Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 3 maja 2015
Liczba stron: 336
Okres dzieciństwa to czas, który wspomina się z rozrzewnieniem i łzami w oczach, bo owa beztroska, niewinność oraz radość z najprostszych rzeczy nie zdarzy się już nigdy. Niestety, okazuje się, że ci, którzy mieli dobre dzieciństwo, wygrali los na loterii, bo nie wszyscy są takimi szczęściarzami mogącymi powracać myślami do dawnych lat, aby w trudniejszych momentach wnieść radość do swojego serca...
Dzieciństwo Gabrieli nie rozpieszczało jej, a wręcz przeciwnie - sprawiło, że kobieta nawet w dorosłym życiu nie potrafi pogodzić się z tym, co spotkało ją, kiedy była dużo młodsza. Rodzice głównej bohaterki nie wykazywali głębszych uczuć wobec swoich dzieci - nie mówili im miłych słów, nie pocieszali, nie przytulali, nie wspierali w podejmowanych decyzjach. Ojciec od zawsze używał przemocy słownej, psychicznej oraz fizycznej, zarówno wobec dzieci, jak i żony - czerpał radość z bycia agresywnym. Znerwicowana matka będąca ofiarą swojego męża, niejednokrotnie stawała się katem dla własnych dzieci, bijąc je, wiecznie krytykując, nigdy nie chwaląc i nie doceniając. Rodzice zafundowali Gabrieli i jej rodzeństwu, dzieciństwo przepełnione strachem, łzami, siniakami i poniżeniem, które w niezwykle wyraźny sposób tkwi w nich nawet po wielu latach, kiedy pozornie są już wolni od rodzicielskich wpływów.
Dzieciństwo Gabrieli nie rozpieszczało jej, a wręcz przeciwnie - sprawiło, że kobieta nawet w dorosłym życiu nie potrafi pogodzić się z tym, co spotkało ją, kiedy była dużo młodsza. Rodzice głównej bohaterki nie wykazywali głębszych uczuć wobec swoich dzieci - nie mówili im miłych słów, nie pocieszali, nie przytulali, nie wspierali w podejmowanych decyzjach. Ojciec od zawsze używał przemocy słownej, psychicznej oraz fizycznej, zarówno wobec dzieci, jak i żony - czerpał radość z bycia agresywnym. Znerwicowana matka będąca ofiarą swojego męża, niejednokrotnie stawała się katem dla własnych dzieci, bijąc je, wiecznie krytykując, nigdy nie chwaląc i nie doceniając. Rodzice zafundowali Gabrieli i jej rodzeństwu, dzieciństwo przepełnione strachem, łzami, siniakami i poniżeniem, które w niezwykle wyraźny sposób tkwi w nich nawet po wielu latach, kiedy pozornie są już wolni od rodzicielskich wpływów.
Główna bohaterka bardzo mocno tkwi w swojej przeszłości i nie potrafi uciec od złych wspomnień, dlatego pewnego dnia prosi swoją przyjaciółkę o napisanie książki o dzieciństwie Gabrieli, wierząc, że pomoże jej to stawić czoła demonom przeszłości, a także pozwoli doznać swoistego katharsis. Deficyt czułości i rodzinnej bliskości, a także głód ciepłych słów z ust rodziców ma niezwykle duży wpływ na dorosłe życie Gabrieli. Jej rodzeństwo również nie może pochwalić się pozytywnymi wspomnieniami z dzieciństwa, jednak główna bohaterka wydaje się najbardziej przeżywać to, co niegdyś się wydarzyło - być może wynika to z tego, że nieciekawe dzieciństwo sprawiło, że wszyscy, pomimo chęci, nie utrzymują zbyt regularnych i bliskich kontaktów.
Dzieciństwo powinno być piękne, beztroskie i kolorowe. Szybko mija i staje się wspomnieniem towarzyszącym nam do końca życia. Jakie to będzie wspomnienie, zależy od ludzi, wśród których upływał nam tamten czas. Bywają sytuacje wyjątkowe - wojny, klęski żywiołowe. Bywa, że dziecko traci rodziców biologicznych, a zastępczy zamieniają jego życie w piekło. Ja miałam wszystko: dom, rodzeństwo, matkę i ojca, lecz nigdy nie czułam, że jestem kochana. *
Kobieta dopiero będąc żoną i matką, poznaje radość bycia kochaną i potrzebną. Jej dorosłe życie wydaje się tak bajkowe, że wręcz nierealne. Wspaniały i doceniający mąż, który jest pierwszą miłością Gabrieli, a do tego dwaj inteligentni i zdolni synowie, dążący do spełniania własnych marzeń. Tutaj właśnie pojawia się pierwszy zgrzyt - kobieta tak mocno tkwi w przeszłości, że niemal codziennie powraca do wspomnień, a mimo tego nie ma ani słowa o tym, aby to, co było, w jakikolwiek sposób rzutowało na jej teraźniejszość. Umówmy się - nie jest to możliwe... Owszem, jeżeli ludzie uczęszczają na długoletnie terapie, to istnieje szansa, że potrafią zbudować zdrowe związki oraz cudowne rodziny, ale mimo tego jakaś zadra zawsze pozostaje. Człowiek, jakby się nie starał, zawsze przeniesie coś z przeszłości na swoje aktualne życie - jak widać, Gabriela przeżywając niegdyś okrutne chwile, żyje jak w bajce, co nie nadaje zbytniego realizmu tej historii...
Tym, co rzuciło mi się również w oczy podczas czytania Powiedz, że mnie kochasz, mamo, są wzmianki o synach głównej bohaterki, która zawsze wspomina obu synów, ale każdego zupełnie inaczej. Mówiąc o Mikołaju, kobieta w swoich wypowiedziach używa wzniosłych słów, które bardzo mocno nacechowane są matczyną miłością. Z kolei wspominając o bliźniaku Mikołaja, czyli Boguszu, miałam wrażenie, że Gabriela mówi o nim od niechcenia, dlatego, że tak wypada - podaje w zasadzie suche informacje, jakby odpowiadała, która jest właśnie godzina... Strasznie mnie to poirytowało, ponieważ nienawidzę nierównego traktowania dzieci.
Powiedz, że mnie kochasz, mamo to powieść idealnie wpasowująca się w mój gust czytelniczy, dlatego moje oczekiwania względem tego tytuły były ogromne. Niestety nieco zawiodło mnie wykonanie - nadmierny chaos przejawiający się skakaniem od jednego wątku do drugiego, bez głębszego skupienia się nad pewnymi treściami, a także brak spójności nie wpływają zbyt pozytywnie na odbiór tej lektury. Sama tematyka jest niezwykle intrygująca, ważna i warta przemyślenia, jednak historia stworzona przez Grażynę Mączkowską nie wzbudza oczekiwanych emocji, a w przypadku takiej powieści okazuje się to wręcz niezbędne. Za to na pewno, dzięki tej opowieści, każdy czytelnik doceni swoje dzieciństwo, o ile nie było ono podobne do tego, jakie miała Gabriela... Ja jestem wdzięczna losowi, a raczej moim rodzicom, że moje dzieciństwo przedstawia się w zdecydowanie lepszym świetle.
Dzieciństwo powinno być piękne, beztroskie i kolorowe. Szybko mija i staje się wspomnieniem towarzyszącym nam do końca życia. Jakie to będzie wspomnienie, zależy od ludzi, wśród których upływał nam tamten czas. Bywają sytuacje wyjątkowe - wojny, klęski żywiołowe. Bywa, że dziecko traci rodziców biologicznych, a zastępczy zamieniają jego życie w piekło. Ja miałam wszystko: dom, rodzeństwo, matkę i ojca, lecz nigdy nie czułam, że jestem kochana. *
Nóż otwiera mi się w kieszeni, a wulgarne słowa cisną na język, kiedy czytam bądź słyszę o takich ludziach, jakimi są rodzice Gabrieli. Nie rozumiem jak można skrzywdzić jakiegokolwiek człowieka, a co dopiero własne dziecko - niewinne, bezbronne, potrzebujące czułości i ciepłych słów. Nie mogę pojąć zachowania kobiet tkwiących w toksycznych związkach, które łudzą się, że robią to dla swoich dzieci - wybaczcie, ale od kiedy przebywanie w domu, gdzie codziennie dochodzi do aktów przemocy, jest dobre dla kogokolwiek? Wiem, że wynika to często z niezrozumiałego przywiązania, być może chorej miłości, a także obawy przed wkroczeniem w nieznane wraz z dziećmi, którym należy dać dach nad głową - jednak czy nawet mieszkanie w klitce, ale z daleka od agresora, jest gorsze od życia w całkiem niezłych warunkach mieszkalnych, gdzie nieustannie wysłuchuje się wyzwisk pod swoim adresem bądź dostaje pasem czy ręką w różne części ciała? W takich sytuacjach najbardziej szkoda mi bezbronnych dzieci, które nie mają możliwości wyrwania się z domu, bo skoro ich matki lubią być codziennie bite i wyzywane, to niech to znoszą, jednak zdecydowanie nie powinny serwować takich atrakcji swoim pociechom.
Tym, co rzuciło mi się również w oczy podczas czytania Powiedz, że mnie kochasz, mamo, są wzmianki o synach głównej bohaterki, która zawsze wspomina obu synów, ale każdego zupełnie inaczej. Mówiąc o Mikołaju, kobieta w swoich wypowiedziach używa wzniosłych słów, które bardzo mocno nacechowane są matczyną miłością. Z kolei wspominając o bliźniaku Mikołaja, czyli Boguszu, miałam wrażenie, że Gabriela mówi o nim od niechcenia, dlatego, że tak wypada - podaje w zasadzie suche informacje, jakby odpowiadała, która jest właśnie godzina... Strasznie mnie to poirytowało, ponieważ nienawidzę nierównego traktowania dzieci.
Powiedz, że mnie kochasz, mamo to powieść idealnie wpasowująca się w mój gust czytelniczy, dlatego moje oczekiwania względem tego tytuły były ogromne. Niestety nieco zawiodło mnie wykonanie - nadmierny chaos przejawiający się skakaniem od jednego wątku do drugiego, bez głębszego skupienia się nad pewnymi treściami, a także brak spójności nie wpływają zbyt pozytywnie na odbiór tej lektury. Sama tematyka jest niezwykle intrygująca, ważna i warta przemyślenia, jednak historia stworzona przez Grażynę Mączkowską nie wzbudza oczekiwanych emocji, a w przypadku takiej powieści okazuje się to wręcz niezbędne. Za to na pewno, dzięki tej opowieści, każdy czytelnik doceni swoje dzieciństwo, o ile nie było ono podobne do tego, jakie miała Gabriela... Ja jestem wdzięczna losowi, a raczej moim rodzicom, że moje dzieciństwo przedstawia się w zdecydowanie lepszym świetle.
* cytat ze str. 33
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Ja jednak z chęcią przeczytałabym tę książkę,pomimo tego chaosu, o którym wspominasz ;)
OdpowiedzUsuńChaos bardzo mnie irytował, jednak historia jest i tak godna poznania, więc chętnie dowiem się, co o niej sądzisz! :)
UsuńJestem jej ciekawa ...
OdpowiedzUsuńNie jestem do końca przekonana co do tej pozycji, jednak lubię od czasu do czasu poczytać książki w takim klimacie, więc może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/
Mam bardzo podobne zdanie do Twojego na temat tej książki. Zapowiadała się całkiem nieźle, ale niestety wykonanie jest dość kiepskie.
OdpowiedzUsuńW takim razie cieszę się, że nie jestem odosobniona w swoich odczuciach. Szkoda, że tak dobrze zapowiadająca się historia straciła na swojej wspaniałości nie do końca udanym wykonaniem. :(
UsuńNie miałem okazji czytać. Raczej odpuszczę. Nie moje klimaty :/Bardzo ładna recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na najnowszy konkurs (nie trzeba nic udostępniać, wystarczy tylko 1 komentarz).
http://strefatrelaksu.blogspot.com/p/blog-page_8.html
Bardzo dziękuję za pochwałę, a także za zaproszenie do konkursu - udziału nie wezmę, ale trzymam kciuki, aby jak najwięcej osób zechciało to zrobić. :)
UsuńCzytałam, ale nie zachwyciła mnie tak jakbym tego chciała.
OdpowiedzUsuńTo tak samo i u mnie...
UsuńTytuł, okładka i twoja recenzja brzmi bardzo zachęcająco. Jednak wspominasz o chaosie i braku realizmu nabieram dystansu. Nie wiem czy sięgnę po tą książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ola Zuch
zazakladka.blogspot.com
tworzacrekodzielo.blogspot.com
Mam ją w planach. Książka już na mnie czeka :)
OdpowiedzUsuńDużo czytałam, ale tego nie byłabym w stanie.
OdpowiedzUsuńTo musi być strasznie smutna książka...Ostatnio mój nastrój też nie należy do zbyt wesołych, wiec obawiam się, że mogłabym się nią już totalnie psychicznie skatować...Ale warto pisać o takich rzeczach i warto o nich czytać - może chociaż jakiejś niewielkiej grupie ludzi taka literatura otworzy oczy na pewne sprawy...
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę z pół roku temu. Zapraszam do porównania opinii: http://przezpiekneokulary.blogspot.com/2015/06/powiedz-ze-mnie-kochasz-mamo-grazyna.html
OdpowiedzUsuńTroszkę nie zgodzę się z Tobą w kwestii tego, że "(...)skoro ich matki lubią być codziennie bite i wyzywane, to niech to znoszą (...)". Pracuje od kilku lat z ofiarami przemocy domowej, jak i ze sprawcami. I nie mogę się zgodzić na mówienie o "lubieniu" przemocy. W takiej rodzinie działają czynniki współuzależnienia ofiary do sprawcy oraz cykl przemocy, z którego nie jest łatwo się wydostać. Wszechogarniająca bezradność i nieprzewidywalność sprawcy powodują, iż nie szuka się pomocy lub z niej szybko rezygnuje. Dopiero poznanie mechanizmów działających w rodzinie doświadczającej przemocy może pomóc wydostać ofiarę od sprawcy. Sorki, jak psychologizuje, ale to moja działka, więc sobie pozwoliłam :]
Co do reszty Twoich uwag, zgadzam się w 100%. Moich oczekiwań ta książka też nie spełniła.
Magdo, moje wykształcenie jest dość bliskie Twojemu i doskonale wiem, czym jest mechanizm współuzależnienia, ale pomimo tego nie potrafię zrozumieć kobiet, które w porę nie podejmują decyzji o odejściu. Na pewno duży wpływ ma otoczenie, które nie zawsze ułatwia podjęcie takowej decyzji, ale jednak szacunek do siebie oraz troska o dzieci powinny stanąć na pierwszym miejscu.
UsuńCiekawa ta książka :) okładka piękna ale to nie jest ważne ważna jest treść książka ja się podejmę tej lektury :)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, aż się chce sięgnąć po książkę :)
OdpowiedzUsuńZapiszę na liście "chcę przeczytać", może kiedyś nadarzy się okazja :)
Cieszę się bardzo, że moja opinia zachęca do lektury. :)
UsuńTo książka dla nas! Zaciekawiłaś nas :) I okładka piękna.
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
+ obserwujemy :)
Super, cieszę się bardzo! :)
UsuńZainteresowałaś mnie tą książką.
OdpowiedzUsuńMuszę zapisać i z czasem ją nabyć.
Ja nie rozumiem jak można używać przemocy na własnej rodzinie, a także obcych ludziach i zwierzętach. Brrr.
Pozdrawiam
Zainteresowałaś mnie tą książką.
OdpowiedzUsuńMuszę zapisać i z czasem ją nabyć.
Ja nie rozumiem jak można używać przemocy na własnej rodzinie, a także obcych ludziach i zwierzętach. Brrr.
Pozdrawiam
Nie lubię takiego skakania z kwiatka na kwiatek, ale może się jeszcze zachęcę do tej powieści. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPamiętam jak w ubiegłym roku ta książka była popularna i miała różne opinie.. Z samej ciekawości jak ja bym ją odebrała jestem skłonna przeczytać.
OdpowiedzUsuń