I nie wróciłeś... - Marceline Loridan-Ivens

Tytuł oryginałuEt Tu N`es Pas Revenu
WydawnictwoPrószyński i S-ka
Data wydania: 22 września 2016
Liczba stron: 104

Marceline to Żydówka, która jako nastolatka trafia do Auschwitz, gdzie do sąsiedniego obozu skierowany jest również jej ojciec. Dziewczyna stawia czoła okrucieństwu, nieustannie myśląc o ukochanym tacie, z którym pragnie wrócić do domu. Każdy kolejny dzień sprawia, że Marceline, tak jak reszta więźniów, codziennie mierzy się z głodem i wszechobecną śmiercią. Chodzi w łachmanach po zabitych kobietach. Kradnie. Kopie doły dla tych, których zagazowano. Tarza się w śniegu, aby zabić wszędobylskie wszy. Robi to, czego nigdy nie spodziewałaby się uczynić. Jednak życie wystawiło ją na próbę, którą starała się przetrwać.

Cała książka opiera się na wspomnieniach, z których wyziera pragnienie bycia u boku ojca. Autorka nie potrafi poradzić sobie z jego stratą, niewiedzą dotyczącą śmierci ojca - czasu i miejsca, gdzie poległ. Każde jej słowo pokazuje, że przepełnia ją poczucie winy spowodowane tym, iż ona ocalała, a ukochany tatuś nie powrócił. Marceline nie umie już nawiązać więzi z matką czy rodzeństwem, którzy nie trafili do obozu. Nie dość, że nie próbują nawet zrozumieć tego, co przeszła, to dodatkowo niekiedy dają jej do zrozumienia, co jednocześnie może być jedynie błędnym przekonaniem autorki, iż woleliby na jej miejscu widzieć swojego męża i ojca.

Dlaczego, kiedy już wróciłam do świata, okazałam się niezdolna do życia? To było jak oślepiające światło po miesiącach spędzonych w ciemnościach, gwałtowne; ludzie chcieli, żeby wszystko przypominało początek, chcieli oderwać mnie od wspomnień, uważali, że postępują logicznie, w zgodzie z przemijającym czasem, z kołem, które się toczy, ale byli szaleńcami - nie tylko Żydzi, wszyscy! Ta wojna, która się zakończyła, zżerała nas od środka.

I nie wróciłeś... jest przepełniona tęsknotą za ojcem, pełną rodziną, szczęściem, beztroską, utraconymi marzeniami. Pomimo upływu kilkudziesięciu lat, wspomnienia autorki są nadal żywe, a rany w sercu niezabliźnione. Tkwi w niej radość przeżycia, ale znajduje się tak głęboko, iż niełatwo jest ją wydobyć na światło dzienne. Przykryta jest smutkiem, przerażającymi wspomnieniami, utratą bliskich. 

Ze względu na niewielką objętość tej lektury czyta się ją błyskawicznie. Do tego książki o tematyce wojennej zawsze niezmiernie mnie poruszają, zostawiając po sobie ślad na długi czas. Jednak spotkanie z tą nowością wydawniczą okazało się nieco inne, niż się spodziewałam. Niewiele tu samych wspomnień z życia obozowego, a jeśli są, to wydają się tak mocno okryte tęsknotą za ojcem, że niemal niewidoczne, odrobinę nieważne, niewarte uwagi. Zabrakło mi tego skupienia się na przeszłości więźniarki i podzielenia się uczuciami oraz przeżyciami, chociaż już sam opis wskazuje, że stanowi to jedynie tło dla wspomnień za ojcem. Niekiedy miałam wrażenie, iż Marceline była gdzieś z boku tych wydarzeń - niby czynnie brała w nich udział, ale jakby uczestniczyła w nich jedynie ciałem, a nie duchem...

W trakcie pisania książki Marceline była jedną ze stu sześćdziesięciu żyjących osób żydowskiego pochodzenia, z dwóch i pół tysiąca tych, którzy przeżyli, a wszystkich do obozu trafiło aż sto siedemdziesiąt sześć i pół tysiąca. Te liczby bolą i to bardzo. Jednocześnie nie wywołują uśmiechu u byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Oni nie potrafią cieszyć się ocaleniem, bo noszą w sobie piekło, jakie przeżyli, a także tych, których śmierć widzieli każdego dnia. O tym nie zapomina się nigdy, nawet po wielu latach, bo życie każdego byłego więźnia obozu koncentracyjnego na zawsze zostaje naznaczone tragedią.

Książka bierze udział w wyzwaniach: Cztery pory rokuCzytamy nowościDziecięce poczytaniaGrunt to okładka oraz Pod hasłem.

18 komentarzy

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Ta książka na pewno do lekkich nie należy, ale mnie bardzo, ale to bardzo kusi. "Lubię" takie historie. Poruszające. I nie dające zapomnieć tego, co się działo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to już z literaturą o tematyce (około)wojennej jest, że nie należy do najłatwiejszych. Jednak poruszane wątki są na tyle ważne, iż warto sięgać po takie lektury.

      Usuń
  2. Na pewno nie jest to łatwa książka. Kiedyś postaram się ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już słyszałam o tej książce niestety teraz nie mam ochoty na poważne pozycje aczkolwiek sama książka bardzo mnie zaciekawiła i w przyszłości chętnie po nią sięgnę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie jeśli będziesz miała ochotę na odskocznię od łatwych lektur, to pamiętaj o tym tytule. :)

      Usuń
  4. Książka mimo, że objętościowa nie duża, skrywa w sobie coś z czym warto się zapoznać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Dlatego nawet jeśli kogoś nie do końca przekonuje tematyka czy podejście autorki, to warto poświęcić kilka chwil na zapoznanie się z tą lekturą.

      Usuń
  5. Lubię ten temat, choć to nie brzmi za dobrze. Ale z pewnością zainteresuję się lekturą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem ten problem z twierdzeniem, iż lubię książki traktujące o wojnie. Ale w zasadzie ciężko jest stwierdzić inaczej. ;-)

      Usuń
  6. To mój ulubiony gatunek, choć słowo "ulubiony' nie jest adekwatne do takich historii. Niebawem się zabieram za tę książkę i już czuję, że mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że nie tylko ja mam pewien problem z określaniem powieści wojennych mianem "ulubione" albo przynajmniej "lubiane"... Przyjemnej lektury!

      Usuń
  7. Temat niewątpliwie bardzo trudny, jednak czytam dużo tak książek. To pomaga pamiętać. To są wulkany emocjonalne, które czasami trzeba odłożyć, przemyśleć, zastanowić się...
    Zapisuję tą książkę. Mam nadzieję, ze sobie z nią poradzę..
    Pozdrawiam
    Na planecie Małego Księcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, myślę, że jeśli często sięgasz po taką tematykę, to spokojnie poradzisz sobie z tym tytułem. Miłej lektury! :)

      Usuń
  8. Lubię książki tego typu, więc na pewno ją przeczytam!
    Pozdrawiam http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam, poprzeżywałam, ale nie zdecydowałam się na napisanie swojej recenzji. Nie umiałam. Czasami książki wywierają na nas niezwykłe wrażenie, a jednak ich problematyka gdzieś nas blokuje, tak przynajmniej bywa u mnie. Dobrze, że Ty napisałaś- ta powieść powinna koniecznie trafić do większego grona odbiorców. I bardzo dobry tekst :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cię rozumiem, bo też czasami mam taką "blokadę", jednak w zasadzie nigdy nie zdarzyło mi się z jej powodu niczego nie napisać. Ale ja tak mam - nawet jeśli czuję, że nie mogę i nie potrafię, to i tak coś naskrobię, choćby nieskładnie. A za komplement dziękuję z całego serca!

      Usuń
  10. Książka jak najbardziej w moim guście. Jeśli tylko mi się uda, sięgnę po nią.

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie wpadła w moje ręce - wygrana w konkursie.
    Bardzo interesuje się tematyką II wojny jak i holokaustem.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.