Dom Augusty - Majgull Axelsson

Tytuł oryginału: Slumpvandring
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria/cyklSeria z miotłą
Data wydanialipiec 2006
Liczba stron452
Nie trzeba wierzyć w duchy czy inne postacie nadprzyrodzone, aby mieć świadomość tego, że każdy dom posiada własną historię, na którą znaczący wpływ wywierają mieszkańcy. Każdy człowiek zostawia w nim cząstkę siebie, funkcjonując w nim za życia, zatem... zostaje w nim również po śmierci. Jego dusza zostaje w domu na zawsze, krążąc po mieszkaniu i odwiedzając stare kąty. Nie wierzysz? Zgaś światło, usiądź lub połóż się, zamknij oczy, skup się i wsłuchaj uważnie, a wtedy dowiesz się, czym są szepty domu...


Głównymi bohaterkami Domu Augusty są kobiety - młode i stare, piękne i brzydkie, dobre i złe, żyjące i zmarłe. Każda z nich jest indywidualnością, posiada swoją własną hierarchię wartości oraz bagaż doświadczeń, który musi nieść przez całe życie. Jednak wszystkie są na swój sposób smutne, samotne, nieszczęśliwe, pozbawione radości życia i pewności siebie, a do tego skrzywdzone przez innych ludzi bądź siebie. Każda z nich jest prawdziwą kobietą z krwi i kości, której życie nigdy nie rozpieszczało.

Jest tak wiele rzeczy, których o sobie nie wiemy. Których może nawet wcale nie musimy wiedzieć. *

Augusta, dawno zmarła nestorka rodu, to kobieta, która potrafiła znosić w milczeniu wszystko, co działo się wokół niej, jednocześnie uparcie dążąc do spełniania swoich pragnień. Alicja nawet jako kilkudziesięcioletnia pani nie jest w stanie podzielić się z mężem bardzo ważną tajemnicą z przeszłości, która niezwykle poważnie wpłynęła na jej dalsze funkcjonowanie. Najmłodszą kobietą w rodzinie jest Andżelika - skryta, wycofana, zamknięta w sobie, usilnie poszukująca i potrzebująca bliskości. Zmarła Siri, wnuczka Augusty, czująca niezrozumiały strach przed wszystkim i próbująca kontrolować całe otoczenie, aby poczuć się bezpiecznie, co nigdy nie staje się możliwe. Nieodpowiedzialna i zapatrzona w męża Karina, matka Andżeliki, zachowująca się jak nastolatka, a nie dorosła kobieta.

Radość jest matką smutku. Miłość matką nienawiści. Na dnie czystej prawdy kulą się najbrudniejsze kłamstwa. Wszystko zawiera w sobie swoje przeciwieństwo. **

Nigdy nie czytałam tak smutnej i pesymistycznej powieści, która przygnębia z każdą kolejną stroną, jednocześnie intrygując i nie pozwalając rzucić książki w kąt. Dom Augusty to proza wciągająca i niebywale trudna. Nie jest to powieść, którą można przeczytać w jeden wieczór - przyznaję, że skończyłam ją po prawie dwóch tygodniach. Historia jest przepięknie smutna i wymaga czasu oraz potężnego skupienia, aby móc wyciągnąć z niej to, co najlepsze i wartościowe. Czytania nie ułatwia dwutorowość toczącej się akcji, co sprawiało, że początkowo gubiłam się, kiedy Majgul Axelsson raz poruszała wątki z przeszłości, aby po chwili przenieść się do czasu teraźniejszego. Z drugiej strony zaliczam to na plus, ponieważ ten zabieg pomógł mi w bliższym poznaniu bohaterów powieści, których jest niemało. Na samym początku książki znajduje się drzewo genealogiczne ułatwiające rozeznanie w członkach całej rodziny Augusty.

Dom Augusty jest zręcznie ułożoną i wielowątkową historią, która zmusza do refleksji. To mądra, zachwycająca opowieść znajdująca się na skraju realności i baśniowości, między którymi istnieje ledwo widoczna nić - łatwo ją przekroczyć. Czytelniku, spróbuj tego, jeżeli jesteś na to gotowy, a nie pożałujesz. Tylko pamiętaj, że w prozie Majgull Axelsson łatwo zatracić się i mieć ochotę na więcej. Wiem coś o tym. 

** cytat ze str. 297
* cytat ze str. 432

38 komentarzy

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Skoro nastraja pesymistycznie to nie dla mnie, bo po takich książkach mam strasznego doła :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdybyś miała ochotę na zapoznanie się z moim dłuuugim zdaniem ;) http://skrzatowisko.blogspot.com/2013/07/dom-augusty-majgull-axelsson.html

    Tak, zgadzam się z Tobą, że ta książka jest pesymistyczna, trudna, zresztą jak pozostałe Axelsson. Ale ta pisarka ma w sobie coś takiego, co sprawia, że nie można się oderwać od jej powieści, choćby nie wiadomo jak przygnębiała, i choć posługuje się ta pisarka pewnymi schematami, ma się ochotę na jej kolejną książkę. Bo się wie, że będzie wnikliwa, świetnie napisana i tak bardzo emocjonująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje "zdanie" jest bardzo długie i niezwykle trafne! Całkowicie zgadzam się z tym, co napisałaś w swojej recenzji. "Dom Augusty" to moje pierwsze spotkanie z prozą Axelsson, ale z pewnością nie ostatnie.

      Usuń
  3. Na pewno przeczytam tę książkę. Czytałam "Drogę do piekła" tej autorki. Pozdrawiam :)
    monweg.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. książka już czeka na półce na swoją kolej, będzie to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej pisarki i mam nadzieję, że się nie zawiodę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ogromną przyjemnością będę wyczekiwać Twojej recenzji! :)

      Usuń
  5. To było moje pierwsze spotkanie z Axelsson i mnie zachwyciło. Niestety za drugim razem trochę się rozczarowałam ("Pępowiną"), ale jeszcze do niej wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie cieszę się, że dobrze trafiłam, wybierając "Dom Augusty" na pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Opis "Pępowiny" bardzo mnie intryguje, więc na pewno dam jej szansę.

      Usuń
    2. O, a to mnie zdziwiłaś teraz! "Pępowina" cię rozczarowała? Mnie jeszcze żadna powieść Axelsson nie zawiodła i mam nadzieję, że tak zostanie:)

      Usuń
    3. Nie powiem, że była zła - ale spodziewałam się po niej bardzo wiele, a okazała się raczej przeciętna. Sprawdziłam przed chwilą, że nawet nie chciało mi się pisać recenzji ;) Portrety i relacje międzyludzkie dość ciekawe, ale Axelsson wprowadziła tam dziwaczny motyw anioła, który moim zdaniem baaardzo popsuł efekt, a poza tym nie okazała się jakaś specjalnie odkrywcza. Miałam nadzieję na znacznie więcej (nawet kupiłam ją na własność, a ja bardzo rzadko sobie kupuję książki!).

      Usuń
  6. Recenzja przekonuje, a ja książki pesymistyczne lubię nawet lubię, więc chętnie sam szansę dla,,Domu Augusty".

    OdpowiedzUsuń
  7. Wolę optymizm, ale po Twojej recenzji nie mogę się nie skusić

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy ja wiem, czy bym dała radę przez nią przebrnąć? Jednak jest interesująca i na pewno o niej nie zapomnę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawa okładka, a powieść zdaje się być bardzo, ale to bardzo intrygująca ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeraziło mnie to, że ta pozycja jest pesymistyczna. Boję się tego typu powieści, jednakże jeśli niosą ze sobą chociażby odrobinę nadziei to warto po nią sięgnąć. :) Trochę obawiam się również tej "trudności" jaką ze sobą niesie. Może kiedyś w przyszłości po nią sięgnę. Na razie mam co czytać - trochę bardziej optymistycznego. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Całkowicie zgadzam się z Twoją opinią, a szczególnie z ostatnim zdaniem :) Po pierwszej książce Axelsson natychmiast pobiegłam do księgarni i kupiłam wszystkie powieści tej autorki. Oczywiście potem je przeczytałam, a teraz z niecierpliwością czekam na nową powieść :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy wydanie jej nowej powieści jest w planach? Jeśli tak, to szybciutko muszę nadrobić te wcześniejsze! :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  12. Nie wiem, czy to dla mnie... Może jak będę cierpieć na nadmiar wolnego czasu;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Niestety nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale nie wiem czy nie byłaby ona zbyt pesymistyczna dla mnie. Przynajmniej na tę chwilę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Może i jest pesymistyczna, ale zainteresowałaś mnie na tyle, abym ją przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zachęciłaś mnie niezmiernie do przeczytania tej książki. Ostatnio wpadła mi w ręce "Ta, którą nigdy nie byłam" i czekam na chwilę, żeby po nią sięgnąć, bo słyszałam, że książki M. Axelsson są po prostu dobre. Dzięki Tobie wiem już, jaki będzie kolejny tytuł w kolejce. (:

    OdpowiedzUsuń
  16. Boję się tej okładki. Tzn. gdybym zobaczyła ją na półce w księgarni czy bibliotece, pewnie nie wziełabym jej do ręki. Natomiast Twoja recenzja mówi coś zupełnie innego, zaciekawiła mnie tą książką. Kolejny raz przekonuje się, że nie warto oceniać książki po okładce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kolei do mnie okładka przemawia, przekazując, że zawiera naprawdę wartościową treść... chociaż wrażenie może być złudne. Na szczęście nie zawiodłam się. :)

      Usuń
  17. Pesymistyczna i jednocześnie intrygująca. To brzmi naprawdę ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Intrygująca okładka książki i a jej opis wzbudza moją ciekawość. Kto wie... Może kiedyś i ona trafi w moje ręce ;) Dziękuję za komentarze pozostawione na moim skromnym blogu i za propozycję wzięcia udziału w wyzwaniu, tym z okładką. Ze względu na pracę, dom i dzieci nie mogę obiecać wywiązania się z systematyczności wyzwania. Będę jednak tutaj wpadać, jako dodatkowa osoba, która szuka inspiracji do czytania kolejnych, ciekawych powieści, które wcześniej gdzieś umknęły, a chętnie bym po nie sięgnęła. Pozdrawiam serdecznie. Limonka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale rozumiem i nie zmuszam. Mam nadzieję, że znajdziesz tutaj trochę inspiracji. :)

      Usuń
  19. Na razie nie mam nastroju na trudne w odbiorze i pesymistyczne lektury- chybabym jej nie doceniła, musi poczekać na inny czas.

    OdpowiedzUsuń
  20. Axelsson uwielbiam (jej powieści potrafią naprawdę poruszyć), ale tej książki jeszcze nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Musze zapolować. Szukam już dosyć długo książki zarazem pesymistycznej, jak i takiej od której ciężko odejść.

    Szczęśliwego Nowego Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie znam jeszcze twórczości Axelsson :( Wstyd! Mam nadzieję zmienić to w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
  23. Słyszałam od przyjaciółki wiele dobrych słów na temat twórczości Majgull Axelsson. Jesteś kolejną osobą, która zaintrygowała mnie tą trudną a zarazem wciągającą powieścią:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Kilka lat temu przeczytałam książkę tej pisarki i bardzo mi się podobała. Myślę, że czas, by znów po nią sięgnąć, bo bardzo lubię głębokie i smutne książki.

    OdpowiedzUsuń
  25. Lubię trudne książki, a znając Twój gust czytelniczy, wiem, że spodoba się i mnie :) Co do długiego czytania... myślę, że ja bym ją pochłonęła szybciej. Czytałam dużo trudnych książek i zazwyczaj zajmowały mi one dwa dni. Jakoś tak mam, że wszystko, co mnie ciekawi po prostu pochłaniam... :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Z opisu trochę przypomina mi "Ogród wiecznej wiosny", ale odstrasza to, że książka jest pesymistyczna. Na pewno się na nią skuszę, kiedy będę potrzebować chwili zadumy nad lekturą. :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.