Wydawnictwo: AWM
Data wydania: 2008
Liczba stron: 24
Dzieci zadają mnóstwo pytań, na co powinni być przygotowani wszyscy rodzice. Jednym z najtrudniejszych, jakie często spędza sen z powiek mamie i tacie, jest pytanie: skąd się biorą dzieci? Udzielenie odpowiedzi zależy od wieku dziecka oraz jego dojrzałości psychicznej i emocjonalnej. Niezwykle trudne zadanie stoi przed rodzicami adopcyjnymi, którzy często nawet nie mają pewności, czy warto mówić prawdę... Na ratunek przychodzą książki oswajające maluchy z ich pochodzeniem.
Jeśli bocian nie przyleci, czyli skąd się biorą dzieci to bardzo krótka historia - jej narratorem jest adoptowane dziecko, które opowiada o tym, jak trafiło do swoich rodziców. Opowieść rozpoczyna się od momentu zakochania się dwojga ludzi i zawarcia między nimi związku małżeńskiego, po czym przechodzi do problemów z zajściem w ciążę, decyzji o podjęciu adopcji oraz zabrania pod opiekę maleństwa, kończąc się na ogromnej radości oraz wspólnym życiu we trójkę.
Książka nada się do czytania już z maluszkiem, ponieważ historia jest krótka i napisana wierszem, zatem przeczytanie jej nie zabiera wiele czasu. Starszaki mogą czytać ją samodzielnie ze względu na duże i wyraźne litery, jednak nie wolno zostawiać ich samych z tym tematem - po lekturze należy porozmawiać z nimi i dowiedzieć się, jakie są ich odczucia. Dodatkowym atutem tej opowieści są kolorowe i proste ilustracje, dodające uroku całej opowieści.
Sam wydźwięk książeczki jest bardzo pozytywny - rodzice wiążą się ze sobą z miłości, bardzo pragną dziecka, ale ich starania nie pomagają, zatem postanawiają zaadoptować dzieciątko. Kiedy przywożą je do domu, wszyscy są zachwyceni i bardzo wzruszeni, co sprawia, że maluch czuje się w tej rodzinie wspaniale. Historia jest bardzo uproszczona, zatem nadaje się bardziej dla maluszków, gdyż starsze dzieci mogą nie być usatysfakcjonowane i zarzucą rodziców masą pytań, ewentualnie - co gorsze - zamkną się w sobie, nie do końca wierząc i rozumiejąc to, co przeczytały. Opowiadanie jest przeznaczone dla dzieci, zatem pozbawione jest informacji o tym, jak długie i męczące są starania o przysposobienie dziecka, a także jak wiele warunków należy spełnić, aby dziecko mogło trafić do odpowiednich osób. Pewnym zgrzytem jest również przekazanie małym czytelnikom, skąd się biorą dzieci, wszak z tej opowieści można wysnuć, że to bocian odpowiada za dostarczanie maluchów do maminych brzuchów, w co może jeszcze uwierzyć dwu- czy trzylatek, ale dzieci nieco starsze nie dadzą się już na to nabrać.
Książka bierze udział w wyzwaniu: Dziecinnie, Grunt to okładka, Pod hasłem oraz Wyzwanie biblioteczne.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Podziwiam, w domku kilkudniowe dziecko a Ty dzień w dzień znajdujesz czas na nowe posty. Ale właśnie mam pytanie. Piszesz recenzje książek dla dzieci, a masz na razie tylko Jasia tak? Więc czytasz je bo lubisz, dobrze rozumiem? :)
OdpowiedzUsuńKochana, to byłoby zbyt piękne! Posty z przeczytanymi książkami stworzyłam jeszcze w czasie ciąży, bo wiedziałam, że przy maluszku nie będę miała zbyt wiele czasu i siły na częste pisanie. Chociaż czasami Jaś przesypia parę godzin, więc i czas na napisanie recenzji znajdzie się. :) Tak, mam tylko Jasia, ale czytałam mu już, kiedy był w brzuchu. Poza tym, mam 8,5-letniego brata, miłośnika książek, więc chętnie podbieram mu książki, bo... lubię literaturę dziecięcą. :)
UsuńA u mojej szefowej latały w piątek bociany nad domem. Teraz się obawia, że babcią zostanie :) Podoba mi się bardzo powyższe wydanie i jak będę miała komu sprezentować, to będę o nim pamiętać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj, przecież bycie babcią to sama radość! :P
UsuńKolejna bardo fajna książeczka dla rodziców i maluszka ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na książkę :))
OdpowiedzUsuńTytuł bardzo przyciąga, mam nadzieję, że będę o niej pamiętała, jak tylko będę jej potrzebowała lub kiedy będę komu ją miała dać w prezencie :)
http://triviaaboutme.blogspot.com/
Uwielbiam książeczki rymowane, a po zdjęciu widzę, że ta bajka posiada fajne, proste rymy, które nadają się idealnie do głośnego czytania :) Świetny tytuł!
OdpowiedzUsuńUważa, że choć jest to trudny temat dla rodziców to jednak z dziećmi trzeba rozmawiać szczerze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To prawda. Na pewno jest to trudne, ale lepiej, aby dziecko dowiedziało się o adopcji od rodziców, a nie od "życzliwych", których wiele wokół...
UsuńCzytałam sporo dobrego o tej autorce, ale nie mam jeszcze żadnej jej książeczki. Śliczne ilustracje i treść mnie przekonują do tej bajeczki.
OdpowiedzUsuńBardzo sobie cenię autorkę, mam w domu kilka jej książeczek, uwielbiam te słowne rymowanki.
OdpowiedzUsuńA ta książka to chyba pierwsze moje spotkanie z autorką... Muszę rozejrzeć się za jej twórczością w bibliotece. :)
UsuńTwórczość pani Frączek uwielbiam, a ta książeczka to z wiadomych względów obowiązkowa pozycja na naszej półce :)
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobra ksiazeczka dla maluchow - ułatwi rozmowe na ten temat np. z przedszkolakiem.
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi książeczkę dla dzieci o kupie. Ale ten pomysł jest zdecydowanie lepszy. Szkoda, że nie została wydana 20kilka lat wcześniej, pewnie zmusiłabym mamę, żeby mi ją kupiła.
OdpowiedzUsuńhttp://twierdza-dictum.blogspot.com
Książeczki o kupie nie czytałam, ale chętnie to nadrobię. ;-)
UsuńDla mnie w tej książce najpiękniejsze jest to, że po adopcji "wszystko było już normalnie, raz ciekawie, raz banalnie" (cytuję z pamięci). Jak w każdej innej rodzinie - śmiech + rozbite kolano, złość i świeczki na torcie. Genialne w prostocie, szalenie wymowne.
OdpowiedzUsuńOtóż to! Rodzice i dzieci adopcyjne to zwyczajna rodzina, jak każda inna... :)
UsuńJejku jaki świetny pomysł na książkę! W pierwszym momencie pomyślałam, że to rzecz o tym skąd się bierze dziecko w brzuchu mamy i takie tam. Piękne! Adopcja sama w sobie jest trudną decyzją, a rozmowa z takim dzieckiem na temat jego pochodzenia to już w ogóle. Myślę, że taka literatura (chyba nie ma jej wiele?) będzie bardzo pomocna.
OdpowiedzUsuńWłaśnie wydaje mi się, że zbyt mało istnieje książek o tej tematyce. Warto zapoznać z nią nawet biologiczne dzieci, aby wiedziały, że bycie dzieckiem adopcyjnym jest czymś zwyczajnym. :)
UsuńFrączek to jeden z naszych ukochanych twórców literatury dziecięcej. Oczywiście czytałyśmy tę książeczkę i bardzo nam się podobała.
OdpowiedzUsuń