Tytuł oryginału: Slumpvandring
Wydawnictwo: W.A.B.Seria/cykl: Seria z miotłąData wydania: lipiec 2006Liczba stron: 452
Nie trzeba wierzyć w duchy czy inne postacie nadprzyrodzone, aby mieć świadomość tego, że każdy dom posiada własną historię, na którą znaczący wpływ wywierają mieszkańcy. Każdy człowiek zostawia w nim cząstkę siebie, funkcjonując w nim za życia, zatem... zostaje w nim również po śmierci. Jego dusza zostaje w domu na zawsze, krążąc po mieszkaniu i odwiedzając stare kąty. Nie wierzysz? Zgaś światło, usiądź lub połóż się, zamknij oczy, skup się i wsłuchaj uważnie, a wtedy dowiesz się, czym są szepty domu...
Głównymi bohaterkami Domu Augusty są kobiety - młode i stare, piękne i brzydkie, dobre i złe, żyjące i zmarłe. Każda z nich jest indywidualnością, posiada swoją własną hierarchię wartości oraz bagaż doświadczeń, który musi nieść przez całe życie. Jednak wszystkie są na swój sposób smutne, samotne, nieszczęśliwe, pozbawione radości życia i pewności siebie, a do tego skrzywdzone przez innych ludzi bądź siebie. Każda z nich jest prawdziwą kobietą z krwi i kości, której życie nigdy nie rozpieszczało.
Jest tak wiele rzeczy, których o sobie nie wiemy. Których może nawet wcale nie musimy wiedzieć. *
Radość jest matką smutku. Miłość matką nienawiści. Na dnie czystej prawdy kulą się najbrudniejsze kłamstwa. Wszystko zawiera w sobie swoje przeciwieństwo. **
Nigdy nie czytałam tak smutnej i pesymistycznej powieści, która przygnębia z każdą kolejną stroną, jednocześnie intrygując i nie pozwalając rzucić książki w kąt. Dom Augusty to proza wciągająca i niebywale trudna. Nie jest to powieść, którą można przeczytać w jeden wieczór - przyznaję, że skończyłam ją po prawie dwóch tygodniach. Historia jest przepięknie smutna i wymaga czasu oraz potężnego skupienia, aby móc wyciągnąć z niej to, co najlepsze i wartościowe. Czytania nie ułatwia dwutorowość toczącej się akcji, co sprawiało, że początkowo gubiłam się, kiedy Majgul Axelsson raz poruszała wątki z przeszłości, aby po chwili przenieść się do czasu teraźniejszego. Z drugiej strony zaliczam to na plus, ponieważ ten zabieg pomógł mi w bliższym poznaniu bohaterów powieści, których jest niemało. Na samym początku książki znajduje się drzewo genealogiczne ułatwiające rozeznanie w członkach całej rodziny Augusty.
Dom Augusty jest zręcznie ułożoną i wielowątkową historią, która zmusza do refleksji. To mądra, zachwycająca opowieść znajdująca się na skraju realności i baśniowości, między którymi istnieje ledwo widoczna nić - łatwo ją przekroczyć. Czytelniku, spróbuj tego, jeżeli jesteś na to gotowy, a nie pożałujesz. Tylko pamiętaj, że w prozie Majgull Axelsson łatwo zatracić się i mieć ochotę na więcej. Wiem coś o tym.
** cytat ze str. 297
* cytat ze str. 432
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Skoro nastraja pesymistycznie to nie dla mnie, bo po takich książkach mam strasznego doła :(
OdpowiedzUsuńGdybyś miała ochotę na zapoznanie się z moim dłuuugim zdaniem ;) http://skrzatowisko.blogspot.com/2013/07/dom-augusty-majgull-axelsson.html
OdpowiedzUsuńTak, zgadzam się z Tobą, że ta książka jest pesymistyczna, trudna, zresztą jak pozostałe Axelsson. Ale ta pisarka ma w sobie coś takiego, co sprawia, że nie można się oderwać od jej powieści, choćby nie wiadomo jak przygnębiała, i choć posługuje się ta pisarka pewnymi schematami, ma się ochotę na jej kolejną książkę. Bo się wie, że będzie wnikliwa, świetnie napisana i tak bardzo emocjonująca.
Twoje "zdanie" jest bardzo długie i niezwykle trafne! Całkowicie zgadzam się z tym, co napisałaś w swojej recenzji. "Dom Augusty" to moje pierwsze spotkanie z prozą Axelsson, ale z pewnością nie ostatnie.
Usuńniestety nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam tę książkę. Czytałam "Drogę do piekła" tej autorki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmonweg.blog.onet.pl
Chętnie poznam historię z "Drogi do piekła". :)
Usuńksiążka już czeka na półce na swoją kolej, będzie to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej pisarki i mam nadzieję, że się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńZ ogromną przyjemnością będę wyczekiwać Twojej recenzji! :)
UsuńTo było moje pierwsze spotkanie z Axelsson i mnie zachwyciło. Niestety za drugim razem trochę się rozczarowałam ("Pępowiną"), ale jeszcze do niej wrócę :)
OdpowiedzUsuńW takim razie cieszę się, że dobrze trafiłam, wybierając "Dom Augusty" na pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Opis "Pępowiny" bardzo mnie intryguje, więc na pewno dam jej szansę.
UsuńO, a to mnie zdziwiłaś teraz! "Pępowina" cię rozczarowała? Mnie jeszcze żadna powieść Axelsson nie zawiodła i mam nadzieję, że tak zostanie:)
UsuńNie powiem, że była zła - ale spodziewałam się po niej bardzo wiele, a okazała się raczej przeciętna. Sprawdziłam przed chwilą, że nawet nie chciało mi się pisać recenzji ;) Portrety i relacje międzyludzkie dość ciekawe, ale Axelsson wprowadziła tam dziwaczny motyw anioła, który moim zdaniem baaardzo popsuł efekt, a poza tym nie okazała się jakaś specjalnie odkrywcza. Miałam nadzieję na znacznie więcej (nawet kupiłam ją na własność, a ja bardzo rzadko sobie kupuję książki!).
UsuńRecenzja przekonuje, a ja książki pesymistyczne lubię nawet lubię, więc chętnie sam szansę dla,,Domu Augusty".
OdpowiedzUsuńWolę optymizm, ale po Twojej recenzji nie mogę się nie skusić
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, czy bym dała radę przez nią przebrnąć? Jednak jest interesująca i na pewno o niej nie zapomnę :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa okładka, a powieść zdaje się być bardzo, ale to bardzo intrygująca ! ;)
OdpowiedzUsuńPrzeraziło mnie to, że ta pozycja jest pesymistyczna. Boję się tego typu powieści, jednakże jeśli niosą ze sobą chociażby odrobinę nadziei to warto po nią sięgnąć. :) Trochę obawiam się również tej "trudności" jaką ze sobą niesie. Może kiedyś w przyszłości po nią sięgnę. Na razie mam co czytać - trochę bardziej optymistycznego. :)
OdpowiedzUsuńCałkowicie zgadzam się z Twoją opinią, a szczególnie z ostatnim zdaniem :) Po pierwszej książce Axelsson natychmiast pobiegłam do księgarni i kupiłam wszystkie powieści tej autorki. Oczywiście potem je przeczytałam, a teraz z niecierpliwością czekam na nową powieść :)
OdpowiedzUsuńA czy wydanie jej nowej powieści jest w planach? Jeśli tak, to szybciutko muszę nadrobić te wcześniejsze! :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie wiem, czy to dla mnie... Może jak będę cierpieć na nadmiar wolnego czasu;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale nie wiem czy nie byłaby ona zbyt pesymistyczna dla mnie. Przynajmniej na tę chwilę.
OdpowiedzUsuńMoże i jest pesymistyczna, ale zainteresowałaś mnie na tyle, abym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie niezmiernie do przeczytania tej książki. Ostatnio wpadła mi w ręce "Ta, którą nigdy nie byłam" i czekam na chwilę, żeby po nią sięgnąć, bo słyszałam, że książki M. Axelsson są po prostu dobre. Dzięki Tobie wiem już, jaki będzie kolejny tytuł w kolejce. (:
OdpowiedzUsuńBoję się tej okładki. Tzn. gdybym zobaczyła ją na półce w księgarni czy bibliotece, pewnie nie wziełabym jej do ręki. Natomiast Twoja recenzja mówi coś zupełnie innego, zaciekawiła mnie tą książką. Kolejny raz przekonuje się, że nie warto oceniać książki po okładce :)
OdpowiedzUsuńZ kolei do mnie okładka przemawia, przekazując, że zawiera naprawdę wartościową treść... chociaż wrażenie może być złudne. Na szczęście nie zawiodłam się. :)
UsuńZaciekawiłaś mnie C:
OdpowiedzUsuńPesymistyczna i jednocześnie intrygująca. To brzmi naprawdę ciekawie.
OdpowiedzUsuńIntrygująca okładka książki i a jej opis wzbudza moją ciekawość. Kto wie... Może kiedyś i ona trafi w moje ręce ;) Dziękuję za komentarze pozostawione na moim skromnym blogu i za propozycję wzięcia udziału w wyzwaniu, tym z okładką. Ze względu na pracę, dom i dzieci nie mogę obiecać wywiązania się z systematyczności wyzwania. Będę jednak tutaj wpadać, jako dodatkowa osoba, która szuka inspiracji do czytania kolejnych, ciekawych powieści, które wcześniej gdzieś umknęły, a chętnie bym po nie sięgnęła. Pozdrawiam serdecznie. Limonka.
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem i nie zmuszam. Mam nadzieję, że znajdziesz tutaj trochę inspiracji. :)
UsuńNa razie nie mam nastroju na trudne w odbiorze i pesymistyczne lektury- chybabym jej nie doceniła, musi poczekać na inny czas.
OdpowiedzUsuńAxelsson uwielbiam (jej powieści potrafią naprawdę poruszyć), ale tej książki jeszcze nie znam.
OdpowiedzUsuńMusze zapolować. Szukam już dosyć długo książki zarazem pesymistycznej, jak i takiej od której ciężko odejść.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku! :)
Nie znam jeszcze twórczości Axelsson :( Wstyd! Mam nadzieję zmienić to w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuńSłyszałam od przyjaciółki wiele dobrych słów na temat twórczości Majgull Axelsson. Jesteś kolejną osobą, która zaintrygowała mnie tą trudną a zarazem wciągającą powieścią:)
OdpowiedzUsuńKilka lat temu przeczytałam książkę tej pisarki i bardzo mi się podobała. Myślę, że czas, by znów po nią sięgnąć, bo bardzo lubię głębokie i smutne książki.
OdpowiedzUsuńLubię trudne książki, a znając Twój gust czytelniczy, wiem, że spodoba się i mnie :) Co do długiego czytania... myślę, że ja bym ją pochłonęła szybciej. Czytałam dużo trudnych książek i zazwyczaj zajmowały mi one dwa dni. Jakoś tak mam, że wszystko, co mnie ciekawi po prostu pochłaniam... :)
OdpowiedzUsuńZ opisu trochę przypomina mi "Ogród wiecznej wiosny", ale odstrasza to, że książka jest pesymistyczna. Na pewno się na nią skuszę, kiedy będę potrzebować chwili zadumy nad lekturą. :)
OdpowiedzUsuń