Pęknięte odbicie - Dawn Barker

Tytuł oryginału: Fractured
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 5 marca 2015
Liczba stron: 504

Przyznam szczerze, że historia przedstawiona w Pękniętym odbiciu Dawn Barker intrygowała mnie, odkąd tylko ujrzałam tę książkę w zapowiedziach. Jednak kiedy pojawiła się okazja do przeczytania jej... zaczęłam mieć spore obawy. Doszłam do wniosku, że okres zaawansowanej ciąży może nie być dobrym momentem na tego typu opowieści, które bardzo mocno wpływają na sferę emocjonalną, która w stanie błogosławionym jest nieustannie wystawiana na próby. Ze względu na swój upór i miłość do książek - przemogłam się, czego zupełnie nie żałuję. 

Kiedy Jack, owoc długoletnich starań Anny oraz Tony'ego, pojawia się na świecie, można byłoby przypuszczać, że już niczego nie potrzeba im do szczęścia, ponieważ małżonkowie mają wszystko, o czym pragnęli. Świeżo upieczona mama jest kompletnie wyczerpana, co zostaje złożone na karb problemów z karmieniem, bólem gojącej się rany po cesarskim cięciu, dużą utratą krwi oraz skrajnym niewyspaniem, które towarzyszą niemal wszystkim kobietom po niedawnym porodzie. Anna ze wszystkich sił stara się pokazać swoją siłę, ukrywając, że nie daje rady, a do tego zaczyna słyszeć dziwne głosy, które sprawiają, iż ogarnia ją niesamowity lęk. Niestety wszyscy zdają się bagatelizować jej zmęczenie oraz nietypowe zachowania, co doprowadza do przeogromnej i nieodwracalnej tragedii...

Anna długo walczyła, aby zajść w ciążę i od samego początku wiedziała, jak chce przeżyć swój poród. Niestety życie często weryfikuje plany, a wiele osób nie potrafi pogodzić się z tym. W zaplanowanym porodzie siłami natury bez jakiejkolwiek pomocy zaistniała konieczność ingerencji medycznej, a poród fizjologiczny musiał zakończyć się cesarskim cięciem ze względu na komplikacje. Nie da się ukryć, że kobiety w takich sytuacjach czują, że zawiodły zarówno siebie, dziecko, jak i resztę bliskich. Uważają się za zbyt słabe, wierząc, że nie nadają się nawet do naturalnego porodu. Rzecz jasna, są to wierutne bzdury, ponieważ nieważne, jak kobieta rodzi - istotne jest tylko zdrowie i życie jej oraz dziecka. Z tego względu w przypadku porodu nie nastawiam się zupełnie na nic - wszystko zostawiam w rękach losu, aby nie czuć rozczarowania, jeśli cokolwiek pójdzie nie tak, jak wcześniej zaplanowałam.

Przekręciła głowę tak, że paskudna szczelina w rogu lustra znajdowała się teraz dokładnie pośrodku jej czoła, zniekształcając odbicie. Poruszyła się, a krzywa linia przecięła jej oczy, wargi, podbródek i znowu czoło. Zupełnie jak jakaś rysa: pęknięcie, rozdarcie.

Główna bohaterka pragnąć udowodnić wszystkim, że jest dobrą matką, zaczęła zatracać się w swojej roli, nie radząc sobie z nowym wyzwaniem. Teoretycznie mogła liczyć na wsparcie ze strony męża, jednak mężczyzna jak typowy facet - wyciągał pomocną dłoń, ale szybko ją chował, kiedy tylko słyszał słowa "poradzę sobie". Nie drążył tematu, nie dociekał, dlaczego zachowanie żony zmieniło się - wierzył, że cała sytuacja jest przejściowa. Niestety Annę dopadła depresja poporodowa, która może dotknąć każdą z nas, zupełnie nagle i nieoczekiwanie... Wszyscy zaczynają żyć w strachu, kiedy kobieta znika wraz ze swoim sześciotygodniowym synkiem, po czym dopuszcza się haniebnego i niewyobrażanie okrutnego czynu. Można było mu zapobiec...

Pęknięte odbicie to wstrząsająca historia, która uświadamia, że wielu tragedii można było uniknąć, gdyby tylko ludzie mieli większą świadomość pewnych zachowań. Niewiele mówi się o depresji poporodowej - ten temat zamiata się pod dywan, ponieważ większość uważa, iż jest to wstydliwa choroba, o jakiej nie warto mówić. Niezwykle irytują mnie również ludzie, którzy od razu po porodzie biegną odwiedzać świeżo upieczonych rodziców oraz noworodka, czyli jeszcze zakręconego i niedoświadczonego ojca, bardzo obolałą i niewyspaną matkę oraz maleństwo, które nie zdążyło jeszcze ani nabrać odporności, ani porządnie zaaklimatyzować się w nowym miejscu. Co więcej, nieraz padają komentarze odnośnie bałaganu panującego w domu, ubrań piętrzących się w koszu na pranie, braku obiadu czy niedostatecznie odpowiednim wyglądzie bądź ubiorze mamy. Nie ukrywam, że jestem przerażona tym, co mnie czeka już niebawem - marzę o spokojnych pierwszych tygodniach z noworodkiem w domu, gdzie wizyty gości będą ograniczone do minimum (zarówno ilościowo, jak i czasowo), jednak jestem przepełniona obawami... 

Błagam, miejmy uszy i oczy szeroko otwarte - reagujmy, jeżeli jakiekolwiek zachowanie kobiety, która niedawno urodziła, wydaje się nam niepokojące. Oczywiście należy interweniować w delikatny sposób, jednak lepiej narazić się na złość świeżo upieczonej mamy, niż siedzieć cicho i być świadkiem tragedii. 

Książka bierze udział w wyzwaniach:  Grunt to okładkaPod hasłem oraz Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (3,1cm).

31 komentarzy

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Bardzo mądry i jednocześnie bardzo poruszający wpis :) Domyślałam się, że ciąża i okres poporodowy może być czymś przygnębiającym, jednak nie myślałam, że aż tak bardzo... Z Twojej recenzji widać, że książka przesiąknięta jest emocjami, uczuciem, dlatego myślę, że jeśli tylko pojawi się okazja - sięgnę po nią :) Może dzięki niej uda się pomóc jakiejś świeżo upieczonej matce :) Pozdrawiam i życzę szczęśliwego rozwiązania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Pewnie wpis tak emocjonujący ze względu na stan, w którym aktualnie jestem... :)

      Usuń
  2. Tak, te odwiedziny zaraz po porodzie są bardzo męczące;p Człowiek ledwo ma siłę jakoś się ogarnąć, cieszy się z każdej wolnej chwili, a tu zjawiają się goście, których trzeba zabawiać i którzy tylko patrzą jak sobie radzisz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że to bardzo wartościowa książka. Dobrze, że takowe powstają.

    OdpowiedzUsuń
  4. W ciąży unikałam podobnych pozycji z obawy o zbytnie działanie na emocje, ale przecież dzidziuś w brzuchu zrozumie źródło wzruszenia. Czytaj na zdrowie, byle nie thrillery :)
    Mam na uwadzę tę pozycję od dawna i w końcu przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie jestem dziwna, bo teraz mam ochotę na takie pozycje. ;-) Thrillerów w zasadzie nie czytałam nawet przed ciążą, więc teraz też je omijam!

      Usuń
  5. Mam osiemnaście lat i podobne sytuacje czekają mnie dopiero za kilka lat, ale wiecznie narzekam na brak doświadczenia, że nie znam życia itp. Dlatego staram uczyć się go z książek. Jasne, że nie nauczą mnie żyć, ale zawsze zdobyta wiedza, czy wywołane emocje mogą pomóc. Na pewno przeczytam tę książkę, choć może to być dla mnie trudne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elfiku, to dobrze, że do tej pory miałaś dość bezproblemowe życie - ciesz się tym, naprawdę! Jeszcze doświadczysz różnych niemiłych sytuacji, więc ciesz się, póki możesz, że Cię to wszystko omija. :)

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszy miesiąc z maluszkiem spędziłam w mieszkaniu i nie wpuszczałam prawie nikogo. To nie jest łatwy czas dla matki i dziecka. Pomoc męża okazała się niezbędna. W tym czasie każda życzliwa pomoc jest na wagę złota, jakkolwiek nie urodzisz. Pierwsze dziecko sprawia, że chcesz wszystko ogarnąć jak najlepiej, ale nie wszystko możesz od razu. Nie wszystko potrafisz. A dziecka płaczącego nie można wyłączyć na chwilę, nie ma pauzy. Z perspektywy mogę powiedzieć, że to był wyjątkowy czas, a każdy kolejny miesiąc będzie tylko lepszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miałaś szczęście, że tak Ci się udało - ja już doskonale wiem, że nie ma szans na to, aby już przez pierwsze dni nie odwiedzali nas, bo wszyscy mieszkają zbyt blisko... Jeszcze zrozumiem szybkie popatrzenie na maluszka, chwilę rozmowy i wyjście, ale jeśli zjadą się całe rodziny, aby siedzieć przez kilka godzin przy herbatce i ciasteczkach, to chyba zwątpię... Mam świadomość tego, że dziecko to obowiązek 24 godziny na dobę. Dobrze, że przez pierwsze dwa tygodnie mąż będzie z nami ciągle, bo inaczej byłoby ciężko.

      Usuń
  8. Tak. Ciężko jest kobiecie po porodzie. Trzeba mieć do niej dużo cierpliwości i wyrozumiałości. Mnie na szczęście depresja poporodowa nie dopadła, ale znam dziewczynę, którą tak - miała ciężki okres, ale udało jej się z tym pogodzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba nie znam żadnej takiej kobiety, a przynajmniej nie zauważyłam niepokojących objawów.

      Usuń
  9. O kurcze, to musi być straszna książka - nie wyobrażam sobie, że można zrobić krzywdę własnemu dziecku. Coś przerażającego! Niestety wciąż bagatelizuje się depresję poporodową - "wydziwia" powiadają o kobiecie, która zaczyna tracić grunt pod nogami. Bardzo to smutne ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety zdecydowanie łatwiej byłoby, gdyby każda kobieta po porodzie była objęta opieką psychologiczną. A przynajmniej miała zapewnioną jedną wizytę psychologa po urodzeniu dziecka, który mógłby ocenić, czy kobieta może być zagrożona depresją.

      Usuń
  10. myślę, że przeczytam tę książkę za kilka lat, kiedy zostanie matką będzie w moim wypadku bardziej prawdopodobne. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze, że wydawane są takie mądre książki, które uświadamiają nam to co wielu ludzi bagatelizuje.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam od dawna w planach tą książkę - mam nadzieję, że wkrótce trafi w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Odkąd usłyszałam o tej książce, mam na nią ochotę :) Co prawda dla mnie nie będzie to tak aktualna tematyka, jak dla Ciebie, ale mimo wszystko liczę na wartościową lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie rozumiem tego przekonania niektórych osób, że metoda porodu albo karmienia dziecka ma udowadniać kobiecość czy coś w tym stylu. Okropne myślenie. Co do książki to możliwe, że po nią sięgnę, żeby dowiedzieć się więcej o depresji poporodowej, chociaż w moim otoczeniu nie ma świeżo upieczonych matek, więc nie muszę się obawiać, że coś przegapię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety pokutuje u nas jeszcze przeświadczenie, że kobieta jest wartościowa, jeśli urodzi naturalnie, najlepiej bez znieczulenia i wywoływania porodu, a karmienie piersią jest wręcz musem. Ja bardzo chcę karmić, ale nie mogę zarzekać się teraz, jak to będzie, bo po prostu nie wiem... Tak samo z porodem - byłam nastawiona na poród fizjologiczny, a okazało się, że syn nie chce się ułożyć w odpowiedniej pozycji, co prawdopodobnie zakwalifikuje mnie do cesarki. Nie mam zamiaru nie zgadzać się z tym i płakać po kątach, bo to bez sensu - najważniejsze, aby wszystko przebiegło jak najlepiej, nieważne w jaki sposób.

      Usuń
  15. Ta ksiazka juz od dawna mnie przyciaga, chyba w koncu muze sie jej poddac :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Trudny ale i ważny temat. Nie miałam do tej pory okazji czytać tej książki, choć parę razy wpadła wpadłam na nią. Na pewno w końcu po nią sięgnę, choćby po to, żeby się bardziej uświadomić.

    OdpowiedzUsuń
  17. Już od jakiegoś czasu intryguje mnie ta książka. Porusza ważny, choć mało modny temat.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja od siebie dodam tylko tyle, że istnieje też coś takiego jak depresja poadopcyjna. Sama wprawdzie jej nie doświadczyłam, ale pewne symptomy zwiastujące u siebie odnotowałam - i zgadzam się, że nie można takich spraw bagatelizować i kobiety w takiej sytuacji zawsze powinny prosić o pomoc, jeśli jej potrzebują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tematyka adopcji nie jest mi obca, ponieważ jest ściśle związana z kierunkiem, który studiowałam, ale właśnie o depresji poadopcyjnej nie słyszałam, a powinnam!

      Usuń
  19. Osobiście nie rozumiem tej presji, żeby urodzić dziecko naturalnie... jeśli są przeciwwskazania, to lepiej zdecydować się na cesarkę a nie płakać i się upierać przy tym naturalnym porodzie... Co do książki, bo się oburzyłam najpierw, to przeczytam, ale chyba będę się przy niej denerwować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to! Osobiście uważam, że ważniejsze jest zdrowie i życie mojego dziecka, więc jeśli naturalny poród może przynieść więcej szkód niż pożytku, to po co upierać się przy swoim...

      Usuń
  20. Od razu na myśl przyszła mi "Bezdomna", którą uwielbiam. Zdecydowanie muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.