Miłość jest potężną siłą, dzięki której potrafimy przenosić góry. Człowiek, który obdarza drugą istotę ogromnym i bezinteresownym uczuciem, doskonale wie, że jest w stanie wiele poświęcić, aby zobaczyć uśmiech na jej twarzy. Nieważne, że opada z sił. Nieistotne, iż czuje niemoc, zwątpienie czy rozpacz. To nic - najważniejsze, że działa, robiąc wszystko, co w jego mocy, aby pomóc ukochanej osobie, która zawsze służyła dobrą radą, gdy nie wiedzieliśmy, jaki krok mamy podjąć, a także podawała dłoń, kiedy upadliśmy. To wszystko w imię miłości...
Edward Jabłonowski jest kawalerem po czterdziestce mieszkającym na wsi w starej posiadłości na Jabłoniowym Wzgórzu, gdzie każdego roku przyjmuje letników. Nie jest on duszą towarzystwa, a wręcz przeciwnie - swój wolny czas Edward woli spędzać samotnie bądź z ukochanymi końmi. Wszystko zmienia się, gdy pod jego dach przybywa dziesięcioletnia Ania Kraska, która okazuje się jego wnuczką. Wraz z dziewczynką pojawia się także Ned poszukujący pracy w stajni, a po niedługim czasie do Jabłoniowego Wzgórza trafia także Weronika Miłowiecka - dziennikarka pisząca felietony dla kobiecego miesięcznika, pracująca nad powieścią. Stali oraz tymczasowi mieszkańcy Jabłoniowego Wzgórza pokochują Anię, której życie nigdy nie rozpieszczało, pomimo jej młodego wieku. Nieprzychylny los zmusił dziewczynkę do błyskawicznego porzucenia beztroskiego dzieciństwa i stanie się odpowiedzialną oraz dzielną istotą. Fatum, jakie ciągnie się za Anią, zdaje się nie mieć końca...
Co ma jednak zrobić dziecko, na którego barki spada zbyt wielki ciężar? Przecież nie zacznie się upijać co wieczór, by choć na chwilę zapomnieć o troskach. Nie położy się obok chorej matki, by razem z nią patrzeć w sufit aż do śmierci z głodu i wycieńczenia. Dziecko nie ma wyboru, w jaki sposób walczyć z losem, bo nie wie, że może się poddać i czekać, aż ktoś podejmie za nie tę walkę. Ma również zbyt silną wolę przetrwania, by położyć się i umrzeć. Ta siła życia zmusza nawet maleńkie, nic nierozumiejące dziecko do poszukiwania jedzenia, dachu nad głową, trwania z dnia na dzień i opiekowania się jeszcze słabszymi od siebie. *
Przybycie Ani do Jabłoniowego Wzgórza rewolucjonizuje życie wszystkich bohaterów. Obecność dziewczynki bardzo pozytywnie wpływa na zmiany, jakie zachodzą u Edwarda oraz Neda Starskiego - dwóch mężczyzn, których łączy więcej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Los obu panów upomina się o swoje, domagając się zapłaty za dawne błędy spowodowane ich skrajną nieodpowiedzialnością oraz głupotą. Nic nie zawróci czasu i nie pozwoli na dokonanie słusznego wyboru, ale Edward i Ned mogą przynajmniej w pewnej części odpokutować za swoje niemądre decyzje.
W imię miłości przeczytałam w ciągu jednego dnia, co bardzo rzadko mi się zdarza. Jednak książka okazała się tak frapująca, że nie mogłam oderwać się od niej. Ciągle myślami wracałam do Jabłoniowego Wzgórza, trzymając kciuki za pomyślny przebieg wszelkich spraw. Co prawda książka jest dość przewidywalna, ale jednocześnie pełna ciepła oraz uroku, co wynagradza wszystko. Początkowo książka może jawić się jako zwyczajne czytadło łączące w sobie dramat oraz romans, jednak nic bardziej mylnego. W swojej najnowszej powieści Katarzyna Michalak porusza wiele poważnych tematów, o których warto mówić, jakimi są chociażby samotne rodzicielstwo, przemoc domowa, pedofilia, śmiertelne choroby, nieokiełznane żywioły czy posługiwanie się stereotypami i łatkami, jakie przykleja się ludziom, nawet nie znając ich.
Podczas tej lektury czułam się, jakbym była na Jabłoniowym Wzgórzu i przeżywała wspólne chwile wraz z bohaterami. Mała, mądra i niezwykle dzielna Ania skradła moje serce, a reszta bohaterów zdobyła moją sympatię, nie licząc aroganckiej i podłej Marleny, bratanicy Edwarda. Poznając jej kolejne poczynania, czułam, jak w mojej kieszeni otwiera się nóż... Nikomu nie życzę, aby na jego drodze stanęła taka manipulantka, która skutecznie potrafi napsuć krwi wszystkim dookoła.
Przyznam szczerze, że trochę żałuję, że wydawnictwo zdecydowało się na tę okładkę. Uważam, że wcześniejsza propozycja była zdecydowanie lepsza i bardziej pasowała do przedstawionej historii. Rzecz jasna, oficjalna okładka jest ładna, ale poprzednia skradła moje serce swoją subtelnością, elegancją i cudowną kolorystyką. Ponadto mam ogromną nadzieję, że treść powieści została ponownie poddana korekcie, ponieważ znajduje się w niej kilka literówek, a także pomyłka związana z nazwiskiem amerykańskiego lekarza - raz nazywany jest Andremanem, a innym razem Andermanem. W takim przypadku nietrudno o pomyłkę, ponieważ literówki zdarzają się nader często, jednak irytował mnie ten błąd. Jednak wierzę, że w ostatecznej wersji nie ma już miejsca na takie niedookreślenia.
Porównanie W imię miłości do Ani z Zielonego Wzgórza spowodowało, że nie mogłam przejść obojętnie obok tej powieści. Rudowłosa, zielonooka Ania z głową pełną pomysłów jest jedną z moich ulubionych bohaterek literackich, zatem uwielbiam wszystko, co jest do niej podobne nawet w niewielkim stopniu. Faktycznie pomiędzy obiema książkami łatwo zauważyć pewne analogie, ale cieszę się, że jednak pani Michalak stworzyła coś swojego, oryginalnego i... pięknego. W imię miłości to cudowna lektura - moje pierwsze, ale na pewno nie jedyne spotkanie z twórczością tej autorki. Nie da się ukryć, że mam wiele do nadrobienia, co mnie bardzo cieszy.
* cytat ze str. 156
Dane techniczne o książce
Co ma jednak zrobić dziecko, na którego barki spada zbyt wielki ciężar? Przecież nie zacznie się upijać co wieczór, by choć na chwilę zapomnieć o troskach. Nie położy się obok chorej matki, by razem z nią patrzeć w sufit aż do śmierci z głodu i wycieńczenia. Dziecko nie ma wyboru, w jaki sposób walczyć z losem, bo nie wie, że może się poddać i czekać, aż ktoś podejmie za nie tę walkę. Ma również zbyt silną wolę przetrwania, by położyć się i umrzeć. Ta siła życia zmusza nawet maleńkie, nic nierozumiejące dziecko do poszukiwania jedzenia, dachu nad głową, trwania z dnia na dzień i opiekowania się jeszcze słabszymi od siebie. *
Przybycie Ani do Jabłoniowego Wzgórza rewolucjonizuje życie wszystkich bohaterów. Obecność dziewczynki bardzo pozytywnie wpływa na zmiany, jakie zachodzą u Edwarda oraz Neda Starskiego - dwóch mężczyzn, których łączy więcej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Los obu panów upomina się o swoje, domagając się zapłaty za dawne błędy spowodowane ich skrajną nieodpowiedzialnością oraz głupotą. Nic nie zawróci czasu i nie pozwoli na dokonanie słusznego wyboru, ale Edward i Ned mogą przynajmniej w pewnej części odpokutować za swoje niemądre decyzje.
W imię miłości przeczytałam w ciągu jednego dnia, co bardzo rzadko mi się zdarza. Jednak książka okazała się tak frapująca, że nie mogłam oderwać się od niej. Ciągle myślami wracałam do Jabłoniowego Wzgórza, trzymając kciuki za pomyślny przebieg wszelkich spraw. Co prawda książka jest dość przewidywalna, ale jednocześnie pełna ciepła oraz uroku, co wynagradza wszystko. Początkowo książka może jawić się jako zwyczajne czytadło łączące w sobie dramat oraz romans, jednak nic bardziej mylnego. W swojej najnowszej powieści Katarzyna Michalak porusza wiele poważnych tematów, o których warto mówić, jakimi są chociażby samotne rodzicielstwo, przemoc domowa, pedofilia, śmiertelne choroby, nieokiełznane żywioły czy posługiwanie się stereotypami i łatkami, jakie przykleja się ludziom, nawet nie znając ich.
Podczas tej lektury czułam się, jakbym była na Jabłoniowym Wzgórzu i przeżywała wspólne chwile wraz z bohaterami. Mała, mądra i niezwykle dzielna Ania skradła moje serce, a reszta bohaterów zdobyła moją sympatię, nie licząc aroganckiej i podłej Marleny, bratanicy Edwarda. Poznając jej kolejne poczynania, czułam, jak w mojej kieszeni otwiera się nóż... Nikomu nie życzę, aby na jego drodze stanęła taka manipulantka, która skutecznie potrafi napsuć krwi wszystkim dookoła.
Przyznam szczerze, że trochę żałuję, że wydawnictwo zdecydowało się na tę okładkę. Uważam, że wcześniejsza propozycja była zdecydowanie lepsza i bardziej pasowała do przedstawionej historii. Rzecz jasna, oficjalna okładka jest ładna, ale poprzednia skradła moje serce swoją subtelnością, elegancją i cudowną kolorystyką. Ponadto mam ogromną nadzieję, że treść powieści została ponownie poddana korekcie, ponieważ znajduje się w niej kilka literówek, a także pomyłka związana z nazwiskiem amerykańskiego lekarza - raz nazywany jest Andremanem, a innym razem Andermanem. W takim przypadku nietrudno o pomyłkę, ponieważ literówki zdarzają się nader często, jednak irytował mnie ten błąd. Jednak wierzę, że w ostatecznej wersji nie ma już miejsca na takie niedookreślenia.
Porównanie W imię miłości do Ani z Zielonego Wzgórza spowodowało, że nie mogłam przejść obojętnie obok tej powieści. Rudowłosa, zielonooka Ania z głową pełną pomysłów jest jedną z moich ulubionych bohaterek literackich, zatem uwielbiam wszystko, co jest do niej podobne nawet w niewielkim stopniu. Faktycznie pomiędzy obiema książkami łatwo zauważyć pewne analogie, ale cieszę się, że jednak pani Michalak stworzyła coś swojego, oryginalnego i... pięknego. W imię miłości to cudowna lektura - moje pierwsze, ale na pewno nie jedyne spotkanie z twórczością tej autorki. Nie da się ukryć, że mam wiele do nadrobienia, co mnie bardzo cieszy.
* cytat ze str. 156
Dane techniczne o książce
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Seria/cykl: Jabłoniowa trylogia
Data wydania: 14 sierpnia 2013 (przedpremierowo!)
Liczba stron: 273
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Cieszę się, że ta pozycja Ci się spodobała. Mnie też bardzo skusiło to porównanie do Ani z Zielonego Wzgórza. :)
OdpowiedzUsuńWiesz,że również moim zdanie pierwsza okładka jest o wile ładniejsza? Bardziej pasowała do treści niż pierwsza no i była dziewczynka, Ania patrząca przez okno na Jabłoniowe widoki..:)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest piękna, cieszę się również tak uważasz:) Zwłaszcza,że jak wspomniałaś jest to Twoje pierwsze spotkanie z twórczością Katarzyny Michalak i od razu udane!:)
Hmm... chcę ją mieć! Już dopisuję ją do mojej listy "must have".
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam ;)
http://naszksiazkowir.blogspot.com
Bardzo polubiłam tę książkę.
OdpowiedzUsuńKatarzynę Michalak ostatnio strasznie polubiłam, więc zapewne i po tę pozycję sięgnę! :)
OdpowiedzUsuńA ja póki co nie mam ochoty na twórczość tej pani.
OdpowiedzUsuńMam a sobą tylko jedną książkę pani Michalak i powiem, że to była całkiem przyjemna lektura. Mam w planach kolejne.. tylko, że nie wiem kiedy i nie wiem od jakiej książki zacząć.. tyle ich jest! :D
OdpowiedzUsuńPorównanie do Ani z Zielonego Wzgórza mnie chyba zniechęca, bo ja jakoś nie przepadałam za tą psotnicą ;p Ale ogólnie nie mówię nie. Co do okładki...hmm jak dla mnie one wszystkie są takie same, bardzo podobne itp. To trochę mnie odstrasza, bo myślę, że te wszystkie powieści są na jedno kopyto, a chyba tak nie jest, prawda?
A jaką powieść pani Michalak czytałaś? Faktycznie dorobek autorki jest ogromny i ciągle powiększa się.
UsuńDominiko, jak można nie lubić Ani z Zielonego Wzgórza!? Jak tak można? ;-)
Czekam na swój egzemplarz i zaraz zabieram się za czytanie:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobała ;)
OdpowiedzUsuńMoze kiedyś się skuszę...
OdpowiedzUsuńwarto :) polecam recenzję smotna_stokrotka
UsuńChętnie sięgnę po tę lekturę, jeżeli tak gorąco ją polecasz! Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAz wstyd przyznać, ze nie czytałam jeszcze nic tej autorki, chociaż tak o niej głośno jest. Ale chętnie przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńŻaden wstyd - ja też do tej pory nie miałam styczności z twórczością pani Michalak! :)
UsuńNie czytałem jeszcze żadnej powieści Katarzyny Michalak, ale widzę, że będę musiał się za jakąś zabrać, chociaż to bardziej literatura kobieca. Moja mama już wcześniej polecała mi przeczytanie "Poczekajki" więc, kto wie?
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto spróbować! Mnie akurat seria poczekajkowa nie intryguje zanadto, dlatego pewnie odpuszczę ją sobie. Za to chętnie sięgnę po inne powieści pani Michalak. :)
UsuńCzekam na te powiesc z niecierpliwoscia:) Mam nadzieje, ze mi sie spodoba:)
OdpowiedzUsuńNa razie nie miałam przyjemności przeczytać książek Katarzyny Michalak, chociaż bardzo mnie kuszą :) Jeśli znajdę chwilę czasu i nadarzy się okazja - na pewno się skuszę!
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie czytam zbyt wiele książek o takiej tematyce, jednak na tą chętnie bym się pokusiła. Tym bardziej, że piszesz o podobieństwie do Ani z Zielonego Wzgórza, jednej z moich ulubionych książek z dzieciństwa! Na pewno rozejrzę się za tym tytułem, powinien być idealny na zakończenie wakacji. : ) Pozdraiwam!
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki tej autorki, a żałuję. Po prostu muszę przeczytać coś autorstwa pani Michalak! Najbardziej interesuje mnie książka "Bezdomna", ale na resztę też bym się skusiła...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Również poszukuję "Bezdomnej". Zamówiłam ją w bibliotece, ale podejrzewam, że będę stała w długiej kolejce...
UsuńWstyd, ale jeszcze w ogóle nie czytałam żadnej książki Katarzyny Michalak, chociaż dużo dobrego o tej autorce się nasłuchałam. :)
OdpowiedzUsuńA ja dla odmiany nie znoszę twórczości pani Michalak ;) Przeczytałam dwie czy trzy książki tej pani i bardzo się rozczarowałam.
OdpowiedzUsuńJa wiem, że kilka z powieści pani Michalak może nie przypaść mi do gustu (seria poczekajkowa), dlatego nie będę po nie sięgała i problem z głowy. Reszta wydaje się w moim guście. :)
UsuńCzekałam na tę recenzję i fajnie, że jest taka pozytywna. Mnie też irytują literówki w książkach.
OdpowiedzUsuńCzytałam wersję przedpremierową, więc mam nadzieję, że w ostatecznej, która ukaże się za kilka dni, nie będzie już błędów. :)
UsuńPóki co trafiam na same pozytywne recenzje tej książki. Sama co prawda nie planuję jej czytąc ale ciekawią mnie wrażenia innych ;-) Podobnie jak Ty jestem zdania że wydawnictwo wybrało gorszą okładkę, tamta była naprawdę cudowna, ta jest ładna ale do tamtej się nie umywa. Porównań nie lubię, dla mnie to tak jakby ktoś chciał wybić się na sukcesie czegoś innego. Tu dodatkowo wydaje mi się to nieco mylące. Gdzieś już pisałam że mogę sobie wyobrazić sytuację że ktoś na szybko szuka prezentu dla dziewczynki i wybiera własnie to, sugerując się porównaniem. Nie wiem czy obdarowana ucieszy się czytając o pedofilii czy przemocy domowej... Ale to oczywiście detale, cieszę się że treść Cię przekonała, w końcu to najważniejsze. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMyślę, że jednak nikt szukając prezentu książkowego dla dziewczynki, nie sięgnie po twórczość pani Michalak, ale po literaturę typowo dziecięcą. Podejrzewam (a przynajmniej mam taką nadzieję), że nawet ludzie zupełnie nieobeznani w tej sferze, czytają chociażby opis znajdujący się na tylnej okładce, który ewidentnie wybije z głowy pomysł zakupu "W imię miłości" jakiemukolwiek dziecku. ;-)
UsuńNo,no, no same pozytywne recki tej ksiazki, zapowiada sie calkiem ciekawie :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że zdecydowałaś się sięgnąć po książkę pani K.Michalak i to pierwsze spotkanie było nadzwyczaj udane. Bardzo ciekawie opisałaś tę pozycję i czuję się ogromnie zachęcona do tej lektury. Hmm... niedługo zostanę zupełnie sama, jedna jedyna, która jeszcze nie czytała żadnej pozycji z twórczości tej autorki. Muszę to koniecznie zmienić:))
OdpowiedzUsuńKsiążki Katarzyny Michalak są powieściami pięknymi, wartościowymi, wyciskającymi łzy, a przy tym takimi na jeden wieczór. Jestem ogromną fanką tej autorki i po każdą powieść spod jej pióra sięgam z wielką przyjemnością. "W imię miłości" jeszcze przede mną, mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się zdobyć egzemplarz powieści.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Trochę mi wstyd, ale nie czytałam jeszcze ksiażek autorki. Jakoś czułam, że to nie moje klimaty, jednak porównaniami do "Anii z Zielonego Wzgórza" zaciekawiłaś mnie. Myślę, że jeśli będę siegać to właśnie po tą powieść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie czytałam nic tej autorki i wątpię, abym przeczytała coś poza serią z czarnym kotem. Reszta jest dla mnie zbyt radosna, pozytywna, nie lubię happy end'ów.
OdpowiedzUsuńSeria z czarnym kotem wydaje się najbardziej wpasowywać w mój gust, chociaż nie miałam jeszcze okazji do sprawdzenia tego. Jednak podejrzewam, że z tym podejściem możesz sięgnąć po "W imię miłości", ponieważ nie jest to książka przesłodzona i radosna w każdym calu, jakby mogło wydawać się na pierwszy rzut oka.
UsuńPodobają mi się Twoje recenzje - są takie naturalne ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki pani Michalak, ale zaciekawiła mnie "Bezdomna" i jeśli będę miała taką możliwość, to na pewno ją przeczytam.
Dziękuję bardzo! Staram się pisać jak najlepiej - wychodzi różnie, ale mam nadzieję, że nie najgorzej. :) Po "Bezdomną" sięgnę z pewnością, bo bardzo mnie intryguje.
UsuńJuż dawno nie czytałam nic Kasi Michalak i chyba czas nadrobić bo bardzo lubię jej twórczość!
OdpowiedzUsuńJa się zraziłam Michalak "Rokiem w Poziomce". Może od złej książki zaczęłam... Już sama nie wiem. Tak wszyscy chwalą tę panią, że chyba dam jej jeszcze jedną szansę.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że akurat "Rok w Poziomce" nie przypadł Ci do gustu - szkoda, że zraziłaś się tak szybko. Spróbuj się przemóc - jeśli kolejna powieść nie przypadnie Ci do gustu, to już więcej nie sięgniesz po twórczość pani Michalak, a może akurat okaże się, że zmienisz zdanie? :)
Usuńmam w planach poznanie jeszcze książek tej autorki. Po Mistrzu jestem przekonana do jej pióra :)
OdpowiedzUsuńZa to ja poluję na "Mistrza"! :)
UsuńBrzmi zachęcająco, zwłaszcza przy porównaniu do Ani oraz jeśli chodzi o główne wątki powieści :) Gdy w życie człowieka wchodzi dziecko, świat zawsze nabiera innych barw i ciekawe rzeczy mogą z tego wyniknąć :)
OdpowiedzUsuńCzy tylko mnie imię i nazwisko Neda Starskiego kojarzy się z Nedem Starkiem z "Gry o tron"?
Dziecko zawsze przewraca świat do góry nogami... :) Ha, faktycznie Ned Starski prawie jak Ned Stark - wiesz, że nie zauważyłam tego? :)
UsuńMi książka podobała się najbaradziej z wszystkich pisarki:)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mam jeszcze porównania, ale wiem, że "W imię miłości" postawiła wysoko poprzeczkę innym powieściom pani Michalak. :)
UsuńNie przepadam za twórczością pani Michalak. Czytałam już jej kilka książek z nadzieją, iż tym razem wywoła na mnie lepsze wrażenie. "W imię miłości" postanowiłam sobie odpuścić :-)
OdpowiedzUsuńA ja lubię nawet i serię poczekajkową :)więc tą też przeczytam :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Czytałam :) Świetna książka. Godna uwagi. Chcę więcej tego typu powieści :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Miłośniczka Książek
Chciałabym bardzo przeczytać tę książkę. Na pewno w przyszłości do niej zajrzę. Swietna recenzja!
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę, podobnie jak całą twórczość Katarzyny Michalak. Oby w końcu wpadła mi w ręce. :)
OdpowiedzUsuńja mam jakieś uprzedzenia do tej autorki... nie czytałam żadnej jej książki, ale jakoś nie mam ochoty... coś mnie odpycha i sama nie wiem co, chociaż przecież pisarka cieszy suę ogromną popularnością. Może kiedyś się przełamię :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nową notkę :)
OdpowiedzUsuńAnię też lubiłam, chociaż Gilberta zawsze bardziej. Coś w tym stylu, a też oryginalne? Chętnie się zapoznam, zwłaszcza, że o autorce ostatnio głośno w blogowym światku.
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zapowiada, chętnie sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńJuż tyle się o niej nasłuchałam i naczytałam, że jak będę miała okazję na pewno przeczytam! :D
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Imię miłości to coś na co warto czekać. My za granicą w Norwegii skupiamy się na tym ciągle.
OdpowiedzUsuń