Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 15 stycznia 2014
Liczba stron: 328
Nikogo nie można być pewnym - nawet osób, które wydają się najbliższymi, bo nigdy nie wiadomo, czy nie dążą do osiągnięcia celu skierowanego przeciwko nam. Oczywiście człowiek mógłby zwariować, podejrzewając o zakłamanie wszystkich dookoła. To nie na tym rzecz polega... Po prostu warto mieć oczy i uszy szeroko otwarte, a także nie ufać wszystkim na oślep, bo w końcu to nas zgubi. Niestety nawet jeden, z pozoru niewinny, człowiek ma moc zniszczenia życia wielu osobom - wystarczy tylko chcieć. Szanujmy się nawzajem i kochajmy, ale jednocześnie bądźmy uważni...
Data wydania: 15 stycznia 2014
Liczba stron: 328
Wielu mądrych ludzi przekonuje, iż nie warto sięgać w przeszłość, a należy skupić się na teraźniejszości, ewentualnie przyszłości, czyli tym, co jeszcze nadejdzie. To, co było, minęło i nigdy już nie powróci, a przynajmniej nie w tej samej postaci, co niegdyś. Pomimo najszczerszych chęci nikt nie ma umiejętności ani możliwości dokonania zmian w przeszłym życiu, za to mamy ogromne pole do popisu w przypadku przyszłości, gdyż mamy znaczący wpływ na to, jak będzie wyglądała. Jednakże większość osób ma problem z zaprzestaniem rozgrzebywania przeszłości, szczególnie wtedy, gdy wydaje się jeszcze nie do końca zamknięta...
List z powstania to historia Julii oraz Marianny, matki i córki, w których życiu nieustannie pojawia się cień Hanny, łączniczki zaginionej w warszawskim powstaniu, będącej siostrą Julii. Obie kobiety łączą więzy krwi, ale dzieli zupełnie inny wygląd, odrębny charakter i odmienne usposobienie. Wspomnienie przegranego powstania kładzie cień na życie Julii, Marianny oraz ich bliskich. Do tego komuś niezwykle mocno zależy na tym, aby kobiety przestały szukać Hanny, a zajęły się swoimi sprawami, które zaczynają gmatwać się zdecydowanie zbyt potężnie i nader podejrzanie...
List z powstania to nie tylko świetnie skonstruowana powieść obyczajowa, ale także całkiem niezły kryminał, przynajmniej dla swoistych amatorów w tym temacie. Książkę czyta się błyskawicznie, a historia wciąga do tego stopnia, iż człowiek zapomina o wszelakich obowiązkach, jakie jeszcze czekają. Wartkie tempo wzajemnie napędzających się zdarzeń nie pozwala nawet na chwilowe poczucie znudzenia. Rewizje domowe, włamania, głuche telefony, anonimy, pogróżki i dość liczne wypadki śmiertelne napędzają całą opowieść, intrygując czytelnika z każdą przekładaną kartką. Do tego zwieńczeniem przedstawionej historii jest zaskakujące, bardzo pomysłowe oraz mistrzowsko rozegrane zakończenie.
Opowieść Anny Klejzerowicz pokazuje, że przeszłość ewidentnie wpływa na życie każdego z nas - czy tego pragniemy, czy chcemy tego uniknąć. Od pewnych rzeczy, zależności czy wspomnień nie jesteśmy w stanie uciec. Żadne starania nie pomogą, kiedy przypomni sobie o nas przeznaczenie... albo pewni ludzie, którym nie w smak nasza ciekawość i dbałość o utrzymanie rodzinnych więzi.
List z powstania to historia Julii oraz Marianny, matki i córki, w których życiu nieustannie pojawia się cień Hanny, łączniczki zaginionej w warszawskim powstaniu, będącej siostrą Julii. Obie kobiety łączą więzy krwi, ale dzieli zupełnie inny wygląd, odrębny charakter i odmienne usposobienie. Wspomnienie przegranego powstania kładzie cień na życie Julii, Marianny oraz ich bliskich. Do tego komuś niezwykle mocno zależy na tym, aby kobiety przestały szukać Hanny, a zajęły się swoimi sprawami, które zaczynają gmatwać się zdecydowanie zbyt potężnie i nader podejrzanie...
Czas to najgorszy z niszczycieli, myślała. Bezwzględny i ślepy. *
List z powstania to nie tylko świetnie skonstruowana powieść obyczajowa, ale także całkiem niezły kryminał, przynajmniej dla swoistych amatorów w tym temacie. Książkę czyta się błyskawicznie, a historia wciąga do tego stopnia, iż człowiek zapomina o wszelakich obowiązkach, jakie jeszcze czekają. Wartkie tempo wzajemnie napędzających się zdarzeń nie pozwala nawet na chwilowe poczucie znudzenia. Rewizje domowe, włamania, głuche telefony, anonimy, pogróżki i dość liczne wypadki śmiertelne napędzają całą opowieść, intrygując czytelnika z każdą przekładaną kartką. Do tego zwieńczeniem przedstawionej historii jest zaskakujące, bardzo pomysłowe oraz mistrzowsko rozegrane zakończenie.
Opowieść Anny Klejzerowicz pokazuje, że przeszłość ewidentnie wpływa na życie każdego z nas - czy tego pragniemy, czy chcemy tego uniknąć. Od pewnych rzeczy, zależności czy wspomnień nie jesteśmy w stanie uciec. Żadne starania nie pomogą, kiedy przypomni sobie o nas przeznaczenie... albo pewni ludzie, którym nie w smak nasza ciekawość i dbałość o utrzymanie rodzinnych więzi.
Nikogo nie można być pewnym - nawet osób, które wydają się najbliższymi, bo nigdy nie wiadomo, czy nie dążą do osiągnięcia celu skierowanego przeciwko nam. Oczywiście człowiek mógłby zwariować, podejrzewając o zakłamanie wszystkich dookoła. To nie na tym rzecz polega... Po prostu warto mieć oczy i uszy szeroko otwarte, a także nie ufać wszystkim na oślep, bo w końcu to nas zgubi. Niestety nawet jeden, z pozoru niewinny, człowiek ma moc zniszczenia życia wielu osobom - wystarczy tylko chcieć. Szanujmy się nawzajem i kochajmy, ale jednocześnie bądźmy uważni...
* cytat ze str. 267
Książka bierze udział w wyzwaniach: Book Lovers, Czytamy powieści obyczajowe, Grunt to okładka, Pod hasłem, Polacy nie gęsi oraz Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,4cm).
Książka bierze udział w wyzwaniach: Book Lovers, Czytamy powieści obyczajowe, Grunt to okładka, Pod hasłem, Polacy nie gęsi oraz Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,4cm).
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Ależ rozbudziłaś moją ciekawość! Ta książka widniała na mojej liście marzeń jakoś w okolicach premiery, ale później o niej zapomniałam. Muszę nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy zarys fabuły, rzadko czytam takie pozycje, ale od czasu do czasu mogę sobie na taką odskocznie pozwolić :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach, obawiam się niestety, że dość odległych, bo póki co czeka na mnie cała półka innych, pilniejszych tytułów :(
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, na książkę mam ochotę.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i byłam zaskoczona, ze aż tak mi się podobała ;) Mam zamiar sięgnąć po inne książki autorki.
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
Ten egzemplarz już od dawna mam na mojej liście obowiązkowej do przeczytania. Bardzo lubię książki, dotyczące czasów wojennych czy nawet powojennych, dlatego każda pozycja opisująca ten okres jest dla mnie szczególnie cenna.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze mi się tę książkę czytało:)
OdpowiedzUsuńKupiłam tę książkę na Targach i mam zamiar w najbliższym czasie sie do niej zabrać. Czuję, że spędzę z nią miłe chwile :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie:) mam teraz wielką chęć poznać tę książkę:)
OdpowiedzUsuńNo to narobiłaś mi smaczka! ;)
OdpowiedzUsuńJuż dawno temu zwróciłam uwagę na tę książkę. Trauma wojenna to wciąż aktualny i interesujący motyw literacki.
OdpowiedzUsuńJestem zainteresowana tą książką.
OdpowiedzUsuńA przy okazji zapraszam na konkurs
Usuńhttp://monweg.blog.onet.pl/2014/11/12/konkurs-200-000-i-szansa-na-dwie-ksiazki/
No, no, no:)
OdpowiedzUsuńPiękna okładka :-) Wydawnictwo się postarało - jeśli nie zachęci kogoś treść, to okładka na pewno się o to postara
OdpowiedzUsuńMnie zachęca w sumie i jedno, i drugie. Chciałabym wiedzieć, co stało się z Hanną
Czytałam, świetna książka, mam ochotę na inne książki autorki.
OdpowiedzUsuńTrafne spostrzeżenia, mocno życiowe. Nad tą książką się w sumie zastanawiam od jakiegoś czasu i chyba w końcu się na nią skuszę ;)
OdpowiedzUsuńTen tytuł to jedyny ebook jaki zakupiłam, ale że jeszcze nie mam czytnika to wciąż czeka...
OdpowiedzUsuńRecenzję przeczytałam "po łebkach", jak zwykle kiedy nie chcę ukierunkowywać swoich wrażeń z lektury. A bardzo chcę przeczytać.... "kiedyś", oby jak najszybciej :)
I właśnie mam kolejną książkę do zapisania na swojej liście. Z przyjemnością bym ją przeczytała. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki o takiej tematyce umiejscowione w takim czasie.
OdpowiedzUsuńMam w planach, lubię twórczość pani Klejzerowicz :)
OdpowiedzUsuńNa razie mam w planach inną książkę Anny Klejzerowicz.
OdpowiedzUsuńJaką? :)
UsuńObyczajówki uwielbiam, a o "Liście z powstania" już troche słyszałam. Mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie jest dla mnie, nie przepadam za obyczajowymi powieściami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
Oj Sylwuch - jak zwykle po Twojej recenzji muszę dopisać kolejną książkę do listy. :D
OdpowiedzUsuńdobra recenzja ;)
Bardzo fajny post. Piękny, rzeczowy blog.
OdpowiedzUsuńJestem blogerem modowym, ale na moim blogu pojawił się post o książce.
Szczególnie zależy mi na komentarzu kogoś takiego jak ty - z doświadczeniem.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie. ~ http://gabriel-data.blogspot.com/
Wiele dobrego słyszałam o twórczości tej autorki. Muszę przyznać, że jestem coraz bardziej chętna, aby poznać jej powieści.
OdpowiedzUsuńPołączenie powieści obyczajowej i kryminału zwykle wypada dobrze, pewnie za jakiś czas sięgnę i głębiej się z nią zapoznam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo lubię tego typu książki, więc tę chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJako osoba zbyt ufna chyba powinnam przeczytać tą książkę ku przestrodze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, naczytane.blog.pl
Od jakiegoś czasu mam ochotę na coś tej autorki i chyba się zdecyduje na coś spod jej pióra :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko "Cień gejszy" i mam ochotę na inne książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńMam na tę książkę chęć od momentu jej zapowiedzi :) Mam nadzieję, że w przyszłym roku już ją przeczytam, bo do grudnia mam za wysoki stosik :D
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco, chętnie przeczytam, zwłaszcza, że jest mój ulubiony motyw historyczny. :)
OdpowiedzUsuńhttp://booklovinbypas.wordpress.com/