Wydawnictwo: Egmont
Seria/cykl: Czytam sobie
Data wydania: 23 lutego 2015
Liczba stron: 64
Rynek wydawniczy wręcz pęka w szwach od literatury dziecięcej - niewielkich książeczek oraz potężnych tomisk, lektur w miękkich i twardych oprawach, utworów z przewagą treści nad obrazkami oraz dzieł przepełnionych barwnymi ilustracjami, przykuwającymi wzrok zarówno dzieci, jak i osób dorosłych. Można rzecz - do wyboru, do koloru, bo każdy znajdzie coś idealnego dla siebie. Nie da się ukryć, iż maluchy są wzrokowcami, dlatego przyciąga ich to, co kolorowe, a im więcej obrazków, tym lepiej. Jednak w pewnym momencie młodzi czytelnicy zmieniają swoje priorytety, dlatego z biegiem czasu krótkie książeczki przepełnione malunkami, które czytane są przez rodziców, zostają wymieniane na grubsze lektury, najchętniej z dużą czcionką, aby dziecko mogło ćwiczyć umiejętność czytania. Jeżeli jeszcze poznawana historia nie tylko bawi, ale również uczy - książka idealnie spełnia swoją rolę. Widok każdego czytającego napawa mnie ogromną radością, a zaszczepianie miłości do książek nie liczy wieku...
Akcja Człowieka z czerwoną chorągiewką toczy się w XIX-wiecznej Anglii, gdzie można już ujrzeć pociągi, ale jednak najczęstszy widok stanowią nadal konie ciągnące wozy, bryczki, karety oraz omnibusy. Obecność innych pojazdów jest wręcz sporadyczna, a jeśli na horyzoncie pojawia się powóz - obowiązkowo musi iść przed nim człowiek z czerwoną chorągiewką, czyli ostrzeżeniem o ewentualnym niebezpieczeństwie. Takim zawodem może poszczycić się tata głównego bohatera książki, z którego syn jest niezmiernie dumny. Chłopiec jest zafascynowany automobilem i z przyjemnością towarzyszy ojcu w jego pracy. Bardzo często podsuwa wspaniałe pomysły, które tata uważa za nierealne, co w ostateczności okazuje się błędnym działaniem.
W pozornie prostej, nieskomplikowanej historii można dostrzec wiele ukrytych znaczeń. Owa opowieść uświadamia, że nie wolno bagatelizować dziecięcych pomysłów, nawet jeśli początkowo wydają się nam zupełnie nie na miejscu. Wszak dzieci charakteryzują się nieskrępowaną wyobraźnią, a urzeczywistnienie ich idei mogłoby przynieść nam wiele korzyści. Dlatego wierzmy w dzieci, podnośmy ich samoocenę i dawajmy im dobry przykład, ponieważ maluchy są zapatrzone w nas, a od tego, co im przekazujemy oraz jak ich traktujemy, zależy jakimi będą ludźmi.
Utwór Pawła Beręsewicza to skarbnica wiedzy na temat początków motoryzacji. Mali czytelnicy mogą dowiedzieć się, że niegdyś do samochodów, nazywanych automobilami, należało co rusz wlewać wrzącą wodę, aby auto mogło ruszyć. Dopiero w 1885 roku Karl Benz zbudował pojazd spalinowy, w którego silniku spalała się benzyna. Coś, co nam wydaje się oczywiste i normalne, w tamtych czasach budziło zainteresowanie, ale również ogromne wątpliwości. Dzięki tej lekturze, dzieci mogą dowiedzieć się również, że w tamtych czasach nie istniały stacje paliw, a benzynę kupowało się w aptekach.
W pozornie prostej, nieskomplikowanej historii można dostrzec wiele ukrytych znaczeń. Owa opowieść uświadamia, że nie wolno bagatelizować dziecięcych pomysłów, nawet jeśli początkowo wydają się nam zupełnie nie na miejscu. Wszak dzieci charakteryzują się nieskrępowaną wyobraźnią, a urzeczywistnienie ich idei mogłoby przynieść nam wiele korzyści. Dlatego wierzmy w dzieci, podnośmy ich samoocenę i dawajmy im dobry przykład, ponieważ maluchy są zapatrzone w nas, a od tego, co im przekazujemy oraz jak ich traktujemy, zależy jakimi będą ludźmi.
Utwór Pawła Beręsewicza to skarbnica wiedzy na temat początków motoryzacji. Mali czytelnicy mogą dowiedzieć się, że niegdyś do samochodów, nazywanych automobilami, należało co rusz wlewać wrzącą wodę, aby auto mogło ruszyć. Dopiero w 1885 roku Karl Benz zbudował pojazd spalinowy, w którego silniku spalała się benzyna. Coś, co nam wydaje się oczywiste i normalne, w tamtych czasach budziło zainteresowanie, ale również ogromne wątpliwości. Dzięki tej lekturze, dzieci mogą dowiedzieć się również, że w tamtych czasach nie istniały stacje paliw, a benzynę kupowało się w aptekach.
Człowiek z czerwoną chorągiewką to lektura z serii Czytam sobie, będącej trzypoziomowym programem wspierania nauki czytania dla dzieci w wieku 5-7 lat, której patronatem honorowym jest Biblioteka Narodowa! Książki dzielą się na trzy poziomy według umiejętności dopasowanych do wieku małego czytelnika. Lektury należące do poziomu 1 "Składam słowa" zawierają krótkie zdania, 23 podstawowe głoski w tekście czytanym, ćwiczenie głoskowania, a także od 150 do 200 wyrazów w tekście. Z kolei poziom 2 "Składam zdania" jest już bardziej zaawansowany, ponieważ zawiera 800-900 wyrazów w tekście, 23 podstawowe głoski oraz "h", ćwiczenie sylabizowania oraz dłuższe zdania, w tym złożone, jak i elementy dialogu. Ostatni, czyli trzeci poziom, do którego wlicza się utwór Pawła Beręsewicza, nazywa się "Połykam strony" - zawiera on od 2500 do 2800 wyrazów w tekście, wszystkie głoski, dłuższe i bardziej złożone zdania, a do tego słownik trudnych wyrazów.
Atutem tej książki jest nie tylko edukacyjna treść czy wspaniałe ilustracje, ale także liczne urozmaicenia, chociażby alfabetyczny słowniczek trudniejszych wyrazów, kolorowe naklejki, pytania, na jakie może odpowiedzieć dziecko już po lekturze, a także miejsce umożliwiające dziecku sporządzanie różnorodnych notatek. Człowiek z czerwoną chorągiewką może spodobać się nie tylko chłopcom, ale również dziewczynkom, bo i one z pewnością zechcą dowiedzieć się czegoś więcej o pojazdach, które widzą na co dzień.
Książka bierze udział w wyzwaniach: Grunt to okładka, Pod hasłem, Polacy nie gęsi oraz Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (0,7cm).
Książka bierze udział w wyzwaniach: Grunt to okładka, Pod hasłem, Polacy nie gęsi oraz Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (0,7cm).
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Bardzo lubimy tą serię, chetnie wypozyczamy ją w bibliotece :-)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś kupie mojemu chrześniakowi jak podrośnie trochę :)
OdpowiedzUsuńFajna sprawa, żałuję, że za moich czasów nie było takich.
OdpowiedzUsuńKupię siostrzeńcowi :)
OdpowiedzUsuńCiekawa seria. Będę polecać.
OdpowiedzUsuńIdealne na prezent dla najmłodszych :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę ciekawie, możliwe, że nabędę ją za jakiś czas dla mojego bratanka :)
OdpowiedzUsuńTaka książeczka z pewnością spodoba się każdemu chłopczykowi, gdyż oni to tylko samochody i samochody ;)
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie... Mój 7-letni brat tylko książki, książki i książki. :P
Usuń...ależ dziwne nazwisko ma autor. Dziwne i okropnie trudne do zapamiętania... :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nie jest łatwe do zapamiętania, ale znam trudniejsze i zdecydowanie dziwniejsze. :P
UsuńKsiąża zapowiada się ciekawie i pomysłowo, ale ja po nią nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńBeręsewicza mogę czytać w ciemno, więc chętnie bym ją przeczytała. Polecam jego "Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek" i "Jak chodziłem z Julką Maj".
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tych książkach, ale spróbuję dowiedzieć się czegoś więcej o nich - może opis przypadnie mi do gustu i zechcę bliżej zapoznać się z twórczością Beręsewicza. :)
Usuńwydaje sie byc idealna dla dziecka; ) zwlaszcza takiego co lubi wszelkiej masci pojazdy!
OdpowiedzUsuńKsiążka intryguje tytułem i okładką, co na pewno zachęci młodych odbiorców. :) Podoba mi się połączenie nauki i ciekawej historii, gdy byłam zdecydowanie młodsza takie historie najbardziej mnie pociągały, wciąż chciałam wiedzieć coś nowego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Znam serię "Czytam sobie" i bardzo ją lubię! Oczywiście mam kilka tomów dla córki "na odległą przyszłość". :) I Beręsewicza lubię! Jego "Czy wojna jest dla dziewczyn?" była genialna! "Człowieka z czerwoną chorągiewką" tez sobie na pewno sprawię w niedalekiej przyszłości. :)
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna książeczka, choćby ze względu na tematykę motoryzacyjną i niejdeden dorosły na pewno wiele by się z niej nauczył :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł!
OdpowiedzUsuńW dodatku wygląda bardzo ładnie :)
znam jednego małego skrzata, któremu można by to sprezentować :)
OdpowiedzUsuńHaha, na pewno kupię tę książkę, jak będę miała dziecko - mój tata jest mechanikiem i niestety ani ja, ani moja siostra nie odziedziczyłyśmy po nim miłości do samochodów i motoryzacji. :D
OdpowiedzUsuńCoś dla bratanka!
OdpowiedzUsuń