Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 16 czerwca 2016
Liczba stron: 280
Moje dorastanie przeminęło pod znakiem twórczości Ewy Nowak. Zaczytywałam się w jej Serii Miętowej, która aktualnie liczy siedemnaście powieści, z czego nie poznałam jedynie dwóch najnowszych. Moja miłość do tych książek jest tak wielka, że aktualnie w ciemno sięgam po historie stworzone przez Ewę Nowak, nie bacząc na to, iż dawno przestałam zaliczać się do kategorii wiekowej, dla jakiej przeznaczone są owe opowieści. Z tego względu kiedy ujrzałam na bibliotecznej półce Moją Anankę, najnowszą powieść lubianej pisarki, bez zastanowienia zabrałam ją z półki. Nieważne, że jestem nieco za stara na takie historie. Mało istotne, iż owa lektura nie należy do ukochanej Serii Miętowej. Liczy się tylko możliwość chwilowego powrotu do nastoletniego życia...
Osiemnastoletnia Jagoda niczym nie wyróżnia się na tle swoich rówieśniczek. Wydaje się nieśmiała, zamknięta w sobie, nieco wycofana i nieskora do nawiązywania nowych kontaktów. Jednak udaje się jej to, gdy do klasy przychodzi Justyna, która bardzo pragnie mieć przyjaciółkę. Natomiast momentem kulminacyjnym w życiu Jagody staje się znajomość z Rafałem, która okazuje się brzemienna w skutkach...
Jedynymi bohaterami książki, budzącymi moją sympatię, są rodzice Jagody. Nieco zwariowany ojciec będący psychiatrią, wszędzie doszukujący się pobudek, jakie napędzają innych do konkretnych działań. A do tego matka posiadającą niezwykle silną więź z córką, której pozostaje tylko pozazdrościć. Z kolei Jagoda od samego początku jawiła mi się jako antypatyczna i infantylna osoba, która jedynie próbowała grać dorosłą poprzez swoje nieustanne filozofowanie, jakiego po pewnym czasie miałam już serdecznie dosyć. Do tego jej brat chwalący się siostrą na każdym kroku (jakby naprawdę była kimś nadzwyczajnym...) - nawet dziewczyny tak podrywa... Przyjaciółka Justyna tak zafiksowana na jednym temacie, że nie jestem pewna, czy potrafiłabym wytrzymać z nią godzinę w jednym pomieszczeniu. Na koniec matka Rafała - tak zakochana w swoim synu, iż jej nadopiekuńczość okazuje się wręcz chorobliwa.
Teraz mogę ogłosić, wszem i wobec, że zawiodłam się na tej książce. Spodziewałam się dogłębnego przedstawienia życia ciężarnej nastolatki, borykającej się z wieloma przeciwnościami losu oraz niezrozumieniem ze strony społeczeństwa. O dziwo, wątek ciąży pojawia się tutaj dość rzadko i jest traktowany bardzo po macoszemu, bo autorka skupia się głównie na pokazaniu relacji głównej bohaterki z chłopakiem, bratem, przyjaciółką, rodzicami i przyszłą (być może niedoszłą) teściową. Niekiedy miałam wrażenie, że pisarka zapomniała, co miało być kwintesencją tej lektury - gdybym była nastoletnią przyszłą mamą i sięgnęła po tę historię, poczułabym się niezwykle oszukana. Co istotne, przez brak uświadomienia problemów, z jakimi boryka się nastoletnia matka, młode dziewczyny nie mają możliwości dostrzeżenia, że współżycie seksualne w pewnym wieku (i to często bez zabezpieczenia) nie jest dobrym pomysłem. W sumie losy Jagody przedstawione są w takim świetle, gdzie można wywnioskować, iż nastoletnia ciąża to nic złego, a w zasadzie nawet warto w niej być... Zdecydowanie nie chciałabym, żeby młodzież tak odebrała tę książkę.
Tolerancja rodziców Jagody, z jaką podeszli do wiadomości o jej ciąży, wydaje się wręcz niemożliwa. Wiadomo, że co się stało, to się nie odstanie, więc skoro córka spodziewa się dziecka, to już za późno na umoralnianie, jednak jej rodzice nie wypowiadają do niej ani jednego zdania, które jakkolwiek dałoby jej do zrozumienia, że są zaskoczeni czy może nieco zawiedzeni. Przyjmują tę informację na klatę w taki sposób, iż dosłownie nie pozostaje nic innego, jak tylko zachodzić w ciążę. Postawa godna podziwu, ale mnie osobiście nieco zamurowała jej nierealność, bo w sumie nie słyszałam, aby jacyś rodzice tak błyskawicznie zaakceptowali to, że za kilka miesięcy zostaną dziadkami.
Miałam nadzieję na większą dawkę tematyki ciążowo-macierzyńskiej, nad czym niezwykle ubolewam. Wiele wątków wydaje się niedopracowanych, innych w ogóle brakuje - nie ma tutaj treści interesujących przyszłe mamy, jak zachcianki ciążowe, wizyty u lekarza czy ogólne samopoczucie przyszłej matki. Do tego zakończenie zbiło mnie z tropu, bo nie dość, że niczym nie zaskakuje, to ma miejsce w momencie, kiedy jeszcze wiele wątków nie jest dokończonych. Ja niestety nie jestem z tych lubiących się domyślać...
Żałuję, że w tej powieści nie spotkałam Ewy Nowak sprzed lat, gdzie każde jej słowo brałam do serca, ciesząc się i smucąc wraz z głównymi bohaterami. Myślę, iż nie wynika to z mojego wieku, być może nieco zbyt zaawansowanego na takie historie, ale niezbyt konkretnego i odpowiedniego podejścia do poruszanego tematu, który miał być zasadniczą kwestią w całej książce, a inne wątki przyćmiły go zbyt mocno.
Moja Ananke to książka poruszająca wiele wątków - tajemnice rodzinne, szeroko pojętą zazdrość, nadopiekuńczość, wieloletnią utratę kontaktu z bliską osobą, brak umiejętności wypuszczenia dziecka z gniazda, przekierowywanie swoich marzeń na dziecko i kreowanie jego przyszłości bez wiedzy samego zainteresowanego, odrzucenie swej pociechy ze względu na niemożność realizowania własnych potrzeb. Losy Jagody uświadamiają, jak ważne w życiu każdego człowieka jest wsparcie najbliższych - to ono motywuje do działania i pomaga w trudnych okolicznościach. Do tego warto również pochylić się nad konsekwencjami, jakie może przynieść jedna chwila nieuwagi oraz beztroski...
Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy nowości, Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania, Dziecinnie, Wyzwanie biblioteczne oraz Zaczytajmy się.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Swego czasu czytałam sporo książek tej autorki, później już trochę mniej. Nie wykluczam, że i z tą publikacją kiedyś się zapoznam.
OdpowiedzUsuńChętnie dowiem się, co o niej sądzisz. :)
UsuńKiedyś pewnie przeczytam, ale niestety już jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że jej literatura już do mnie niespecjalnie przemawia. Szkoda, bo to cała moja młodość ;)
OdpowiedzUsuńI moja, i moja... Nie da się ukryć, że owe książki nie wywołują we mnie takich emocji jak kiedyś, ale pozwalają na oderwanie się od codzienności i stanie się (chociaż na chwilę) beztroską nastolatką. :)
UsuńWielka szkoda, że główny wątek został tak spłycony. Mam chęć poznać samych rodziców Jagody, lecz nie do końca podoba mi się ich podejście do tematu ciąży u nastoletniej córki. Ewidentnie zacznę przygodę z twórczością autorki od innej książki.
OdpowiedzUsuńKochana, to będzie najlepsze posunięcie :)
UsuńJa niestety nie znam twórczości autorki, choć jej książki mam na swojej domowej półce. Może w niedługim czasie sięgnę jednak po jakąś jej powieść, chociażby z ciekawości :)
OdpowiedzUsuńAdrianno, nadrabiaj szybko! :)
UsuńSeria Miętowa <3
OdpowiedzUsuńRany jak my to czytałyśmy, jak my o tym dyskutowałyśmy, jak my tym żyłyśmy! Z moją przyjaciółką pochłonęłyśmy wtedy każdy tom! "Lawenda w chodakach" - Boże sam ten tytuł przyciągał i krzyczał! Powiem Ci nawet, że ostatnio korzystałam z "Wszystko tylko nie mięta" w pracy, gdyż jest tam piękna historia o brzydkim misiu :)
Ależ mnie na wspomnienia tchnęłaś :D Dziękuję :*
Tak w ogóle, pracuje w bibliotece i tak mi przykro, że nie widuje takich grupek, które kiedyś tworzyłam ja ze znajomymi, kiedy to przychodziłyśmy doradzić sobie co trzeba przeczytać :(
Ale dosyć o tym! Co do samej książki. Ja pewnie bym nie zaryzykowała czytania. Widzisz, wspomniałaś tam o wieku. Chyba rzeczywiście człowiek, gdy dorasta na niektóre problemy, niegdyś tak aktualne patrzy zupełnie inaczej... nie chciałabym zrażać się do Pani Ewy. Zawsze pozostanie ówczesnym ideałem :D
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło i dziękuję za dawkę wspomnień <3
Na planecie Małego Księcia
Ależ nie ma za co! Sama lubię powracać wspomnieniami do nastoletnich i dziecięcych lat. Teraz równie chętnie sięgam po Serię Miętową - z czystego sentymentu. :)
UsuńPraca w bibliotece? Och, marzenie! ;-) Sama widzę po bibliotece, do której chodzę, że dzieci teraz przychodzą posiedzieć przed komputerem, nikt nie czyta przy stolikach...
Co do wieku, to ja akurat mam 25 lat, a nieraz sięgam po młodzieżówki. Co prawda, nie wywołują we mnie już takich wrażeń jak kiedyś, ale miło jest choć na chwilę wczuć sie w nastoletnią skórę, poczuć te emocje i buzujące hormony. :)
Mnie akurat nawet się podobała, chociaż miała trochę słabszych momentów. Było parę książek Nowak, które mnie zawiodły, ale ta do nich nie należy :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że dla Ciebie czar trochę prysł.
Było w Serii Miętowych kilka nieco słabszych historii, ale i tak darzę ją ogromnym sentymentem. Za to o "Mojej Ananke" wolę zapomnieć. :)
UsuńPanią Ewę uwielbiam, ale szczerze mówiąc, nie do końca ta książka mi się podobała :) główna bohaterka była taka lekko... dzika :)
OdpowiedzUsuńDzika i baaaardzo irytująca :)
Usuńnie czytalam tej ksiazki i chyba sobie ja jednak odpuszcze jak narazie.
OdpowiedzUsuńMysle ze to nie jest ksiazka dla mnie.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.com
Jak najbardziej rozumiem :)
UsuńZupełnie nie moje tematy, ale... Ja np znam dziewczynę, która zaszła w ciążę jako nastolatka (jest zresztą w mojej klasie, urodziła rok temu), bo potem było duże zagrożenie, że mogłaby nie mieć dzieci. I jej mama w pełni akceptowała tę decyzję :)
OdpowiedzUsuńWiem, że zdarzają się takie przypadki i je akurat rozumiem - sama pewnie zdecydowałabym się urodzić w młodym wieku, jeśli istniałaby możliwość, iż później mogłabym nie mieć dzieci.
UsuńJa też zaczytywałam się w Serii Miętowej i Ewa w "Mojej Ananke" różni się bardzo od tej, którą poznałam za młodu, ale ta książka nawet mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei chyba zbyt mocno mam w pamięci Serię Miętową, przy której "Moja Ananke" wypadła blado. :(
Usuńteż się kiedyś zaczytywałam Ewą Nowak i jej miętową serią, ale kiedy jakiś czas temu znowu do niej sięgnęłam, miałam ten sam problem, co Ty - już to tak do mnie nie przemawiało. i nie wiem, czy to faktycznie kwestia wieku, czy może autorki... ale pewnie jednak wieku ;D
OdpowiedzUsuńA wiesz, że narobiłaś mi na nią ochoty? Lubię czasem sięgać po jej książki. ;)
OdpowiedzUsuń