Seria/cykl: Matki, czyli córki
Data wydania: 25 maja 2016
Liczba stron: 350
W życiu każdej kobiety nadchodzi czas, kiedy powoli przestaje być ona kandydatką na potencjalną matkę, czemu towarzyszą uderzenia gorąca, bóle głowy, rozdrażnienie, gwałtowne zmiany nastroju, nerwowość, a nawet stany depresyjne. Menopauza nikomu nie kojarzy się z czymś miłym, a wręcz przeciwne - wiele kobiet boi się jej jak ognia, wierząc, że nadejście klimakterium oznacza kres bycia atrakcyjną i interesującą istotą...
Kalina niebawem będzie obchodzić 46-te urodziny, jednak Kostancja, jej matka, nadal czuje się upoważniona do kierowania życiem córki. Główna bohaterka, zawsze wyręczana i ganiona za wszystko, nie potrafi odciąć pępowiny łączącej ją z matką, przez co jej życie nieustannie stoi w miejscu, a zbliżający się czas przekwitania zaczyna jej niezwykle ciążyć. Znajomość z nieco ekstrawaganckim i jednocześnie piekielnie inteligentnym Kosmą sprawia, że Kalina zaczyna czuć się niezależną kobietą, co staje się bardzo nie w smak jej matce... Tym bardziej, iż główna bohaterka postanawia spełnić swoją osobistą listę marzeń - zachowań, o których wcześniej bała się nawet pomyśleć, aby nie zdenerwować matki.
(...) to nie starość jest przekleństwem, przekleństwem jest młodość, przerażona faktem, że też się w końcu pomarszczy. *
Z każdą kolejną stroną, na której pojawiała się matka Kaliny, moja irytacja rosła wręcz błyskawicznie. Ta kobieta tak mi działała na nerwy, że ma ogromne szczęście, iż jest jedynie postacią fikcyjną. Dawno nie spotkałam się z tak wyrachowaną i obłudną bohaterką literacką. Wpędzanie w poczucie winy własnej córki doprowadzało mnie do szewskiej pasji... Och, jak dobrze stało się, Kalino, że w końcu przejrzałaś na oczy!
Zanim pójdzie się do przodu, trzeba spojrzeć w tył. To stary psychologiczny mechanizm uświadamiający człowiekowi, że nie da się wykonać żadnego ruchu bez pogodzenia z przeszłością. Wykreowanie nowej rzeczywistości jest możliwe tylko wtedy, gdy żaden demon nie ściska nam gardła. **
Hormonia to powieść lekka i przyjemna, której lektura nie sprawia żadnej trudności. Nie jest to książka wymagająca ani ambitna, ale lubię czasami sięgnąć po takie typowe czytadło, które, mimo wszystko, porusza istotne tematy. Pod warstwą kołderki stworzonej z ironii, potężnej dozy humoru oraz wielu absurdalnych sytuacji kryje się niemała dawka mądrości skłaniających do refleksji. To historia o nadopiekuńczości, która bardzo negatywnie wpływa zarówno na dziecko, jak i matkę. Na dłuższą metę bycie matką-kwoką nikomu nie przynosi korzyści, a jedynie sprawia ogrom przykrości, rzucając wiele kłód pod nogi. To, co w dzieciństwie wydaje się naturalne, wszak każdy rodzic pragnie otoczyć swoją pociechę wielkim ramieniem i opieką, w dorosłym życiu przestaje być zdrowe. Należy darzyć dzieci miłością i wsparciem, jednocześnie dając im odpowiednią dawkę samodzielności, aby nie wychować kalek życiowych...
Nigdy nie wiadomo, który moment w życiu całkowicie je zmienia. Czasem kopnie człowieka prąd, a wtedy doznaje on wizji, po których zaczyna malować obrazy, czasem spotyka na swojej drodze guru, który namawia go by zrzucił odzież i biegał nago po lesie, szukając prawdziwego ja, a czasem trzeba sobie złamać serce. Każdy powód jest dobry, by spróbować czegoś nowego. Najtrudniej jest wyjść z kokona przyzwyczajeń, zwłaszcza takich, które dają poczucie bezpieczeństwa. ***
Historia Kaliny uświadamia, że nigdy nie jest za późno na zmiany. Życie przelewa się przez palce, biegnąc zdecydowanie zbyt szybko, jednak nie wolno zapominać, że jesteśmy po to, aby korzystać z życia, a nie siedzieć w domu z nosem spuszczonym na kwintę, użalając się nad sobą. W każdej sytuacji trzeba doszukiwać się pozytywnych stron, a nie skupiać na samych negatywach - nawet wchodzenie w okres przekwitania może być pięknym, choć jednocześnie niełatwym, momentem.
Niezmiernie cieszę się, iż na mojej półce czeka już kontynuacja Hormonii - autorka pozostawia tyle niedopowiedzeń i otwartych wątków w pierwszym tomie, że nie mogę doczekać się, aż ponownie spotkam się z poznanymi bohaterami, do jakich od razu zapałałam sympatią.
* cytat ze str. 207
** cytat ze str. 338
*** cytat. ze str. 14
Książka bierze udział w wyzwaniach: Cztery pory roku, Czytamy nowości, Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania, Pod hasłem oraz Zaczytajmy się.
Kalina niebawem będzie obchodzić 46-te urodziny, jednak Kostancja, jej matka, nadal czuje się upoważniona do kierowania życiem córki. Główna bohaterka, zawsze wyręczana i ganiona za wszystko, nie potrafi odciąć pępowiny łączącej ją z matką, przez co jej życie nieustannie stoi w miejscu, a zbliżający się czas przekwitania zaczyna jej niezwykle ciążyć. Znajomość z nieco ekstrawaganckim i jednocześnie piekielnie inteligentnym Kosmą sprawia, że Kalina zaczyna czuć się niezależną kobietą, co staje się bardzo nie w smak jej matce... Tym bardziej, iż główna bohaterka postanawia spełnić swoją osobistą listę marzeń - zachowań, o których wcześniej bała się nawet pomyśleć, aby nie zdenerwować matki.
(...) to nie starość jest przekleństwem, przekleństwem jest młodość, przerażona faktem, że też się w końcu pomarszczy. *
Z każdą kolejną stroną, na której pojawiała się matka Kaliny, moja irytacja rosła wręcz błyskawicznie. Ta kobieta tak mi działała na nerwy, że ma ogromne szczęście, iż jest jedynie postacią fikcyjną. Dawno nie spotkałam się z tak wyrachowaną i obłudną bohaterką literacką. Wpędzanie w poczucie winy własnej córki doprowadzało mnie do szewskiej pasji... Och, jak dobrze stało się, Kalino, że w końcu przejrzałaś na oczy!
Zanim pójdzie się do przodu, trzeba spojrzeć w tył. To stary psychologiczny mechanizm uświadamiający człowiekowi, że nie da się wykonać żadnego ruchu bez pogodzenia z przeszłością. Wykreowanie nowej rzeczywistości jest możliwe tylko wtedy, gdy żaden demon nie ściska nam gardła. **
Hormonia to powieść lekka i przyjemna, której lektura nie sprawia żadnej trudności. Nie jest to książka wymagająca ani ambitna, ale lubię czasami sięgnąć po takie typowe czytadło, które, mimo wszystko, porusza istotne tematy. Pod warstwą kołderki stworzonej z ironii, potężnej dozy humoru oraz wielu absurdalnych sytuacji kryje się niemała dawka mądrości skłaniających do refleksji. To historia o nadopiekuńczości, która bardzo negatywnie wpływa zarówno na dziecko, jak i matkę. Na dłuższą metę bycie matką-kwoką nikomu nie przynosi korzyści, a jedynie sprawia ogrom przykrości, rzucając wiele kłód pod nogi. To, co w dzieciństwie wydaje się naturalne, wszak każdy rodzic pragnie otoczyć swoją pociechę wielkim ramieniem i opieką, w dorosłym życiu przestaje być zdrowe. Należy darzyć dzieci miłością i wsparciem, jednocześnie dając im odpowiednią dawkę samodzielności, aby nie wychować kalek życiowych...
Nigdy nie wiadomo, który moment w życiu całkowicie je zmienia. Czasem kopnie człowieka prąd, a wtedy doznaje on wizji, po których zaczyna malować obrazy, czasem spotyka na swojej drodze guru, który namawia go by zrzucił odzież i biegał nago po lesie, szukając prawdziwego ja, a czasem trzeba sobie złamać serce. Każdy powód jest dobry, by spróbować czegoś nowego. Najtrudniej jest wyjść z kokona przyzwyczajeń, zwłaszcza takich, które dają poczucie bezpieczeństwa. ***
Historia Kaliny uświadamia, że nigdy nie jest za późno na zmiany. Życie przelewa się przez palce, biegnąc zdecydowanie zbyt szybko, jednak nie wolno zapominać, że jesteśmy po to, aby korzystać z życia, a nie siedzieć w domu z nosem spuszczonym na kwintę, użalając się nad sobą. W każdej sytuacji trzeba doszukiwać się pozytywnych stron, a nie skupiać na samych negatywach - nawet wchodzenie w okres przekwitania może być pięknym, choć jednocześnie niełatwym, momentem.
Niezmiernie cieszę się, iż na mojej półce czeka już kontynuacja Hormonii - autorka pozostawia tyle niedopowiedzeń i otwartych wątków w pierwszym tomie, że nie mogę doczekać się, aż ponownie spotkam się z poznanymi bohaterami, do jakich od razu zapałałam sympatią.
* cytat ze str. 207
** cytat ze str. 338
*** cytat. ze str. 14
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Slyszalam o tej ksiazce, z checia poczytalabym zwlaszcza teraz w ten jesienny klimacik przy herbatce <3
OdpowiedzUsuńNa taką pogodę, jaka widnieje za oknem, to lektura idealna!
UsuńKsiąża jest super, ale za to druga część, a już zwłaszcza zakończenie... dopiero zaczyna się dziać. I już nie zapowiada lekkie czytadło:)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, naprawdę? Juhuuu, to mnie zaintrygowałaś! Za "Dziecko last minute" zabieram się w grudniu, więc już nie mogę doczekać się tej przygody...
UsuńNaprawdę, Dziecko czytało się lekko - Ty jako mama powinnaś lepiej się wczuć, ja jeszcze nie potrafię:) ale później zakończenie... szczerze szczęka mi opadła. Czekam na Twoje wrażenia:)
UsuńJa to w ogóle wariuję na punkcie książek jakkolwiek poruszających temat macierzyństwa czy dzieci, więc już sam tytuł i okładka sprawiają, że zacieram dłonie na samą myśl. O rany, ale mi robisz ochotę na tę książkę... Dobrze, że czeka na półce, bo nie wytrzymałabym z ciekawości odnośnie tego zakończenia!
UsuńTeż lubię czasem sięgać po takie lekkie książki, więc ten tytuł wydaje mi się całkiem interesujący na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńNam, molom książkowym, też należy się parę chwil wytchnienia od książek o trudniejszej tematyce. :)
UsuńBardzo lubię styl autorki i jej poczucie humoru. Książkę już przeczytałam i mam kolejną część serii :) Już nie mogę doczekać się ponownego spotkania z bohaterami :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja - za "Dziecko last minute" zabieram się w przyszłym miesiącu.
UsuńNie lubię serii, bo bardzo rzadko je kończę. Tyle, że teraz co druga książka to jakaś seria☺ Temat wydaje się ciekawy a i ja sama zbliźam się nieubłaganie do wieku menopauzalnego😕 więc pewnie sięgnę po tę powieść.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że i ja nie przepadam za seriami, ale akurat tę czyta się tak szybko i niezobowiązująco, iż zrobiłam wyjątek. :)
UsuńTakie powieści są idealne na jesienne, czy zimowe popołudnia/wieczory. Akurat po książki Nataszy Sochy mogę sięgać w ciemno. Na żadnej z nich się nie zawiodłam i mam nadzieję, że te również mnie nie rozczarują;) Jednak już teraz czekam z niecierpliwością na Twoją opinię "Moralność Pani Piontek" :D
OdpowiedzUsuńIwonko, "Moralność pani Piontek" przeczytana, a recenzja jest w trakcie tworzenia. Po "Maminsynku", "Hormonii" oraz "Awarii małżeńskiej" wiem, że twórczość Nataszy Sochy to coś w moim guście. :)
UsuńPodobała mi się, za mną już też lektura drugiego tomu.
OdpowiedzUsuńJa zabieram się za drugi tom w grudniu :)
Usuń46 lat to najwyższy czas, by odciąć pępowinę. :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie.
O tak, w sumie wypadałoby to zrobić przynajmniej połowę lat wcześniej. :P
UsuńI właśnie dlatego kupiłam oba tomy razem :) Bo jak zacznę, to żeby móc poznać je od razu.
OdpowiedzUsuńLiczę, że matka Kaliny nie zirytuje mnie na całego...
Ewelinko, Ty to zawsze dobrze pomyślisz! ;-) No cóż, jeśli Konstancja nie wzbudzi w Tobie irytacji, to będzie znaczyło, że masz anielską cierpliwość.
UsuńTej książki Sochy jeszcze nie czytałam, ale czeka na półce i kusi. Chociaż może najpierw zaopatrzę się w Dziecko last minute... ;)
OdpowiedzUsuńIrenko, myślę, że zaopatrzenie się od razu w dwa tomy będzie najlepszym wyjściem, bo po przeczytaniu jednego, ciężko nie rozglądać się za drugim. :)
UsuńJuż nie mogę się doczekać co napiszesz o byłej żonie Kosmy ;) Bo mnie ona chyba irytowała jeszcze bardziej niż Konstancja :)
OdpowiedzUsuńW kolejnej części pojawia się eks Kosmy? Wydawałoby się, że już nikt tak nie zdenerwuje jak Konstancja... a jednak. ;-)
UsuńRównież lubie od d=czasu do czasu sięgnąć po takie czytadła, więc z miła chęcią przeczytam książki autorki. Swoją drogą bardzo chcę poznać tak irytująca postać jaką jest, Konstancja.
OdpowiedzUsuńOj, uzbrój się tylko w maaaasę cierpliwości! ;-)
UsuńOstatnio coraz rzadziej sięgam po takie obyczajówki, a szkoda. I trochę mi ich brakuje. Może teraz pora poznać twórczość Sochy? :)
OdpowiedzUsuńKasiu, polecam zdecydowanie! Ja zaczęłam od "Maminsynka" - świetna komedia. ;-)
UsuńIm więcej Twojej recenzji czytałam, tym bardziej zadawałam sobie sprawę, że potrzebuję tej książki. Zaskoczyło mnie to, bo zwykle nie gustuję w podobnej literaturze :O
OdpowiedzUsuńW takim razie to chyba komplement dla mnie? :) Zachęcić do książki kogoś, kto w ogóle nie sięga po takowe lektury? O rany, cieszę się bardzo!!
UsuńTematyka w chwili obecnej daleko odbiega od moich klimatów, dlatego raczej sobie ją odpuszczę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I feel only apathy