Tytuł oryginału: Empty Cradle
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 17 czerwca 2013
Liczba stron: 352
Matka Shelby dzieli się z ludźmi swoimi przeżyciami związanymi z okropną historią, jaka ją spotkała. Wszystkie chwile, gdy cała rodzina nie miała pojęcia, gdzie jest dziecko, wyryły się w ich sercu, powodując ogromne rany, które nigdy nie zostały zabliźnione. Pomimo tego, iż Shelby odnaleziono - całą i zdrową, to jej matka nigdy nie pozbyła się strachu o swoje pociechy. Stała się wręcz przesadnie wyczulona na bezpieczeństwo własnych dzieci. Lęk, mniej lub bardziej uzasadniony, towarzyszy jej nadal i prawdopodobnie nie opuści jej już nigdy. Jedne wydarzenie poruszyło lawinę obaw, pozostawiając ślad na psychice.
Tysiące dzieci z różnych powodów znajdują się gdzie indziej, niż powinny. Należy pomóc im powrócić do rodzin. Rozglądajcie się za zaginionymi dziećmi. Nie zapominajcie o nich. **

Pusta kołyska to lektura dla osób lubiących zaczytywać się w prawdziwych historiach, pozbawionych jakiejkolwiek fikcji literackiej. Od początku jasno widać, iż książka została napisana przez amatorkę. Oczekiwana akcja rozwija się dopiero w połowie, a Diana Walsh przez pierwsze sto stron opowiada o swoim wcześniejszym życiu, gdy na świecie nie było jeszcze jej córeczki. Autorka sucho i rzeczowo przedstawia fakty, co najprawdopodobniej spowodowane jest czasem, jaki upłynął od porwania do przelania owej historii na papier. Od momentu odzyskania Shelby, miałam wrażenie, że autorka ciągnie książkę na siłę, wplatając zupełnie niepotrzebne wątki do przedstawionej opowieści.
Owa lektura uświadamia, jak ważne jest wsparcie najbliższych oraz wiara w powodzenie danej sprawy. Nie wolno tracić nadziei, a wręcz trzeba wierzyć, że uda się - pomimo wszystko! Ponadto należy zwracać baczną uwagę na to, co dzieje się dookoła nas, ponieważ czasami jedna chwila potrafi zaważyć na całym życiu. Zatem nie patrzmy jedynie na czubek własnego nosa, ale dbajmy o bezpieczeństwo innych osób, gdyż los zawsze może nieoczekiwanie zwrócić się przeciwko nam, a wtedy z pewnością zapragniemy pomocy oraz troski ze strony dobrych ludzi.
Diana Walsh to kobieta posiadająca wspaniałego męża oraz kochane dzieci. Kiedy dowiaduje się, że jest w kolejnej ciąży, rozpiera ją duma i przeogromne szczęście. Dba o siebie, powoli kompletuje wyprawkę dla swojego maluszka i cieszy się każdym dniem, mając dzieciątko w brzuchu. Przyjście na świat małej Shelby wywołuje euforię u całej rodziny, która jest zachwycona noworodkiem. Niestety owa radość nie trwa zbyt długo, ponieważ po pięciu dniach dziewczynka zostaje porwana przez kobietę podającą się za pielęgniarkę...
Nie ma słów, które dostatecznie określiłyby uczucie, jakie żywimy wobec naszych dzieci. "Miłość" nie wystarczy, by opisać ogrom tego, co się dzieje w naszych sercach - nasza miłość do dzieci jest tak silna, że nasze ciała nie mogą jej pomieścić. Wydostaje się każdym porem, wsiąka do myśli i wpływa na każdą decyzję, którą podejmujemy. Kiedy przedstawiamy innym nasze dzieci, mówiąc, że to nasz syn lub nasza córka, czujemy, jakby z naszych języków spływała gęsta czekolada. Każdemu wydaje się, że nikt nie mógłby kochać swoich dzieci tak bardzo jak on, ale oczywiście wszyscy kochają je tak samo mocno. *
Matka Shelby dzieli się z ludźmi swoimi przeżyciami związanymi z okropną historią, jaka ją spotkała. Wszystkie chwile, gdy cała rodzina nie miała pojęcia, gdzie jest dziecko, wyryły się w ich sercu, powodując ogromne rany, które nigdy nie zostały zabliźnione. Pomimo tego, iż Shelby odnaleziono - całą i zdrową, to jej matka nigdy nie pozbyła się strachu o swoje pociechy. Stała się wręcz przesadnie wyczulona na bezpieczeństwo własnych dzieci. Lęk, mniej lub bardziej uzasadniony, towarzyszy jej nadal i prawdopodobnie nie opuści jej już nigdy. Jedne wydarzenie poruszyło lawinę obaw, pozostawiając ślad na psychice.
Tysiące dzieci z różnych powodów znajdują się gdzie indziej, niż powinny. Należy pomóc im powrócić do rodzin. Rozglądajcie się za zaginionymi dziećmi. Nie zapominajcie o nich. **

Pusta kołyska to lektura dla osób lubiących zaczytywać się w prawdziwych historiach, pozbawionych jakiejkolwiek fikcji literackiej. Od początku jasno widać, iż książka została napisana przez amatorkę. Oczekiwana akcja rozwija się dopiero w połowie, a Diana Walsh przez pierwsze sto stron opowiada o swoim wcześniejszym życiu, gdy na świecie nie było jeszcze jej córeczki. Autorka sucho i rzeczowo przedstawia fakty, co najprawdopodobniej spowodowane jest czasem, jaki upłynął od porwania do przelania owej historii na papier. Od momentu odzyskania Shelby, miałam wrażenie, że autorka ciągnie książkę na siłę, wplatając zupełnie niepotrzebne wątki do przedstawionej opowieści.
Owa lektura uświadamia, jak ważne jest wsparcie najbliższych oraz wiara w powodzenie danej sprawy. Nie wolno tracić nadziei, a wręcz trzeba wierzyć, że uda się - pomimo wszystko! Ponadto należy zwracać baczną uwagę na to, co dzieje się dookoła nas, ponieważ czasami jedna chwila potrafi zaważyć na całym życiu. Zatem nie patrzmy jedynie na czubek własnego nosa, ale dbajmy o bezpieczeństwo innych osób, gdyż los zawsze może nieoczekiwanie zwrócić się przeciwko nam, a wtedy z pewnością zapragniemy pomocy oraz troski ze strony dobrych ludzi.
* cytat ze str. 97
** cytat ze str. 15
Książka bierze udział w wyzwaniach: Book Lovers, Nie tylko literatura piękna... oraz Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,3cm).
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Brzmi nieźle, ale nie jestem do końca przekonana do tej książki.
OdpowiedzUsuńNMówią, że nadzieja umira ostatnia, mówią też, że nadzieja matką głupich. Ja zdecydowanie przychylam się do tego pierwszego stwierdzenia, choć często muszę sobie to przypominać.
OdpowiedzUsuńOh co za smutna książka, ale czasem lubię przeczytać takie poruszające lektury, więc będę mieć ją na uwadze :)
OdpowiedzUsuńOj nie wiem zbyt traumatyczna lektura jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTakie książki bardzo cenię, i z chęcią i tą poznam!
OdpowiedzUsuńWydaje się być bardzo ciekawa ale chyba jestem zbyt wrażliwa żeby czytać takie książki.
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkowepasje.blogspot.com/
Ta książka interesuje mnie w zasadzie dlatego, że jest oparta na faktach. Chociaż nie podoba mi się to przeciąganie historii na siłę.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię prawdziwe historie, dlatego jest to książka, po którą z chęcią bym sięgnęła. Chociaż nie ukrywam, że pewnie bardzo by mnie zasmuciła ta historia...
OdpowiedzUsuńHmm... na początku mnie zainteresowałaś tą książką, ale wczytując się w recenzję... przeżyłam małe rozczarowanie. Przecież taka książka wręcz nie może być sucha i drętwa - tego typu tematyka wymaga jakichś emocji, uczuć, uzewnętrzniania się! Gdy sięgam po taką książkę to liczę na solidną dawkę wyżej wymienionych, które poruszą mnie dogłębnie. O ile początkowo byłam bardzo zainteresowana, tak teraz czuję, że to nie dla mnie. Tylko złościłabym się o zmarnowany potencjał.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już sporo o tej pozycji. Jedni ją chwalą, inni ganią. Aż ciekawa jestem jak ja bym ją odebrała. Rozejrzę się za nią...
OdpowiedzUsuńTo prawda, że w trudnych chwilach wsparcie bliskich jest nieodzowne. Tragedia nie stanie się przez to lżejsza, ale w ogóle można ją znieść.
OdpowiedzUsuńKsiążki oparte na faktach mają nieodparty urok, bowiem pomiędzy wierszami słyszymy żywe, bijące, ludzkie serca.
Sama historia ciekawa i ważna ale chyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNiestety ale mam wrażenie, że cała książka powstała na siłę. Jakoś do mnie to nie przemawia, oczywiście sytuacja trudna i traumatyczna ale jednak... czy warta tego żeby robić z tego książkę? Nie wydaje mi się...
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad tą książką, ale nie wiem czy warto. Temat jest faktycznie bolesny i traumatyczny, bo strach o dziecko jest czymś potwornym, ale chyba to ciągnięcie na siłę mnie odpycha...
OdpowiedzUsuńLektura z pewnością bolesna, ale zaintrygowałaś mnie tą pozycją. Waham się jedynie jeśli chodzi o brak warsztatu autorki. Rozumiem, że spotkała ją tragedia i warto opowiedzieć o niej innym wzbudzając tym świadomość czytelników, choć nie jestem pewna, że słowa właśnie tej kobiety powinniśmy czytać.
OdpowiedzUsuńWidzę, że bierzesz się za poważne i trudne tematy. Ja na razie odpuściłam podobną tematykę, szukam tylko publikacji o szczęściu, ale kiedyś - nie mówię nie ;)
OdpowiedzUsuńPopłakałbym się podczas lektury tej historii.
OdpowiedzUsuńPusta kołyska to lektura dla osób lubiących zaczytywać się w prawdziwych historiach, pozbawionych jakiejkolwiek fikcji literackiej. Czyli coś dla mnie . Dopisuję do listy.
OdpowiedzUsuńo Pustej kołysce słyszałam. Niestety ja nie lubię takich książek. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na półce, więc kiedyś na pewno nadejdzie jej pora na przeczytanie:)
OdpowiedzUsuńChoć pomysł nie jest specjalnie porywający, to książka wydaje się być poruszająca. Może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie pomyślałabym, że zainteresuje mnie tego typu książka, a tu proszę. Mam zamiar ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i polecam każdemu tą książkę.
OdpowiedzUsuńTakie historie za bardzo mną poruszają (pamiętam, co czułam czytając "Dziecko Emmy"), także pewnie spasuję. Nie chcę nawet sobie wyobrażać, jak to jest, gdy twoje dziecko znika. Jedna z najstraszniejszych rzeczy, jaka może spotkać człowieka....
OdpowiedzUsuńTę ksiązkę chętnie bym przeczytała! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i z emocją wspominam czas przy lekturze...
OdpowiedzUsuńCenię takie prawdziwe historie, chociaż tutaj trochę mnie zastanawia ten suchy przekaz - może to też jest z drugiej strony jakaś metoda na pisanie o tak trudnych wydarzeniach.
OdpowiedzUsuńta książka leży u mnie na półce i czeka na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuń