Tytuł oryginału: Bébé Koala. Mon livre pour grandir
Wydawnictwo: Debit
Seria/cykl: Misia Marysia
Data wydania: 21 marca 2013
Liczba stron: 96
Marysia. Księga mądrego malucha to w zasadzie taka mini-encyklopedia, której głównymi odbiorcami powinny być dzieci w wieku przedszkolnym, a nawet jeszcze młodsze maluszki. Książka podzielona jest na konkretne rozdziały poruszające różnorodną tematykę - kształty, kolory, przeciwieństwa, abecadło, liczby, ja i moje ciało, od rana do wieczora, przedmioty wokół mnie, pory roku, a także pojazdy. Na samym końcu znajdują się zabawy z misią Marysią, gdzie dzieci muszą znaleźć różnice pomiędzy bardzo podobnymi obrazkami, dopasować do siebie przedmioty, kształty oraz brakujące fragmenty ilustracji. Zwieńczeniem całej lektury są trzy rymowanki z Marysią w roli głównej.
Dzięki tej lekturze dzieciaczki mogą dowiedzieć się, czego nie powinny robić w domu oraz poza nim, jakimi zwrotami grzecznościowymi należy się posługiwać, ile zmysłów ma człowiek, jak nazywa się poszczególne części ludzkiego ciała, co dostajemy od zwierząt, jak nazywają się zwierzęce maluchy. Do tego dochodzą podstawowe informacje, jak znajomość kształtów, liter, cyfr, cech czy kolorów. To skarbnica wiedzy dla każdego maluszka.
Przygody misi Marysi posiadają dość oryginalne ilustracje, które nie do końca wpasowują się w mój gust, o czym pisałam już wcześniej przy okazji recenzowania dwóch książeczek z tej serii. Niemniej czytelny podział na rozdziały, minimum treści przy jednoczesnym maksimum przekazanej wiedzy, twarda oprawa i duża czcionka to elementy, które zaliczam na ogromny plus. Z owej księgi można wynieść naprawdę wiele dobrego. Na niemal każdej stronie znajdują się nie tylko istotne informacje, godne nauczenia i zapamiętania, ale także zadania oraz pytania, na jakie warto odpowiedzieć, aby poszerzyć lub utrwalić nabytą wiedzę.
Ta książka mogłaby być kompendium wiedzy dla malucha. Niestety, mogłaby być, bo w moim odczuciu - nie jest. Owszem, porusza masę istotnych tematów, ale jednocześnie posiada ogromny minus, który dla mnie wyszedł na prowadzenie i sprawił, iż nie potrafię bezkrytycznie podejść do tej lektury. Co sprawiło, że ta świetnie zapowiadająca się książka zawiodła mnie? Zbyt wiele w niej, jak dla mnie nieodpuszczalnych, błędów logicznych, czego nie powinno być w utworze do nauki. Po pierwsze, misia Marysia jest jeszcze maluszkiem używającym smoczka oraz śliniaczka do jedzenia, co nie przeszkadza jej w samodzielnym wybieraniu się do lasu na grzyby czy po zakupy do piekarni. Po drugie, rozdział o dniu misi Marysi przedstawia następujące po sobie wydarzenia, w których coś mi nie gra - skoro mama zaprowadza ją do przedszkola, to ktoś powinien ją również odebrać, a w książce misia je przedszkolny podwieczorek oraz bawi się w parku z rówieśnikami, aby nagle znaleźć się w domowej wannie. Czy Marysia posiada urządzenie do teleportacji? Po trzecie, niekiedy dopasowanie konkretnych przedmiotów do danej kategorii okazuje się nazbyt nieprecyzyjny, co pokazuje chociażby rozdział o kolorach. Czerwony jak rybka bądź niebieski jak ptaszek - myślę, że dobór odpowiednich zwierząt do kolorów powinien być nieco bardziej pasujący. Owszem, akurat te zwierzątka mogą pochwalić się posiadaniem tych barw, jednak czy każda rybka jest czerwona, a ptaszek niebieski? Z pewnością nie, a u maluszków taki kolorowy schemat utrwali się błyskawicznie, przez co brązowy ptaszek czy zielona rybka nie będą już uznawane. Po czwarte - "przyczasnąć" zamiast "przytrzasnąć", "ubierać piżamę" zamiast "wkładać piżamę"... Litości! Skoro ta książka ma uczyć czegoś dzieci, to warto byłoby bardziej przyłożyć się do jej wykonania.
Gdyby przymknąć oko na wcześniej wspomniane potknięcia, to ta książka naprawdę mogłaby stać się jedną z lepszych w swojej kategorii. Niestety moje oczy cierpią, kiedy widzą tak poważne niedociągnięcia w literaturze, szczególniej dziecięcej, której zadaniem jest nie tylko bawić, ale i uczyć. Szkoda, że Marysia. Księga mądrego malucha zawiodła mnie tak mocno, że nie czuję potrzeby zaopatrzenia swojego synka w osobisty egzemplarz...
Inne książki o Misi Marysi:
Książka bierze udział w wyzwaniach: Dziecięce poczytania, Dziecinnie, Pod hasłem oraz Wyzwanie biblioteczne.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Chyba wiem co chrześniakowi kupię :)
OdpowiedzUsuńJesteś pewna, że to dobry wybór? ;-)
UsuńJaka ona ładna! Szkoda, że na tym koniec? Jestem świadoma, że ludzie nie są nieomylni i sama popełniam wiele błędów, ale prawda jest taka, że ludziom utrwaliły się schematy nieprawidłowego wypowiadania się czy pisania właśnie przez to, jak mawiało się w domu. Kwestia nieczytania dzieciom mnie przeraża, tym bardziej więc literatura po którą sięgają rodzice powinna być przygotowywana z największą starannością. No szkoda...
OdpowiedzUsuńBardzo trafne spostrzeżenia, pod którymi podpisuję się wszystkim, czym mogę. :)
UsuńFaktycznie, dość liczne i rażące te niedociągnięcia.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo zapowiadało się znacznie lepiej.
UsuńNo to raczej nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;-)
UsuńSzkoda, że wydawcy nie podeszli do książki poważnie. Książeczka mogłaby być naprawdę fajna, ale niestety nie podołali, albo myśleli, że skoro to dla dzieci to przejdzie -.-
OdpowiedzUsuńWłaśnie sęk w tym, że nawet dzieci nie powinni tak lekceważyć... Zresztą po takie lektury najczęściej sięgają też rodzice i wtedy okazuje się, że to kompletna klapa. :(
UsuńŚliczne wydanie:)Dzieci na pewno będą zachwycone!
OdpowiedzUsuńNiestety ładne wydanie to nie wszystko. ;-)
UsuńSzczerze mówiąc nie mam dzieci, ani sama, ani w najbliższej rodzinie, ale przeczytałam recenzję, bo bardzo ładnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńUważam podobnie jak ty, że błędy językowe w takiej książce są naprawdę niedopuszczalne. Ilustracje całkiem mi się podobają. Ale te przykłady - czerwony jak rybka, są faktycznie kiepskie.
Pozdrawiamy :)
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Jeśli rodzic da taką książkę dziecku, aby pobierało z niej wiedzę, to może być kiepsko, bo jednak niektóre elementy są bezsensowne.
UsuńCudne. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że treść przestaje już być tak cudna...
Usuń