Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 13 kwietnia 2016
Liczba stron: 464
Niejedna z nas czuje niezadowolenie z własnego życia, które nie spełnia określonych oczekiwań. Jednak my, kobiety, mamy tendencję do ciągłego zanurzania się w swoim nieszczęściu, wierząc, że już nic dobrego nas nie może spotkać, a tym bardziej nie mamy prawa do poszukiwania owego szczęścia na własną rękę. Staramy się zadowalać wszystkich dookoła, zupełnie zapominając o sobie. Na dłuższą metę nie da się tak żyć, dlatego kiedy nie ma jakichkolwiek szans na polepszenie swojego stanu, nie naruszając jego fasad, nie pozostaje nic innego, jak zburzenie wszystkiego dookoła i budowanie na nowo.
Magda Malinowska i Jagoda Jabłońska to przyjaciółki ze szkolnych lat, których drogi rozeszły się z biegiem czasu. Zupełnie przypadkowe spotkanie w lumpeksie sprawia, iż obie postanawiają odświeżyć znajomość, zatem zaczynają utrzymywać kontakt e-mailowy, niekiedy spotykając się na żywo. Ich losy okazują się bardzo podobne, co dotyczy zarówno miejsca pracy, jak i życiowych zawirowań. Magda samotnie wychowuje małą córeczkę, ponieważ rozwiodła się z mężem. Z kolei Jagoda, mama dwójki pociech, jest zmęczona rutyną, jaka już rozgościła się w jej związku. Każda z nich pragnie zmian w swoim życiu, a stają się one niezwykle realne, kiedy do ich światów zaczynają wkradać się inni mężczyźni...
Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwe w związku, a partner nie wykazuje żadnych chęci do naprawienia nadwyrężonej relacji, to nie warto tkwić w owym nieszczęściu. Autorki na podstawie historii dwóch kobiet pokazały podobne, aczkolwiek zupełnie odmienne spojrzenia na przewrócenie swojego życia do góry nogami poprzez wejście w związek z innym mężczyzną. Historia Magdy ukazuje, jak niekiedy można być zaślepionym człowiekiem, który jest tak różny od byłego męża, iż w każdym calu wydaje się idealny. Jak wiadomo, to, co nieznane, najbardziej kusi, dlatego rutyna w związku, brak namiętności i zaskoczenia sprawiają, że każdy facet pojawiający się na horyzoncie, który chociaż w minimalnym stopniu zainteresuje się nami, staje się przez nas idealizowany. Rzecz jasna, upływ czasu oraz bliższe poznanie jegomościa uświadamia, iż jego zachowania wcale nie odstają od tych mężowskich, co sprawia wiele zawodu i cierpienia, jednocześnie sprowadzając nasze uczucia do parteru. Poza tym, nie ma nic gorszego od niezdecydowanego mężczyzny - niby chce zawrzeć nowy związek, ale z drugiej strony nie podejmuje żadnych poważnych kroków, wykręcając się różnorodnymi wymówkami. Od takich trzeba z daleka!
Nigdy nie zazdrość nikomu, niczego (...). Nigdy nie wiesz, co się kryje za fasadą spokoju, luksusu, miłości. *
Z kolei sytuacja Jagody należy do bardziej skomplikowanej, wszak nie dość, że ma dwójkę dzieci, to jeszcze tkwi w związku małżeńskim. W jej przypadku nawiązanie relacji z innym mężczyzną okazuje się zdecydowanie trudniejsze, aczkolwiek kto powiedział, że nie wolno walczyć o swoje szczęście? Kwestią sporną mogą być dzieci, bo jednak maluchy bardzo mocno przeżywają rozstanie rodziców, jednak wychodzę z założenia, że będą one szczęśliwsze, gdy mama i tata nie będą mieszkali ze sobą, ale w końcu zaczną dogadywać się ze sobą, niżeli żyć razem, kłócąc się każdego dnia. Dzieci są świetnymi obserwatorami, więc błyskawicznie wychwytują atmosferę, jaka panuje w domu, nawet kiedy my, rodzice, próbujemy tuszować wszelkie spory czy ciche dni.
Nie oddam szczęścia walkowerem to książka, którą czytało mi się bardzo przyjemnie i, o dziwo, szybko, pomimo dość sporej ilości stron. Podejrzewam, że to zasługa e-maili, z jakich składa się cała powieść. Chociaż dość często kręciłam głową z niedowierzaniem spowodowanym zbyt dużą dawką górnolotnego słownictwa, jakim posługiwały się przyjaciółki. Na pewno autorki pragnęły stworzyć korespondencję, która zadowoli czytelników, zatem zadbały o każdy szczegół, jednak nie ukrywam, że zabrakło mi większej autentyczności, czyli emotikonek, wielokropek czy innych elementów, jakie znajdują się w typowej wymianie e-mailowej dobrych znajomych. Zostając jeszcze przy słownictwie, to moją baczną uwagę zwróciły wypowiedzi 3-letniej Irenki, córki Magdy - znam mnóstwo dzieci w tym wieku, ale żadne z nich nie składa takich zdań jak ta dziewczynka. Jej spostrzeżenia zbyt mocno odstawały poziomem od kategorii wiekowej, w jakiej się znajduje...
Magda Malinowska i Jagoda Jabłońska to przyjaciółki ze szkolnych lat, których drogi rozeszły się z biegiem czasu. Zupełnie przypadkowe spotkanie w lumpeksie sprawia, iż obie postanawiają odświeżyć znajomość, zatem zaczynają utrzymywać kontakt e-mailowy, niekiedy spotykając się na żywo. Ich losy okazują się bardzo podobne, co dotyczy zarówno miejsca pracy, jak i życiowych zawirowań. Magda samotnie wychowuje małą córeczkę, ponieważ rozwiodła się z mężem. Z kolei Jagoda, mama dwójki pociech, jest zmęczona rutyną, jaka już rozgościła się w jej związku. Każda z nich pragnie zmian w swoim życiu, a stają się one niezwykle realne, kiedy do ich światów zaczynają wkradać się inni mężczyźni...
Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwe w związku, a partner nie wykazuje żadnych chęci do naprawienia nadwyrężonej relacji, to nie warto tkwić w owym nieszczęściu. Autorki na podstawie historii dwóch kobiet pokazały podobne, aczkolwiek zupełnie odmienne spojrzenia na przewrócenie swojego życia do góry nogami poprzez wejście w związek z innym mężczyzną. Historia Magdy ukazuje, jak niekiedy można być zaślepionym człowiekiem, który jest tak różny od byłego męża, iż w każdym calu wydaje się idealny. Jak wiadomo, to, co nieznane, najbardziej kusi, dlatego rutyna w związku, brak namiętności i zaskoczenia sprawiają, że każdy facet pojawiający się na horyzoncie, który chociaż w minimalnym stopniu zainteresuje się nami, staje się przez nas idealizowany. Rzecz jasna, upływ czasu oraz bliższe poznanie jegomościa uświadamia, iż jego zachowania wcale nie odstają od tych mężowskich, co sprawia wiele zawodu i cierpienia, jednocześnie sprowadzając nasze uczucia do parteru. Poza tym, nie ma nic gorszego od niezdecydowanego mężczyzny - niby chce zawrzeć nowy związek, ale z drugiej strony nie podejmuje żadnych poważnych kroków, wykręcając się różnorodnymi wymówkami. Od takich trzeba z daleka!
Nigdy nie zazdrość nikomu, niczego (...). Nigdy nie wiesz, co się kryje za fasadą spokoju, luksusu, miłości. *
Z kolei sytuacja Jagody należy do bardziej skomplikowanej, wszak nie dość, że ma dwójkę dzieci, to jeszcze tkwi w związku małżeńskim. W jej przypadku nawiązanie relacji z innym mężczyzną okazuje się zdecydowanie trudniejsze, aczkolwiek kto powiedział, że nie wolno walczyć o swoje szczęście? Kwestią sporną mogą być dzieci, bo jednak maluchy bardzo mocno przeżywają rozstanie rodziców, jednak wychodzę z założenia, że będą one szczęśliwsze, gdy mama i tata nie będą mieszkali ze sobą, ale w końcu zaczną dogadywać się ze sobą, niżeli żyć razem, kłócąc się każdego dnia. Dzieci są świetnymi obserwatorami, więc błyskawicznie wychwytują atmosferę, jaka panuje w domu, nawet kiedy my, rodzice, próbujemy tuszować wszelkie spory czy ciche dni.
Nie oddam szczęścia walkowerem to książka, którą czytało mi się bardzo przyjemnie i, o dziwo, szybko, pomimo dość sporej ilości stron. Podejrzewam, że to zasługa e-maili, z jakich składa się cała powieść. Chociaż dość często kręciłam głową z niedowierzaniem spowodowanym zbyt dużą dawką górnolotnego słownictwa, jakim posługiwały się przyjaciółki. Na pewno autorki pragnęły stworzyć korespondencję, która zadowoli czytelników, zatem zadbały o każdy szczegół, jednak nie ukrywam, że zabrakło mi większej autentyczności, czyli emotikonek, wielokropek czy innych elementów, jakie znajdują się w typowej wymianie e-mailowej dobrych znajomych. Zostając jeszcze przy słownictwie, to moją baczną uwagę zwróciły wypowiedzi 3-letniej Irenki, córki Magdy - znam mnóstwo dzieci w tym wieku, ale żadne z nich nie składa takich zdań jak ta dziewczynka. Jej spostrzeżenia zbyt mocno odstawały poziomem od kategorii wiekowej, w jakiej się znajduje...
Do samego końca nie miałam pewności, jak potoczą się losy głównych bohaterek. Nie wiedziałam, jakimi ścieżkami zechcą podążyć, kogo jeszcze napotkają na swojej drodze, czy zapragną zmienić diametralnie swoje życie. Nie ukrywam, że autorki poszły po najmniejszej linii oporu, nie zaskakując niczym szczególnym. Trochę żałuję, ale i tak będę całkiem dobrze wspominała tę lekturę, bo to idealna historia na jesienny wieczór z kubkiem herbaty w dłoniach.
* cytat ze str. 275
Książka bierze udział w wyzwaniach: Cztery pory roku, Czytamy nowości, Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania oraz Pod hasłem.
Książka bierze udział w wyzwaniach: Cztery pory roku, Czytamy nowości, Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania oraz Pod hasłem.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Mnie też tę książkę czytało się bardzo dobrze. Polecam na jesienne dni.
OdpowiedzUsuńTej książki jestem bardzo ciekawa! A jeszcze te "bonusowe elementy okładkowe"... haha aleś ponaciągała :D
OdpowiedzUsuńP.S zaliczam ;p
Dario, jestem mistrzem w takim naciąganiu! Ha ha ha :D
UsuńMiałyśmy, ale jakoś mnie do niej nie ciągnęło. Szkoda, że język jest czasami zbyt górnolotny.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak autorce wyszło to połączenie, a z racji tego że napotykam same pozytywne recenzje, moja ciekawość wzrosła jeszcze bardziej ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie nie pozostaje nic innego, jak przekonać się, jakie wrażenie wywrze na Tobie. :)
UsuńKsiążka zapowiada się dobrze, pewnie się skuszę kiedy dostanę ją w swoje ręce :) Też bardzo zwracam uwagę na szczegóły, które budują wiarygodność. Bardzo, ale to bardzo... drażni mnie sytuacja, gdy czytając książkę widzę sprzeczność w wydarzeniach, imionach, miejscach... Gdy coś nie trzyma się kupy.
OdpowiedzUsuńRecenzja brzmi bardzo zachęcająco :-)
OdpowiedzUsuńDasz się skusić? :)
UsuńNadal nie przeczytałam tej książki, mam ja na liście i jestem jej bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńOkładka tak średnio mi się podoba i chyba raczej po nią nie sięgnę
OdpowiedzUsuńMyślę, że ocenianie jedynie po okładce nie jest do końca słuszne. Chociaż ta okładka jest akurat w moim guście.
UsuńMogłabym przeczytać, ale odstrasza mnie brak autentyczności w korespondencji przyjaciółek. Rozumiem, że można przymknąć na to oko, ale mam wrażenie, że ciągle wracałabym do tego i irytowała się sztucznością ich rozmów.
OdpowiedzUsuńTo bardzo możliwe... Mnie też przez dłuższy czas to irytowało, ale później już przestałam zwracać na to uwagę. ;-)
UsuńCzuję, że to książka idealna dla mnie... Dodałam już na LC - skoro szybko się czyta :)
OdpowiedzUsuńEwelinko, jestem niemal przekonana w 100%, że ta powieść przypadłaby Ci do gustu. :)
Usuńksiążkę chętnie bym przeczytała, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać tę powieść.
OdpowiedzUsuńNiestety nie dla mnie... Chociaż sam pomysł na historię dwóch przyjaciółek wydaje mi się jak najbardziej interesujący. Jednak wykonanie nie do końca mnie przekonuje;)
OdpowiedzUsuńWcześniej czytałam nieprzychylną opinię tej książki. Ty piszesz o niej lepiej, ale i tak nie do końca jesteś przekonana co do treści, mimo, że twierdzisz iż książkę będziesz dobrze wspominać.
OdpowiedzUsuńMyślę, że gdyby autorki wcześniej znały Twoje uwagi i wzięły je pod uwagę tworząc książkę to czytałoby się ją zdecydowanie lepiej.
Refleksje dotyczące życiowych zmian, przyznanie się do tego, że w życiu nie jest tak różowo jak to wygląda z zewnątrz i próba wdrożenia zmian w życie mogą zainteresować wiele kobiet. My lubimy takie klimaty. Konfrontowanie siebie z bohaterkami, odnoszenie ich sytuacji do własnego życia... Mogła to być naprawdę interesująca książka. Szkoda, że nie do koca taka jest.