Wydawnictwo: Bis
Data wydania: 29 kwietnia 2013
Liczba stron: 112
Agnieszka Frączek jest germanistką, jak również doktorem habilitowanym językoznawstwa oraz leksykografem, co sprawia, że jej twórczość dopracowana jest w każdym calu. Autorka doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że czym skorupka za młodu nasiąknie... Z tego względu pisze wiersze, które bawiąc - uczą, a ucząc - bawią. Tworząc wspaniałe historyjki dla dzieci, przemyca w nich wiedzę o współczesnej polszczyźnie, dbając o rozwój od najmłodszych lat.
Słoń na hulajnodze to pokaźny zbiór wierszy, które zachwycają intrygującymi historiami, fantastycznymi rymami oraz prześwietnym humorem. Głównymi bohaterami są najczęściej zwierzęta, ale także ludzie, przedmioty oraz rośliny. Każda strona przedstawia inny utwór - ich różnorodność jest ogromna, jednak nie jestem w stanie wybrać najlepszego wiersza, ponieważ wszystkie są tak cudowne, iż grzechem byłoby postawić na konkretny liryk.
Uwielbiam twórczość poetów sprzed lat - Marii Konopnickiej, Juliana Tuwima czy Jana Brzechwy, ale moi drodzy, uwierzcie, że poziom wierszy Agnieszki Frączek zupełnie nie odstaje od utworów znanych i powtarzanych przez pokolenia. Wszystkie z nich idealnie nadają się do recytacji na wszelakich konkursach szkolnych, jednocześnie skłaniając do nauki poprawnej wymowy czy poznawania nowych słów.
Podejrzewam, że ta książka będzie jedną z ulubionych lektur mojego Jasia. Duży format, twarda oprawa, trwałe strony, duża czcionka, barwne ilustracje, a do tego utwory, które oczarowują zarówno małego, jak i dorosłego czytelnika. Cóż chcieć więcej? Chyba tylko kolejnych książek autorstwa Agnieszki Frączek...
Książka bierze udział w wyzwaniach: Cztery pory roku, Dziecięce poczytania, Dziecinnie oraz Grunt to okładka.
Książka bierze udział w wyzwaniach: Cztery pory roku, Dziecięce poczytania, Dziecinnie oraz Grunt to okładka.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
U mnie w tym miesiącu również się pojawi trochę literatury dla dzieci i o dzieciach. Już zapraszam :)
OdpowiedzUsuńNa pewno zajrzę :)
UsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale na pewno to nadrobię, bo to już któraś jej publikacja, którą polecasz.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto poznać książki tej autorki :)
UsuńBardzo lubię zarówno to wydawnictwo jak i autorkę, już sporo jej książek przeczytałyśmy z córką :)
OdpowiedzUsuńMy z Jasiem musimy sięgnąć po kolejne. :)
UsuńLubię takie solidne wydania. Może zainwestuję w tę książkę, bo u mojej małej córci ostatnio na topie są właśnie rymowanki.
OdpowiedzUsuńKochana, zdecydowanie warto!
UsuńJaka kochana książeczka :)
OdpowiedzUsuńDla chrześniaka w sam raz ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak najbardziej :)
UsuńChyba kupię bratanicy ;)
OdpowiedzUsuńBędzie zachwycona! :)
UsuńNazwisko autorki mi znane, ale nie wiedziałam, że to taka wykształcona autorka i w dodatku pisząca dla dzieci. Dziś w bibliotece sprawdzę, czy coś jest z jej książeczek dla dzieci.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zachęcam! :)
UsuńBardzo lubimy książki tej autorki i mamy ich w domu całkiem spota kolekcję:)
OdpowiedzUsuńMy musimy zaopatrzyć się w kolejne :)
UsuńŚłoń na hulajnodze to byłby zabawny widok :) Książ…a w sam raz na wieczorne czytania, będę jej szukała w księgarniach, bo już kończą nam się książczki do czytania przed spaniem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z książko, miłości moja
W takim razie musicie wybrać się do księgarni :)
UsuńDla małego szkraba świetna propozycja ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to doskonały strzał dla małych dzieci. Lekkie, przyjemne sama z chęcią bym przeczytała. Bajki to jednak zawsze trafiona pozycja.
OdpowiedzUsuńhttp://molinkaksiazkowa.blogspot.com/
Nie wiem jak to się stało, że poznikały te oznaczenia wiekowe w twoich lipcowych lekturach, ostatnio blogger wykasował mi też kilka wpisów z czerwca w moim wyzwaniu "Rosyjsko mi!". Jeżeli je dodawałaś do zgłoszenia, to ja kopiując zawsze je także dodaję, więc to nie moja wina. Dziwne to.
OdpowiedzUsuń