Tytuł oryginału: The Memory Child
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Data wydania: 7 października 2016
Liczba stron: 240
Póki nie sięgnęłam po Dziecko wspomnień, nie miałam pojęcia, że jest to tak niekonwencjonalna, niezwykle oryginalna powieść, przepełniona tajemnicą i trzymająca w napięciu do ostatnich stron. Do tego wzbudza masę emocji przez cały czas. Nie potrafiłam przeczytać jej zbyt szybko, ponieważ musiałam dawkować ją sobie, aby móc przetrawić kolejne nowości, jakie serwowała mi Steena Holmes. Jeżeli jesteście gotowi na tak emocjonalny rollercoaster, to rozglądajcie się za tą książką, jednak ostrzegam, że robicie to na własną odpowiedzialność!
Diane i Brian to małżeństwo, które na samym początku zdecydowało się na przeżycie pierwszych dziesięciu wspólnych lat jedynie we dwójkę, aby móc porozkoszować się swobodą, wolnością, możliwością pięcia się po szczeblach kariery, egzotycznymi podróżami, eleganckim mieszkaniem niedostosowanym do dziecka. Po upływie dwunastu lat Brian marzy o zostaniu ojcem, a jego żona cieszy się dotychczasowym życiem, zupełnie nie czując potrzeby posiadania potomstwa, co dodatkowo wzmaga pewna tragiczna sytuacja sprzed wielu lat, która zdarzyła się jej matce. Informacja o ciąży nie wzbudza entuzjazmu Diane, za to Brian jest zachwycony. Jednak nie trwa to zbyt długo, ponieważ mężczyzna musi wyjechać do Londynu, żeby nadzorować otwarcie nowej filii swojej firmy. Po upływie roku Brian nadal przebywa za granicą, a Diane stawia pierwsze kroki w macierzyństwie. Kocha swoją córeczkę, jednak tak mocno boi się o nią, że zaczyna to zakrawać na obsesję. Wszyscy dookoła zdają się ukrywać coś przed kobietą, ponieważ zachowują się niezwykle dziwnie i tajemniczo...
Ile zdenerwowania oraz złości wzbudziła we mnie ta historia, to tylko ja wiem. Najpierw Diane, która wie, że jest w ciąży, ale zdaje się wypierać to ze świadomości, bez zastanowienia sięgając po kieliszek wina na imprezie firmowej. Nie lepsze jest jej zachowanie względem rosnącego w niej życia oraz męża, który też irytuje - tak mocno pragnie dziecka, a opuszcza żonę i nienarodzoną córkę, przez wiele miesięcy nie dając znaku życia. Jak można wyrządzić taką krzywdę najbliższym? Do tego najbliższe otoczenie Diane, które ewidentnie coś wie, ale ukrywa to przed kobietą. Jakby tego było mało - finał mieszający w głowie tak poważnie, że wbija w fotel... Pomyślcie kilka razy, czy chcecie fundować sobie taki szok. To zdecydowanie powieść dla ludzi o mocnych nerwach!
Ta historia uświadomiła mi, jak istotną rolę w życiu wielu osób odgrywa kariera. Potrafi ona przesłonić ludziom dosłownie wszystko, a udział w wyścigu szczurów napędza i motywuje do dalszych działań. Szanuję takie podejście, ponieważ wiem, że każdy ma inne priorytety, chociaż osobiście nie do końca to rozumiem, bo dla mnie najważniejsza jest rodzina, bez której nie wyobrażam sobie życia. Bawiły mnie i jednocześnie irytowały pouczenia Briana w stosunku do żony - nieustannie tłumaczy jej, że najważniejsze jest dziecko, więc jej życie powinno przestać kręcić się wokół pracy, a sam nie potrafi odpuścić wspinania się po szczeblach kariery. Wiadomo, że kobiety muszą bardziej poświęcić się w rodzicielstwie, bo tego też wymaga od nich społeczeństwo, jednak zachowanie Briana zakrawa mi o hipokryzję.
Po Dziecku wspomnień spodziewałam się zdecydowanie innej historii, niż tej, jaką dostałam. Podejrzewałam, że będzie to typowa powieść obyczajowa o trudach macierzyństwa oraz zmieniających się relacjach na linii mąż-żona. Przyznam szczerze, że nadal nie potrafię do końca ogarnąć umysłem opowieści stworzonej przez Steenę Holmes. Autorka robi czytelnikowi wodę z mózgu, wodzi za nos, podsuwając rozwiązania, aby zaraz zrzucić w przepaść i pokazać, że nasze przypuszczenia nie mają racji bytu. Nigdy żadna książka nie trzymała mnie w takim napięciu - już od pierwszych stron czułam ogromne nerwy. Oczywiście nieustannie snułam różnorodne domysły, które w większości musiałam porzucić dość szybko, bo na jaw wychodziły nowe fakty. Kiedy pod koniec Steena Holmes powoli zaczęła odkrywać karty, wtedy od razu zrozumiałam, o co w tym wszystkim chodzi i... nadal nie wiem, jak mam ustosunkować się do zakończenia, a w zasadzie całej książki. Czuję spore rozczarowanie tym, że nie domyśliłam się niczego wcześniej, a poza tym mam wrażenie, iż zostałam nieco oszukana. Bo jak tak można postępować z czytelnikiem? Nieładnie, pani Holmes, nieładnie!
Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy nowości, Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania oraz Zaczytajmy się.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Uwielbiam to, gdy książka trzyma w takim napięciu. Zapisuję sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńOch chcę ją poznać <3
OdpowiedzUsuńCzytałam i wiem co czułaś! Serdeczności!!
OdpowiedzUsuńTeż nadal nie możesz pozbierać się po "Dziecku wspomnień"?
UsuńNo proszę! Nie spodziewałam się takiej emocjonującej lektury. Zapisuję ☺
OdpowiedzUsuńmam ją w planach. śliczne zdjęcie <3
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję!
UsuńSiostra ją czytała, ale dość szybko się wszystkiego domyśliła.
OdpowiedzUsuńTo gratuluję siostrze :)
UsuńNie wiem, czy sięgnę po tę książkę, bo mam wrażenie, że nie trafi w mój gust :)
OdpowiedzUsuńFabuła niespecjalnie mnie zaintrygowała, ale skoro piszesz o napięciu i ogromnych emocjach to jestem gotowa sprawdzić czy też odbiorę tę historię w ten sam sposób. Niestety już przeczuwam irytację, bo jakim prawem mąż bohaterki prawi jej morały skoro sam zapatrzony jest w karierę.
OdpowiedzUsuńTo prawda, bardzo irytowała mnie postawa Briana, bo nie trawię hipokryzji w takim wydaniu. Książkę polecam - chętnie dowiem się, jakie wrażenie wywrze na Tobie.
UsuńWpisuję na listę, brzmi dobrze! :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki wydawnictwa Kobiecego, ale akurat na tę książkę nie mam ochoty ;)
OdpowiedzUsuńJa za sobą mam dopiero dwie powieści od Kobiecego, ale mam nadzieję, że jeszcze sporo przede mną. :)
UsuńBrzmi intrygująco :) Jednak podziękuję, póki co mam co czytać ;)
OdpowiedzUsuńWczoraj mignęła mi ta okładka na Legimi i właściwie nie zwróciłam na książkę większej uwagi. Tymczasem Twoja recenzja brzmi bardzo zachęcająco - bliska mi tematyka, ważne problemy i uniwersalne kwestie, które mogą dotknąć każdego z nas. Pobieram na półkę i będę czytać :)
OdpowiedzUsuńKochana, nie mogę doczekać się Twojej opinii!! Mam nadzieję, że nie zawiedziesz się.
UsuńCzytałam czytałam i też na koniec mi szczęka opadła:) nie tego się spodziewałam.
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie jestem sama! :)
UsuńZ Twojej recenzji i niektórych komentarzy wnioskuję, że można się tą książką nieźle zdziwić...Dodaję do mojej dłuuugiej listy ! :)
OdpowiedzUsuńObyś i Ty była tą zdziwioną!! :)
UsuńOch teraz nabrałam nieopanowanej ochoty na tę książkę ;) Nieoczekiwane rozwiązania, napięcie i brak banałów? To lubię ;)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że przypadnie Ci do gustu. Trzymam kciuki, aby właśnie tak było :)
Usuń