Tytuł oryginału: The Grandmothers
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 17 czerwca 2013
Liczba stron: 112
Wisława Szymborska napisała niegdyś, iż tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono. Jej słowa cały czas tkwią w mojej głowie, stając się moim mottem, dzięki któremu staram się nigdy nie oceniać ludzi poprzez pryzmat ich wyborów oraz czynów, gdy nie mam pewności, jak ja zachowałabym się, będąc na ich miejscu. Nie lubię mówić, co ja zrobiłabym w danej sytuacji, gdyż pewne decyzje podejmujemy pod wpływem emocji, presji oraz różnych okoliczności, które często nie sprzyjają w racjonalnym decydowaniu o czymkolwiek. Za to przepadam za sięganiem po książki poruszające poważne, trudne tematy, szeroko uznawane za tabu, co skłania mnie do przemyśleń i wyciągania pewnych wniosków na przyszłość.
Rozeanne oraz Liliane to typowe papuszki nierozłączki, których przyjaźni zdaje się nic nie zagrażać. Razem bawią się, uczą, przeżywają pierwsze miłości, dzielą się radościami i smutkami. Od zawsze mieszkają obok siebie, aby móc widzieć się każdego dnia o jakiejkolwiek porze. Więź, jaka łączy je, zaczyna również oddziaływać na relacje kobiet z innymi osobami - mężami oraz synami. Kiedy Lil zostaje wdową, a mąż Roz przeprowadza się do innego miasta, po czym zakłada tam rodzinę, ich przyjaźń nie rozpada się, a wręcz przeciwnie - umacnia z każdym dniem. Roz i Lil starają się dać z siebie wszystko, aby zapewnić dobrobyt swoim dorastającym synom. W końcu dochodzi do tego, iż obie kobiety zaczynają nawiązywać nazbyt bliskie relacje z własnymi dziećmi - Liliane z Tomem, synem Roz, a Rozeanne z Ianem, potomkiem swojej przyjaciółki.
Były sobie tak bliskie, że choć wiodły prym w całkiem różnych dziedzinach, ich nazwiska i tak zawsze łączono. Żadna nie wdała się w wielkie, wykluczające tę drugą namiętności, zawody miłosne czy zazdrość.
Kobiety początkowo próbują ukrywać przed sobą zaistniałą sytuację, jednak nie jest to łatwe, a gdy wszystko wychodzi na jaw - przyjaciółki zdają się godzić z tym, co przyniósł im los. Obie rozmawiają o spotkaniach z młodymi kochankami, z czasem pozbawiając się skrupułów i jakiegokolwiek wstydu. Młodzi mężczyźni zakochują się w doświadczonych i dojrzałych, choć dalej bardzo zgrabnych, mądrych i seksownych kobietach, które wprowadzają ich w nieznany, acz bardzo intrygujący świat. Cała czwórka zdaje się być niezwykle szczęśliwa, jednak każdy z nich ma świadomość, że sielanka nie potrwa zbyt długo. Kiedy na horyzoncie pojawia się Mary, która po pewnym czasie zostaje żoną Toma, a później także Hannah, małżonka Iana, ich matki wiedzą, że należy zakończyć więź, jaka łączyła je z mężczyznami. Jednak niełatwo jest przekreślić wspólne lata, zapominając o łączącym uczuciu...
Doris Lessing poruszyła niezwykle kontrowersyjny temat, na jaki nie natrafiłam jeszcze w żadnej książce. Dobrowolny związek ze starszą kobietą, która jest prawie drugą matką, to wątek rzadko poruszany w literaturze. Niełatwo jest ustosunkować się i stanąć po jednej stronie barykady, jednoznacznie będąc za bądź przeciw takiemu związkowi. Z jednej strony doskonale rozumiem, iż bohaterowie zapałali do siebie ogromnym uczuciem, czując wzajemne pożądanie podsycane ciekawością, których nie potrafili ugasić. Podejrzewam, że prawie każdy człowiek zapałał kiedyś miłością do kogoś, jednocześnie nie umiejąc jednoznacznie określić, co było powodem do pokochania tej drugiej osoby. Nieraz wystarczy lekki impuls, aby poczuć coś więcej. Nie na darmo mówi się, iż miłość jest ślepa, a do tego nie wybiera. Jednak nie można ukrywać, iż związki bohaterów w znaczny sposób odbiły się na ich relacjach z innymi ludźmi, szczególnie w przypadku Toma i Iana. Młodzi mężczyźni zakochując się w starszych kobietach, nie pozwolili sobie na doświadczenie, czym może być bezinteresowny i szczery związek z kobietą w swoim wieku. Nawet gdy mieli żony, a później doczekali się także córek, nie potrafili cieszyć się z tego, gdyż w ich głowach oraz sercach nadal rządziły matki. Najsmutniejsze jest to, iż cała czwórka pozbawiła się szansy na zbudowanie zdrowych relacji, opartych na szczerości i miłości, niszcząc życie dwóm kobietom oraz ich córkom.
Po lekturze Piątego dziecka wiedziałam, iż Doris Lessing charakteryzuje się dość surowym i oschłym stylem, niejako pozbawionym emocji. Jednak nie ukrywam, że spodziewałam się czegoś zdecydowanie lepszego, a Idealne matki rozczarowały mnie. Czytając tę lekturę, miałam wrażenie, iż autorka napisała ją z musu, a nie chęci podzielenia się z czytelnikami trudną, odważną i niejednoznaczną historią. W tej książce zabrakło mi wniknięcia w psychikę oraz uczucia bohaterów. Nadmiar suchych faktów, a także niedopowiedziane zakończenie, potraktowane zbyt powierzchownie, nie wzbudziły mojej aprobaty. Idealne matki są napisane dość infantylnie, niekiedy wydawało mi się, iż książki nie napisała noblistka, a młoda dziewczynka, która niewiele wie o życiu.
Rozeanne oraz Liliane to typowe papuszki nierozłączki, których przyjaźni zdaje się nic nie zagrażać. Razem bawią się, uczą, przeżywają pierwsze miłości, dzielą się radościami i smutkami. Od zawsze mieszkają obok siebie, aby móc widzieć się każdego dnia o jakiejkolwiek porze. Więź, jaka łączy je, zaczyna również oddziaływać na relacje kobiet z innymi osobami - mężami oraz synami. Kiedy Lil zostaje wdową, a mąż Roz przeprowadza się do innego miasta, po czym zakłada tam rodzinę, ich przyjaźń nie rozpada się, a wręcz przeciwnie - umacnia z każdym dniem. Roz i Lil starają się dać z siebie wszystko, aby zapewnić dobrobyt swoim dorastającym synom. W końcu dochodzi do tego, iż obie kobiety zaczynają nawiązywać nazbyt bliskie relacje z własnymi dziećmi - Liliane z Tomem, synem Roz, a Rozeanne z Ianem, potomkiem swojej przyjaciółki.
Były sobie tak bliskie, że choć wiodły prym w całkiem różnych dziedzinach, ich nazwiska i tak zawsze łączono. Żadna nie wdała się w wielkie, wykluczające tę drugą namiętności, zawody miłosne czy zazdrość.

Kobiety początkowo próbują ukrywać przed sobą zaistniałą sytuację, jednak nie jest to łatwe, a gdy wszystko wychodzi na jaw - przyjaciółki zdają się godzić z tym, co przyniósł im los. Obie rozmawiają o spotkaniach z młodymi kochankami, z czasem pozbawiając się skrupułów i jakiegokolwiek wstydu. Młodzi mężczyźni zakochują się w doświadczonych i dojrzałych, choć dalej bardzo zgrabnych, mądrych i seksownych kobietach, które wprowadzają ich w nieznany, acz bardzo intrygujący świat. Cała czwórka zdaje się być niezwykle szczęśliwa, jednak każdy z nich ma świadomość, że sielanka nie potrwa zbyt długo. Kiedy na horyzoncie pojawia się Mary, która po pewnym czasie zostaje żoną Toma, a później także Hannah, małżonka Iana, ich matki wiedzą, że należy zakończyć więź, jaka łączyła je z mężczyznami. Jednak niełatwo jest przekreślić wspólne lata, zapominając o łączącym uczuciu...
Doris Lessing poruszyła niezwykle kontrowersyjny temat, na jaki nie natrafiłam jeszcze w żadnej książce. Dobrowolny związek ze starszą kobietą, która jest prawie drugą matką, to wątek rzadko poruszany w literaturze. Niełatwo jest ustosunkować się i stanąć po jednej stronie barykady, jednoznacznie będąc za bądź przeciw takiemu związkowi. Z jednej strony doskonale rozumiem, iż bohaterowie zapałali do siebie ogromnym uczuciem, czując wzajemne pożądanie podsycane ciekawością, których nie potrafili ugasić. Podejrzewam, że prawie każdy człowiek zapałał kiedyś miłością do kogoś, jednocześnie nie umiejąc jednoznacznie określić, co było powodem do pokochania tej drugiej osoby. Nieraz wystarczy lekki impuls, aby poczuć coś więcej. Nie na darmo mówi się, iż miłość jest ślepa, a do tego nie wybiera. Jednak nie można ukrywać, iż związki bohaterów w znaczny sposób odbiły się na ich relacjach z innymi ludźmi, szczególnie w przypadku Toma i Iana. Młodzi mężczyźni zakochując się w starszych kobietach, nie pozwolili sobie na doświadczenie, czym może być bezinteresowny i szczery związek z kobietą w swoim wieku. Nawet gdy mieli żony, a później doczekali się także córek, nie potrafili cieszyć się z tego, gdyż w ich głowach oraz sercach nadal rządziły matki. Najsmutniejsze jest to, iż cała czwórka pozbawiła się szansy na zbudowanie zdrowych relacji, opartych na szczerości i miłości, niszcząc życie dwóm kobietom oraz ich córkom.
Po lekturze Piątego dziecka wiedziałam, iż Doris Lessing charakteryzuje się dość surowym i oschłym stylem, niejako pozbawionym emocji. Jednak nie ukrywam, że spodziewałam się czegoś zdecydowanie lepszego, a Idealne matki rozczarowały mnie. Czytając tę lekturę, miałam wrażenie, iż autorka napisała ją z musu, a nie chęci podzielenia się z czytelnikami trudną, odważną i niejednoznaczną historią. W tej książce zabrakło mi wniknięcia w psychikę oraz uczucia bohaterów. Nadmiar suchych faktów, a także niedopowiedziane zakończenie, potraktowane zbyt powierzchownie, nie wzbudziły mojej aprobaty. Idealne matki są napisane dość infantylnie, niekiedy wydawało mi się, iż książki nie napisała noblistka, a młoda dziewczynka, która niewiele wie o życiu.
Mimo wszystko polecam poznanie tej historii, zwłaszcza w połączeniu z ekranizacją, którą uważam za lepszą od książki. Film stanowi pewne dopełnienie, świetnie obrazując wszelkie wydarzenia, jakie miały miejsce w opowieści Lessing, jednocześnie wyjaśniając pewne wątpliwości pojawiające się w trakcie lektury. Jeśli miałabym oceniać samą historię i tematykę, jaką poruszyła autorka, to byłoby zdecydowanie wyżej. Jednak na książkę składa się nie tylko fabuła, ale także wykonanie, które jest wyraźnie słabsze.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
faktycznie niespotykana historia, kto wie może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetna recenzja, ale tym razem za książkę podziękuje
OdpowiedzUsuńtak z pewnością taki pomysł i historia to coś dla mnie nowego, chętnie przeczytam książkę i obejrzę film :)
OdpowiedzUsuńMnie się zawsze przypomina ten cytat, gdy czytam wspomnienia wojenne osób, które kolaborowały. Każdy chciałby myśleć, że należałby do ruchu oporu z narażeniem życia.
OdpowiedzUsuńA film mam w planach. Książkę chyba sobie odpuszczę.
Pomysł wydaje się świetny, z pewnością oryginalny, ale kompletnie mnie do niej nie ciągnie, podobnie jak do filmu. :(
OdpowiedzUsuńMiałem zamiar przeczytać tą książkę, ale się nie udało. Ściągniętego e-booka nawet miałem na moim starym komputerze, ale niestety on się popsuł.
OdpowiedzUsuńAle może w przyszłości uda mi się po nią sięgnąć ;)
Pozdrawiam ;)
Zgadzam się, że tematyka dość rzadko poruszana w literaturze. Z jednej strony książka mnie intryguje, z drugiej jednak taki sposób pisania, a więc pozbawiony emocji nie wiem czy przypadłyby mi do gustu. Bądź co bądź na siłę poszukiwać jej raczej nie będę.
OdpowiedzUsuńTemat ciekawy, bo kontrowersyjny, ale szkoda, że opisany tak słabo... Chociaż może obejrzę sobie film, z ciekawości :D
OdpowiedzUsuńO, a myślałam, żeby najpierw książkę przeczytać, ale widzę, że nie ma się, co dłużej wstrzymywać z oglądaniem ekranizacji.
OdpowiedzUsuńJa jednak wolę lepiej poznać uczucia bohaterów, dogłębniej, nie lubię suchych, zimnych faktów. Raczej nie dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mam w planach poznanie twórczości tej pisarki. Pewnie i po tę książkę sięgnę:)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja wywołała we mnie mieszane uczucia, dlatego nie wiem, czy chciałabym przeczytać tę książkę, czy też nie! Dałaś mi nieźle do myślenia:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńCzytam Twoją recenzję i myślę sobie: "Dobra i mocna książka", a tu nagle jak obuchem przez łeb. Nie Ty pierwsza jednak piszesz, że twórczość Lessing, to nic nadzwyczajnego, dlatego ja cały czas waham się, czy sięgnąć po jej powieści. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTwórczość Doris Lessing jest na pewno specyficzna i niełatwa, więc nie przypadnie wszystkim do gustu. "Piąte dziecko" miało swoje słabsze strony, ale zapisało się w mojej pamięci, dlatego chciałam przeczytać nie tylko kontynuację, ale także inne książki Lessing. Widać, jakie wrażenie wywarły na mnie "Idealne matki", jednak twórczość tej noblistki jest tak intrygująca, że na pewno poszukam innych powieści Lessing.
UsuńW sumie tacy specyficzni autorzy jak Lessing na pewno rozbudzają ciekawość czytelników. Sama swego czasu w korzystnej cenie nabyłam 2 tomy jej autobiograficznej powieści tj. "Pod skórą" i "Spacer w cieniu", ale stwierdziłam, że najpierw chcę się zabrać za jakąś inną jej książkę. Ciągle jednak spychałam ten pomysł na dalszy plan. Może zdecyduje się jednak na to "Piąte dziecko", skoro zapada w pamięć. Hmm... A czytałaś może "Trawa śpiewa", bo fabuła wydaje się być interesująca? Wybacz, trochę się rozgadałam :P
UsuńNie szkodzi, że rozgadałaś się, a wręcz przeciwnie - bardzo mnie to cieszy! Nie czytałam "Trawa śpiewa", mam za sobą jedynie "Piąte dziecko" oraz "Idealne matki". W najbliższym czasie sięgnę po "Podróż Bena" (kontynuacja "Piątego dziecka"), a później pewnie po inne książki Lessing, bo kusi mnie ta oryginalność, pomimo tego, iż nie zawsze jest zgodna z oczekiwaniami. :)
UsuńHmm... Chyba bez zbytniego dywagowania wybiorę się do Biblioteki i zdam się na MAGIĘ PRZYCIĄGANIA :D Zobaczymy, która książka Lessing wpadnie mi w łapki^^
UsuńNie słyszałam o niej wcześniej, ale tematyka wydaje mi się dość ciekawa :)
OdpowiedzUsuńNa film może się skuszę;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa przede wszystkim filmu, bo co do książki nie jestem przekonana :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie fabuła oryginalna i nie spotkałam się z książką do tej pory. Może jak znajdę czas, chociaż szkoda, że takie słabsze wykonanie.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś, przy okazji:) Póki co mam w planach inne lektury:)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńZ początku miałam wrażenie, że książka wypadnie pozytywnie w twojej recenzji. Jednak widzę, że nie ma czego się spodziewać i po niej, i po ekranizacji, która również jest oceniana jako słaba. Szkoda, że taki temat został zmarnowany.
OdpowiedzUsuńDla mnie też ta książka była sporym rozczarowaniem. Masz rację, trudno uwierzyć, że ta historia wyszła spod pióra autorki "Piątego dziecka".
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńNiska ocena mnie nie zachęca.
Daruję ją sobie, bez większej straty, jak widzę.
OdpowiedzUsuńuuu, mimo niskiej noty chciałabym się zapoznać ;) przyjaciółki zakochujące się w swoich synach to dość... ciekawy temat. No, może trochę dziwny ;d
OdpowiedzUsuńMimo przeciętnej oceny, to się skuszę :) Fajny tekst :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń"Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono." - też mi tkwią te słowa w głowie...
OdpowiedzUsuńDwa dni temu mój kolega polecał mi ten film, mówił, że jest ciekawy, a dzisiaj patrzę i recenzja książki u Ciebie! :) Zniechęciłaś mnie do książki, ale film chętnie obejrzę. Faktycznie, to dość kontrowersyjny temat, jaki autorka porusza - związek z przyjaciółką matki i to w jej wieku. Szkoda, że książka nie została... lepiej napisana? Być może wtedy miałaby szerzę fanów.
Pozdrawiam :)
Lessing nigdy mnie nie zaczarowała. Mimo wszystko chyba kiedyś dam jej ponowną szansę.
OdpowiedzUsuńmi się książka bardzo podobała, ale zauważyłam, że w przypadku tego opowiadania czytelnicy podzieli są na dwa obozy. jedni się zachwycają, drudzy czuja się totalnie zawiedzeni. dla mnie ważne ze historia wzbudza emocje i skłania do dyskusji.
OdpowiedzUsuńOczywiście, dlatego nie dałam jej niższej oceny ani nie zjechałam "Idealnych matek". Historia spodobała mi się, jedynie zastrzeżenia mam do stylu, jakim została napisana ta opowieść, jak również do zbyt powierzchownego podejścia do tematu.
UsuńIntrygujący temat, szkoda, że jak piszesz, autorka potraktowała go powierzchownie. Nie ma nic gorszego, niż świetny temat, którego autor nie rozwija. To mnie zawsze irytuje. Ale i tak rozejrzę się za tą książką:)
OdpowiedzUsuńObejrzałam wczoraj film i musiałam się tutaj wypowiedzieć :D
OdpowiedzUsuńNie spodobał mi się. Sceny są piękne, krajobraz cudowny. Historia wydawała mi się ciekawa, a była... przesadzona! I najgorsze było to, że postaci były fatalnie wykreowane. Nic o nich wcześniej nie wiedzieliśmy, tylko suche fakty i od razu wrzucenie w sam środek akcji.
Pozdrawiam :)
Kurczę, a już chciałam przeczytać... Bardzo mi się spodobał opis fabuły, myślałam, że będzie dobrze. Jednak ta niska ocena trochę zniechęca - bo ja jednak lubię, kiedy z książki wypływają emocje, a nie tylko suchy tekst.
OdpowiedzUsuńBędę musiała się zastanowić, czy na pewno chcę siegnąć