Życiowa rutyna sprawia, że w codziennym biegu nie zastanawiamy się nad takimi sprawami, jak pochodzenie naszych nazwisk. To temat spychany na boczny tor, po który niekiedy niektórzy zupełnie nie sięgają, bo nie widzą potrzeby. Henryk Martenka uświadamia, że warto znać historię swojej rodziny, a także tego, co towarzyszy nam każdego dnia, czyli naszego nazwiska.
Kiedy dziadek Antoni przyjeżdża w pewien wakacyjny dzień do Tomka, chłopiec nie ma pojęcia, jak owa wizyta zmieni jego postrzeganie na pewne sprawy, wzbogacając jego wiedzę. Dziadek, będący etymologiem, nieustannie bada pochodzenie i znaczenie słów. Jego hobby opiera się na poznawaniu genezy powstawania nazwisk, w co zaczyna wciągać Tomka oraz jego przyjaciółkę Basię.
Skąd się wzięło moje nazwisko? Niezwykłe historie Basi i Tomka to skarbnica wiedzy na temat powstawania nazwisk. Okazuje się, że przezwiska nie zawsze są czymś złym, a wręcz przeciwnie - już w zamierzchłych czasach nadawano je ludziom w celu odróżnienia osób o tych samych imionach. Co do nazwisk - ich znaczna część pochodzi od nazw rzeczowników pospolitych, imion czy nazw miejsc, które dawno przestały istnieć. Interesujące jest to, iż z biegiem lat zapis nazwiska może ulec zmianie, chociażby poprzez deformację bądź zyskanie nowej końcówki. Żałuję tylko, że moje nazwisko panieńskie jest zbyt mało znane, aby pojawiło się w tej lekturze - chętnie dowiedziałabym się o jego początku.
Podejrzewam, że owa książka może nie spodobać się wszystkim z tego względu, iż tematyka bywa nieco zawiła, szczególnie jeśli chodzi o młodych czytelników, do których ten tytuł jest kierowany. Nie ukrywam, że zakres poruszanych treści jest interesujący, ale wykonanie nie powaliło mnie na kolana - wynudziłam się podczas czytania. Zatem jeśli taka sytuacja zdarzyła się u dorosłej osoby, to jestem pewna, że tym bardziej może to wydarzyć się u dziecka. Niemniej książka na pewno przypadnie do gustu wszystkim zainteresowanym takową tematyką, a czytelnicy, których nazwisko występuje w książce, z pewnością poczują się w pełni usatysfakcjonowani.
Książka bierze udział w wyzwaniach: Cztery pory roku, Czytamy nowości, Dziecięce poczytania, Dziecinnie oraz Grunt to okładka.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Zastanowię się nad tym :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszam do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Woooow, jaka fajna książka! Koniecznie muszę zajrzeć do niej, wygląda obiecująco! Historie powstania nazwisk powinny być przekazywane w rodzinach, takie jest moje zdaie.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam. Niestety często z różnych względów nie jest to możliwe... Bardzo szkoda.
UsuńSkoro się wynudziłaś to nie będę się za nią rozglądać. Poza tym nie mam pewności, że znajdę swoje nazwisko.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wykonanie szwankuje, bo mogłoby być interesująco :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się wynudziłaś. Myślałam, że wykonanie będzie lepsze.
OdpowiedzUsuńZapowiadało się bardzo ciekawie, jednak jeśli się wynudziłaś, to nie będę usilnie polować na ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńMam ten tytuł na czytniki jużod jakiegoś czasu - ciekawe jak ja go odbiorę, bo zagadnienie dosć ciekawe.
OdpowiedzUsuńChętnie poznam Twoją opinię. :)
UsuńZa książkę pewnie się nie wezmę ;) ale temat ciekawy :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że mimo tego iż treść mogłaby być interesująca to wydanie okazało się troszkę nudzące, obawiam się, że dla młodszych czytelników mogłoby również trochę wynudzić ;)
OdpowiedzUsuńNiestety kompletnie nie mój klimat :)
OdpowiedzUsuńAle ciekawa książka :) Niby nie w naszym stylu ale w sumie to nas też ciekawi nasze nazwisko xD
OdpowiedzUsuńDziadek raczej jest onomastykiem (bada nazwy własne), a w szczególności zajmuje się antroponimią (nazwy osób). Książka o jednej z moich pasji, pasji onomastycznej. Wprawdzie skierowana jest do dzieci, ale jestem ciekawa, jak autor przedstawił zawiłości onomastyczne.
OdpowiedzUsuńKochana, tak jak napisałam - dziadek jest z zawodu etymologiem, a jego pasją jest rozwiązywanie zagadek związanych z pochodzeniem nazwisk. Nie znam się zanadto na tym, ale przynajmniej tak było to przedstawione przez autora. ;-)
UsuńDomyślałam się, ze tak dziadek został przedstawiony przez autora. Dlatego wtrąciłam 3 grosze ze swojej działki :)
Usuń