Tytuł oryginału: The Program
Wydawnictwo: Feeria Young
Seria/cykl: Program
Seria/cykl: Program
Data wydania: 23 września 2015
Liczba stron: 456
Każdy człowiek posiada wspomnienia - zarówno te pozytywne, do których mógłby wracać w nieskończoność, jak i te, o jakich chciałby jak najszybciej zapomnieć. Jednak co innego odrzucać pewne minione sytuacje, aby nie powracać myślami do złych chwil, a zupełnie co innego zostać ich pozbawionym na siłę...
Sloane to 17-latka, która z przerażeniem spogląda na to, co dzieje się wokół - wszyscy bliscy popełniają samobójstwa albo trafiają do ośrodka, gdzie zostają objęci Programem w wyniku, którego pozbawia się wspomnień. Wraz ze swoim ukochanym Jamesem pragnie zrobić wszystko, aby dorośli nie zauważyli zmian w zachowaniu, jednak obawy rodziców są na tyle poważne, że dziewczyna trafia do ośrodka.
Młodzi ludzie w ośrodku zostają poddani terapii oraz leczeniu farmakologicznego, aby wymazać z ich pamięci wspomnienia, które miałyby powodować myśli samobójcze. Po sześciotygodniowej kuracji młodzież ma możliwość spotykania się w Centrum Odnowy z rówieśnikami, żeby ponownie nauczyć się życia w społeczeństwie, jednak wszelkie kontakty są ściśle kontrolowane, zarówno przez kamery, jak i wszędobylskich agentów. Jednak nawet powrót do domu nie zawsze sprawia, że osoby po terapii zaczynają funkcjonować tak jak powinny, bo przecież... nie są już sobą, gdyż pozbawiono ich czegoś niezwykle cennego.
Program kradnie nasze wspomnienia i wymazuje emocje, a kiedy wychodzimy z ośrodka, przypominamy maszyny opuszczające linię produkcyjną. Jakbyśmy nigdy wcześniej nie zostali zranieni ani nie doznali zawodu. Czym tak naprawdę jesteśmy, jeśli pozbawi się nas przeszłości?
Życie głównej bohaterki to ciągła walka pomiędzy tym, co czuje i myśli, a uzewnętrznieniem się przed innymi, co okazuje się niezwykle niebezpieczne. Okazuje się, że nawet najbliżsi potrafią zdradzić - owszem, dzieje się to pod płachtą troski i miłości, jednak boli tak samo. Smutkiem napawa mnie również fakt przymusowej utraty wspomnień. Owszem, niektóre minione chwile lepiej zapomnieć, gdyż powracanie do nich doprowadza do cierpienia i morza łez, jednak gdyby nie wspomnienia, nie bylibyśmy tacy, jacy jesteśmy, a nasz bagaż doświadczeń okazałby się niekompletny i przepełniony chaosem.
Suzanne Young stworzyła intrygującą i dość oryginalną historię, która początkowo snuje się powoli i dość monotonnie, aby z biegiem czasu nabrać tempa oraz zakończyć się w kulminacyjnym momencie, sprawiając, że człowiek nie potrafi oprzeć się sięgnięciu po dalszy tom. Dystopie to gatunek, po który sięgam rzadko - nie dlatego, że go nie lubię, po prostu zazwyczaj czytam historie bardziej zbliżone do prawdziwego życia. Za to kiedy decyduję się na lekturę niecodzienną, to najczęściej trafiam bardzo dobrze - tak stało się również w przypadku Plagi samobójców. Co prawda, zabrakło mi prężnie rozwijającej się akcji, pochłaniającej od pierwszych stron, gdyż autorka skupiła się głównie na sferze emocjonalnej oraz wątku miłosnym, który na szczęście nie jest nachalny i przesłodzony. Niemniej po cichu marzy mi się głębsze przyjrzenie się całej genezie powstania Programu, rządowi i pracownikom mieszającym w głowach młodych ludzi, dlatego bez wahania sięgnę po kolejny tom, wierząc, iż tam odnajdę to, czego zabrakło mi w Pladze samobójców.
Od początku kibicowałam bohaterom, trzymając kciuki za powodzenie w życiu. Niejednokrotnie złościłam się na dorosłych, którzy dość oschle i bezkompromisowo podeszli do owej epidemii, całkowicie wierząc w idealistyczne zapewnienia rządu o niezwykle pozytywnych skutkach Programu. Nadal współczuję postaciom, którym wymazano wszelakie wspomnienia, bo przecież to one determinują nas jako ludzi, a osoby pozbawione tego, co tak cenne, stają się jeszcze bardziej zagubione w otaczającej rzeczywistości. Nikt nie pytał ich o zdanie, nikt nie poprosił o zgodę na usunięcie wspomnień, nikt nie pozwolił im wybrać chwil, które pragną zachować ani tych, jakie bez problemu mogą się wyrzec...
P.S. Recenzja była bogatsza i zdecydowanie bardziej dopracowana, ale blogspot spłatał mi figla, usuwając część tekstu i nie dając mi możliwości powrotu do niego. Wprawiło mnie to we wściekłość i utratę weny, zatem opinia wygląda jak wygląda - na pewno nie jestem z niej zadowolona, ale niestety mój umysł nie potrafi powrócić do słów, które wcześniej skrzętnie zapisałam...
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Opinia jest bardzo dobra, nie przejmuj się blogspoem. Ja dlatego piszę w wordzie, żeby mieć wszystko zapisane :) Wiele słyszałam o tej książce, ja jako fanka takich klimatów koniecznie muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie nie lubię pisać w Wordzie, ale czasami chyba to byłoby najlepszym rozwiązaniem... Czekam na Twoją opinię o "Pladze samobójców"! :)
UsuńJestem już od dłuższego czasu ciekawa tej powieści, chciałam ją przeczytać, gdy tylko pojawiła się na rynku, ale jakoś nie miałam czasu, by ją bliżej poznać, myślę, że w niedalekiej przyszłości może to ulec zmianie :)
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com LeonZabookowiec.blogspot.com
Naprawdę polecam! Myślę, że mogłaby przypaść Ci do gustu. :)
UsuńNiestety blogspot płata takie figle i to dość często... "Plaga samobójców" od jakiegoś czasu leży na mojej półce i czeka na swoją kolej. Kusi mnie, bo z taką fabułą nie miałam jeszcze do czynienia i jest czymś świeżym na tle innych powieści młodzieżowych.
OdpowiedzUsuńPrzykra sprawa z tym, że blogspot zmazał Ci tekst. Nie przejmuj się, ten też jest dobry, a na serię czaję się już od dłuższego czasu.
OdpowiedzUsuńKochany ten blogspot. A co do książki - jak dla mnie całkiem niezła, choć szału nie ma. :)
OdpowiedzUsuńO tak, bardzo kochany... :P
UsuńWłasnie dzisiaj dodałam recenzję tej książki :) Nie była zła, jednak czytałam lepsze pozycje.
OdpowiedzUsuńW takim razie zaraz zajrzę do Ciebie, aby poznać Twoją opinię. :)
UsuńMam ją w planach - właśnie na nią poluję;)
OdpowiedzUsuńJuż tyle czytałam o tej serii oraz o autorce i w dalszym ciągu nie miałam okazji poznać jej twórczości, mam nadzieję, że w niedługim czasie będę mogła to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci tego, bo warto! :)
UsuńMam wrażenie, że jestem ostatnią osobą, która nie czytała tej książki. Ale nadrobię, nie wiem jeszcze kiedy, ale chętnie sięgnę po taką historię :)
OdpowiedzUsuńKochana, nie martw się - po komentarzach widać, że nie jesteś sama! :)
UsuńTo pocieszające :D
Usuńznam autorke ale nie czytalam jeszcze tej serii i cos mnie od niej kusi
OdpowiedzUsuńWłaśnie chciałam napisać, ze przeczytałabym coś jeszcze więcej i zobaczyłam ten przypis na dole. Ech, to jest zmora tych, którzy piszą teksty na blogerze, też tak raz miałam :(
OdpowiedzUsuńA co do książki: zgadzam się. Akcja jest głównie powolna, ale ja tak się zatraciłam we wspomnieniach Sloane i Jamesa... Uwielbiam ich, a autorka stworzyła coś naprawdę ciekawego :)
Poprzedni tekst był zdecydowanie lepiej dopracowany, ale kiedy połowa została zjedzona przez blogspota, to już odechciało mi się żyć. :P
UsuńJestem bardzo ciekawa tej książki i będę musiała ją w końcu przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPolecam i czekam na Twoją opinię! :)
UsuńDużo ostatnio mówi się o tej książce i wszyscy ją wychwalają. A ja mam na nią coraz większą chętkę! Co prawda również wolę jak jest więcej akcji i struktur dystopijnego świata, ale o ile, jak piszesz, romans nie będzie zbyt ckliwy to pewnie się wczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://naskrzydlachweny.blogspot.com/?m=1
Jakiś czas temu pełną parą ruszyła promocja tej książki ,ale do teraz nie miałam okazji jej czytać. MOże się to niebawem zmieni.
OdpowiedzUsuńhttp://miqaisonfire.wordpress.com
Lubię tego typu książki. Zawsze odkryje się w nich coś innego i ciekawego.
OdpowiedzUsuń