Prawo Mojżesza - Amy Harmon [PRZEDPREMIEROWO!]

Tytuł oryginału: The Law of Moses
WydawnictwoEditio
Seria/cykl: Prawo Mojżesza
Data wydania: 31 sierpnia 2016
Liczba stron: 360

Swego czasu Mojżesz Wright był na językach niemal całego świata, ponieważ nieczęsto zdarza się odnaleźć dziecko porzucone w koszu znajdującym się w miejskiej pralni. Personel szpitala nadaje chłopcu imię Mojżesz, bo tak jak owa postać biblijna, został znaleziony w koszu. Nazywa się go także dzieckiem cracku, gdyż urodziła go narkomanka, niestroniąca od twardych narkotyków nawet w ciąży. Tak ciężki start sprawia, że Mojżesz od samego początku zostaje obarczony piętnem, a także pewnymi nieodwracalnymi zmianami neurologicznymi. Od dziecka jest milczący i nieco mroczny, a także wybuchowy, energiczny oraz uzdolniony. Kiedy odwiedza swoją prababcię, a później zaczyna u niej mieszkać, żyje według wcześniej ustalonych reguł, jakich postanawia nie przekraczać. Aż w końcu poznaje Georgię, która nigdy nie poddaje się - nawet wtedy, gdy ktoś ją odtrąca. Ona nadal walczy w myśl zasady: "jeśli nie wpuści mnie drzwiami, wejdę oknem".   

Po raz pierwszy spotkałam się z książką, w której bohater ma tak bezcenny i oryginalny dar - widzi zmarłych oraz ich wspomnienia. To ogromna odpowiedzialność, dlatego aby jakkolwiek uporać się z nią, Mojżesz czuje nieodpartą potrzebę malowania obrazów, które widzi. Przysparza mu to wielu kłopotów, tym bardziej, że w okolicy zaczęło ginąć wiele młodych blondynek... Jedyną osobą, która wierzy mu bezgranicznie, okazuje się Georgia. Jednak chłopak stara się uczynić wszystko, aby oddalić ją od siebie, ponieważ nie chce obarczać jej swoimi problemami. Dziewczyna nie należy do tych, które rezygnują zbyt szybko - w zasadzie doskonale wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej, a to, co zabronione, kusi najbardziej. 

Bałam się tej książki. Obawiałam się, że to kolejna historia z gatunku New/Young Adult o tym samym, już nieco nudnym schemacie, którą czyta się przyjemnie, ale bez fajerwerków. Ile można czytać o tym samym? Nawet najwspanialsze opowieści mogą znudzić się, gdy od razu wiemy, jak się skończą. Teraz, gdy jestem już po tej lekturze, zapewniam, że Amy Harmon wniosła coś świeżego, za czym tęskniłam od dawna... Owszem, w Prawie Mojżesza znajduje się zły chłopak i dobra dziewczyna, ale ich charaktery nie są jedynie czarne i białe. Autorka dotyka trudnych tematów, znanych nam z innych powieści, ale dorzuca też pewne nowości, jakich na próżno szukać gdzieś indziej.

(...) być może nikt z nas nie jest bezpieczny. Nie tak prawdziwie. Nawet przy ukochanych osobach. Nawet przy osobach, które nas kochają. *

Nie wiem, jak Amy Harmon to uczyniła, ale na tej stosunkowo niewielkiej ilości stron zawarła wszystko, co najlepsze i najważniejsze. W książce dzieje się tak wiele, a z drugiej strony treść zdaje się płynąć powoli, aby czytelnik mógł rozsmakować się w niej, ale nie zachłysnąć. Dar, jaki posiada Mojżesz, zakrawa o powieść z gatunku fantastyki, czyli tego z czym mi nie po drodze. Od lat zakochana jestem w historiach przedstawiających prawdziwe życie, a nie mało realistyczne wizje autorów. W tym przypadku wspomniana zdolność została pokazana w taki sposób, że uwierzyłam w nią od pierwszej chwili, nie wątpiąc w nią ani przez sekundę. Do tego stopnia, iż zaczęłam poważnie myśleć o tym, że być może/na pewno wokół nas krążą zmarli, którzy towarzyszą nam w codziennych czynnościach, nagradzając swoją opieką...

Poczułam przerażenie, zerkając na okładkę z potwierdzeniem, iż ta historia nie kończy się happy endem. Teraz wiem, że to nie do końca prawda, chociaż pewnie zależy to od punktu widzenia danego czytelnika (owszem, nieco zawiodło mnie te niedotrzymanie słowa związane z nieszczęśliwym zakończeniem, ale z drugiej strony nie przeżyłabym tego...). Co prawda, dążąc do owego szczęścia, bohaterowie niejednokrotnie tracili grunt pod nogami, jednak życie nie oszczędza większości z nas. Jest podłe i okrutne, ale kiedy już ledwo stąpamy po ziemi, nagradza nas za podjęty wysiłek. 

Prawo Mojżesza to powieść, którą będę wspominała z łezką w oku. Ta książka pozostanie ze mną na długo. Kiedy będę zmęczona kolejną nieprzespaną nocą, wychodzącymi zębami, brakiem humoru u mojego syna czy jego płaczem spowodowanym tym, że zeszłam z pola widzenia na sekundę, to przypomnę sobie tę historię. Gdy zacznę tęsknić za kimś, kogo już nie ma przy mnie, bo odszedł za wcześnie, to wspomnę tę lekturę i uśmiechnę się, wiedząc, że na pewno owa osoba jest gdzieś przy mnie. Zapamiętam również, że czasami, aby kogoś ocalić, trzeba pozwolić mu odejść. Jednocześnie należy walczyć do samego końca i nie skreślać innych, jeśli zrobił to już każdy. Jedna osoba potrafi ocalić każdego... jeśli tylko chce.

* cytat ze str. 279

Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy nowościCzytamy powieści obyczajowe, Dziecinnie oraz Dziecięce poczytania.

32 komentarze

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Kolejny wpis promujący tę powieść. Mimo wszystko, na razie nie mam na nią ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie zabieram się za tę powieść i cóż... mam uszykowany karton chusteczek, bo obawiam się, że emocje mogą mnie pokonać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już wkrótce zaczną ją czytać! Nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Również się jej bałam, ale jak tylko zaczęłam czytać, to przepadłam. Sądzę, że do jutra ją skończę, zapowiada się niezwykle, a i chusteczki mam już w pogotowiu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Do tej książki przyciąga mnie element fantastyczny, więc możliwe, że się skuszę. Na plus działa też to, że bohaterowie nie są tacy jak w większości powieści NA.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zrezygnowałam z możliwości jej przeczytania i chyba teraz będę żałować :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pocieszę Cię... Żałuj! I jak najszybciej rozglądaj się za możliwością poznania tej historii. Warto. :)

      Usuń
  7. Moje zdanie już na temat tej książki, ale napisze jeszcze raz Amy napisała książkę, która przecina pewne utarte szlaki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książkę będę kupować przyjaciółce w ramach prezentu to może i dla siebie kupię, skoro tak chwalisz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To zakończenie wydaje mi się teraz mocno zagadkowe. Chętnie sięgnę do tej pozycji. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejna pozytywna recenzja, jestem naprawdę ciekawa Mojżesza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozejrzyj się za tą książką, bo naprawdę warto poznać tę historię. :)

      Usuń
  11. Książka już czeka na półce, ciekawe jakie wrażenie na mnei zrobi :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytam tak dobre recenzje tej książki, że chyba będę musiała ją przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dominiko, myślę, że "Prawo Mojżesza" mogłoby przypaść Ci do gustu. :)

      Usuń
  13. Trafiłam tu do Ciebie z instagrama i specjalnie szukałam recenzji tej książki. I powiem Ci, że czułam dokładnie to samo. Książka jest przepiękna. Czytałam ją z tak wielką ciekawością. I tak strasznie bałam się zakończenia. Tego, że autorka zrobi coś, po czym się nie podniose. Za bardzo wzięłam sobie do serca słowa z okładki, że ta historia nie skończy się happy endem. Dla mnie właśnie to był happy end. Przepiękne zakończenie cudownej powieści. Będę wspominała na pewno przez długi czas. I teraz jestem ciekawa "Pieśni Dawida".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak cudownie jest spotkać kogoś, kto myśli tak podobnie... Cieszę się, że trafiłaś do mnie i zapraszam do pozostania na dłużej. :) "Pieśń Dawida" czeka już na mojej półce, więc w najbliższych dniach zabieram się za czytanie!

      Usuń
    2. Zostaję, zostaję! Z całą pewnością. I ogromnie zazdroszczę Ci "Pieśni Dawida". Będę wyczekiwać recenzji na Twoim blogu! :)

      Usuń
  14. Przeczytałam twoją recenzje ,,Pieśni Dawida'', jednak Prawo Mojżesza bardziej mnie kusi. <3
    zapraszam do siebie KLIK

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.