Data wydania: 17 marca 2014
Liczba stron: 416
Przeraża mnie fakt, że nigdy nie wiemy, co nas czeka za rok, miesiąc, tydzień, a nawet dzisiaj. Rzadko zastanawiamy się nad przyszłością, bo nasze myśli pochłania teraźniejszość. Nieraz kłócimy się z bliskimi, trzaskamy drzwiami, wychodzimy bez pożegnania, wierząc, że wszystko jakoś się ułoży. Jednak tak naprawdę nie mamy żadnej pewności, czy tego dnia zobaczymy się jeszcze z ukochanymi osobami. Warto rozstawać się w zgodzie, poczuciu bliskości i miłości, bo nie znamy dnia ani godziny...
Młody warszawiak Piotr Ochocki przyjeżdża do Bedryczan, niewielkiej wsi na Kresach, aby poznać rodzinne strony matki. Ma nadzieję spędzić tu beztroskie wakacje, starając się nie zauważać nadciągającej wojny. Dość przypadkowo staje się zarzewiem konfliktu pomiędzy Polakami i Ukraińcami, którzy tylko czekali na punkt zapalny. Do tego wokół przystojnego mężczyzna pojawiają się dwie dziewczyny - zakochana, młoda i odważna Marta, a także Ukrainka Swieta, która została obiecana innemu. Wszystkim wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej, dlatego Piotr i Swieta, pomimo pouczeń i zakazów, zaczynają czuć do siebie coś więcej.
W życiu oprócz śmierci i podatków nie ma rzeczy pewnych. Człowiek od wieków przekonuje się o tym raz za razem, gdy jego wypielęgnowany świat rozsypuje się w pył. To, co wydawało się znajome i bezpieczne, nagle odsłania swe upiorne i wrogie oblicze. Jednak, z uporem godnym dużo lepszej sprawy, ten sam człowiek buduje od nowa zamek swego życia z piasku ułudy i "takmisięwydajeizmu", dopóki kolejny podmuch go nie zwali, aż do fundamentów. *
W życiu oprócz śmierci i podatków nie ma rzeczy pewnych. Człowiek od wieków przekonuje się o tym raz za razem, gdy jego wypielęgnowany świat rozsypuje się w pył. To, co wydawało się znajome i bezpieczne, nagle odsłania swe upiorne i wrogie oblicze. Jednak, z uporem godnym dużo lepszej sprawy, ten sam człowiek buduje od nowa zamek swego życia z piasku ułudy i "takmisięwydajeizmu", dopóki kolejny podmuch go nie zwali, aż do fundamentów. *
Od czasów licealnych nie stronię od literatury o tematyce wojennej, ponieważ szturmem wkradła się ona do mojego serca. Szczególnie jesienne miesiące nastrajają mnie na tyle nostalgicznie i melancholijnie, że wręcz czymś naturalnym staje się sięganie po powieści o tematyce wojennej. Ta lektura została mi polecona przez kilka osób, w tym mojego męża, zatem nie mogłam przejść obojętnie obok niej. To historia niezwykle emocjonalna, bo dotyka tematu ciężkiego kalibru, który nadal w wielu ciałach i duszach dokonuje spustoszenia...
Powieści traktujące o wojnie zawsze bardzo mnie poruszają - tak było i tym razem. Doskonale wiem, jakich okrucieństw doświadczali ludzie, chociaż nadal nie potrafię pogodzić się z tym faktem. Szczególnie ponownie przekonując się, że nikomu nie można wierzyć, nawet najbliższym, bo to oni często potrafią wbić nóż w plecy i zdradzić za parę przywilejów. Niekiedy podczas lektury patrzyłam na czytane zdania i zamykałam oczy, aby na spokojnie przetrawić opisy bezczeszczenia zwłok, gwałtów, wykłuwania oczu, wsadzania rozbitych butelek do dróg rodnych kobiety, nabijania dzieci na sztachety czy robienia krzywd ludziom po to, aby członkowie rodziny byli świadkami ich powolnej śmierci. Zwyrodnialców nie brakuje, a każda brutalna sytuacja uświadamiała mi coraz bardziej, że mnóstwo siły i samozaparcia muszą mieć ci, którzy przeżyli i dążyli do tego, aby jakkolwiek radzić sobie w otaczającej rzeczywistości.
Ponownie zachwyciła mnie waleczność Polaków. Generalnie różnie z nami bywa i często lubimy się kłócić, jednak kiedy stawia się nas pod ścianą, potrafimy być solidarni. Zdaję sobie sprawę z tego, iż w każdym narodzie bywają dobrzy i źli obywatele, ponieważ nikt nie jest nieskazitelny. Niemniej świadomość tego, że wielu obcokrajowców poddawało się, a my nadal walczyliśmy, jest bardzo budująca.
Generalnie cała powieść przypadła mi do gustu, jednak mam kilka zastrzeżeń. Po pierwsze - zabrakło mi przetłumaczenia ukraińskich wypowiedzi, które autor niejednokrotnie wplatał. Niekiedy z kontekstu można było domyślić się, o co danemu bohaterowi chodzi, ale czasami nie miałam bladego pojęcia. Po drugie - jestem zawiedziona, że Grzegorzewski zakończył książkę w takim, a nie innym momencie, nie doprowadzając niektórych wątków do końca. Nie jestem zadowolona z braku jakichkolwiek informacji, jak potoczyły się losy Marty, Swiety, Jegora czy Jakuba... Ponadto, sama historia, stworzona przez Grzegorzewskiego, jest intrygująca, jednak ciężko było mi przebrnąć przez pierwszą połowę, ponieważ zabrakło mi poważniejszej akcji, która rozkręciła się dopiero później.
Powieści traktujące o wojnie zawsze bardzo mnie poruszają - tak było i tym razem. Doskonale wiem, jakich okrucieństw doświadczali ludzie, chociaż nadal nie potrafię pogodzić się z tym faktem. Szczególnie ponownie przekonując się, że nikomu nie można wierzyć, nawet najbliższym, bo to oni często potrafią wbić nóż w plecy i zdradzić za parę przywilejów. Niekiedy podczas lektury patrzyłam na czytane zdania i zamykałam oczy, aby na spokojnie przetrawić opisy bezczeszczenia zwłok, gwałtów, wykłuwania oczu, wsadzania rozbitych butelek do dróg rodnych kobiety, nabijania dzieci na sztachety czy robienia krzywd ludziom po to, aby członkowie rodziny byli świadkami ich powolnej śmierci. Zwyrodnialców nie brakuje, a każda brutalna sytuacja uświadamiała mi coraz bardziej, że mnóstwo siły i samozaparcia muszą mieć ci, którzy przeżyli i dążyli do tego, aby jakkolwiek radzić sobie w otaczającej rzeczywistości.
Ponownie zachwyciła mnie waleczność Polaków. Generalnie różnie z nami bywa i często lubimy się kłócić, jednak kiedy stawia się nas pod ścianą, potrafimy być solidarni. Zdaję sobie sprawę z tego, iż w każdym narodzie bywają dobrzy i źli obywatele, ponieważ nikt nie jest nieskazitelny. Niemniej świadomość tego, że wielu obcokrajowców poddawało się, a my nadal walczyliśmy, jest bardzo budująca.
Generalnie cała powieść przypadła mi do gustu, jednak mam kilka zastrzeżeń. Po pierwsze - zabrakło mi przetłumaczenia ukraińskich wypowiedzi, które autor niejednokrotnie wplatał. Niekiedy z kontekstu można było domyślić się, o co danemu bohaterowi chodzi, ale czasami nie miałam bladego pojęcia. Po drugie - jestem zawiedziona, że Grzegorzewski zakończył książkę w takim, a nie innym momencie, nie doprowadzając niektórych wątków do końca. Nie jestem zadowolona z braku jakichkolwiek informacji, jak potoczyły się losy Marty, Swiety, Jegora czy Jakuba... Ponadto, sama historia, stworzona przez Grzegorzewskiego, jest intrygująca, jednak ciężko było mi przebrnąć przez pierwszą połowę, ponieważ zabrakło mi poważniejszej akcji, która rozkręciła się dopiero później.
W posłowiu autor od razu informuje, że Czas tęsknoty to powieść historyczna, a nie podręcznik historii, zatem nie wszystko, co znajduje się na kartach tej książki, jest prawdą. Cała opowieść osadzona jest w konkretnej historycznej rzeczywistości, a obok fikcyjnych postaci pojawiają się autentyczni bohaterowie. Bedryczany nie istnieją, jednak Adrian Grzegorzewski opisując tę wioskę na północ od Drohobycza, wzorował się na Rychcicach leżących w tym miejscu, gdzie niegdyś urodziła się jego matka. Autor zdaje sobie sprawę z tego, z jakimi emocjami wiążą się masakry dokonywane przez Ukraińską Powstańczą Armię, dlatego podszedł nader ostrożnie do tego tematu, co i tak mrozi krew w żyłach... Jednocześnie Grzegorzewski zaznacza, że nie wszyscy Ukraińcy byli źli - niektórzy naprawdę mieli wielkie serce. W przypadku takich książek bezsensowne wydaje się zarzucanie naginania faktów, o co mogliby ośmielić się specjaliści od II wojny światowej, ponieważ fakty historyczne stanowią jedynie tło pisarzowi, który samodzielnie tworzy losy konkretnych bohaterów.
* cytat ze str. 42
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Uwielbiam takie książki, ale teraz kiedy jestem w ciąży myślę, że ryczałabym przy tym jak bóbr...:( "Piotr Ochocki..." nazwisko od mojej Babciuni strony <3
OdpowiedzUsuńmój aktualny blog: www.xnevaeh.blogspot.com <3
O widzisz, to w takim razie musisz sięgnąć po tę książkę, jak już urodzisz maluszka. Chociaż wtedy też może być ciężko, bo byłam przerażona szczególnie scenami okrucieństw z udziałem dzieci. :(
UsuńTę książkę od dawna mam w swoim czytelniczym planie. Niestety wciąż brakuje mi na wszystko czasu. Bardzo pięknie zachęcasz do lektury powieści...
OdpowiedzUsuńAleksandro, bardzo dziękuję za komplement. Jeśli zachęcę chociaż jedną osobę, to będę bardzo zadowolona. :)
UsuńNie powinno się kończyć książki nie wyjaśniając wszystkich wątków...chyba, że planuje się kontynuację;) Nie podoba mi się też brak tłumaczenia obcojęzycznych zwrotów. Za to sama historia wydaje się niezwykle ciekawa.
OdpowiedzUsuńNie spotkałam żadnej informacji na temat kontynuacji, ale nie pogniewałabym się, gdyby autor zdecydował się na nią. :)
UsuńPamiętam jedną książkę, w której także zabrakło tłumaczenia. Było to doświadczenie dziwne, ponieważ czytałam i tłumaczyłam przy okazji, by zrozumieć sens zdań. Muszę przyznać, że po twoje recenzji jestem bardzo ciekawa tej książki.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zapamiętam sobie tytuł książki, bo czuję, że może mi się bardzo spodobać. Ciekawa tematyka
OdpowiedzUsuńNie lubię wątków kryminalnych i tym podobnych...Dlatego raczej nie siegne po ta ksiązkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma
ZaczytanaWiedźma.blogspot.com
Wybacz, ale gdzie w tej książce znajdują się wątki kryminalne? Czytałam, a takowych nie zauważyłam...
UsuńJuż od dawna mam ten tytuł na uwadze, muszę w końcu sobie zamówić:) Chociaż tematy wojny trudno jest mi przyswajać, zwłaszcza w książkach. Zdając sobie sprawę, że opisywane wydarzenia, lub podobne naprawdę miały miejsce.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, mam bardzo podobnie. Bardzo często sięgam po literaturę faktu oraz powieści, które poruszają tematy związane z rzeczywistym światem - przeraża mnie to, ale i tak ciągnie mnie do takich historii...
UsuńPoszukuję od jakiegoś czasu książki z historią w tle, muszę ją kupić, może na święta... :D
OdpowiedzUsuńWiktorio, powinnaś być zadowolona! :)
UsuńChyba jednak nie. Nie moja tematyka. Męczyłabym się z tą lekturą :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszam do nas 😍
Świat oczami dwóch pokoleń
Czytałam dawno temu, bardzo mi się wtedy podobała.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie powieści, więc ta na pewno u mnie zawita:)
OdpowiedzUsuńGosiu, podejrzewam, że "Czas tęsknoty" skradłby Twoje serce. :)
UsuńPomimo minusów książka ogromnie mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, Ewelinko, jak mi chwaliłaś tę książkę. :)
UsuńNiestety, ale nie są to moje ulubione tematy, dlatego nie sięgnę po tą lekturę.
OdpowiedzUsuńSwego czasu sięgałam po książki z takim klimatem. Szczerze powiedziawszy, o tej nie miałam pojęcia. Lecz pomimo tego, że autor w pewnych kwestiach Cię rozczarował, dałabym tej powieści szansę.
OdpowiedzUsuńGdyby nie przypadek, to pewnie też nie sięgnęłabym po ten tytuł, bo zupełnie o nim nie słyszałam. W zasadzie baaardzo mało tej powieści na blogach. A szkoda...
UsuńMuszę nad nią pomyśleć, bo kusi niesamowicie, ale widzę, że są jakieś "ale". ;/
OdpowiedzUsuń