Brud - Irvine Welsh

Tytuł oryginału: Filth
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 14 października 2014
Liczba stron: 388

Na pewno nieraz sięgaliście po książkę, której stawialiście poprzeczkę na całkiem wysokim poziomie. Spotkaliście się z wieloma pozytywnymi opiniami, a sam opis znajdujący się na tylnej okładce intryguje i sprawia, że dłonie samoistnie wyciągają się po tę pozycję. Kiedy już udaje się Wam ją zagarnąć, zasiadacie gdzie tylko popadnie, zatapiając się w lekturze... a przynajmniej próbujecie. Okazuje się, że powieść zupełnie odbiega od Waszych oczekiwań i w zasadzie zaczynacie zastanawiać się, co popchnęło Was do jej przeczytania. Ostatnio wręcz zapomniałam, jak to jest kiedy książka sprawia zawód, jednak Brud Welsha skutecznie mi o tym przypomniał... 

Bruce Robertson jest detektywem pracującym w edynburskiej policji. Pozornie wydaje się zwyczajnym facetem, niewyróżniającym się niczym szczególnym. Jednak główny bohater Brudu to wręcz obleśny mężczyzna, rozprzestrzeniający swoje choroby skóry, znajdujące się w miejscu intymnym, podczas przygodnego seksu z kim popadnie - nieraz są to znajome kobiety, a innym razem są to prostytutki bądź panie napotkane gdziekolwiek. Oprócz męczącej i coraz bardziej dokuczliwej wysypki, Bruce posiada również tasiemca, którego karmi na każdym kroku, wszak litry alkoholu, kilogramy narkotyków oraz ciągłe żywienie się hamburgerami i kebabami, to niezbyt dobry sposób na oczyszczenie jelit. W pozbyciu się ze swojego organizmu uciążliwego gościa nie pomaga mu ewidentny brak higieny, bo chlebem powszednim w jego życiu staje się stronienie od wody, nieustanne chodzenie w brudnych i śmierdzących ubraniach, a do tego umyślne roznoszenie zarazków w każdym możliwym miejscu. 

Główny bohater pragnąc rozgłosu, próbuje pokazać ludziom, że jest silny i pewny siebie, jednak to tylko pozory, ponieważ w głębi duszy Robertson jest słabym i maluczkim człowiekiem, zupełnie pozbawionym poczucia własnej wartości. Mężczyzna bez skrupułów wykorzystuje swoją pozycję zawodową, ukazując mistrzostwo w manipulacji ludźmi. Nieustannie kłamie, jest ordynarny i wręcz chamski, a do tego lubuje się w wyrządzaniu krzywdy oraz robieniu kłopotów wszystkim dookoła.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio jakaś książka wymęczyła mnie tak bardzo... Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, iż już po kilkunastu bądź kilkudziesięciu pierwszych stronach powinnam rzucić Brud w kąt, ale niestety jestem książkową masochistką, więc nawet bardzo słabe lektury staram się przeczytać do końca. Przyznam szczerze, że nikomu nie poleciłabym tego tytułu, ponieważ jest on stratą czasu - nie wnosi do życia zupełnie niczego. W zasadzie nie mam pojęcia, co autor miał na celu, tworząc ten utwór. Praktycznie przez całą książkę nie dzieje się nic, a i sam koniec nie powala na łopatki, chociaż tylko te kilkanaście ostatnich kartek podwyższyło moją końcową ocenę. Dosłownie na sam koniec czytelnik dowiaduje się czegokolwiek o przeszłości głównego bohatera, która w pewnym sensie zdefiniowała to, kim stał się jako dorosły człowiek. Chociaż z drugiej strony w jego przypadku zadziałała samospełniająca się przepowiednia, bo sam Bruce Robertson doprowadził siebie na skraj szaleństwa przepełnionego fobiami oraz obsesjami. 

Uwielbiam kontrowersyjne lektury, a i niełatwo mnie obrzydzić, jednak utwór Welsha okazał się zupełnie nie moją bajką. Liczne wywody tasiemca wyłaniającego się z wnętrza głównego bohatera, które przysłaniały ogromną część tekstu, do tej pory są dla mnie zupełnie niezrozumiałym oraz niepotrzebnym zabiegiem. Miałam ochotę na ekranizację tej powieści w reżyserii Jona S. Bairda, która błyskawicznie odeszła, kiedy poznałam historię Robertsona w wersji papierowej. 

Książka bierze udział w wyzwaniach: Grunt to okładka oraz Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (3,1cm).

19 komentarzy

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Może film będzie lepszy od książkowego oryginału - kto wie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może kiedyś skuszę się i na film... ale może być ciężko. ;-)

      Usuń
  2. Brzmi ...obrzydliwie;) Na pewno się nie skuszę, dzięki za ostrzeżenie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że poczułam wstręt do tej książki. To chyba nie jest za dobre...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, na Welsha trzeba brać poprawkę. Nie jest to autor dla każdego, naprawdę. Bardziej ceniony jest "Trainspotting" i jego kontynuacja "Porno", które są dość specyficzne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anetko, od dawna miałam ochotę na obie książki, o których wspomniałaś, ale nie ukrywam, że po "Brudzie" mój zapał zdecydowanie osłabł. Jednak pewnie kiedy już emocje opadną, a jakaś inna powieść Welsha nawinie się, to skorzystam z okazji i spróbuję przekonać się do niego. Chociaż na pewno łatwo nie będzie...

      Usuń
  5. Zdecydowanie nie dla mnie, lubię ekstremalne rzeczy, ale tasiemiec i męcząca lektura, to nie moja bajka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie spotkałam się wcześniej z tym tytułem, ale już widzę, że to książka nie dla mnie. Zdecydowanie nie lubię tego typu książek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie... Już wiem że tę książkę będe omijać szerokiem łukiem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pewno nie będę zabierać się za czytanie. Główny bohater jawi się jako tak obrzydliwy typek, że już na samą myśl o nim, robi się niedobrze. No i fragmenty z perspektywy tasiemca? Nie, to już zbyt wiele jak na moją cierpliwość.

    OdpowiedzUsuń
  9. Faktycznie miewam tak, rzadko bo rzadko, ale bywa że opinie są ok i opis też kusi a ja .... czuję się odludkiem, bo mnie lektura męczy....
    Ale świnka z okładki pierwsza klasa :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozkochiwałam się kiedyś w kontrowersyjnych lekturach, miałam wrażenie, że autorzy są tacy odważni i szczerzy, teraz mam trochę inne podejście, a książki którymi kiedyś się zachwycałam budzą często niesmak. Nie znam tego autora, ale w domu mam jego książkę "Sekrety sypialni mistrzów kuchni", chyba nie jestem na nią jeszcze gotowa, ale kiedyś sprawdzę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ja przeczytałam gdzieś 2/3 tej książki, ale miałam ją z biblioteki i akurat się wyprowadzałąm musiałąm oddać, nie zdążyłam doczytać, mam nadzieję, że kiedyś do niej wrócę. książka nie jest ładna i prosta, ale wydaje mi się, że to wszystko jest po coś. po obejrzeniu filmu rzeczywiście zobaczyłam, że ma drugie dno i chciałabym je poznać włąśnie w wersji papierowej, bo pewnie zostanie szczegółowiej przedstawione. nie dziwię się, że masz taką a nie inną opinię, bo sama momentami się męczyłam i przeszkadzał mi wulgaryzm, ale książka jest taka jak jej tytuł, brudna i ciężka, i mimo wszystko oryginalna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie problem w tym, że lubię książki o takiej brudnej i niełatwej tematyce, jednak "Brud" zupełnie mi nie podszedł... Sama historia nie zachwyciła mnie niczym, a szkoda. :(

      Usuń
  12. Również mam ochotę na film :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję Tobie za tę opinie i już wiem że nie będę niepotrzebnie marnować czasu.
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja nie zgodzę się z tą opinią, książka jest świetna, naprawdę wciągająca, do tasiemca trzeba podejść z przymrużeniem oka jak do wielu spraw w tej historii ;-) zanim przeczytałam książkę to obejrzałam film i bardzo mi się spodobał, pierwsza połowa to dobra czarna komedia a druga połowa to wciągający dramat gdzie powoli wszystko zaczyna się wyjaśniać. Polecam jak najbardziej

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.