Tytuł oryginału: House Rules
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 11 stycznia 2011
Liczba stron: 696
Na pierwszy rzut oka Jacob Hunt wygląda jak zwyczajny, przeciętny nastolatek, zupełnie niewyróżniający się niczym. Jednak wystarczy przyjrzeć mu się odrobinę dłużej, aby zobaczyć, że to jednak tylko pozory. Chłopak cierpi na zespół Aspergera, czyli neurologiczne zaburzenie ze spektrum autyzmu. Życie Jacoba to nieustanne postępowanie według określonych schematów, przeogromna potrzeba stabilizacji, jak również nienawiść do wszelakich odstępstw od wcześniej ustalonych reguł. Pomimo tego, iż chłopiec jest piekielnie inteligentny oraz prawdomówny, to charakteryzuje się upośledzonymi umiejętnościami społecznymi, a także niezdolnością do typowej komunikacji międzyludzkiej – nie przepada za towarzystwem innych osób, izoluje się, unika kontaktu wzrokowego, a niekiedy pragnie uciec od otaczającego zgiełku w swój własny, zamknięty świat. Poza tym, nie umie kłamać, wszystko rozumie zbyt dosłownie, nie potrafi odczytywać ukrytych znaczeń w wypowiedziach bądź zachowaniu innych. Jego świat jest czarno-biały, pozbawiony jakichkolwiek odcieni szarości. Głównego bohatera powieści W naszym domu cechuje także zamiłowanie do analizy kryminalistycznej, co niektórym objawia się już jako obsesja. Kiedy pewnego dnia policja trafia na zwłoki Jess Ogilvy, będącej instruktorką umiejętności społecznych Jacoba, wszystkie podejrzenia padają na chłopaka. Tym bardziej, że cechy charakterystyczne dla osób z zespołem Aspergera są niezwykle podobne do tych, które przypisywane są mordercom…
(...) taki właśnie jest autyzm: to wspinaczka po stromym, śliskim zboczu. Kiedy już się wydaje, że dno doliny zostało hen daleko, nagle stok pokrywa się lodem i człowiek leci w dół, na łeb, na szyję. *
Wszędzie, gdzie tylko jest to możliwe, głoszę, iż Jodi Picoult jest jedną z moich ulubionych pisarek. Sięgając po jej powieści, nie muszę obawiać się dosłownie niczego, ponieważ wiem, że z pewnością będę zadowolona. Picoult zawsze staje na wysokości zadania, bardzo rzetelnie podchodząc do każdego tematu, jaki porusza w konkretnej książce, dbając o najdrobniejsze detale. W owej powieści autorka porusza masę problemów, tak jak zwykle dodając mocno rozbudowane wątki prawnicze i część wydarzeń umiejscawiając w sądzie. Jest to wręcz cecha charakteryzująca powieści Jodi Picoult, co akurat bardzo pochwalam, tak samo jak przedstawianie wydarzeń, dziejących się w powieści, z punktu widzenia kilku bohaterów – w tym przypadku Jacoba, jego brata Theo, matki Emmy, a także detektywa Richa oraz młodego adwokata Olivera.
Kto spogląda w twarz noworodka, nigdy nie myśli o tym, ile zła może spotkać tego małego człowieka w dalszym życiu. Widać wtedy tylko otwierające się przed nim możliwości: pierwszy uśmiech, pierwsze kroki, ukończenie szkoły średniej, wesele, własne dziecko trzymane w dłoniach. Z Jacobem droga przez życie była nieustannym dodawaniem kolejnych kamieni milowych: sam, z własnej woli spojrzał mi w oczy; przyjął zmianę planów bez histerii; włożył koszulkę z niewyciętą metką. Dziecka nie kocha się za to, co robi albo czego nie robi; dziecko kocha się za to, kim jest. **
W naszym domu to powieść, która nie tylko intryguje, ale także poucza i pobudza do wysnucia pewnych refleksji. Nie wolno oceniać nikogo poprzez pryzmat pozorów, jakie stwarza, oraz zachowania, jakie widać na pierwszy rzut oka. Pod osłoną osoby zamkniętej i wyizolowanej od świata może kryć się niezwykle wartościowa jednostka – wystarczy nie poddawać się pierwszymi porażkami, warto walczyć o uwagę tej osoby, chociaż na chwilę. Książka autorstwa Picoult ukazuje także siłę i wewnętrzną moc, jaka drzemie w matce, która jest w stanie zrezygnować dosłownie ze wszystkiego na rzecz własnego dziecka, które kocha bezgraniczną i zupełnie bezinteresowną miłością. Pomimo ogromnych przeciwności losu, jakie Emma napotkała na swojej drodze, robiła wszystko, aby jej syn Jacob miał jak najpiękniejsze życie i czuł, że jest kochany. Niestety, jak to w życiu często bywa – walcząc o jedno, możemy stracić drugie – w tym przypadku Emma poświęcając się dla Jacoba, niejako zapomniała o tym, iż jej młodszy syn potrzebuje równie dużo uwagi. Theo, który nieustannie musi ustępować i żyć rytmem dnia Jacoba, czuje się pomijany, co rzutuje na jego zachowanie.
Książkę czyta się błyskawicznie, pomimo niemałej objętości. Akcja rozwija się w optymalnym tempie, wręcz wybuchając w punkcie kulminacyjnym. Cały czas miotały mną przeróżne emocje – od ekscytacji i ciekawości, poprzez smutek i współczucie, aż po rozgoryczenie i złość. Chociaż szybko domyśliłam się, kto stoi za sprawą zabójstwa, to mimo tego trwałam w napięciu, pragnąc dowiedzieć się, jak potoczą się losy bohaterów. Jeżeli lubicie takie historie, to rozejrzyjcie się za tym tytułem – fanów Picoult nie muszę zachęcać, bo oni już wiedzą, co powinni zrobić, jeśli jeszcze nie czytali W naszym domu.
* cytat ze str. 157
** cytat ze str. 616
Książka bierze udział w wyzwaniach: Book Lovers, Czytam opasłe tomiska, Czytamy powieści obyczajowe, Pod hasłem oraz Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (4,5cm).
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Od stycznia tego roku zaczęłam się zapoznawać z książkami Picoult. Jestem pod ogromnym wrażeniem jak wiele emocji potrafi autorka przelać na papier, stąd udaje mi zazwyczaj tylko jedną w miesiącu przeczytać. Teraz czytam "19 minut" i nadal się zachwycam, chociaż jak to Picoult tematyka bardzo trudna. Lektura "W naszym domu" jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się. Ja kiedyś chciałam chłonąć jedną książkę Picoult za drugą, ale okazało się to niemożliwe - to zbyt duży ładunek emocjonalny, a do tego nie da się ukryć, że jej powieści są naprawdę niemałe objętościowo. "Dziewiętnaście minut" to pozycja, której jeszcze nie czytałam.
UsuńMuszę w końcu zapoznać się z tą autorką ; )
OdpowiedzUsuńRównież bardzo lubię powieści Picoult, przypomniałaś mi swoją recenzją, że bardzo dawno żadnej nie czytałam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Picoult i każdą jej książkę chłonę z wielką fascynacją, choć bywa, że autorka nie łapie mnie za serce tak, jak oczekiwałam. Niemniej jednak bardzo lubię czytać jej powieści i "W naszym domu" należy do tych "na plus" ;)
OdpowiedzUsuńMiło wspominam tę książkę, choć trochę mnie znużyła. Zdecydowanie wolę cieńsze pozycje Picoult i nie lubię, gdy bawi się w psychologa (którym nie jest), ale to też jedna z moich ulubionych pisarek. Czytałaś "Pół życia"? To moja ulubiona książka pisarki ;)
OdpowiedzUsuńOj, u Picoult ciężko znaleźć cieńsze pozycje! ;-) Niestety, nie czytałam jeszcze "Pół życia", ale wszystko przede mną. Na razie u mnie na pierwszym miejscu jest chyba "W imię miłości"... :)
Usuńwszystkie jej książki są trochę podobne, a jednak coś w nich jest. czytałam i miałam bardzo podobne odczucia. książka pokazuje wiele relacji rodzinnych, i często jest tak że matka poświęcając wszystko dla jednego dziecka, zapomina o drugim. wątki prawnicze też bardzo lubię u tej autorki. chyba niedługo znów sięgnę po jakąś jej ksiązkę, ale najbardziej lubię chyba "karuzelę uczuć".
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką Picoult, ale powieść "W naszym domu" uważam za naprawdę dobrą.
OdpowiedzUsuńNie poznałam jeszcze twórczości Picoult, ale coraz częściej nachodzi mnie myśl, że w końcu muszę to zrobić :)
OdpowiedzUsuńTej powieści nie czytałam, a bardzo lubię książki Picoult, muszę poszukać:)
OdpowiedzUsuńKsiążka, która nakłania czytelnika do refleksji, to najlepsza książka jaka może być bo dostarcza nam wielu emocji i sądzę, że i taką rozrywkę bym osiągnęła zagłębiając się w tą lekturę
OdpowiedzUsuńCzytałam ją całkiem niedawno i jak zawsze Picoult genialna :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, zrobiła na mnie ogromne wrażenie, bardzo mocno mnie wzruszała. Lubię jej książki :)
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji nie sposób przejść obok tej powieści obojętnie. Wstyd przyznać, ale twórczość Picoult nadal jest mi obca, będę musiała w końcu wypożyczyć książki tej pisarki z biblioteki.
OdpowiedzUsuńPicoult także bardzo lubię, choć niewiele jej książek przeczytałam dotychczas. Ta jeszcze przede mną, a brzmi świetnie, więc z pewnością przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie to jedna z lepszych książek Jodi, poruszająca i wciągająca.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię styl pisanie J. Picoult :)
OdpowiedzUsuńNie znam zupełnie tej autorki, ale wiem, że wiele osób bardzo lubi jej twórczość. Chyba muszę w końcu coś przeczytać, tematyka powieści "W naszym domu" mnie zainteresowała, więc może sięgnę po tę pozycję.
OdpowiedzUsuńNie znam wszystkich powieści Picoult, ale tę akurat tak i uważam ją za genialną:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam powieści Jodi Picoult. Na razie moją ulubioną jest "Bez mojej zgody". "W naszym domu" jeszcze nie czytałam, ale zapewne po nią sięgnę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam bardzo dawno temu, ale ciągle wracam do niej myślami...
OdpowiedzUsuńJodi Picoult cenię głównie za jej pomysłowość. Każda jej książka dotyczy innego problemu społecznego, który podejmuje od zupełnie innej strony, niż się wszyscy spodziewają.
OdpowiedzUsuńPicoult nigdy nie zawodzi.
OdpowiedzUsuńJa wiem, że muszę poznać wszystkie książki, które wyszły spod jej pióra :) Na tę także przyjdzie pora, one się same czytają, takie mam wrażenie. Tylko ona potrafi snuć takie historie, tak realistycznie opisywać bohaterów i wydarzenia. No i te emocje. Picoult jest jedyna w swoim rodzaju :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już jedną książkę tej autorki i ciągle czekam na okazję do zapoznania się z następną ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio próbowałam się zmierzyć z lekturą "Karuzeli uczuć" tej autorki i poległam w połowie książki. Niestety okazała się zbyt wzruszająca jak dla mnie w obecnym czasie.
OdpowiedzUsuńWidzę, że niejeden jest fan Jodi w naszej skromnej blogosferze. Przyznam, że mimo mojej ogromnej miłości do twórczości Picoult, tej książki jeszcze nie miałam okazji czytać, z chęcią jednak to nadrobię, najlepiej jak najszybciej. Masz rację, fani tej pisarki wiedzą już, czego się po niej spodziewać i ja również sięgam po jej dzieła bez cienia wątpliwości, że każde następne będzie tak samo genialne jak poprzednie.
OdpowiedzUsuńJak ja marzę o poznaniu twórczości autorki.
OdpowiedzUsuńI choć mniej więcej wiem, czego się spodziewać po twórczości autorki, to jakoś na razie w ogóle nie jest mi z nią po drodze. Muszę nadrobić w najbliższej przyszłości moje braki:)
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie czytałam nic tej autorki, ale uwielbiam jej twórczość i tą książkę na pewno kiedyś przeczytam!
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze wspominam tę książkę, Picoult zawsze rzetelnie przygotowuje się do danego tematu czy to choroby, czy procedur policyjnych. I te emocje podczas lektury...
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o książki Jodi Picoult, to czytałam tylko "Bez mojej zgody" i "Jak z obrazka". Bardzo mi się podobały, więc z chęcią przeczytam i tą książkę, zainteresowałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńim-bookworm.blogspot.com
bardzo lubię twórczość Picoult, tej powieści jeszcze nie czytałam, ale to tylko kwestia czasu :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu nadrobić zaległości i w końcu przeczytać choć jedną książkę tej autorki...
OdpowiedzUsuńKsiążki tej autorki ciągle przede mną - jakoś nie mogę się przemóc.
OdpowiedzUsuńBardzo dobra powieść psychologiczna. Czytałam i też gorąco polecam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i byłam bardzo zadowolona. Mnóstwo emocji.
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną książkę tej autorki i skuszę się na inne ; )
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko jedną jej książkę, ale mam gdzieś w tyle głowy, żeby przeczytać więcej, jak tylko znajdę czas :) Tej akurat, o której piszesz, nie czytałam - więc sobie wpiszę na listę: do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuń