Tytuł oryginału: Snöstorm och mandeldoftWydawnictwo: Czarna OwcaSeria/cykl: Czarna SeriaData wydania: 5 grudnia 2012Liczba stron: 144
Okrucieństwo i bezwzględność niektórych osób przeraża mnie. Ludzie potrafią być zdolni do wszystkiego, aby tylko osiągnąć to, czego pragną. Są w stanie posunąć się do strasznych czynów, dążąc po trupach do celu. Nieważne, iż mogą skrzywdzić innych takim zachowaniem. Nieistotne, że wykorzystują ludzką dobroć, nie dziękując za nią, a wręcz przeciwnie - oczekując coraz więcej i więcej. Jak ustrzec się przed takimi istotami? Zasada jest prosta - należy, jak najszybciej, odkryć, kto jest takim podstępnym i chciwym osobnikiem, a później zrobić wszystko, aby przechytrzyć go, ucierając mu nosa poprzez jasne uświadomienie, że to my jesteśmy górą.
Martin Mohlin to młody policjant, który wyjeżdża na małą wyspę Valön, znajdującą się w pobliżu Fjällbacki, aby spędzić przedświąteczny weekend z rodziną swojej partnerki. Ród Liljecronas składa się z osobliwych postaci, skrajnie różniących się od siebie. Jednak łączy ich jeden cel - przypodobanie się dziadkowi Rubenowi, który z człowieka biednego, jak mysz kościelna, stał się miliarderem. Trwa zacięta walka o względy bogatego i schorowanego seniora rodu. Krewni zachowują się jak sępy krążące nad ofiarą, wyczekujące jej śmierci. Są w stanie zrobić wszystko, aby to właśnie im przepisano ogromny majątek. Jednak stary milioner nie daje się wciągnąć w rodzinne gierki i podchody - grozi wydziedziczeniem, buntując się przeciwko bezmyślnemu wykorzystywaniu jego pieniędzy. Nagle, podczas rodzinnej kolacji, umiera. Martin przypuszcza, że do jego napoju został wsypany cyjanek, pachnący gorzkimi migdałami. Młody policjant na własną rękę rozpoczyna śledztwo, co nie jest proste, kiedy nie może uzyskać pomocy z zewnątrz, ponieważ na wyspie szaleje zamieć śnieżna, odcinająca ich od świata. Pozornym ułatwieniem jest mocno ograniczone grono potencjalnych morderców, jednak znalezienie zabójcy to nie lada wyzwanie, gdyż każdy członek rodziny może mieć motyw. Zaczyna się walka z czasem - każda minuta może przynieść nowe okoliczności i kolejną śmierć...
Autorka zgrabnie ukazała sylwetki osób łasych na pieniądze, które są zdolne do wszystkiego, aby wyłudzić je od bliskiej osoby. W tym przypadku, idealnie sprawdza się powiedzenie, które brzmi: dać komuś palec, a weźmie całą rękę. Człowiek, który dzieli się tym, co ma, wspierając krewnych, zaczyna być postrzegany jako maszynka do zarabiania pieniędzy. Nie liczą się jego potrzeby, uczucia i przekonania - najważniejsze jest to, że w każdej chwili jest zdolny poratować kilkoma milionami. Na szczęście, dziadek Ruben okazał się bystrzejszy i bardziej przebiegły niż jego krewni. Te cechy sprawiły, że od razu zdobył moją sympatię, uświadamiając mi, że zawsze należy walczyć o swoje i nie wolno dawać się wykorzystywać nawet najbliższym osobom, ponieważ ci, którzy naprawdę darzą nas szczerym uczuciem, nigdy nie będą chcieli nic ponad to, co jesteśmy w stanie im przekazać.
Tak naprawdę, ta książka to opowiadanie, a nie obszerna powieść, dlatego czyta się ją błyskawicznie, chociaż po lekturze zostaje pewien niedosyt. Początkowo miałam trudność z zapamiętaniem i rozpoznaniem bohaterów, ponieważ autorka przedstawiła ich bardzo lakonicznie, zatem ich imiona i króciutkie charakterystyki nie wryły się w moją pamięć. Na szczęście, z każdą kolejną kartką było lepiej, a w związku z tym coraz rzadziej sięgałam do początkowych stron, aby przypomnieć sobie, kto jest kim.
Na uwagę zasługuje polska wersja okładki, która od razu przypadła mi do gustu. Jest delikatna i eteryczna, a pastelowe kolory sprawiają, że można na nią patrzeć, patrzeć i patrzeć... Przeglądając okładki, jakie ukazały się w innych krajach, stwierdzam, że nasza jest najpiękniejsza i zasługuje na wyróżnienie. Ponadto, twarda oprawa i nieduży, podręczny format sprawiają, że tę pozycję można śmiało spakować do niewielkiej torebki i mieć zawsze przy sobie, aby w każdej chwili wrócić do wydarzeń dziejących się na wyspie Valön.

Tak naprawdę, ta książka to opowiadanie, a nie obszerna powieść, dlatego czyta się ją błyskawicznie, chociaż po lekturze zostaje pewien niedosyt. Początkowo miałam trudność z zapamiętaniem i rozpoznaniem bohaterów, ponieważ autorka przedstawiła ich bardzo lakonicznie, zatem ich imiona i króciutkie charakterystyki nie wryły się w moją pamięć. Na szczęście, z każdą kolejną kartką było lepiej, a w związku z tym coraz rzadziej sięgałam do początkowych stron, aby przypomnieć sobie, kto jest kim.
Na uwagę zasługuje polska wersja okładki, która od razu przypadła mi do gustu. Jest delikatna i eteryczna, a pastelowe kolory sprawiają, że można na nią patrzeć, patrzeć i patrzeć... Przeglądając okładki, jakie ukazały się w innych krajach, stwierdzam, że nasza jest najpiękniejsza i zasługuje na wyróżnienie. Ponadto, twarda oprawa i nieduży, podręczny format sprawiają, że tę pozycję można śmiało spakować do niewielkiej torebki i mieć zawsze przy sobie, aby w każdej chwili wrócić do wydarzeń dziejących się na wyspie Valön.
Zamieć śnieżna i woń migdałów to moje pierwsze spotkanie z twórczością Camilli Läckberg, ale jestem pewna, że nie ostatnie. Co prawda, akurat ta książka nie zbiera samych pozytywnych recenzji, co doskonale rozumiem - miłośnicy kryminałów mogą poczuć się zawiedzeni tą lekturą. Jestem laikiem, jeśli chodzi o ten gatunek literacki, dlatego moim zdaniem, ta powieść jest niezła, aczkolwiek nawet ja uważam, że autorka nie wykorzystała swojego potencjału do końca. Najważniejsze, że zakończenie zaskoczyło mnie, co w takiej powieści jest ogromnym plusem.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Też od "Zamieci śnieżnej i woni migdałów" zaczęłam swoją znajomość z panią Lackberg :) Przyznam, że książka, nowelka raczej, podobała mi się bardzo. Przede wszystkim dlatego, że czuć w nim styl klasycznego kryminału, takiego w stylu Agathy Christie :) Nie jest to typowy kryminał skandynawski, a to pewnie kole w oczy wielbicieli twórczości Lackberg, ale jak już powiedziałam, mi podobał się bardzo i skusił mnie do sięgnięcia po kolejne książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńJeśli ta książka Ci się podobała, to inne tej autorki z pewnością tym bardziej przypadną Ci do gustu. Moim zdaniem ta nowelka to raczej gratka dla fanów Camilli, ale jak widać świetnie się też nadaje na ten "pierwszy raz" :)
OdpowiedzUsuń140 stron? Rzeczywiście, bardziej opowiadanie, niż książka :) Polska okładka bardzo ładna, mam słabość do mróznych obrazków :)
OdpowiedzUsuńTyle dobrego słyszałam o tej autorce, że nie pozostaje mi nic innego, jak zapoznać się z jej twórczością. ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam dość skrajne opinie na temat tej książki. Jedni bardzo polecali, inni wręcz przeciwnie. Ja osobiście mam za sobą dopiero 1 część sagi z Patrikiem Hedstrom, więc nie wiem, kiedy przeczytam "Zamieć...", ale raczej na pewno to zrobię. Okładka rzeczywiście ładna, a objętość książki przemawia za tym, by mimo wszystko przeczytać - czasu zbyt wiele się nie straci :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna okładka, niestety jeszcze nie miałam okazji czytać żadnej książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńUważam, że każdego gatunku trzeba "posmakować", by wiedzieć co lubi nasze czytelnicze podniebienie. Jak wiesz, ja kocham ten gatunek, ale o dziwo, jeszcze nie znam stylu pisarki.
OdpowiedzUsuńobecnie przechodzę fazę Camilli Lackberg więc pochłaniam wszystko spod jej pióra. Po Zamieć też na pewno sięgnę, ale myślałam, że ta książka jest choć trochę grubsza. 144 strony brzmią dość lakonicznie.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki. Przekonuje mnie zakończenie.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam na swojej półce więc cieszę się, że pozytywnie ją oceniłaś :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę autorkę zwłaszcza po jej spotkaniu autorskim :) Książkę mam w planach przeczytać niedługo, choć martwi mnie, że jest dość cienka :(
OdpowiedzUsuńFajne opowiadanie w świątecznym klimacie. Trochę jak 10 murzynków Christie:)
OdpowiedzUsuńZa nowelami co prawda nie przepadam, ale tej książki jestem bardzo ciekawa. Po pierwsze lubię kryminały tej autorki, a po drugie Martin zyskał moją sympatię :)
OdpowiedzUsuńChciałabym sie zapoznac z twórczoscia tej autorki, bo gdy zdania sa podizelone ja zawsze sprawdzam co bylo tego powodem.
OdpowiedzUsuńteż słyszałam, że akurat ta powieść jest kiepska.. ale jeszcze nie czytałam, bo po wszystkich książkach Lackberg nie chciałabym się rozczarować..
OdpowiedzUsuńKsiążka już za mną. Niezła, niezła;))
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale planuję to zmienić. Kto wie, może zacznę od tej książki? Zachęciłaś mnie. Przyznam, że okładka średnio mi się podoba.
OdpowiedzUsuńJa się nie skuszę, nie przepadam za skandynawskimi powieściami:)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji poznać twórczości Camilli Läckberg, i bardzo tego żałuję:)
Camilla od bardzo dawna czeka na mnie na półce :)
OdpowiedzUsuńRecka ja zawsze świetna, choć nie moje klimaty czytanie Twojej opinii sprawiło mi dużo przyjemności
OdpowiedzUsuńPolska okładka rzeczywiście jest warta uwagi;) Nie czytałam, ale po zapoznaniu się z Twoją recenzją również mam skojarzenia z kryminałami Agathy Christie. To chyba dobrze;)
OdpowiedzUsuńnadal nie znam twórczości tej pisarki, mam wprawdzie jedną jej książkę na półce, ale teraz jakoś nie mam na nią ochoty :)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę zapoznać się z jakąś książką tej autorki, ale chyba rozpoczną od innej.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie miałam styczności z twórczością Camilli Läckberg, ale przymierzam się do niej już od jakiegoś czasu, tylko ciągle coś stoi na przeszkodzie. Zbyt dużo innych nowości zapragnęłam przeczytać i teraz muszę pomału zrealizować swój cel.
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości Camilli Läckberg, ale chętnie przeczytam tę książkę/opowiadanie. Lubie fabuły osadzone wśród szalejącej zimy; zabójcze nastroje i klimatyczna atmosfera kuszą mnie ogromnie ;-)
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu zamierzam sięgnąć po tą autorkę - tym bardziej, ze spotykam się z różnymi opiniami na temat jej powieści. Może pierwsze spotkanie będzie poprzez tą książkę...;)
OdpowiedzUsuńKusi mnie ta książka za każdym razem, kiedy jestem w bibliotece i sama nie wiem, dlaczego po nią nie sięgnęłam. Być może dlatego, że kusi okładką, bo do tej pory nie wiedziałam o czym jest. Tym razem na pewno się zdecyduję, bo przywodzi mi na myśl "I nie było już nikogo"
OdpowiedzUsuńJa jeszcze swojej przygody z tą autorką nie rozpoczęłam, ale obiecuję sobie to od dłuzszego czasu. Jednak nie chciałabym zaczynać od tego tytułu, tylko od czegoś dłuższego, może popularniejszego?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudyna