Gdy zakwitną poziomki - Agnieszka Walczak-Chojecka

Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 24 września 2014
Liczba stron: 400

38-letnia Karolina od dłuższego czasu stara się o dziecko. Doskonale zdaje sobie sprawę z błyskawicznie upływającego czasu, a także swojego nie najmłodszego wieku, przynajmniej w przypadku pierwszej ciąży. Kobieta czuje się wręcz zafiksowana w temacie dziecka, ciągnąc za sobą swojego wieloletniego partnera Filipa. Niestety zamiast kręcić się wokół tematu bezsennych nocy, karmienia, przewijania, tulenia dzieciątka czy kupowania wózków, pieluszek i dziecięcych ubranek, życie Karoliny opanowane jest przez nieudane próby zajścia w ciążę, monitorowanie cyklu, nieustanne wizyty u ginekologa, branie witamin, mierzenie temperatury, oznaczanie dni płodnych, próby zdrowego odżywiania, a w końcu poronienia, a także zabiegi in vitro. Każdy stara się pocieszyć kobietę, obdarzając ją ogromem rad i potencjalnych wyjść z owego marazmu - adopcja, in vitro aż do skutku, zmiana środowiska, a nawet... nowa miłość. Którą drogę wybierze Karolina, której jedynym marzeniem jest poczucie bicia małego serduszka pod swoim sercem, gdy zakwitną poziomki...?

Projekt "Robienie dziecka", jak nazywa to Karolina, jest niezwykle żmudnym procesem. Dopóki początkowo sprawia radość i nie wymaga zbyt ogromnego zaangażowania, tak z czasem staje się niezwykle irytującym działaniem, czynionym machinalnie i pozbawionym większych emocji. Niestety aktualnie zajście w ciążę nie jest tak proste i logiczne, jakby mogło się wydawać. Owszem, kobiety nieustannie rodzą dzieci, ale dość liczna grupa tych pań wolałaby wydać dzieci na świat w innym terminie. Nieraz żałują, że ich brzuchy powiększają się w nieodpowiednim momencie, bo przecież szkoła jeszcze nieukończona, pracodawca może zwolnić, kiedy dowie się o ciąży; pensja niewystarczająca na utrzymanie całej rodziny, ciało ulegnie nieodwracalnym zmianom, generalnie - całe życie ulegnie diametralnym zmianom, których nie uda się cofnąć.

Ileż to słyszy się o nastolatkach, które zachodzą w ciążę poprzez ich nieuwagę, zbyt słabą świadomość, a także nadmierną chęć poczucia się dorosłym chociaż przez kilka chwil? Czy dzienniki telewizyjne i radiowe nie informują nas o masie okrucieństw, jakie matki sprawiają swoim maluchom? Świat zwariował, bo dzieci zbyt często trafiają w nieodpowiednie ręce, a ci, którzy mogliby sprezentować im gwiazdkę z nieba, kochając miłością bezgraniczną, nie mogą ich mieć albo zmuszeni są do wieloletnich starań po to, aby powiększyć swą rodzinę.

Gdy zakwitną poziomki to powieść szczególnie bliska mojemu sercu, ponieważ od pewnego czasu bardzo interesuję się tematyką (około)ciążową i macierzyńską. Z tego względu poczułam silną więź z główną bohaterką, niekiedy czując niesmak bądź złość, poznając spostrzeżenia pewnych ludzi, którzy nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jak niezwykle silna może być potrzeba posiadania potomstwa. Zwłaszcza wtedy, kiedy człowiek już wie, że zajście w ciążę nie będzie takie błahe i błyskawiczne, jak wielu sądzi. Na podstawie historii Karoliny doskonale widać, jak istotną rolę odgrywa druga połowa, której podejście do starań o dziecko może okazać się motorem napędowym. Jeżeli kobieta wie, że może liczyć na swojego mężczyznę, to zupełnie inaczej podchodzi do tych spraw - nawet kiedy nie uda się pierwszy, drugi czy trzeci raz, to wierzy, że jednak warto mieć nadzieję. Żałuję jedynie, że Agnieszka Walczak-Chojecka postawiła na niezbyt konkretne i jasne zakończenie, budzące we mnie wiele pytań i możliwości wyjścia z zaistniałej sytuacji. Ja jednak jestem tradycjonalistką, dlatego wolę, kiedy koniec powieści jest jednoznaczny. Niemniej polecam tę lekturę wszystkim kobietom - tym starającym się, jak i paniom posiadającym dzieci - a także mężczyznom, aby wiedzieli, że ich wsparcie jest dla kobiety czymś szczególnie ważnym.

Książka bierze udział w wyzwaniach: Book Lovers, Czytam opasłe tomiska, Czytamy powieści obyczajowe, Pod hasłem, Polacy nie gęsi, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (3cm) oraz Z półki

25 komentarzy

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Mam ją w planach czytelniczych, niemniej dość odległych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z pogrubionym fragmentem - tak wiele par starających się o dziecko byłoby mu w stanie dać dosłownie wszystko, ale natura jest bezwzględna, podczas gdy trafiające w nieodpowiednie ręce dzieciątka niejednokrotnie narażone są na życie w strachu... Ale czy naprawdę mamy prawo oceniać, kto zasługuje na bycie rodzicem a kto nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie nie mamy takiego prawa, ale jednak uważam, że osoby, które znęcają się nad dziećmi i robią im ogromną krzywdę psychiczną i fizyczną, nie powinny w ogóle mieć potomstwa.

      Usuń
  3. Ja mam do zakończeń zmienny stosunek - czasem lubię otwarte, tajemnicze finały, a czasem wolę zamknięte, jednoznaczne. To w sumie zależy od poprowadzenia powieści. Co do powieści - na razie nie planuję, ale i nie skreślam. Może kiedyś zakwitną poziomki :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Juz o tej książce słyszałam, może kiedyś wpadnie mi w ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety, problemy z zajściem w ciąze zdarzają się bardzo często. A dzieci rodzą kobiety, które je zaraz zabijają... Niestety... O książce słyszałam i mam na nią ogromną ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książki o takiej tematyce mnie na dłuższą metę przygnębiają. Ogólnie jak czytam o perturbacjach około macierzyńskich to robi mi się zimno. A są Święta, wiec chwilowo spasuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Raczej sobie odpuszczę takie lektury... to po prostu jak dla mnie nieodpowiedni czas na takie książki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ogromną ochotę na tę książkę i mam nadzieję, że w przyszły roku uda mi się ją kupić i przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam ją w planach, ale nie teraz. ;)

    OdpowiedzUsuń

  10. Życzenia świąteczne zawsze najlepiej składać osobiście, jednak ponieważ nie mam takiej możliwości, postanowiłam zrezygnować z oklepanych formułek i dla wszystkich moli książkowych przygotować w tym roku coś specjalnego :). Zapraszam na mojego bloga, na którym znajdziesz filmik, który możesz potraktować jako kartkę świąteczną w wersji deluxe ;). Mam nadzieję, że Ci się spodoba i WESOŁYCH ŚWIĄT! :)
    Pozdrawiam,
    Esa

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie interesowałam się tą pozycją, choć przyznam, że okładka jest co najmniej interesująca, wygląda uroczo. Temat zajścia w ciążę obecnie nie szczególnie mnie interesuję, może kiedyś...


    Pozdrawiam świątecznie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie słyszałam o tej pozycji. Wstyd! Nic na to nie poradzę, ale z pewnością zapamiętam tytuł. Przy okazji życzę zdrowych, magicznych, pełnych książek Świąt! Pozdrawiam cieplutko, Marcelina :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Marcelinko! Tobie także życzę Wesołych Świąt! :*

      Usuń
  13. Tak... dobrze jest dowiedzieć się jak wygląda świat kobiet z podobnymi problemami...
    Pozdrawiam świątecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mam zbytnio zdania o tej książce, nie wiem czy jestem ją zainteresowana czy nie. Chociaż dopóki nie sprawdzę, to się nie dowiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam o tej książce już trochę, bo zaintrygował mnie tytuł. Na pewno po nią sięgnę, ale raczej nie w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Skoro już skusiłaś się na ten tytuł to jeszcze bardziej mnie zachęciłaś do czytania... a wiesz, że miałam w planach, bo sama Ci podpowiedziałam. Mnie nie wyszło, bo "Klucz" mnie wciągnął, tyle że z rodziną nie wypada czytać i nie zdążę z poziomkami. Ale... zmierzyłam :P 3 cm

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam wielką ochotę na tę książkę i nie mam jej w domu tylko dlatego, że nie wiem jak znalazłabym czas. Jednak zdobędę ją, jak najszybciej się da ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak dla mnie jest to pozycja którą chętnie przeczytam <3

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.