Szczeniaki - Mario Vargas Llosa

Tytuł oryginałuLos cachorros
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: luty 2011
Liczba stron: 144 (same Szczeniaki - ok. 64)*
Każdy człowiek doświadczył kiedyś utraty czegoś bądź kogoś, a jeżeli nigdy go to nie dotknęło, to na pewno, prędzej czy później, wydarzy się. Niestety ludzkie życie wiąże się z nieustannymi stratami, zarówno materialnymi, jak i emocjonalnymi czy duchowymi. Jedni radzą sobie z tym lepiej, a inni gorzej, szczególnie kiedy utracili coś niezbędnego dla ich jestestwa - czegoś, co sprawia, że mogą poczuć się osobą, jaką powinni bądź zawsze pragnęli być. Jeżeli nagle zostają tego pozbawieni, nie potrafią uporać się z rozgoryczeniem, jakie ich spotyka, co bywa bardzo brzemienne w skutkach.

Szczeniaki to historia grupy chłopców dorastających w zamożnej dzielnicy Miraflores. Choto, Chingólo, Mañuco i Lalo to koledzy chodzący do jednej szkoły, spędzający ze sobą każdą wolną chwilę. Po pewnym czasie dołącza do nich także Cuéllar - dobry uczeń pochodzący z bogatej rodziny. Pewnego dnia chłopiec zostaje pogryziony przez psa - owo zdarzenie rzutuje na całe jego życie. Pomimo tego, iż Cuéllar z najmniejszego i najchudszego chłopca stał się najwyższym i najsilniejszym mężczyzną, utrata pewnej części ciała uniemożliwia mu uzyskanie życiowej satysfakcji i szczęścia w ramionach wymarzonej kobiety. Cuéllar nie radzi sobie z poczuciem beznadziei oraz wszechogarniającej go samotności, widząc przyjaciół wstępujących w związki małżeńskie i cieszących się życiem. Mężczyzna popada w złe towarzystwo, a poczucie inności i niedopasowania prowadzi do tragedii.

Przedstawiona historia uświadamia, jak doświadczenia z przeszłości wpływają na dalsze życie. Człowiek, który przeżyje coś traumatycznego w swoim dzieciństwie, zatrzymuje to na zawsze w swojej pamięci. Tym bardziej, jeśli dana sytuacja odbiła się na jego zdrowiu czy wyglądzie - wtedy nie da się od tego uwolnić, a każde spojrzenie na własne ciało przypomina o tym, co miało miejsce dawno temu. Cuéllar stracił niezwykle ważną część siebie, a owa utrata sprawiła, iż nie mógł poradzić sobie w życiu, ponieważ nie czuł się stuprocentowym mężczyzną. A, jak wiadomo, faceci mają często bzika na punkcie swojej męskości - pragną być postrzegani jako macho, wierząc, iż tym zdobędą serca kobiet.

Szczeniaki to moje pierwsze spotkanie z prozą Mario Vargas Llosy - bardzo znanego peruwiańskiego pisarza, laureata Literackiej Nagrody Nobla w 2010 roku. Przyznam szczerze, że te doświadczenie było czymś nowym, ponieważ styl, jakim posługuje się Llosa, jest dość specyficzny, wymagający przyzwyczajenia. Opowiadanie jest napisane chaotycznie, niezwykle długie zdania przepełnione są przecinkami, a liczba kropek ograniczona jest do niezbędnego minimum. Pomimo tego, opowiadanie czyta się niezwykle szybko, w czym na pewno pomaga niewielka liczba stron, a także sposób przedstawienia historii, który intryguje na każdym kroku, a nieraz wywołuje również uśmiech.

*Ze względu na to, iż nie jestem w stanie znaleźć odpowiedniej okładki dla opowiadania Llosy, które przeczytałam, czyli Szczeniaków,  umieszczam okładkę książki wydanej przez Znak, zawierającej dwa opowiadania autora - oprócz Szczeniaków, jest tu także Wyzwanie. Same Szczeniaki nie zostały wznowione, a że jest to dość stary utwór, nie miałam możliwości dotarcia do odpowiedniego zdjęcia zawierającego polską okładkę (opowiadanie czytałam w formie e-booka).

Książka bierze udział w wyzwaniach: Book LoversBook-TrotterCzytamy powieści obyczajowePod hasłemPrzeczytam tyle, ile mam wzrostu (0,5cm) oraz Z półki

34 komentarze

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Nie przepadam za Llosą. Znany mi on jest z "Pochwały macochy" i "Zeszytów don Rigoberta". Te książki rozczarowały mnie bardzo. "Pochwała macochy" to dosyć specyficzna książka. Czytelnicy albo się nią zachwycają, albo ją potępiają, ja należę do tej drugiej grupy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po "Pochwałę macochy" sięgnę na pewno, ponieważ mam ją w najbliższych planach czytelniczych. "Zeszyty don Rigoberta" również mnie intrygują, ale przeczytam je pewnie za jakiś czas.

      Usuń
  2. Nie czytałam książki autora i jakoś na razie do tego się nie kwapię.Pewnie dlatego, że po przeczytaniu recenzji mam mieszane uczucia. Nie chodzi mi tu bynajmniej o temat powieści, ale chociażby o wiele negatywnych recenzji, które mam za sobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja z kolei dość często natykam się na całkiem pozytywne opinie dotyczące powieści Llosy. :)

      Usuń
  3. A ja z kolei uwielbiam Llosę i jego sposób prowadzenia narracji. Właśnie wczoraj skończyłam czytać "Raj tuż za rogiem" i ciągle jeszcze pozostaję pod wrażeniem lektury. Może faktycznie do jego stylu pisania trzeba się przyzwyczaić a opowiadanie nie daje na to zbytnich szans przez swoją niewielką objętość.
    Mam nadzieję, że wkrótce przeczytam również "Szczeniaki"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem fanką Llosy:)
      Czytałam ,,Raj tuż za rogiem,, i powieść wywarła na mnie ogromne wrażenie.
      ,,Szczeniaki,, mam zamiar przeczytać, obowiązkowo:)

      Usuń
    2. Skoro tak polecacie "Raj tuż za rogiem" to na pewno przeczytam... chyba nawet mam tę lekturę w wersji elektronicznej. :)

      Usuń
  4. Nie czytałam jeszcze nic tego Noblisty, ale chyba warto to zmienić. Chaotyczność mi nie przeszkadza :) Co do wydarzeń z dzieciństwa - oj tak, mają wpływ na późniejsze życie (od kiedy na moich plecach znalazł się pająk, gdy miałam 6 lat, arachnofobia została mi do dzisiaj).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie dziwię się! Chociaż ja akurat nie boję się pająków, za to myszy i szczury... brr.... ohyda!

      Usuń
  5. Peruwiańskich pisarzy nie znam żadnych :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Tego autora albo się kocha, albo nienawidzi, nie można przejść obok niego obojętnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam:)

      Usuń
    2. "Szczeniaki" to moje pierwsze spotkanie z jego twórczością, ale na razie skłaniam się bardziej ku lubieniu Llosy - z kochaniem jeszcze poczekam. ;-)

      Usuń
  7. Nie czytałam nic Llosy, chociaż przymierzam się do jego książek od dość dawna. Dużo osób wspomina o jego specyficznym stylu, co troszeczkę mnie odstrasza, ale chyba się w końcu przemogę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam chęć przeczytać i ocenić, czy by mi się spodobała propozycja autora :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Żeby ocenić - musiałabym przeczytać, bo to właśnie jedno z tych dzieł, na które sami powinniśmy mieć swoje zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapowiadało się ciekawie. Nie miałam jeszcze styczności z tym autorem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Llosa to ten od "Szelmostw niegrzecznej dziewczynki"? Słyszałam o nich tyle ochów i achów, że aż czaiłam się by je rzeczywiście kupić. Ale jednak tego nie zrobiłam.
    Może kiedyś nadejdzie taki dzień, że będę miała ochotę zapoznać się chociaż w małym stopniu z jego piórem, jednak to nie dzisiaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przypomniał mi się mój pierwszy kontakt z tym autorem: "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki", "Rozmowa z katedrze" przeczytałam błyskawicznie - świetny styl :)
    Muszę sięgnąć po "Szczeniaki" :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dla mnie by było pewnie za chaotyczne...

    OdpowiedzUsuń
  14. Może trochę przeszkadzałyby mi te długie zdania, ale ogólnie książka wydaje nie się, że tak powiem niezwykła. Chętnie przeczytam, jeśli znajdę czas i samą książkę w bibliotece ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Raz spotkałam się z tym panem i było mi ciężko "wbić się" w jego styl. Nie przeczytałam wtedy do końca, ale mam zamiar spróbować ponownie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ja mam na półce jego Szelmostwa i z ciekawości po Twojej recenzji zerknę do nich;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Llosa pisze trudne, ale dobre książki. Myślę, że spodobałyby Ci się "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością zapoznam się z "Szelmostwami niegrzecznej dziewczynki". :) Ale w najbliższym czasie sięgnę po "Szarańczę" oraz "Pochwałę macochy".

      Usuń
  18. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Llosy. Ale mam w domu "Ciotkę Julię i skrybę", więc na pewno się z nią zapoznam. A jak mi się spodoba, to może przyjdzie czas na "Szczeniaki" :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam Llose. Polecam ci "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" , chyba najlepsza, choć oczywiście wszystkich pozycji autora jeszcze nie czytałam, ale to właśnie proponowana przeze mnie lektura zdecydowała o sympatii do pisarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno sięgnę po "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki", bo już wiele osób poleciło mi tę książkę. :)

      Usuń
  20. Nie czytałam nic autora, ale mam go w swoich planach czytelniczych.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.