Najgorszy człowiek na świecie - Małgorzata Halber

Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 30 stycznia 2015
Liczba stron: 352

Polski raper Pezet w jednej ze swoich piosenek, zatytułowanej Szósty zmysł, dzieli się przemyśleniami, które brzmią: W tym kraju pijesz, gdy się cieszysz. Pijesz, gdy jesteś smutny. Ludzie zmienili miłość do życia w miłość do wódki. Pozornie prosty i niezobowiązujący tekst jest niezwykle przemyślanym spostrzeżeniem, któremu nie sposób zaprzeczyć...

Krystyna, odkąd pamięta, czuje się nieswojo wśród ludzi, którzy budzą w niej, mniej lub bardziej, uzasadniony niepokój. Pomimo swojej ogromnej nieśmiałości dokonuje odważnego czynu, jakim jest podjęcie pracy w telewizji, niejako zmuszające do utrzymywania nieustannych kontaktów międzyludzkich. Krystyna znajduje jednak skuteczny sposób na dodanie sobie animuszu - spożywanie napojów wysokoprocentowych. Alkohol sprawia, że świat staje się piękniejszy, ludzie sympatyczniejsi, a ona ładniejsza i zabawniejsza. Jednak czy to odpowiedni sposób na przezwyciężenie nagromadzonych lęków? Nietrudno wpaść w szpony nałogu, o czym wiele osób zdaje się zapominać.

Nałóg bierze się z braku. Z tego, że jesteś pusty w środku. Pusty i zaniepokojony. Nałóg bierze się stąd, że mimo tego, co jest na zewnątrz i w dowodzie osobistym, i w CV, w środku jesteś smutną grubaską. I cokolwiek by się działo- jesteś smutną grubaską. Jesteś rudym konusem, którego przezywali w podstawówce. Jesteś brzydki. Jesteś gorszy. Nikt nie chce z tobą spędzać czasu.

Małgorzata Halber to znana prezenterka, dziennikarka, felietonistka oraz rysowniczka. Najgorszy człowiek na świecie to jej debiut - uważam, że jak najbardziej udany. Nie uważam jednak, aby był mocno kontrowersyjny, ponieważ w ostatnich latach wiele osób otwarcie przyznaje się do nałogu - jedni robią to w celu osiągnięcia swoistego katharsis, a inni podejmują tę decyzję jedynie dla zrobienia szumu wokół siebie, bo przecież lepiej, żeby mówili źle, niżeli nie mówili wcale. Każdy ma inne pobudki, ale ta kwestia nie interesuje mnie zanadto, bo każdy dorosły człowiek działa według własnego sumienia i swojej woli. Nie wiem tylko, co na celu miała Małgorzata Halber, główną bohaterką swej książki uczynić niejaką Krystynę. Skoro tym czynem przyznała się do uzależnienia, potwierdzając to również w wywiadach i mediach społecznościowych, to czy nie lepiej byłoby pociągnąć to do końca i pisać w pierwszej osobie jako właśnie Małgośka, a nie Krysia?

Kwestią, która niezwykle poraziła mnie w Najgorszym człowieku na świecie jest przerażające podejście terapeutów, prowadzących zajęcia według ściśle ustalonego schematu, pozbawionego jakichkolwiek odstępstw od reguły. Przedmiotowe traktowanie pacjentów i zwracanie się do nich jak do niewiele znaczących przedmiotów wzbudziło we mnie ogromną złość. Ze względu na swoje wykształcenie doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak podejście specjalisty może znacznie wpłynąć na odczucia i postępy klienta. Ile wspaniałych rzeczy można osiągnąć, kiedy terapeuta jest przepełniony empatią, wierzy w pacjenta i przekazuje mu pozytywną energię. Terapia nie przyniesie pożądanych skutków, kiedy spotkania będą odbywały się na zasadzie: mamy tylko godzinę, podczas której muszę zrobić wszystko to, co sobie założyłam, dlatego ty, pacjencie, najlepiej nie odzywaj się, a na pewno nie przyznawaj się, że ci źle i smutno. Nóż otwiera mi się w kieszeni, kiedy dowiaduję się o takich osobach, nazywających siebie ekspertami, w rzeczywistości będąc pozbawionymi krzty profesjonalizmu.

Słyszysz to? NIE OCENIAMY. Czy przypadkiem nie właśnie dlatego nie odzywasz się do ludzi, nie mówisz im o tym, co w tobie najbardziej wstydliwe, czyli o tym, co siedzi najgłębiej, o tym, dzięki czemu jesteś osobą, a nie Robocopem, czy nie przypadkiem właśnie dlatego nie mówisz o tym, bo boisz się oceny? Że jesteś głupi, słaby i pojebany? Dlaczego przestałeś mówić rodzicom, co w szkole albo w ogóle co słychać? Ile razy usłyszałeś, że to co mówisz jet beznadziejne, a ty sam niedojrzały? Czy zdajesz sobie sprawę jak potwornie, powtarzam, potwornie ważne dla poczucia bezpieczeństwa, dla tego, żebyś naprawdę się przed kimś otworzył, żeby mogla powstać bliskość, ta, za którą tak płaczesz o drugiej w nocy nad żołądkową, jak ważne jest nieocenianie?

Stereotypowy alkoholik jest zaniedbany, brudny, śmierdzący, wszak unika wody jak ognia, a do tego wszystkie uzbierane pieniądze wydaje na najtańsze napoje wyskokowe zgodnie z dewizą: "nieważna jest jakość, najważniejsza jest ilość". Taki osobnik błąka się po dworcach, koczuje w melinach i zaczepia przechodniów, prosząc o kilka złotych, a na propozycje zakupu bułki bądź konserwy, miesza człowieka z błotem, bo jedzenia to on nie chce, ale kasa mu potrzebna. Nic bardziej mylnego... Osobą nadużywającą alkoholu czy narkotyków może być ktoś z Twojego bliskiego otoczenia, kto zawsze jest schludnie ubrany, pachnący i zamożny. Może to być osoba, którą znasz zarówno osobiście, jak i z ekranu telewizora bądź czasopism plotkarskich. Może to być ktoś, kto osiągnął zawrotną karierę, jest utalentowany i rozpoznawany przez miliony osób na całym świecie. Możesz to być również Ty... Nie oburzaj się, zaprzeczając od razu, bo nie da się ukryć, że większość z nas jest od czegoś uzależniona, ponieważ ten termin nie zahacza jedynie o typowe używki, jakimi są narkotyki, papierosy i alkohol, bo nałogiem mogą być również słodycze, seks, imprezy, oglądanie telewizji czy bardzo częste korzystanie z telefonu bądź Internetu. Nie łudźmy się - tak naprawdę znaczna większość z nas jest od czegoś uzależniona, tylko nie do końca potrafimy to sobie uświadomić, a niekiedy po prostu nie chcemy...

Podczas tej lektury żal oraz zawód mogą czuć ci, którzy czekają na słodki happy end, wedle jakiego po podjęciu decyzji o rzuceniu nałogu oraz rozpoczęciu terapii, człowiek od razu staje się zdrowy i wolny od wszelakich zapędów w stronę tego, od czego do tej pory nie mógł bądź nie chciał się uwolnić. Pragnienie powrotu jest i będzie, ponieważ nie da się od niego bezsprzecznie uwolnić. Nic nie jest takie proste, jakby się tego chciało, bo życie generalnie niczego nam nie ułatwia...

Książka bierze udział w wyzwaniach: Grunt to okładka, Polacy nie gęsi oraz Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,7cm).

27 komentarzy

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Okładka i tytuł bardzo mi się podobają, ale treść średnio mnie przekonywuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach przeczytać książkę. Wiele dobrego już o niej słyszałam a i Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto ja poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka mała dygresja.. Nie oceniaj po okładce :) Nigdy w życiu nie powiedziałabym, że pod okładką znajdzie się taka treść! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, to prawda! Mnie akurat sama okładka nie przekonałaby do tej książki... i w zasadzie (moim zdaniem) nie odzwierciedla ona zupełnie treści.

      Usuń
  4. Słyszałam już trochę o tej książce, dlatego będę ją miała na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po przeczytaniu Twojej recenzji, uważam, że warto rozejrzeć się za tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo spodobała mi się okładka, gdy pierwszy raz ją zobaczyłam, ale nie miałam bladego pojęcia o tematyce tej książki. Teraz wiem, że muszę ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale jak to tak bez happy endu? Trudno teraz takie książki znaleźć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno, trudno! Dlatego tym większe zaskoczenie, kiedy człowiek na takową trafi...

      Usuń
  8. Już sama okładka mnie przyciągnęła (może to moja słabość do kotów?:D), na pewno będę na nią polować, bo wydaje się bardzo interesująca.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam ją na uwadze i w planach, mam nadzieję, że się uda z nią szybko zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  10. To już kolejna taka recenzja i powiem, że coraz bardziej intryguje mnie ta książka. Przykuła moją uwagę już swoim tytułem i mam nadzieję, ze treść mnie nie zawiedzie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli dorwałabym ją za jakiś czas w bibliotece to z chęcią przeczytam, ale nie ciągnie mnie do niej aż tak bardzo, aby ją zakupić.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przyznam, że byłam zszokowana, gdy dowiedziałam się, że autorka ma taki problem. Pamiętam ją z programów muzycznych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam podobnie. To jest tak jak napisała Sylwuch, za bardzo ulegamy stereotypom, że alkoholik to tylko jakiś menel...

      Usuń
    2. Właśnie tak...Kto by pomyślał...

      Usuń
  13. Czytam właśnie i jak na razie mam mieszane uczucia. Może dlatego, że nigdy nie miałam problemów z alkoholem, za to inne, które opisuje Małgosia w tej książce owszem, nie są mi obce. Myślę, że większość osób z tym się zmaga, ale nie każdy ucieka przed prawdziwym życiem w alkohol. To takie pójście na łatwiznę moim zdaniem. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że w celebryckim życiu trudno jest uciec od alkoholu i narkotyków. Oni tym żyją, na każdym kroku. Książka na pewno warta uwagi..

    OdpowiedzUsuń
  14. Intruguje mnie treść tej książki, tym mocniej, że wiele pozytywów na jej temat słyszałam. Muszę w końcu zamówić.

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj tak, każdy z nas jest od czegoś uzależniony i nie ma wyjątku. Też jest dla mnie smutne to, że niektórzy terapeuci już... się wypalają? Tak to można nazwać. Bo jeśli oni byliby inni, radośniejsi, przepełnieni pozytywną energią i chęcią do działania to na pewno pewnym uzależnionym lepiej by się żyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego obowiązkowo psychoterapeuci sami powinni chodzić na psychoterapie. Owszem, jest to obowiązek, ale na początku kariery, później nie jest już to wymagane. A szkoda...

      Usuń
  16. Mam ogromną ochotę na tę pozycję, temat jest mi bardzo bliski i lubię czytać o nim, jesli autor nie sili się na przesadne umoralnianie. Pozostaje mi czekać na promocję w Znaku ;) Jestem tez ciekawa dlaczego wszyscy tak mocno podkreślają kontrowersyjność tej pozycji. Przecież alkoholizm to już nie jest temat tabu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - dlatego właśnie o tym napisałam... Może jedyną kontrowersję budzi fakt, iż do alkoholizmu przyznaje się osoba znana.

      Usuń
  17. Nie mogę przekonać się do tej pozycji. Zaczęłam czytać, ale trudno dobrnąć do końca.

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytałam tak wiele, całkiem różnych opinii na temat tej książki, że naprawdę nie mam pojęcia co o niej sądzić. Na pewno na razie nie mam na nią ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  19. Książka musiała mieć bardzo agresywną kampanię, bo tę okładkę widziałam już z milion razy, a nigdy jakoś nie chciało mi się w nią kliknąć i przeczytać o czym to. Wniosek: fatalna okładka. :P Przekonuję się jednak, że tematyka też nie do końca moja, chociaż bardzo lubię książki bez happy endu!

    OdpowiedzUsuń
  20. pamiętam autorkę z "Vivy", którą oglądałam będąc nastolatką. Ale chyba gdzieś tam, razem z ćwiekami i emo grzywką ją zostawiłam. Nie wiem, czy słusznie...

    OdpowiedzUsuń
  21. Zainteresowałaś mnie ta książką. Aż sięgnę po nią :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.