Tytuł oryginału: Two for the dough
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Seria/cykl: Łowca nagród Stephanie Plum
Data wydania: 18 kwietnia 2012
Liczba stron: 416
Czy istnieje ktokolwiek, kto nie słyszał jeszcze o Stephanie Plum, nazywanej pieszczotliwie Śliweczką? Kiedy ktoś sięgnie po pierwszą część jej przygód, czyli Jak upolować faceta? Po pierwsze dla pieniędzy, to do razu wie, że owe spotkanie będzie pierwszym, ale zdecydowanie nie ostatnim. Stephanie uzależnia, rozbawia za każdym razem, a ponadto budzi słodkie współczucie swoją naiwnością i bezradnością w starciach z przestępcami.
Kolejną sprawą, jakiej podejmuje się Stephanie, jest odnalezienie Kenny'ego Mancusa, a także odszukanie dwudziestu czterech trumien, które Spiro Stiva nabył dosłownie za bezcen. Główna bohaterka robi wszystko, co w jej mocy, aby spisać się jak najlepiej w roli łowczyni nagród, jednak nie zawsze wychodzi jej to tak, jakby sobie tego życzyła. Tym bardziej, że po jej piętach depcze Morelli, jednocześnie nieustannie wyciągając ją z tarapatów, a nawet ratując życie. Cała sprawa wydaje się całkiem prosta, jednak wszystko nagle komplikuje się - ktoś kradnie auto Stephanie, włamuje się do jej mieszkania, a nawet podrzuca różnorodne martwe części ciała odcięte nieboszczykom z zakładu pogrzebowego Stivy. Śliweczka domyśla się, kto depcze jej po piętach i pragnie jak najszybciej zakończyć ową sprawę, w czym stara się jej pomóc babcia Mazurowa - staruszka, która jak nikt inny potrafi zaskoczyć swoją pomysłowością oraz bezkompromisowością.
Po drugie dla kasy to udana kontynuacja losów Stephanie Plum. Po tej części już wiedziałam, czego mogę się spodziewać - błyskawicznych zwrotów akcji, niebezpiecznych przestępców, nieustannego napięcia erotycznego pomiędzy główną bohaterką a Morellim, nadopiekuńczej matki, niezwykle barwnej babci i jej ciągłych wpadek czy ogromu problemów, jakie cały czas trafiają się Śliweczce. Ten tom dostał ode mnie pół oceny mniej niż Jak upolować faceta?, ale zapewne wynika to z faktu, iż czytałam go bardzo długo i momentami gubiłam się w tym, kto kim jest. Długi czas czytania był spowodowany głównie ogromem obowiązków, jakie na mnie spadły, ale jednak gdyby powieść przyciągała mnie do siebie i woła "no dalej, dokończ mnie", to możliwe, że pomimo braku wolnych chwil dałabym się jej skusić. Niemniej to kolejna dobra przygoda czytelnicza, zwłaszcza dla osób, które lubią sięgnąć po lekką, niezobowiązującą i przepełnioną humorem lekturę.
Przygody Stephanie Plum są tak absorbujące, że czytelnik pragnie poznawać je bez końca - ja bez zastanowienia sięgnę niebawem po kolejne części. W czasie od jednego tomu do drugiego tęsknię nie tylko za Śliweczką, ale także za Morellim, jej rodzicami, a zwłaszcza władczą i nadmiernie troskliwą mamą, a w głównej mierze za wspaniałą i wyrazistą postacią, jaką jest babcia, która rozbraja swoją szczerością i ustawicznym wpadaniem w kłopoty. Jednak miłość babci do wnuczki jest tak ogromna, że pani Mazurowa jest zdolna do zrobienia wszystkiego, aby pomóc wnusi w śledztwie. Każdy może pomarzyć o takiej babuni... :)
Książka bierze udział w wyzwaniach: Book Lovers, Czytam opasłe tomiska, Czytamy powieści obyczajowe, Pod hasłem oraz Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (3,3cm).
Kolejną sprawą, jakiej podejmuje się Stephanie, jest odnalezienie Kenny'ego Mancusa, a także odszukanie dwudziestu czterech trumien, które Spiro Stiva nabył dosłownie za bezcen. Główna bohaterka robi wszystko, co w jej mocy, aby spisać się jak najlepiej w roli łowczyni nagród, jednak nie zawsze wychodzi jej to tak, jakby sobie tego życzyła. Tym bardziej, że po jej piętach depcze Morelli, jednocześnie nieustannie wyciągając ją z tarapatów, a nawet ratując życie. Cała sprawa wydaje się całkiem prosta, jednak wszystko nagle komplikuje się - ktoś kradnie auto Stephanie, włamuje się do jej mieszkania, a nawet podrzuca różnorodne martwe części ciała odcięte nieboszczykom z zakładu pogrzebowego Stivy. Śliweczka domyśla się, kto depcze jej po piętach i pragnie jak najszybciej zakończyć ową sprawę, w czym stara się jej pomóc babcia Mazurowa - staruszka, która jak nikt inny potrafi zaskoczyć swoją pomysłowością oraz bezkompromisowością.
Po drugie dla kasy to udana kontynuacja losów Stephanie Plum. Po tej części już wiedziałam, czego mogę się spodziewać - błyskawicznych zwrotów akcji, niebezpiecznych przestępców, nieustannego napięcia erotycznego pomiędzy główną bohaterką a Morellim, nadopiekuńczej matki, niezwykle barwnej babci i jej ciągłych wpadek czy ogromu problemów, jakie cały czas trafiają się Śliweczce. Ten tom dostał ode mnie pół oceny mniej niż Jak upolować faceta?, ale zapewne wynika to z faktu, iż czytałam go bardzo długo i momentami gubiłam się w tym, kto kim jest. Długi czas czytania był spowodowany głównie ogromem obowiązków, jakie na mnie spadły, ale jednak gdyby powieść przyciągała mnie do siebie i woła "no dalej, dokończ mnie", to możliwe, że pomimo braku wolnych chwil dałabym się jej skusić. Niemniej to kolejna dobra przygoda czytelnicza, zwłaszcza dla osób, które lubią sięgnąć po lekką, niezobowiązującą i przepełnioną humorem lekturę.
Przygody Stephanie Plum są tak absorbujące, że czytelnik pragnie poznawać je bez końca - ja bez zastanowienia sięgnę niebawem po kolejne części. W czasie od jednego tomu do drugiego tęsknię nie tylko za Śliweczką, ale także za Morellim, jej rodzicami, a zwłaszcza władczą i nadmiernie troskliwą mamą, a w głównej mierze za wspaniałą i wyrazistą postacią, jaką jest babcia, która rozbraja swoją szczerością i ustawicznym wpadaniem w kłopoty. Jednak miłość babci do wnuczki jest tak ogromna, że pani Mazurowa jest zdolna do zrobienia wszystkiego, aby pomóc wnusi w śledztwie. Każdy może pomarzyć o takiej babuni... :)
Książka bierze udział w wyzwaniach: Book Lovers, Czytam opasłe tomiska, Czytamy powieści obyczajowe, Pod hasłem oraz Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (3,3cm).
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Szczerze przyznam,ze nie czytalam jeszcze zadnej ksiazki o pani Plum,ale po przeczytaniu takiej recenzji mysle,ze nadrobie ten blad bardzo szybko:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Stephanie!
OdpowiedzUsuńKiedyś sięgnę po ten cykl, ale obecnie brakuje mi czasu.
OdpowiedzUsuńKiedyś przeczytałam jedną część w formie ebooku i bardzo mi podeszła :) Mam zamiar kiedyś zmierzyć się z całym cyklem :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko pierwszą część, ale mam chęć na jeszcze:) tylko gdzie dorwać tę drugą część...
OdpowiedzUsuńKsiążka nie jest "w moim stylu", ale opis naprawdę mnie zaciekawił, więc może niedługo po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
Nie czytałam jeszcze książek z tej serii, chociaż mam na półce tom pierwszy (kupiony z jakąś gazetą) i straszną ochotę na jego lekturę. Dobrze, że kontynuacja tez trzyma poziom!
OdpowiedzUsuńMam w planach przeczytać pierwszy tom :)
OdpowiedzUsuńJa ja to dawno czytałam, ale miłe wspomnienia mam z lektury :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie zapoznałam się z twórczością autorki, ale muszę to nadrobić, skoro jest tak dobra!
OdpowiedzUsuńO serii słyszałam i czytałam o niej wiele na blogach, jednak nie miałam okazji się z nią zapoznać. Twoja recenzja jest bardzo optymistyczna, więc nie pozostaje mi nic innego jak nadrobić zaległości! :)
OdpowiedzUsuńNajwyższy czas na tę serię, chociaż przeraża mnie ilość tomów, bo już teraz jestem w trakcie czytania dwóch takich długich cyklów i nie wiem kiedy skończę ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś, kiedyś... Kiedyś pewnie przeczytam, ale kiedy? Nie wiadomo :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńBabcia Mazurowa jest niepokonana :D
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Ach ta Steph! ;) Ostatnio nabyłam trzynasty tom i aż mnie świerzbi by porzucić wszystko na jej rzecz. Śliwka faktycznie uzależnia. ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię, po prostu uwielbiam :) A babcia Mazurowa to moja faworytka :)
OdpowiedzUsuńDrugą Stephanie też przeczytałam. I na tym się kończą moje możliwości. W bibliotekach w moim mieście więcej nie ma, niestety...
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zaczęłam tego cyklu :)
OdpowiedzUsuńJa nie słyszałam... Wiem wiem, zbrodnia niesłychana ;p Nadrobię nadrobię, obiecuję :)
OdpowiedzUsuńA ja kocham tą serię za banalne, ale zarazem fantastyczne poczucie humoru :)
OdpowiedzUsuńczytałam już kilka dobrych opinii na jej temat, ale pierw muszę się uporać z rozpoczętymi seriami, bo jeszcze trochę, a żadnej nie dociągnę do końca - ostatnią Lackberg miałam w ręce chyba z rok temu ;/
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie zabrać się za tę serię
OdpowiedzUsuńMyślałam się, że udało mi się wpisać wcześniej, ale widzę że jednak nie, taka książka by mi się dziś przydała, bo mam kiepski nastrój, Sylwia, ale ja w innej sorawie do Ciebie, u mnie na blogu opublkkowałam ważną informację na temat recenzowania książek, pewien portal mi to zaoroponował, ja na to nie mam czasu zresztą nie moja bajka, choć bym bsrdzo chciała.... wpadnij, bo to dla ulubieńców książek.... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie czytałam pierwszej części, więc nie powiem nic ciekawego o jej kontynuacji , bo nie mam czym zabłysnąć. Wiem jednak, iż chcę to kiedyś nadrobić. :)
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie wiem, ze jest kontynuacja "Jak upolować faceta?". Aczkolwiek ja oglądałam film...
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że seria Cię wciągnie i będziesz poszukiwać kolejnych tomów ;)
OdpowiedzUsuńZ każdej strony czytam o tej serii i muszę w końcu osobiście po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszą część i obecnie poluję na tą pozycję. A nie jest łatwo ją zdobyć...
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze Śliweczki, ale za to widziałam ekranizację pierwszej części. Pewnie nijak ma się do pierwowzoru, ale było ciekawie. Teraz mam ochotę poznać całą serię i pewnie niebawem to zrobię :) Na czytniku już czekają pierwsze części.
OdpowiedzUsuńBabcia Mazurowa dopiero pokaże na co ja stać :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą serię :)