Karetka Mietka / Samolot Karola / Wóz strażacki Jacka
Wydawnictwo: Olesiejuk
Seria/cykl: Mały chłopiec
Data wydania: 17 lutego 2011 / 18 marca 2011 / 24 marca 2011
Liczba stron: 12 (każda)
Mały chłopiec to seria, jaką można spotkać niemal wszędzie tam, gdzie znajdują się książki - w księgarniach, bibliotekach czy sklepach, w których oferuje się także literaturę. Wiele razy polowałam na Skuter Janka, ze względu na to, iż mój syn nosi takie imię. Jednak kiedy sięgałam już po ten tytuł, za każdym razem rezygnowałam, mając wątpliwości, czy warto. Dlatego gdy ujrzałam tę serię w bibliotece (na razie nie trafiliśmy na książkę o Janku), sięgnęłam od razu po trzy części, aby móc rozeznać się w temacie.
Mietek wraz z koleżanką Alą jeżdżą karetką i pomagają ludziom w nagłych wypadkach. Tym razem pędzą do szkoły, gdzie Mikołaj przewrócił się, łamiąc sobie nogę. Wiozą go do szpitala, po czym czekają na kolejne wezwanie. Z kolei Karol uwielbia wzbijać się swoim samolotem w przestworza, dokonując różnorodnych powietrznych ewolucji, w których jest mistrzem. Natomiast Jacek jest strażakiem i kiedy tylko syrena zaczyna wyć, tytułowy bohater niezwłocznie pędzi do pożaru, powstrzymując płomienie, a także wydobywając potrzebujących z otaczającego ich ognia.
Owa seria to bardzo proste historie z krótkimi i nieskomplikowanymi zdaniami, które czyta się błyskawicznie, a ich zrozumienie nie powinno przysporzyć żadnych problemów. Okładki przedstawione są w tym samym schemacie, dzięki czemu nieźle prezentują się na półce. Nie ukrywam, że mierzwi mnie nieco fakt, iż niektóre historie napisane są wierszem, a inne prozą. Myślę, że lepiej byłoby trzymać się konsekwentnie jednej drogi, aczkolwiek widocznie taki był zamysł autorki.
Na końcu każdej historii znajduje się zestaw pytań dotyczących akcji dziejącej się na kartkach książki, co powinno zachęcić dzieciaki do uważnego wsłuchiwania się w przedstawianą opowieść. Dodatkową atrakcję stanowi możliwość wklejenia własnego zdjęcia na ostatniej stronie, dzięki czemu każdy chłopiec (a może i dziewczynka) zajmuje miejsce głównego bohatera książeczki.
Ze względu na znikomą fabułę oraz brak poważniejszych wartości poleciłabym tę serię maluszkom, które oprócz słuchania krótkiej bajki, chciałyby pomacać książkę, a nawet poślinić ją, pogryźć bądź zjeść. Do tego dochodzą barwne ilustracje, które z pewnością wpadną w oko niejednemu dziecku. Ponadto mogą one stanowić całkiem niezły wstęp do nauki czytania w przypadku starszaków, jednak kiedy owa osóbka opanuje tę niełatwą umiejętność, zapewne zechce poznawać bardziej rozbudowane oraz ambitne lektury.
Książka bierze udział w wyzwaniach: Dziecięce poczytania, Dziecinnie, Wyzwanie biblioteczne oraz Zaczytajmy się.
Książka bierze udział w wyzwaniach: Dziecięce poczytania, Dziecinnie, Wyzwanie biblioteczne oraz Zaczytajmy się.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Dobre, twarde wydanie rzeczywiście zachęca. Poza tym podobają mi się obrazki.
OdpowiedzUsuńMnie może nie do końca przekonują, ale są takie... po prostu dziecięce, więc mają też swój urok.
UsuńLubię tę serię książek i moje dziecko podziela moje zdanie. Fajne kolorowe obrazki, kartonowe strony i ciekawy tekst. Nic więcej na tym etapie nie jest potrzebne :)
OdpowiedzUsuńCała prawda :)
UsuńKochana zbieram po dziesięć osób do wyzwań na 2017 rok. Zgłosisz się?! Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttps://monweg.blogspot.com/2016/12/informacyjnie-o-wyzwaniach-na-rok-2017.html
Mamy trzy książeczki z tej serii i każda z nich cieszy się zainteresowaniem Synka :) Dzięki temu, że są dość solidnie wydane może je męczyć do woli :P
OdpowiedzUsuńTo najważniejsze :D
UsuńStraszne! :D Szczerze nie znoszę tych kartonowych serii z Olesiejuka. ;)
OdpowiedzUsuńA co w nich strasznego? :)
UsuńWalory artystyczno-estetyczne. Jest tyle pięknych i mądrych książek dla maluszków, że po prostu szkoda mi czasu i miejsca na takie koszmarki.
UsuńTo akurat kwestia gustu i w tym przypadku najlepiej, aby podobały się dzieciom - rodzicom nie muszą. ;-) Owszem, znam mnóstwo bardziej wartościowych książeczek. Tej serii sama nie kupiłabym, ale nie widzę problemu w wypożyczeniu ich z biblioteki. :)
Usuńkolorowe, twarde, małe, idealne!
OdpowiedzUsuńGeneralnie jestem zwolenniczką większego formatu, ale dziecięce książeczki, które są małe, idealnie nadają się do przewracania już dla kilkumiesięczniaków, a do tego taką lekturę można wziąć ze sobą wszędzie. :)
UsuńŚwietne wydanie, zawsze patrzę przy zakupach prezentowych, żeby przede wszystkim takie książeczki były trwałe :)
OdpowiedzUsuńW przypadku małych dzieci to wręcz obowiązkowy aspekt przy wyborze prezentu, chociaż... zręczne dziecięce rączki potrafią zniszczyć każdą książeczkę, jeśli tylko chcą. :)
UsuńTeż kojarzę tę serię z biblioteki, ale nigdy bliżej jej się nie przyglądałam.
OdpowiedzUsuńNo cudne te książeczki :)
OdpowiedzUsuńZnana i lubiana seria :D
OdpowiedzUsuńNiby jestem stara, ale zawsze takie bajki wywołują we mnie radość i pozytywne reakcje:) Wiem, że moje dzieciaki w rodzinie bardzo lubią tego typu. Sama staram się im kupować twardsze i solidniejsze:) Jeszcze kolory, wielkie obrazki. No super. Dlaczego my już nie dzieci? ;)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, ja myślę, że w nas jest jeszcze sporo dziecięcej duszy - oby zawsze w nas tkwiła! :)
UsuńBardzo fajna seria. Zośka przegląda te chłopięce książeczki podczas wizyt u dziadków, gdzie zostawia je jej brat cioteczny. Świetny wybór dla maluchów, rzeczywiście te książeczki są niemal niezniszczalne.
OdpowiedzUsuńTo prawda! Ja muszę któregoś dnia zajrzeć jeszcze do tych dziewczęcych. Może i Jaśko rzuci okiem :)
Usuń