Tytuł oryginału: Elshewhere
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 12 listopada 2010
Liczba stron: 248
Ludzkie życie przepełnione jest niespodziankami oraz nieoczekiwanymi zwrotami akcji, które niekiedy zupełnie burzą dotychczasowy spokój duszy i umysłu. Tak naprawdę nikt nie wie, co spotka go nie tylko jutro czy za rok, ale nawet za kilka minut. Wszystko może błyskawicznie ulec nagłym zmianom, często zupełnie nieodwracalnym. Jedynym pewnikiem, z którym każdy z nas przyjdzie się zmierzyć, prędzej bądź później, jest śmierć, która nie ominie nikogo.
Nastoletnia Elizabeth Hall, zdrobniale nazywana Liz, przez własną nieuwagę ginie w wypadku. Początkowo dziewczyna nie chce uwierzyć, że umarła, szczególnie kiedy uzmysławia sobie do jakiego miejsca dotarła. Liz bardzo przeżywa rozstanie z rodziną, a także poczucie, iż przez śmierć mnóstwo marzeń, jakie snuła do tej pory, nie ziści się - dziewczyna nigdy nie dostanie prawa jazdy, nie urosną jej piersi, nie zakocha się, nie pójdzie na studia, nie wyjdzie za mąż. Ogarnia ją poczucie straty oraz przeogromna chęć powrotu do rodziny, co pobudza ją do podejmowania różnorodnych, niekoniecznie przemyślanych czynów. Jednak po pewnym czasie Elizabeth w końcu dochodzi do wniosku, że czasami należy zaakceptować to, czego nie można zmienić, bo z czasem nawet da się to polubić.
(...) jeśli już zamierzamy komuś wybaczyć, lepiej to zrobić wcześniej niż później. Doświadczenie podpowiada jej, że później może nadejść wcześniej, niż się tego spodziewamy. *
Gdzie Indziej, do którego trafia główna bohaterka, to miejsce niezwykle interesujące. Na pierwszy rzut oka wygląda bardzo zwyczajnie, bo zupełnie tak jak Ziemia. Ludzie jeżdżą samochodami, mieszkają w ładnych domach, pracują, dbają o samorozwój i robią zakupy. Jednak znaczącą różnicą pomiędzy Ziemią a Gdzie Indziej jest to, iż w tym drugim miejscu ludzie młodnieją z dnia na dzień. Aktualny wiek obliczany jest według dość specyficznego sposobu, stanowiącego kombinację liczby lat przeżytych na Ziemi i Gdzie Indziej, zatem każdy ma urodziny w innym dniu niż za życia - należy dodać liczbę dni, które upłynęły od ostatnich urodzin do daty śmierci. W Gdzie Indziej ludzie ani nie rodzą się, ani nie umierają. Chorują i bywają ranni, ale wcześniej czy później każdy zdrowieje. Za to kiedy człowiek młodniejąc, stanie się siedmiodniowym niemowlęciem, płynie Rzeką z powrotem na Ziemię, gdzie rodzi się na nowo.
Utrata życia to niezwykle trudny temat, o którym niewiele się mówi, gdyż wywołuje on paniczny strach, rodzi mnóstwo obaw i wątpliwości. Owa książka jest idealna nie tylko dla osób bojących się śmierci, ale szczególnie dla tych, którzy doskonale znają poczucie straty. Gdzie Indziej daje nadzieję na to, iż pomimo tego, że zmarli nie istnieją z nami ciałem, to duchem nadal są przy nas. Co ważne - na pewno nie chcą, abyśmy nieustannie użalali się nad nimi oraz nad sobą, bo nie pomoże to nikomu, a może jedynie zaszkodzić. Ponadto ta lektura pozwala na pewnego rodzaju zaprzyjaźnienie się z myślą o śmierci, która wcale nie powinna oznaczać końca wszystkiego, bo dzięki niej istnieje znaczna szansa na spotkanie z bliskimi, którzy także umarli, a my niekiedy nawet nie mieliśmy możliwości poznania ich w rzeczywistym świecie.
Jestem osobą mocno stąpającą po ziemi, dość racjonalnie podchodzącą do wielu spraw. Jednak nie ukrywam, że owa lektura wzbudziła we mnie masę emocji, zachęcając do refleksji. Często zastanawiam się nad istnieniem życia po życiu, ponieważ najzwyczajniej w świecie bardzo obawiam się śmierci, zarówno własnej, jak i osób bliskich. Nie ukrywam, że perspektywa, jaką nakreśla Gabrielle Zevin, podnosi na duchu, pozwalając uwierzyć w to, że po śmierci nie jest tak źle, a wręcz przeciwnie - śmierć może przynieść mnóstwo możliwości. Zdaję sobie sprawę z tego, że owe słowa mogą brzmieć zabawnie, ale chyba warto połudzić się trochę, trzymając się wizji istnienia takiego miejsca jak Gdzie Indziej...
* cytat ze str. 212
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Mam wrażenie, że ta książka trafi idealnie w mój gust, a patrząc na okładkę myślałam, że to będzie lekka i przyjemna powieść obyczajowa. Będę się za nią rozglądać :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie patrząc na okładkę, można spodziewać się niezobowiązującej lektury... Na szczęście Gabrielle Zevin przedstawia trudny temat w lekki sposób. :)
UsuńCzuję, że to coś dla mnie:))
OdpowiedzUsuńnono zapowiada się ciekawie, chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś książkę o podobnej fabule tylko, że bohaterka została zamordowana. Chętnie tę też poznam.
OdpowiedzUsuńMam na półce inną książkę tej autorki - "Zapomniałam, że cię kocham", więc jeśli tylko mi się spodoba, na pewno sięgnę po "Gdzie indziej" :)
OdpowiedzUsuńJa jednak podziękuję i nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa się skusze, tym bardziej że zmusza do refleksji . Zainteresowała mnie treść :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTytuł sobie zapiszę, tym bardziej, że niesamowicie zaintrygowała mnie wizja reinkarnacji tam w gdzie indziej. Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim, więc może to byc bardzo mile spędzone spotkanie z twórczością autorki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Okładka zwiastuje przyjemną lekturę. Widzę, że jest też refleksyjna i dostarcza emocji. Lubię czytać o takich historiach i miejscach jak Gdzie Indziej.
OdpowiedzUsuńczytałam ją jak szłam do I pracy... dobrze ją wspominam, żałuję, że w końcu nie kupiłam drugiej książki autorki
OdpowiedzUsuńTo nie jest jedyna książka autorki? Dobrze wiedzieć - postaram się dorwać kolejną powieść Zevin. :)
UsuńMnie też okładka trochę zmyliła i spodziewałabym się po niej czegoś lżejszego. Nie czytałam jeszcze tego typu książki, chętnie ją sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńO książce słyszałam i jak wpadnie w moje ręce... Będę happy :)
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że też z przerażeniem myślę o przemijaniu, więc z chęcią przeczytam książkę dającą nadzieję i podnoszącą na duchu. Na pewno zainteresuję się tą powieścią.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki które skłaniają do refleksji. Będę miała na uwadze ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńCoś zdecydowanie w moim guście. Okładka też przyciąga wzrok.
OdpowiedzUsuńRefleksyjna.. uwielbiam takie niepozornie wyglądające lektury, które mają w sobie coś przyciągającego :)
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym takie miejsce 'gdzie indziej"... A refleksje w takim wydaniu mnie przyciągają.
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś tę książkę, trafiła w mój gust i to bardzo. Bardzo dobrze i szybko mi się ją czytało :)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak czytałam tę książkę parę lat temu. Do dziś miło ją wspominam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i pamiętam, że wzbudziła we mnie dużo emocji,pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhah, no właśnie. Wchodzę już dzisiaj na kolejnego bloga, na którym widzę recenzje mega ciekawej książki i jedyne o czym myślę, jest w Twoim nagłowku bloga "czasu coraz mniej, ksiazek co przeczytania coraz wiecej" :D
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną nie za bardzo mnie ta książka interesuje...
OdpowiedzUsuńcoś dla mnie!
OdpowiedzUsuńnajlepsze książki to właśnie takie, które wywołują w nas jakieś emocje :)
Chyba dawno nie miałam takiej ochoty na książkę!
OdpowiedzUsuńTo ja będę miała troszkę inną alternatywę dla tej tematyki. Polecam książkę "marna karma". recenzja u mnie na początku IV.
OdpowiedzUsuńChyba zupełnie nie dla mnie... Co jakiś czas się za tego typu lekturę zabieram, ale nigdy mi się tak całkiem nie podobają...
OdpowiedzUsuń