Wydawnictwo: Czarne
Seria/cykl: Reportaż
Data wydania: 7 października 2015
Liczba stron: 288
Podlasie
traktowane jest jako tygiel wielokulturowej Europy, a także zagłębie
muzyki disco-polo. W województwie podlaskim żyje się dość spokojnie -
omijają nas najczęściej różnorodne anomalie pogodowe, a przynajmniej nie
są tak tragiczne w skutkach jak w wielu innych miejscach kraju.
Zachowało się u nas jeszcze wiele lasów, łąk i pól, dlatego powietrze
mamy względnie zdrowe. Co prawda, niektórzy uważają, że żyjemy z dala
od cywilizacji, mieszkając niemal na końcu świata, ale... ja uwielbiam
te miejsce i nie zamieniłabym je na żadne inne.
Kiedy tylko dowiedziałam się o premierze książki Białystok. Biała siła, czarna pamięć, wiedziałam, że to lektura, którą będę musiała poznać. Wspaniale
jest czytać o znanych miejscach, w jakich często przebywam, ludziach
żyjących gdzieś obok mnie, nazwiskach popularnych w naszym
województwie... Uśmiech pojawił się na mojej twarzy od pierwszych
stron, bo Kącki już na samym początku porusza temat miasteczka, w którym
żyję od 25 lat (z 9-miesięczną przerwą). Jest tutaj parafia, do której
należę od ponad roku; znajomy ksiądz o kontrowersyjnych poglądach;
wiejska dyskoteka, w jakiej niegdyś bawiłam się niejednokrotnie;
osiedle, na którym biegałam z kuzynami... Dużo tego, nawet bardzo. Szkoda tylko, że z całego tekstu wylewa się tyle goryczy, negatywnego nastawienia i uprzedzeń.
Białystok
to miasto, które regularnie odwiedzam od bardzo długiego czasu. Na
okładce książki widnieje osiedle, na jakim w dzieciństwie spędzałam
każde wakacje. Przez 5 lat studiowałam w Białymstoku, a przez 9 miesięcy
mieszkałam w tym mieście. Mogę stwierdzić, że przez ten czas udało mi
się nieco poznać tutejszych ludzi, ich poglądy oraz zachowania. Dlatego
nie potrafię zrozumieć, jak osoba, która przyjechała tu jedynie w celach
poznawczych, aby stworzyć książkę o tym miejscu, może oceniać dosłownie
wszystkich - nie tylko Białostoczan, ale w zasadzie każdego
Podlasianina. Marcin Kącki stworzył reportaż bardzo subiektywny, z
góry oceniający, niepozostawiający miejsca do wyrobienia własnego
zdania. Autor z miejsca negatywnie podchodzi do każdego, kto jakkolwiek
odstaje od jego wyobrażeń czy posiada inne poglądy.
Przeraża
mnie to, że taki reportaż czytają ludzie nieznający Podlasia, przez co
nasze województwo może jawić się mu jako koszmarnie rasistowskie
miejsce, którego mieszkańcy są nietolerancyjni, uprzedzeni do każdej
grupy etnicznej oraz agresywnie nastawieni niemalże do wszystkiego.
Zapewniam, że są to totalne bzdury. W każdym miejscu na ziemi żyją
dobrzy i źli ludzie, o czym próbuje przekonać sam autor, jednocześnie
zapominając, aby pokazać także drugą stronę medalu, czyli Podlasian
myślących inaczej, a nie tych skrajnie negatywnie podchodzących do
"inności". Prawie wszystkie wypowiedzi osób z naszych terenów są
przedstawione w nieciekawym świetle, za to każdy człowiek występujący w
tej książce, który nie jest z Podlasia, jawi się czytelnikowi niemal
jako ideał. Serio?
Wiele
miejsca w książce autor poświęcił żydowskości, ponieważ Białystok był
niegdyś zamieszkiwany przez masę Żydów. Kącki na każdym kroku udowadnia,
że Białostoczanie starają się nie pamiętać o tym, zacierając prawdę i
wymazując historię z pamięci, o czym świadczy chociażby znikoma ilość
pamiątek pożydowskich. Nigdy nie zagłębiałam się w ten temat, dlatego
ciężko jest mi jednoznacznie stanąć po którejś ze stron. Osobiście
uważam, że należy pamiętać minione czasy oraz wydarzenia, jakie
odcisnęły się w historii naszego kraju, jednak nie oszukujmy się, iż
większość z nas woli upamiętniać momenty, w których brali udział nasi
rodacy. Należy znać historię, ale czy trzeba ciągle żyć przeszłością? Warto pamiętać, że właśnie w tym momencie tworzymy coś, co niedługo pozostanie tylko wspomnieniem...
Ponadto,
tkwiąc jeszcze w owej tematyce, bardzo nie spodobało mi się niejakie
atakowanie Polaków, a szczególnie Podlasian, za ich stosunek do Żydów
oraz innych narodów, biorąc pod uwagę czas (około)wojenny. Od zawsze
tkwi we mnie przekonanie, że w każdej społeczności zdarzają się zdrajcy i
źli ludzie, tak samo wszędzie można spotkać wspaniałe osoby gotowe
wyciągnąć pomocną dłoń. Nieważne czy są to Polacy, czy Żydzi, czy
jeszcze inni ludzie... Nikt z nas nie jest idealny i nigdy nie będzie.
Mieszkam
na Podlasiu tyle lat i poznałam tu mnóstwo osób. Szczerze przyznam, że
zapoznając się z kimś nigdy nie obchodziło mnie, jakiego jest wyznania,
skąd pochodzi, jakie są jego korzenie. Człowiek to człowiek - obok
mnie żyją różni ludzie, zarówno Żydzi, wyznawcy prawosławia czy osoby
niewierzące. Nigdy nie pytałam znajomych z uczelni o takie sprawy -
traktowałam każdego tak samo. Takie zachowanie zauważyłam u znacznej
większości swoich rówieśników, jednak gdybym nie mieszkała tu, ale
przeczytała tę książkę, byłabym przekonana, że nie warto przyjeżdżać do
Białegostoku, gdyż nie dzieje się tutaj nic oprócz zachowań
rasistowskich, kibolskich porachunków, wszechobecnego antysemityzmu...
Białystok. Biała siła, czarna pamięć to smutny i zdecydowanie niesprawiedliwy obraz rzeczywistości. Książka
sama w sobie jest bardzo dobrze napisana, jednak nie zgadzam się z tym,
iż nie zawiera jednoznacznych ocen. Owszem, zawiera i to takie, które
bolą. Bolą tych, którzy znacznie różnią się od postaci przedstawionych w
owym reportażu. A jest nas naprawdę wielu... Dlatego, Panie Kącki, nie
zaszkodzi trochę wiary w nas, większej dawki obiektywizmu i pozytywnej energii oraz dotarcia do tych, którzy nie są tak straszni, jak próbuje Pan prezentować.
Inne książki z serii 'Reportaż':
Papusza | Bolało jeszcze bardziej | Nie przeproszę, że urodziłam
Książka bierze udział w wyzwaniu: Dziecięce poczytania, Grunt to okładka, Pod hasłem oraz Wyzwanie biblioteczne.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Szkoda, że reportaż został przedstawiony w tak negatywnym świetle.
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, bo sam w sobie jest napisany dość porządnie.
UsuńW weekend zamówiłam sobie tę książkę w promocji.Ciekawe jak ją odbiorę.
OdpowiedzUsuńChętnie poznam Twoją opinię. :)
UsuńBiałystok i okolice wciąż pozostają dla mnie nieodkrytą kartą. Nigdy nie byłam w tamtych rejonach, chociaż chętnie bym się czegoś na ich temat dowiedziała. Widzę jednak, że jeżeli będę chciała sięgnąć po jakieś rzetelne źródło informacji, tej książki lepiej się wystrzegać.
OdpowiedzUsuńW takim razie zapraszam w moje rejony! Myślę, że gdybyś sięgnęła po ten reportaż, to odechciałoby Ci się przyjeżdżać do Białegostoku i okolic, a szkoda byłoby... :)
UsuńJestem ciekawa co takiego autor musiał "zobaczyć" w Białymstoku, że stworzył tak przerażający i w znacznym stopniu odbiegający od rzeczywistości obraz? Mam 50 km do Białegostoku, przez pięć lat tam studiowałam i mieszkałam i nigdy nie spotkałam się z jakimiś rasistowskimi "zagrywkami". W moim odczuciu reportaż, napisany tak jednostronnie, nie zasługuje na uwagę. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńKochana, a gdzie studiowałaś? Może minęłyśmy się gdzieś na ulicy... :) Autor pewnie postawił na kontrowersję - szkoda, że za wszelką cenę i tak daleko od rzeczywistości i prawdy.
UsuńNigdy nie byłam na Podlasiu, więc nie mam zdania na temat tego województwa, ale współczuję, bo domyślam się, że lektura tej książki nie była przyjemnością. Bardzo dziwi mnie takie jednoznacznie podejście. Przecież wiadomo, że wszędzie są ludzie dobrzy i źli, a antysemici, kibole i rasiści znajdą się i w Warszawie. Miałam zamiar przeczytać ten reportaż, ale nie wiem czy to zrobię skoro autor jest jednostronny.
OdpowiedzUsuńCo najlepsze, autor tak jedzie po Białymstoku, a sam później przytacza informacje, że w Warszawie odnotowano o wiele więcej rasistowskich akcji... No ale szybko o tym zapomina i znowu najeżdża na mieszkańców.
UsuńTo bardzo źle o nim świadczy. Zresztą z przykładami niesprawiedliwych opinii na temat danego miasta też się spotykam na przykładzie Łodzi. Mieszkam pod Łodzią właśnie i często słyszę i czytam, że to miasto jest brzydkie, że stare kamienicy i żule w centrum miasta, a to mocno wypaczony obraz.
UsuńOj znam to uczucie! Kiedyś czytałam książkę o moich rodzinnych Gliwicach i miałam bardzo podobne doświadczenia. Autor ma prawo być subiektywny, natomiast raczej nie powinien tak jednoznacznie oceniać ludzi.
OdpowiedzUsuńOtóż to! Autor pokazał nas w takim świetle, że nigdy nie chciałabym przyjechać w te rejony, gdybym była z innego województwa...
UsuńOj to nie dla mnie całkowicie. Póki co raczej gustuję w innych pozycjach :)
OdpowiedzUsuń