Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 5 listopada 2012 / 29 kwietnia 2013
Liczba stron: 48 (każda)
Na książki o Panu Pierdziołce natknęłam się na wielu blogach - szybko doszłam do wniosku, że to świetne lektury, które warto mieć w domowej biblioteczce. Mniej lub bardziej znane rymowanki zebrane w jedną całość? Nic lepszego nie można byłoby wymyślić! Z tego względu zaopatrzyłam się w dwie pierwsze części, wracając wspomnieniami do dzieciństwa.
Poczułam niebywały zachwyt, kiedy ujrzałam wierszyki i rymowanki, które niejednokrotnie powtarzałam, mając kilka czy kilkanaście lat. Aż łezka zakręciła mi się w oku, gdy pomyślałam, że moje dziecko też będzie mogło poznać to, czego ja doświadczałam jeszcze nie tak dawno temu. Jednak kiedy zaczęłam przewracać kartki, mój entuzjazm nieco zbladł... Świetnym utworom takim, jak "W pokoiku na stoliku stało mleczko i jajeczko...", "Wlazł kotek na płotek...", "Lata mucha koło ucha...", "Ele mele dutki..." czy "Idzie kominiarz po drabinie", towarzyszą rymowanki, których nie chciałabym pokazać nawet dziesięciolatkowi, a co dopiero kilkunastomiesięcznemu czy kilkuletniemu maluchowi.
Pan Pierdziołka spadł ze stołka dzieli się na dwie części - "Raz, dwa, trzy..." oraz "Fiku - miku. Wyliczanki niegrzeczne". Pierwsza z nich składa się z rymowanek, ale nie tylko tych liczbowych. Podejrzewam, że ta część bardzo spodoba się mojemu synkowi, bo zawiera jego ulubioną rymowankę "Idzie rak, nieborak, jak uszczypnie, będzie znak!" - Jaś ma ubaw po pachy, kiedy mówię mu ten wierszyk. W zasadzie zaczyna śmiać się już, gdy usłyszy pierwsze słowo. Z kolei druga część wywołuje we mnie zdecydowanie mniej entuzjazmu, ponieważ zawiera niezbyt ładne rymowanki, których nie chciałabym czytać małemu dziecku.
Nowe fikołki Pana Pierdziołki składają się z dwóch części - "Ence-pence" oraz "ES O ES. Wyliczanki niegrzeczne". Pierwsza z nich zawiera masę rymowanek znanych mi od dzieciństwa, jak "Panie pilocie, dziura w samolocie...", "Biedroneczko, leć do nieba...", "Czarna krowa w kropki bordo...", "Jedzie rowerek na spacerek..." czy "Raz, dwa, trzy, cztery, maszeruje Huckleberry...", a także tych zupełnie dla mnie nowych - "Jawor, jawor, jaworowi ludzie...", "Najpierw było tak: bociana dziobał szpak...", "Panna Anna była praczką..." czy "Siedzi kotek koło krzaka...". Druga część to zbiór wyliczanek - nie tylko tych niegrzecznych, jak głosi tytuł. Któż nie zna "Dobranoc - pchły na noc. Karaluchy pod poduchy", "Wpadła bomba do piwnicy...", "Pani Zo Zo Zo, pani Sia Sia Sia...", "Która godzina? Pękła sprężyna!" bądź "Kto ty jesteś? Jajeczko...".
Ogromną zaletą tych książek jest twarda oprawa, duży format oraz spora czcionka, która umożliwi samodzielne czytanie dziecku posiadającemu już tę niełatwą umiejętność. Ilustracje autorstwa Kasi Cerazy idealnie oddają klimat opowieści, jednak z pewnością nie wszystkim przypadną do gustu - niekiedy są dość turpistyczne i przerażające. Na pewno fani Pana Pierdziołki będą zachwyceni i skompletują całą serię, bo na rynku wydawniczym znajdują się także kolejne części, czyli Wiejskie gryzmołki Pana Pierdziołki oraz Sny i tobołki Pana Pierdziołki.
Duża liczba utworów jest tak żenujących, nieodpowiednich, przerażających oraz wymagających ocenzurowania, że tak naprawdę niewiele zostaje do poczytania z dzieckiem. Książka, która miała stać się wspaniałą przygodą i okazją do zabawy oraz nauki wierszyków, okazuje się lekturą, na jaką należy uważać, a na pewno nie zapoznawać z nią młodych czytelników. Może kogoś cieszy czytanie o trupach, śmierci, alkoholu, przemocy czy wyzwiskach - ja na pewno nie należę do tego grona. Szkoda, że nie wydano tych rymowanek w dwóch wersjach - jednej zawierającej zwyczajne wierszyki, z którymi można zapoznać maluszka, a także drugiej z niegrzecznymi rymowankami.
Teraz jestem w kropce, ponieważ wcześniej byłam chętna na zaopatrzenie syna we wszystkie części, a aktualnie nie jestem w ogóle przekonana do tego, gdyż wiem, co zawierają kolejne... Aż boję się momentu, gdy moje dziecko zacznie samo czytać i dorwie te wierszyki. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie uchronię go przed całym złem, dlatego kiedyś pozna pewne niezbyt ładne rymowanki, jednak sądzę, że lepiej będzie, gdy ów czas nadejdzie jak najpóźniej. Tym bardziej, jeśli nie ja będę osobą, która mu je pokaże.
Na pewno niejednokrotnie powrócimy z Jasiem do niektórych rymowanek i śpiewanek, ponieważ szybko zapadają w pamięć, jednak wiele z nich będziemy omijać. Nie chciałabym, aby w przyszłości moje dziecko rzuciło takim, a nie innym wierszykiem w czasie zajęć przedszkolnych lub lekcyjnych - wizyta u pani wychowawczyni byłaby murowana.
Książki biorą udział w wyzwaniach: Dziecięce poczytania, Dziecinnie oraz Pod hasłem.
Książki możesz kupić tutaj:

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Mam podobnie jak Ty.Uważam, że to fajne książeczki dla starszych dzieci a właściwie już młodzieży lub po prostu dorosłych ludzi. Ja mam najnowszą część w której jest rysunek roznegliżowanej "mamy" i pewnego pana... Oczywiście ze "stosownymi" wierszykami ku temu. Zresztą może widziałaś moją recenzję
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzięki Twojemu komentarzowi przypomniałam sobie o recenzji, bo jakoś mi umknęła. To miały być naprawdę ciekawe zbiory rymowanek, ale coś nie wyszło, przynajmniej w moim odczuciu.
UsuńZazwyczaj uwielbiam książeczki z Zysk i S-ka, ale ta jakoś tak do mnie nie przemawia i uważam, że nie nadaje się dla maluchów.
OdpowiedzUsuńSzkoda właśnie, że te książki wywołują takie odczucia...
Usuńfajne i ciekawe :)
OdpowiedzUsuńDobra zabawa.
UsuńNie mam tych książeczek na własność. Niektóre rymowanki faktycznie fajne i znane. Szkoda, że trafiają się też takie mało eleganckie.
OdpowiedzUsuńSam tytuł mnie powalił :( Niestety to już nie dla mnie, ani moich dzieci :)
OdpowiedzUsuńO kurczaki! Ja też chce tę książkę :D
OdpowiedzUsuńPrzypomina się dzieciństwo jak nic! :) Ale te ilustracje mnie odstrszają...
OdpowiedzUsuńFaktycznie ilustracje, a także niektóre teksty nie są zbyt stosowne...
UsuńPrzesadzasz.
UsuńNiejednokrotnie przeglądałam te książki w księgarniach i za każdym razem odkładałam je zniesmaczona. Te rymowanki są w większości dla malutkich dzieci. A ilustracje... raczej nie bardzo. Są po prostu szkaradne i odpychające. Ja mam w domu tę serię: http://www.ambelucja.pl/wyliczanki/5071/
OdpowiedzUsuńi jestem zadowolona. Twarde strony, piękne ilustracje (uwielbiam M. Kozieł-Nowak) no i sporo znanych rymowanek, śpiewanek, wierszyków. Choć niektóre stare i trudne - moja córka bardzo je lubi i większość zna na pamięć :)
Tych wyliczanek nie znam, ale rozejrzę się za nimi przy najbliższej okazji, skoro polecasz. :)
UsuńCzy wersy "Dobranoc, pchły na noc..." to wyliczanka, czy też tylko wyrywek z wiersza? Ja znam dwa wiersze, które zawierają powyższe wersy w swojej treści. Pierwszy to wiersz Artura Zyskowskiego http://wierszykidladzieci.pl/inne/dobranoc.php , drugi to wiersz Wisławy Szymborskiej https://www.facebook.com/Wislawa.Szymborska/posts/532222933508970 . A może to CI autorzy zapożyczyli wersy od znanej ludowej wyliczanki? Ciekawe.
OdpowiedzUsuń