Poszukiwanie - Bryan Reardon

Tytuł oryginałuFinding Jake
WydawnictwoPrószyński i S-ka
Data wydania: 25 lutego 2016
Liczba stron: 360

Simon Conolly to mężczyzna, jakich mało - to on opiekował się swoimi dziećmi od momentu ich narodzin, aby żona spełniała się zawodowo. Pomimo ogromnej radości z możliwości nieustannego towarzyszenia swoim dzieciom w ich codziennym życiu, Simon nie do końca odnajduje się w swojej roli. Czuje się dziwnie i nieswojo, wiedząc, że jest wyjątkiem, ponieważ wszystkie dzieci zostają w domu z matkami, a on ma problemy z nawiązywaniem kontaktów, zatem nieco izoluje się od spotkań u sąsiadów czy na placu zabaw. Simon szybko zauważa, że syn Jake jest bardzo podobny do niego - wycofany i małomówny introwertyk, który woli czytać książki niż bawić się z rówieśnikami. Z kolei Laney to dusza towarzystwa, potrafiąca poradzić sobie w każdej sytuacji. Jednak pewnego dnia ich życie zostaje wystawione na próbę - w szkole rozgrywa się strzelanina, a wszyscy rzucają podejrzenia na Jake'a, który zniknął...

Bycie rodzicem to wspaniałe wyzwanie, obarczone jednak cholernie trudnymi decyzjami oraz ciężarem, z jakim nie każdy człowiek potrafi sobie poradzić (pewnie dlatego większość dzieci zostaje z matkami, bo jesteśmy silniejsze psychicznie... a przynajmniej musimy).  Zawsze marzyłam o zostaniu matką i spełniam się w tej roli, aczkolwiek nie da się ukryć, że czasami zdarzają się ciężkie momenty, w których chciałabym wyjść i trzasnąć drzwiami - tylko wiem, że nie mogę. Dlatego jedynie rodzic pozostający w domu, zrozumie uczucia, jakie targały Simonem. Wiele rodzin jest podobnych do Conollych - jeden rodzic nie widzi nic innego poza pracą, której poświęca się w stu procentach, często zapominając o bliskich. Przez to w drugim rodzicu rodzi się frustracja - rodzinne relacje ulegają pogorszeniu, a więzi poluźniają się, co niestety niekiedy jest ciężkie do naprawienia.

W dzisiejszych czasach da się zauważyć parę pozytywnych zmian dotyczących ojcostwa. Aktualnie wielu tatusiów bardziej angażuje się w życie swoich pociech, niżeli miało to miejsce jeszcze kilkanaście lat temu. Jednak niewielu z nich daje się nakłonić do pozostania w domu z dziećmi - owa rola najczęściej przypada matkom. Po przedstawieniu odczuć Simona, od razu można wyczuć, że Bryan Reardon zna się na rzeczy, co sam potwierdza na końcu książki - on również opiekował się swoim potomstwem, poświęcając się im w pełni. Kiedy główny bohater dzielił się swoimi przemyśleniami i uczuciami odnośnie ojcostwa, ciągle przytakiwałam mu i mówiłam sobie po cichu: "tak, to prawda!", "masz rację, Simon, mam tak samo". Jak widać, płeć nie ma nic do rzeczy, jeśli człowiek przebywa ze swoimi dziećmi 24 godziny na dobę.

Powieść Reardona utwierdziła mnie w przekonaniu, że dobrze zrobię, jeśli będę starała się jak najdłużej chronić swojego syna przed głupimi zabawami pistoletami czy grami, w których zabija się ludzi. Niektórzy traktują to jako niewinne dziecięce rozrywki, jednak ja od zawsze uważałam, że nie dość, iż nie wnoszą one nic do życia, to jeszcze mogą spowodować problemy z odróżnieniem dobra od zła, a także realizmu od fikcji. Wiem, że nie uniknę bezsensownych prezentów w postaci pistoletów czy innych tego typu podobnych zabawek (pomimo tego, iż wyraźnie zaznaczę, że sobie tego nie życzę), ale cóż... wylądują one gdzieś na dnie szafy, bo zabijanie nie jest zabawą.

Przedstawiona historia ukazuje, jak łatwo przychodzi nam osądzanie innych, nawet wtedy, gdy nie mamy żadnych konkretnych dowodów, jedynie mgliste poszlaki. W skreślaniu różnych osób pomagają także media, które czekają tylko na sensacje niczym sępy krążące nad swoją ofiarą, rozdmuchując je do granic możliwości oraz stawiając niekiedy absurdalne i niepotwierdzone tezy. Kiedy wydamy wyrok, który później okaże się niesłuszny, wzruszamy ramionami i żyjemy dalej, ale osoba, jaką wcześniej oceniliśmy, cierpi i żyje z piętnem. Nie rzucajmy oskarżeń na innych, ponieważ w każdej chwili role mogą zostać odwrócone.

Poszukiwanie miało mnie chwycić za serce i sprowokować do rozmyślań, wysnucia wielu wniosków. Owszem, zastanowiłam się nad kilkoma kwestiami, ale podczas lektury nie wsiąknęłam w tę historię. Oczekiwałam różnorodnych emocji targających mną w każdą stronę - niestety natknęłam się na zwyczajną, dość nudną lekturę, która nie wzbudziła we mnie żadnych uczuć. Niektóre momenty tak mnie nużyły, iż musiałam przerywać czytanie, aby nie zasnąć w trakcie. Sama pomysł na fabułę jest interesujący, jednak wykonanie nie spełniło moich oczekiwań. Jednak z tego, co widzę po innych recenzjach, jestem dość odosobniona w swoich odczuciach, dlatego jeśli rozważasz poznanie tej historii, to sięgnij po nią - być może spodoba Ci się bardziej.

Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy nowościCzytamy powieści obyczajowe oraz Dziecięce poczytania.

20 komentarzy

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Szkoda, że książka momentami nuży. Pomysł na fabułę faktycznie intrygujący.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że summa summarum książka okazała się nudna. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię nudnych książek, więc dzięki za recenzję, bo ostatnio zastanawiałam się nad tą książką, ale teraz już wiem, że ta historia nie przypadnie mi do gustu ;)
    Pozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co widziałam, to moja niezbyt pozytywna opinia jest jedną z niewielu, bo większości osób książka przypadła do gustu, więc może jednak spróbuj. :)

      Usuń
  4. Wątpię, żebym się na nią skusiła. Szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że książka wypadła tak jak wypadła, bo można się było spodziewać po niej jednak więcej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka przykuwa wzrok. Myślałam, że będzie lepiej. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku okładka i opis z tyłu książki zmyliły mnie. :(

      Usuń
  7. Słyszałam o tej książce i przyznam szczerze, że przypuszczałam iż jest o wiele lepsza. A skoro nie wywołuje tak głębokich emocji, jak się spodziewałaś i ja ją sobie odpuszczę. Być może nie jest zła, ale skoro na rynku wciąż czeka na mnie tak wiele ciekawych i wartych uwagi tytułów, szkoda czasu na przeciętne lektury. Dziękuję za pomocną sugestię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Werko, mam takie same podejście. Szkoda tylko, że nieraz skuszę się na jakąś książkę, bo wszyscy chwalą, a później czuję zawód... Ale takie jest życie. :)

      Usuń
  8. Pamiętam, jak będąc w podstawówce, chłopcy rysowali jakieś wojny i pełno krwi - ja, osobiście, byłam pełna przerażenia, gdyż rodzice pozwalali mi oglądać tylko "łagodne" bajki. I jestem im za to bardzo wdzięczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diano, ja również nigdy nie lubiłam bajek, gdzie występowała przemoc. Grzeczne dziewczynki z nas :)

      Usuń
  9. Raczej nie sięgnę po nią przez to, że to raczej nie moja tematyka, przynajmniej na razie :) Szkoda, że okazała się nudna, no ale nie tylko same interesujące i porywające książki są na tym świecie, więc raz na jakiś czas trafi się coś gorszego :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam i również nie zachwyciła mnie, do tego stopnia, że nie zbyta pamiętałam o czym była. Dopiero twoja opinia trochę mi przejasniła w głowie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trochę mi lżej, że jednak nie jestem jedyną, której nie spodobała się ta lektura. ;-)

      Usuń
  11. No właśnie mnie pomimo tych pozytywnych opini nie ciągnęło do tego tytułu. I nadal nie mam ochoty po niego sięgać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli książka miałaby wywrzeć na Tobie takie wrażenie jak na mnie to... dobrze, że nie masz na nią ochoty. ;-)

      Usuń
  12. Kurcze, tak ważny temat, tak rzadko poruszany i tak zmarnowany potencjał... Jako matka, która od paru miesięcy jest w domu(spodziewamy się kolejnego potomka) tym bardziej czuje rozczarowanie, że ktoś tak spalił temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Szkoda, bo książka naprawdę mogłaby skraść niejedno serce...

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.