Wielka księga Basi i Franka - Zofia Stanecka

Wydawnictwo: Egmont
Seria/cykl: Basia/Wielka księga
Data wydania: 20 października 2014
Liczba stron: 160

Od dawna jestem ogromną fanką Basi, dlatego bez zastanowienia sięgam po jej historie. Do tej pory nie miałam okazji zapoznania się z pojedynczymi historyjkami o Franku i Basi, dlatego tym bardziej ucieszyłam się, kiedy natknęłam się w bibliotece na cały zbiór opowieści o tym rodzeństwie. 

Tym razem Wielka księga w dużej mierze należy do Franka - Basia jest jedynie w tle, chociaż, jak to z nią bywa, najczęściej i tak wiedzie prym. Ze względu na to, iż Franek jest jeszcze mały, jego starsza siostra pokazuje mu świat i uczy wielu różnych rzeczy oraz czynności niezbędnych do radzenia sobie w życiu. Takim oto sposobem Basia uczy brata ubierania się, kształtów, liczb oraz kolorów. Ponadto Franek uczy się siusiania na stojąco (i to nie w pieluchę), zasypiania podczas słuchania czytanej książki, jak również rozróżniania poszczególnych pojazdów, zwierząt czy samochodów. 

Nie ukrywam, że nieco zawiodła mnie ta książka z paru względów. Po pierwsze, rozczarowała mnie sama forma przedstawionych opowiadań - są one krótkie i napisane niezmiernie prostymi zdaniami, dlatego w moim przekonaniu nadają się jedynie do czytania maluszkom, ponieważ starsze dzieci nie będą usatysfakcjonowane. Po drugie, zabrakło mi jakichkolwiek morałów czy nawet podsumowań konkretnej historii. Po trzecie, Franek, jak to małe dzieci mają w zwyczaju, niekiedy dopuszcza się niepochlebnych czynów - o ile starszaki mogą śmiać się z tego i rozumieć, że owe zachowania nie są odpowiednie, to maluchy mogą mieć zgoła inne podejście do tego tematu, nie bacząc na to, iż rodzina Franka stara się zniwelować jego niestosowne posunięcia.

Na pewno byłabym niezbyt zadowolona, inwestując w pojedyncze egzemplarze przygód Basi i Franka. Jeśli człowiek się uprze, to zbiór opowiadań niesie jeszcze jakikolwiek aspekt edukacyjny, wszak dzieci mogą nauczyć się rozróżniania pojazdów, liczenia, kolorów czy kształtów. Jednak kupując książki oddzielnie, zdecydowanie nie czułabym się usatysfakcjonowana. Jednak w Wielkiej księdze Basi i Franka spodobała mi się możliwość aktywizacji czytelników, którzy wraz z głównymi bohaterami mają do rozwiązania kilka prostych zadań.

Podejrzewam, że wielu małych czytelników pozazdrości Frankowi tak wspaniałej siostry, pokazującej mu świat. Do tego niejedno pierworodne dziecko poczuje dumę z bycia starszym, poważniejszym i, nie oszukujmy się, często mądrzejszym.

Książka bierze udział w wyzwaniach: Dziecięce poczytania, Powrót do dzieciństwa oraz Zaczytajmy się.

22 komentarze

Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...

  1. Szkoda, że opowiadania nie mają morałów. Średnio przepadam za Basią, więc i tak się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za to Basię uwielbiam, więc tym bardziej ubolewam, że jej perypetie z Frankiem nie są tak dopracowane.

      Usuń
  2. Trochę szkoda, że książka ma takie mankamenty. Brak morałów, krótkie opowiadania. Jest tyle fajnych, naprawdę dopracowanych książek dla dzieci, że tę sobie chyba odpuszczę. Dobrze wiedzieć, że nie jest idealna - bo w ten sposób raczej ją ominę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno polecam Wam książki o Basi - tylko omijajcie te z Frankiem. ;-)

      Usuń
  3. Zawsze kieruję się właśnie tym, aby książka dla malutkiego czytelnika niosła w sobie cenne przesłanie, wówczas powstaje ta najważniejsza korzyść. :) Ale ta książeczka może bardzo dobrze sprawdzić się w podróży lub kiedy na coś czekamy i trzeba zając uwagę dziecka, a to też się liczy. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadania są niedługie, więc idealnie nadają się do czytania przed spaniem albo właśnie w podróży. :)

      Usuń
  4. Szkoda, że zabrakło morału, ale mimo wszystko jestem skłonna sięgnąć po tę książeczkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla moich przedszkolaków, czemu nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam Basi i Franka, ale sama historia wydaje się być ciekawa. Na pewno interesujący jest pomysł - pomoc siostry i jej nauki :) Kiedy czytałam recenzję od razu przed oczami stanęły mi moje dzieci i starsza ucząca brata naprawdę najróżniejszych rzeczy :)
    Mały żal, że autorka nie zadbała o przesłanie i morał, na których rodzice budowali pewne relacje z dziećmi, ale i tak myślę, że mojemu trzylatkowi książeczka przypadłaby do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zdziwił mnie ten brak morałów, bo znam wszystkie przygody Basi i tam zawsze jest jakaś mądrość - jedne są jasno przedstawione, a innych można szybko się domyślić. Tutaj niestety tego brakuje...

      Usuń
  7. Nie miałam jeszcze styczności z tą serią, ale przemawia ona do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Basię i Franka kupiłam Tosi, gdy miała 1,5 roku, ilość tekstu dla takich maluchów jest idealna. Książka była w naszym domu hitem, pomogła w nauce samodzielnego ubierania ( choć do tej pory Tosik żartuje sobie z zakładaniem skarpetek na ręce i majtek na głowę ) i rozpoznawania kształtów. Przez jakieś pół roku czytałam ją codziennie na dobranoc i chwilowo mam frankowstręt ;) Brak morału kompletnie mi nie przeszkadza, natomiast nie lubię języka jakim posługuje się Franek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że Tosia to żartownisia! Faktycznie sposób mówienia Franka może nakłonić maluchy do takowego wypowiadania się. To przypomina mi dwie książeczki o Puciu, które są teraz popularne - miałam je zakupić Jasiowi, ale właśnie posługuje się on takim językiem jak Franek...

      Usuń
  9. Jako że nie mam jeszcze swoich dzieci, to wszystkie książki przeznaczone dla milusińskich wyglądają dla mnie tak samo xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kwestia czasu... Wraz z zostaniem mamą, przeistoczysz się w osobnika znającego każdą postać z poszczególnych książeczek. ;-)

      Usuń
  10. Oj, a u nas to wielki, wielki hit! Na początku miałam kilka książek kartonowych i zaczęliśmy je czytać jak Róża miała trochę ponad rok, od razu bardzo je polubiła. Teraz ma prawie 3 i nadal lubi do nich wracać, w międzyczasie kupiłam ten zbiór i to była prawdziwa radość. Fajne jest też to, że poznała bohaterów i zaprzyjaźniła się z nimi, więc bardzo szybko zaczęła się domagać tych długich książek o Basi, chociaż w tamtym czasie nie czytała jeszcze takich długich i rozbudowanych tekstów. :) Jedyne, czego nie lubię to tak jak Zła Zołza, tego jak mówi Franek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basia jest świetna i bardzo ją lubię, ale nie w wersji z Frankiem - ta zupełnie mi nie pasuje. Właśnie czytamy z Jasiem drugi tom "Wielkiej księgi Basi i Franka" i niestety to samo... :(

      Usuń
    2. Drugi tom w ogóle jest dla starszych dzieci. Myślę że Jaś jest jeszcze trochę za mały na Basię i Franka, ale za kilka miesięcy na pewno będzie szał i wtedy zmienisz zdanie. 😊

      Usuń
    3. Jaś generalnie jest za mały jeszcze na takie historie, ale i tak je czytamy. Jednak tak czy siak Basię uwielbiam, za to "Wielka księga Basi i Franka" zupełnie do mnie nie przemawia przez brak morałów, więc raczej nie wrócimy do ich przygód.

      Usuń
  11. Niestety nie potrafię powiedzieć, czy to dobra/zła książka ze swojej perspektywy ;) Wygląda jednak przystępnie i całkiem interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja jestem w lekkim szoku jak slabym jednak jezykiem jest napisana taka np. Basia i narty! To chyba ksiazka pisana dla doroslych o udrekach roznych sytuacji. Troche przykro sie czyta, nie wiem czego ma to uczyc dzieci czytanie o tym ze za żelka to Basia zrobi wszystko ale było na tyle fajnie że o nim zapomniała. W porównaniu do poziomu literatury sprzed 20 lat to przykra wizja współczesnej bylejakości w świadomości...

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.