Losing Hope - Colleen Hoover

Wydawnictwo: Otwarte
Seria/cykl: Hopeless
Data wydania: 4 lutego 2015
Liczba stron: 384

Podejrzewam, że niewielu czytelników nie słyszało jeszcze o powieściach Colleen Hoover, szczególnie o serii Hopeless, która zbiera mnóstwo pozytywnych opinii na całym świecie. Na pewno większość miłośników gatunku New Adult również sięgnęło po niejedną powieść Hoover. Po całkiem przyjemnej przygodzie z Hopeless przyszedł czas na kontynuację tej powieści - historii wręcz identycznej, ale też zupełnie odrębnej...

Dean Holder bardzo tęskni za swoją zmarłą siostrą. Stara się nie myśleć o tym zbyt często, ale nie jest to proste, tym bardziej, że rodzeństwo było ze sobą niezwykle związane. Życie młodego mężczyzny ulega diametralnej zmianie, kiedy przypadkowo spotyka piękną niewiastę o imieniu Sky, która niezwykle przypomina mu pewną małą dziewczynkę sprzed wielu lat...

Serce przestaje mi bić. Czas zatrzymuje się w miejscu. Cały świat zatrzymuje się w miejscu. To, co miało być przelotnym spojrzeniem, zamienia się w mimowolne zagapienie się. Poznaję te oczy. To oczy Hope. A także jej nos, twarz, usta, włosy. Po prostu wszystko.

Losing Hope nie zaskakuje dosłownie niczym, ale pomimo tego może skraść serce. Czytelnicy znają już historię Sky i Deana, a kontynuacja Hopeless tak naprawdę opowiada o wszystkim tym, co poznaliśmy już w pierwszym tomie. Jednak diametralną zmianą jest przedstawienie historii z perspektywy Holdera - wiadomo, że męski punkt widzenia niekiedy różni się od kobiecego, gdyż jest przepełniony nierzadko większym obiektywizmem, a pozbawiony nadmiernej emocjonalności. 

Ciekawe, czy człowiek zakochuje się w jednej charakterystycznej cesze drugiej osoby, czy od razu w niej całej. Bo ja chyba właśnie się zakochałem w jej poczuciu humoru. A także w jej szczerości. I chyba też w jej ustach, ale nie jestem pewien, bo nie pozwalam sobie za długo na nie patrzeć.

Z nieskrywaną przyjemnością powróciłam na parę chwil do świata Deana i Sky, ponownie zagłębiając się w ich problemach - bardzo trudnych i poważnych, jak na ich stosunkowo młody wiek. Przeogromna tęsknota za ukochaną osobą połączona ze świadomością, że nigdy już jej nie ujrzymy. Wykorzystywanie seksualne ze strony człowieka, który powinien zapewnić poczucie bezpieczeństwa, bezinteresowną miłość oraz opiekę. Nadużywanie alkoholu i różnorodnych środków odurzających, stosunki płciowe z przypadkowo poznanymi osobami.

Ponownie zachwyciłam się tą ogromną miłością, która pomimo młodzieńczego wieku okazuje się bardzo dojrzała i trwała, co nie jest typowe w świecie nastolatków. Szczere i niezwykle mocne uczucie potrafiące przetrwać niejedną burzę - można tylko tego pozazdrościć Deanowi i Sky, jednocześnie mając nadzieję, że i w naszym życiu będzie podobnie.

Książka bierze udział w wyzwaniu: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,4cm).

27 komentarzy

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Pierwsza część dopiero przede mną, ale już niebawem i zerkając na kolejne pochlebne opinie już nie mogę się doczekać :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Hopeless" powaliło mnie na kolana. Mam nadzieję że i druga część dostarczy mi wielu emocji :).

    OdpowiedzUsuń
  3. "Hopeless" i "Losing hope" czekają na swoją kolej. Póki co za mną "Pułapka uczuć", "Nieprzekraczalna granica" i "Maybe someday". Boże, jak się spłakałam, a jestem już stara baba, żadne tam young adult... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę w końcu znaleźć trochę czasu dla książek pani Hoover. Jestem bardzo ciekawa swojej opinii.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Choć "Hopeless" nie zachwyciło mnie tak, jak niektórzy zapewniali, to chętnie poznam tę historię z punktu widzenia Holdera. Może spodoba mi się ciut bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, jest bum na tę serię, ale recenzje są pozytywne. Piszesz, że to tym razem męski punkt widzenia tamtej historii, to może być ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na mnie niestety ta część nie zrobiła dobrego wrażenia. Tak jak "Hopeless" mnie oczarowało, tak przy czytaniu "Losing Hope" często miałam wrażenie, że już to wcześniej czytałam w poprzedniej części. Wiem, że to ta sama historia, jednak czytanie momentami tych samych dialogów zwyczajnie mnie nudziło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie z kolei "Hopeless" nie oczarowało tak, jakbym tego oczekiwała, więc i "Losing Hope" było na podobnym poziomie. :)

      Usuń
  9. Seria jest bardzo popularna, a ja nadal nie sięgnęłam po pierwszy tom. Muszę to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Póki co mam w planach "Hopeless". Książka już leży na mojej półce w domu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam "Hopeless", jednak nie mogę zabrać się do czytania "Losing hope", może po wakacjach ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli obie części są aż tak podobne to wolałabym historię z punktu widzenia mężczyzny. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam Holdera i chyba niedługo znajdę w końcu czas na tę książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  14. O kurczę, "Hopeless" wciąż na mnie czeka. Tak samo jak drugi tom ukochanej "Pułapki uczuć" :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem czemu, ale unikam twórczości tej autorki jak ognia. Chyba kiedyś usłyszałam niezbyt pochlebną opinię o "Hopeless" i przez to nie mogę się przekonać, by sięgnąć po tę powieść.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem ciekawa książek Hoover, ale trochę odrzuca mnie to powtarzanie historii w kolejnych tomach. Rozumiem, że zmienia się perspektywa, ale nie wiem czy to wystarczy, żebym była zainteresowana czytaniem o tym samym w zasadzie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Przyznam, że nie znam książek tej autorki. Będę musiała to nadrobić:)

    OdpowiedzUsuń
  18. nie znam :) ale bardzo mnie zaciekawiłaś :) Pozdrawiam kasia

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie wiem dlaczego, no ale jakoś zupełnie nie mam na nią ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Czytałam ''Hopeless'' i książka mi się podobała, chociaż nie piałam nad nią z zachwytu. Zdecydowanie bardziej urzekła mnie powieść ''Maybe Someday'' - cudna i przejmująca. Odnośnie powyższej pozycji, jakoś nie mam ochoty poznawać tej samej historii, lecz z innego punku widzenia. Dlatego jednak spasuje.

    OdpowiedzUsuń
  21. Już to komuś mówiłam dzisiaj - za niedługo zostanę ostatnią osobą w blogosferze, która nie czytała Hopeless xD Muszę w końcu ją dorwać !

    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie czytałam pierwszej części, ale już od długiego czasu mam ochotę ją zdobyć!:)
    Pozdrawiam i zapraszam na losowanie książki "Akademia wampirów":
    subiektywne-recenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie znam tej serii ii nie mam parcia na nią. Jak trafi w moje łapki, to przeczytam.
    Zapraszam do mnie na konkurs urodzinowy :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie czytałam pierwszej części, ale spodziewam się, ze ta jest równie dobra, a może nawet lepsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie czytałam żadnej z części, ale im dłużej o nich słyszę, to wydają się strasznie rzewne i chyba nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Z tą serią nie miałam jeszcze styczności, ale bardzo chcę to zmienić. Mam wielką ochotę zapoznać się z twórczością tej autorki! :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ~Inna
    happy1forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.