Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 17 lutego 2014
Liczba stron: 288
Zorkownia.
Choroba. Cierpienie. Ból. Pokora. Odwaga. Nadzieja. Miłość. Bezsilność. Złość. Rozgoryczenie. Niemoc. Walka z bólem. Świadomość nieuchronnej przegranej. Śmierć.
Wolontariat - świadoma, dobrowolna działalność podejmowana na rzecz innych, wykraczająca poza więzi rodzinno-przyjacielsko-koleżeńskie. Wolontariusz - osoba, która dobrowolnie, ochotniczo i bez wynagrodzenia niesie pomoc, angażuje się w pracę na rzecz różnorodnych osób i instytucji działających w konkretnych obszarach życia społecznego. Osoba chętna ma przed sobą szereg możliwości pomocy, którą może oferować w wybranym przez siebie miejscu. Na dwadzieścia trzy lata mojego życia (pod koniec września dobiję do dwudziestu czterech) przypada pięć wspaniałych lat wolontariatu. Niezwykle dobrze wspominam ten czas, kiedy, wydaje mi się, że to ja zyskałam więcej, niżeli dali mi moi podopieczni. Trzy lata wolontariatu w świetlicy socjoterapeutycznej, a także dwa lata w domu dziecka, były czasem cudownym, inspirującym, niezwykle emocjonującym i wartościowym, chociaż nierzadko smutnym i przygnębiającym, a niekiedy nawet irytującym. Jednak nigdy nie żałowałam chwil spędzonych w tych placówkach, bo zdobyte doświadczenia ukształtowały mnie w sposób niezwykle wyrazisty i konkretny, za co dziękuję i polecam wszystkim, którzy wahają się nad podjęciem tego wyzwania. Owszem, łatwo nie jest, ale warto (i to w każdym wieku).
Odczuwanie bólu jest takie względne. Sporo zależy od bariery, jaką mu postawimy sami, od naszego przekonania, że jesteśmy nadal nad nim, że nas nie topi. Domyślam się jednak, że przychodzi moment, gdy ból połyka nas wielorybim brzuchem i powyższe teorie nadają się do kosza.
Odczuwanie bólu jest takie względne. Sporo zależy od bariery, jaką mu postawimy sami, od naszego przekonania, że jesteśmy nadal nad nim, że nas nie topi. Domyślam się jednak, że przychodzi moment, gdy ból połyka nas wielorybim brzuchem i powyższe teorie nadają się do kosza.
Agnieszka Kaluga, autorka Zorkowni, dzieli się z nami swoimi doświadczeniami z wolontariatu w hospicjum, czyli miejsca, w którym przebywają osoby nieuleczalnie chore. W zasadzie owa książka to swoisty dziennik, gdzie autorki nie ma zbyt wiele, ponieważ większość swojej uwagi przekierowuje na pacjentów hospicjum, z którymi bardzo często zaprzyjaźnia się, choć na chwilę, zanim nie znikną z tego świata... Bycie wolontariuszem w takim miejscu nie jest łatwe, a na pewno nie każdy nadaje się do przebywania w takim miejscu - czas błyskawicznie to weryfikuje. Autorka bardzo głęboko wchodzi w świat pacjentów, co nie jest trudne, kiedy przebywa się z nimi niekiedy nawet codziennie, przez wiele lat. Agnieszka Kaluga płacze wraz z nimi, wraca wspomnieniami do minionych chwil, martwi się o bliskich, boi się przyszłości - na tym polega bezinteresowna przyjaźń. Agnieszka Kaluga doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że człowiekowi potrzeba niekiedy niewiele, bo często zwykły uśmiech, trzymanie za rękę, przytulenie czy pomoc przy posiłku okazuje się największym wsparciem.
Nie można płakać po dziecku. Słyszałam, że potem dźwiga na ramionach dzbany pełne łez i nie może przez to odejść do nieba. Więc nie płakałam.
Wolontariuszem może być w zasadzie każdy człowiek wyrażający chęć wsparcia innych. Jednak podczas lektury Zorkowni uświadomiłam sobie, że być może nasze przeżycia i doświadczenia wpływają pozytywnie na wzmacnianie relacji. O ile łatwiej jest nawiązać kontakt z kimś, kto sam przeżył życiowe dramaty, mniejsze bądź większe. Taka osoba wydaje się wtedy bardziej zaufana, prawdziwa, realna i... tak bardzo bliska. Może pacjenci hospicjum widzieli w Agnieszce takiego anioła ze względu na nieszczęścia, które niegdyś spadły na jej barki, a do tego aktualnie nie omijają również jej samej? Ja osobiście czuję się lepiej, kiedy rozmawiam o swoim problemach z osobą, która również przeżyła coś w swoim życiu, co wpłynęło na to, kim teraz jest.
Zorkownię czytałam ze ściśniętym gardłem, jak również zgodnie z poradą, jaką niegdyś Agnieszka Kaluga usłyszała, jakoby przyciskanie języka do podniebienia hamowało łzy, jakie napływają do oczu. Nie wiem, co ma język do łez, ale pomogło - zarówno mi, jak i autorce, która zapewne praktykuje to każdego dnia, odwiedzając pacjentów. Uprzedzam, że może dojść do tego, że przez całą lekturę nie oderwiecie języka od podniebienia...
Książka bierze udział w wyzwaniach: Grunt to okładka, Moja półka, Pod hasłem, Polacy nie gęsi oraz Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,1cm).
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Byłem pewny, że ta książka to jakieś romansidło. A tu proszę. Właśnie takiej lektury teraz potrzebuję. Takiej, która mną wstrząśnie.
OdpowiedzUsuńPóki co mam dużo więcej bardziej ciekawych dla mnie pozycji. Jednak nie zapomnę o tej książce i może kiedyś przyjdzie mi na nią większa ochota :)
OdpowiedzUsuńno książka jest po prostu klasa!!
OdpowiedzUsuńCzytałam i nic nie pomagało... łzy i tak chwilami leciały ciurkiem. Mądra, wzruszająca i wstrząsająca czytelnikiem książka. Warto poznać
OdpowiedzUsuńKsiążka musi być piękna. Mam ją od dawna na liście "muszę przeczytać".
OdpowiedzUsuńCzuję, że to ciężka książka, ale myślę, że mogłaby mi się spodobać, jeżeli oczywiście można tak stwierdzić na temat książki o takiej tematyce.
OdpowiedzUsuńDla mnie to była najlepsza książka 2014 roku, chociaż też wielokrotnie nad nią płakałam.
OdpowiedzUsuńDla mnie to była bardzo emocjonująca lektura. Na długo zostanie w moim sercu.
OdpowiedzUsuńKolejna recenzja zachęcająca, książkę na pewno przeczytam, przemawia do mnie.
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę dobrze. Może kiedyś:)
OdpowiedzUsuńTa książka chodzi za mną już od pewnego czasu:) chyba się w końcu na nią skuszę:)
OdpowiedzUsuńZ książkami polskich autorów jestem raczej na bakier, ale muszę przyznać, że ta pozycja mnie bardzo zaintrygowała. Z chęcią bym po nią sięgnęła :)
OdpowiedzUsuńwww.bookyourself.pl
Oj, kochana, nie wiesz, co tracisz!! :)
UsuńTo jedna z najpezych ksiazek ktore przeczytalam :) polecam kazdemu bo warto :)
OdpowiedzUsuńNawet nie chce mi się pisać jakie odczucia towarzyszyły mi przy lekturze tej ksiązki.
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM NA KONKURS!!!
http://monweg.blog.onet.pl/2015/01/22/robie-konkurs-bo-moge/
Na pewno ciężka książka, ale myślę, że mogłabym się z nią zmierzyć :)
OdpowiedzUsuńWiele dobrych opinii słyszałam o tej książce - nic tylko czytać :3
OdpowiedzUsuńCzuję, że mogłoby mi się ciężko czytać książkę o takiej tematyce, ale nie mówię nie, bo nawet po takie książki trzeba czasami sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam wolontariuszy w takich miejscach. To co robią jest prawdziwym bohaterstwem :) Po książkę z pewnością sięgnę :)
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba znaleźć czas i na taką książkę, ja na pewno po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTa książka zmienia perspektywę. Całkowicie. Po niej naprawdę wiesz, co się w życiu liczy...
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale mam w planach, bo o tym po prostu trzeba czytać...
OdpowiedzUsuńO ksiązce sporo już słyszałam i kiedyś sięgnę na pewno, muszę:)
OdpowiedzUsuńCzy mogę zapytać, kto robił Ci nagłówek? Świetny! :)
Uwielbiam takie poruszające książki. Zdecydowanie muszę się za nią rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńTak mocno oddziaływającej na czytelnika książki już dawno nie czytałam. Poznanie życia wolontariusza musi budzić emocje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardziej emocjonujące było dla mnie poznawanie chorych osób i ich odczuć związanych ze świadomością umierania - życie wolontariusza znam, bo sama byłam nim przez wiele lat, tak jak wspomniałam w mojej opinii.
UsuńNiezwykle emocjonująca, trudna w odbiorze pozycja. Ja nie znalazłam słów, by j,ą opisać...
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę. Z początku myślałam, że nie spodoba mi się, jednak na prawdę warta przeczytania.
OdpowiedzUsuńCzekam na tę książkę, złożyłam zamówienie w Znaku. Mam nadzieję, że zrobi na mnie równie wielkie jak na Tobie, napisałaś wyjątkowo sugestywną recenzję.
OdpowiedzUsuńCzęsto zastanawiałam się nad tym, czy zostać wolontariuszem, lecz za każdym razem się boję. Dotąd jako mój wolontariat mogę zaliczyć jedynie 2 finały WOŚP oraz kilka akcji w szkole. Podzielam zdanie, że łatwiej dzielić się przeżyciami z ludźmi, którzy też przeżyli coś. Często mam problem ze zwierzaniem się zaufanej przyjaciółce jedynie z tego powodu, że czuję, iż ona nie zrozumie, nie wczuje się w sytuacje, nie odbierze tego właściwie.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że pierwszy raz czytałam recenzję tej ksiażki, która mnie do niej przyciągnęła. Dzięki Twoim słowom jeszcze raz spojrzałam na ten tytuł, który do tej pory kojarzył mi się z powieścią obyczajową na która nie miałam ochoty. Zmieniłam spojrzenie, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za takie piękne i budujące słowa! :)
UsuńTa książka wciąż jest na mojej liście do przeczytania... A lista się ciągle wydłuża...
OdpowiedzUsuńWidzę, że jest to dość trudna lektura ze względu na swoją tematykę. Chyba nie miałabym odwagi jej przeczytać...
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce i o blogu też, ale chyba nie jestem gotowa na taką dawkę dramatu i cierpienia. Kiedyś na pewno zdecyduję się przeczytać, bo wiem, że warto.
OdpowiedzUsuńhttps://booklovinbypas.wordpress.com/