Tytuł oryginału: The Edge of Always
Wydawnictwo: Filia
Seria/cykl: Na krawędzi nigdy
Data wydania: 14 maja 2014
Liczba stron: 448
Kiedy dwa lata temu sięgnęłam po powieść Na krawędzi nigdy, nie spodziewałam się, że owa historia tak mocno mną wstrząśnie i spowoduje, że zapałam sympatią do (wtedy dopiero rozkręcającej się) serii New/Young Adult. J. A. Redmerski sprawiła, że historia Camryn i Andrew znalazła się na liście moich ulubionych lektur, a ja niecierpliwie rozglądałam się za możliwością poznania ich dalszych losów. Sporo czasu minęło od momentu przeczytania pierwszego tomu, ale w końcu udało mi się ponownie wrócić do wspomnianych bohaterów. Czy drugie spotkanie okazało się równie owocne?
Związek Camryn i Andrew rozkwita. Zgodnie ze swoimi obietnicami i pragnieniami, młodzi ludzie starają się czerpać z życia jak najwięcej, jednocześnie pamiętając o tym, aby dbać o siebie nawzajem. Niestety życie nadal ich nie rozpieszcza, co rusz rzucając im kłody pod nogi. Ich związek zostaje wystawiony na poważną próbę, z której nie wszyscy wychodzą zwycięsko...
Przychodzi czas w życiu człowieka, kiedy musi zmierzyć się z czymś tak strasznym, po czym czuje, że nigdy nie będzie już taki sam. Tak jakby coś mrocznego opadło, kradnąc każdą drobinę szczęścia, którą kiedykolwiek czułeś, i jedyne, do czego jesteś zdolny, to patrzeć i czuć, wiedząc, że bez względu na to, co w życiu zrobiłeś, nigdy nie będziesz w stanie tego odzyskać. Każdy przechodzi przez to przynajmniej raz. Nikogo to nie ominie. *
Od pierwszego spotkania z Camryn i Andrew minęło dość dużo czasu, dlatego bałam się, że nie będę pamiętała ich losów, co utrudni mi lekturę. Początkowo musiałam sięgnąć pamięcią do minionych wydarzeń i nie zawsze potrafiłam odnaleźć to, czego szukałam, ale na szczęście autorka większość sytuacji pobieżnie przypomina, dlatego dość szybko weszłam w poznawaną historię. Nie spodziewałam się jednak, że tak lubiani przeze mnie bohaterowie zaczną mnie irytować. Przesadzona pewność siebie Camryn oraz jej brak skromności, kiedy przekonuje, że jest w stanie okręcić wokół palca każdego napotkanego mężczyznę, połączone z wiecznym obwinianiem się za wszelkie zło w przypadku Andrew spowodowały, że niekiedy miałam ich serdecznie dosyć.
Pierwsza część była idealnym przykładem powieści drogi, z kolei w Na krawędzi zawsze główni bohaterowie większość czasu są osadzeni w jednym miejscu, aby dopiero po dłuższym czasie wybrać się w podróż. Cieszę się, że w tym tomie również narracja nie należy tylko do jednej osoby, a przekazywana jest raz dla Camryn, a raz dla Andrew, co umożliwia jeszcze lepsze poznanie ich światopoglądów czy odczuwanych emocji, jednocześnie uświadamiając pewne różnice wynikające chociażby z płci.
Czytając opis znajdujący się na tylnej okładce książki, od razu domyśliłam się, jaka tragedia spotka Camryn i Andrew. Nie było to trudne do odgadnięcia, bo tak, jak często zaskakiwała mnie pierwsza część, tak druga okazała się niezwykle schematyczna, a niekiedy nawet pretensjonalna. Zawiodłam się bardzo, mając w pamięci to, jakie wrażenia wywarła na mnie Na krawędzi nigdy. Tak naprawdę zastanawiam się, czy stworzenie drugiego tomu miało sens, oczywiście nie licząc kwestii finansowych, bo jednak co pieniądze za dwie powieści, to nie za jedną. Niemniej jestem za tym, aby niektórzy autorzy postawili na jakość, a nie na ilość, bo wyjdzie im to na lepsze. Nie twierdzę, że Na krawędzi zawsze jest nadspodziewanie złą lekturą, bo tak nie jest, aczkolwiek nie ma w niej nic szczególnie zaskakującego czy poruszającego serce. W zasadzie przez całą powieść nie dzieje się zbyt wiele, a nie tego oczekiwałam po tak wspaniałym początku... Być może gdybym sięgnęła po kontynuację od razu, to moje wrażenia byłyby zgoła inne. Jednak od tej pory poznałam serię New/Young Adult zdecydowanie lepiej, dlatego Na krawędzi zawsze nie wniosło niczego świeżego do wspomnianego gatunku.
Pomimo ogromu nieszczęść, jakie spadają na głównych bohaterów, ich historia ma pozytywny wydźwięk. Uświadamia, że nie wolno spuszczać głowy, kiedy wiatr wieje nam w oczy, bo tylko mierzenie się z przeciwnościami buduje naszą osobowość i wzmacnia charakter. Losy Camryn i Andrew pokazują, że prawdziwa miłość nie boi się niczego, nawet wystawiania na najgorsze próby. Niejednokrotnie życie zdaje się doświadczać nas po to, aby sprawdzić, ile jesteśmy w stanie unieść. Na szczęście czasami stara się wynagrodzić to, czego nas pozbawiło - co prawda, niczego ani nikogo nie można zastąpić, ale warto cieszyć się tym szczęściem, jakie posiadamy.
* cytat ze str. 63
Związek Camryn i Andrew rozkwita. Zgodnie ze swoimi obietnicami i pragnieniami, młodzi ludzie starają się czerpać z życia jak najwięcej, jednocześnie pamiętając o tym, aby dbać o siebie nawzajem. Niestety życie nadal ich nie rozpieszcza, co rusz rzucając im kłody pod nogi. Ich związek zostaje wystawiony na poważną próbę, z której nie wszyscy wychodzą zwycięsko...
Przychodzi czas w życiu człowieka, kiedy musi zmierzyć się z czymś tak strasznym, po czym czuje, że nigdy nie będzie już taki sam. Tak jakby coś mrocznego opadło, kradnąc każdą drobinę szczęścia, którą kiedykolwiek czułeś, i jedyne, do czego jesteś zdolny, to patrzeć i czuć, wiedząc, że bez względu na to, co w życiu zrobiłeś, nigdy nie będziesz w stanie tego odzyskać. Każdy przechodzi przez to przynajmniej raz. Nikogo to nie ominie. *
Od pierwszego spotkania z Camryn i Andrew minęło dość dużo czasu, dlatego bałam się, że nie będę pamiętała ich losów, co utrudni mi lekturę. Początkowo musiałam sięgnąć pamięcią do minionych wydarzeń i nie zawsze potrafiłam odnaleźć to, czego szukałam, ale na szczęście autorka większość sytuacji pobieżnie przypomina, dlatego dość szybko weszłam w poznawaną historię. Nie spodziewałam się jednak, że tak lubiani przeze mnie bohaterowie zaczną mnie irytować. Przesadzona pewność siebie Camryn oraz jej brak skromności, kiedy przekonuje, że jest w stanie okręcić wokół palca każdego napotkanego mężczyznę, połączone z wiecznym obwinianiem się za wszelkie zło w przypadku Andrew spowodowały, że niekiedy miałam ich serdecznie dosyć.
Pierwsza część była idealnym przykładem powieści drogi, z kolei w Na krawędzi zawsze główni bohaterowie większość czasu są osadzeni w jednym miejscu, aby dopiero po dłuższym czasie wybrać się w podróż. Cieszę się, że w tym tomie również narracja nie należy tylko do jednej osoby, a przekazywana jest raz dla Camryn, a raz dla Andrew, co umożliwia jeszcze lepsze poznanie ich światopoglądów czy odczuwanych emocji, jednocześnie uświadamiając pewne różnice wynikające chociażby z płci.
Czytając opis znajdujący się na tylnej okładce książki, od razu domyśliłam się, jaka tragedia spotka Camryn i Andrew. Nie było to trudne do odgadnięcia, bo tak, jak często zaskakiwała mnie pierwsza część, tak druga okazała się niezwykle schematyczna, a niekiedy nawet pretensjonalna. Zawiodłam się bardzo, mając w pamięci to, jakie wrażenia wywarła na mnie Na krawędzi nigdy. Tak naprawdę zastanawiam się, czy stworzenie drugiego tomu miało sens, oczywiście nie licząc kwestii finansowych, bo jednak co pieniądze za dwie powieści, to nie za jedną. Niemniej jestem za tym, aby niektórzy autorzy postawili na jakość, a nie na ilość, bo wyjdzie im to na lepsze. Nie twierdzę, że Na krawędzi zawsze jest nadspodziewanie złą lekturą, bo tak nie jest, aczkolwiek nie ma w niej nic szczególnie zaskakującego czy poruszającego serce. W zasadzie przez całą powieść nie dzieje się zbyt wiele, a nie tego oczekiwałam po tak wspaniałym początku... Być może gdybym sięgnęła po kontynuację od razu, to moje wrażenia byłyby zgoła inne. Jednak od tej pory poznałam serię New/Young Adult zdecydowanie lepiej, dlatego Na krawędzi zawsze nie wniosło niczego świeżego do wspomnianego gatunku.
Pomimo ogromu nieszczęść, jakie spadają na głównych bohaterów, ich historia ma pozytywny wydźwięk. Uświadamia, że nie wolno spuszczać głowy, kiedy wiatr wieje nam w oczy, bo tylko mierzenie się z przeciwnościami buduje naszą osobowość i wzmacnia charakter. Losy Camryn i Andrew pokazują, że prawdziwa miłość nie boi się niczego, nawet wystawiania na najgorsze próby. Niejednokrotnie życie zdaje się doświadczać nas po to, aby sprawdzić, ile jesteśmy w stanie unieść. Na szczęście czasami stara się wynagrodzić to, czego nas pozbawiło - co prawda, niczego ani nikogo nie można zastąpić, ale warto cieszyć się tym szczęściem, jakie posiadamy.
* cytat ze str. 63
Recenzja pierwszego tomu:
Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania, Grunt to okładka oraz Z półki.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Serię kojarzę dzięki specyficznym okładkom, ale tak naprawdę nigdy nie zagłębiałam się w ich treść oraz w to, do jakiego gatunku należą. Na razie nie mam ochoty na cykl, ale może polecę siostrze.
OdpowiedzUsuńCzytałam i tak jak pierwsza część była cudowna tak z drugą nie polubiłam się za bardzo ;)
OdpowiedzUsuńUff, czyli nie jestem jedyna. :)
UsuńW przypływie spontaniczności kupiłam pierwszy tom, ale wciąż odkładam jego czytanie. Może wreszcie zmobilizuje się do poznania tej historii, ale znów myśl o kontynuacji nie zachęca do tego.
OdpowiedzUsuńMnie pierwsza część zachwyciła, druga już niekoniecznie, ale wielu osobom podobały się obie, więc trzeba mieć nadzieję, że zaliczysz się do tego drugiego grona. :P
UsuńMusiałabym zaopatrzyć się w pierwszy tom, a na koniec miesiąca uzupełniam półki więc muszę rozejrzeć się za obiema częściami:) Kubeczek na zdjęciu jest boski:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie też zauroczył. Chętnie zapoznam się z Twoją opinią na temat tej serii! :)
UsuńŚwietny kubek!
OdpowiedzUsuńTeż tak mam, że sięgając po dłuższej przerwie po kontynuację, niekiedy trudno jest mi się wgryźć. Czasami takie małe retrospekcje są potrzebne.
Kontynuacja powinna coś wnosić i pisanie dla pisania albo dla pieniędzy mnie nie przekonuje. :)
Niektórzy czytelnicy są równie zachwyceni tą częścią - ja jednak nie należę do tej grupy, czego żałuję, bo wolałabym oba tomy zaliczyć do ulubionych.
UsuńByć może gdybyś czytała jedna po drugiej, odebralabys druga część inaczej. Ja jednak nie będę raczej tego na sobie sprawdzać - nie jest to "mój" gatunek ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście jest to prawdopodobne, jednak ze względu na to, że nie miałam takiej możliwości - wyszło jak wyszło. ;-)
UsuńNajpierw nie na temat: O jejku, Mała Mi <3 Lubię te rudą zołzę ^^
OdpowiedzUsuńTeraz na temat: Czytałam pierwszy tom, i tak jak Ty nie spodziewałam się, że historia mnie tak wkręci... ale z tego co pamiętam, to jej nie skończyłam. Nie dam sobie ręki uciąć, ale to chyba tutaj oni jechali busem, i okazało się, że ojciec Andrew umarł, albo umierał.. coś takiego. No i właśnie już przy samym końcu Q utknęła i jakoś w natłoku zdarzeń porzuciłam tę książkę... Dlatego też nie sięgnęłam, i raczej nie sięgnę po kontynuację. Raz, że nie do końca pamiętam pierwszy tom (ale wiem, że mi się nieoczekiwanie podobał, do czasu), a poza tym nie lubię irytujących bohaterów, a z twoich słów wynika, że takimi stali się Andrew i Cameryn.
Pozdrawiam ciepło,
Q.
https://doinnego.blogspot.com/
Ja też uwielbiam Małą Mi! :) Jak najbardziej rozumiem Twoją decyzję. Ja niezwykle dobrze wspominam pierwszy tom, ale ten drugi jest dla mnie nieporozumieniem.
UsuńNie jest porywająca, ale mnie sie na swój sposób podobała :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej rozumiem :)
UsuńNie przeczytałam i nie znam, nawet z okładek. Muszę obadać co i jak ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej książce, ale może kiedyś ją przeczytam :) Bardzo fajna recenzja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :) http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/
Bardzo dziękuję :)
UsuńOjej. A już myślałam, że wszystkie zaległości mam nadrobione. Nie miałam pojęcia o istnieniu tej powieści. Koniecznie chcę przeczytać tę część i poprzednią.
OdpowiedzUsuńP.S. Jaki słodziaszny kubek/garnuszek (bo dokładnie nie wiem co to). Uwielbiam takie i mega zazdroszczę motywu z Małą Mi! Naprawdę :)
Werko, w takim razie czekam na to, aż zdobędziesz obie części i je zrecenzujesz, bo jestem ciekawa Twoich wrażeń. A kubek jest cudowny - baaardzo go lubię. :)
UsuńChętnie dowiem się czegoś więcej o tym pięknym kubeczku :)
OdpowiedzUsuńDroga nnormalnie, na pewno przekażę Ci parę informacji o nim :)
Usuń