest w przyjemnym klimacie erotycznym nie jest wulgarna. nie brakuje tam rowniez uczucia emocjonalnego bo badz co badz ksiazka konczy sie szczesliwie dla bohaterki .Zapraszam do swojego nowo otwartego bloga http://bryaela.blogspot.com/?zx=da59ef93a95687b2 pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń