Od zawsze lubiłam książki poruszające temat macierzyństwa. Odkąd sama jestem mamą, niemal nieustannie sięgam po lektury z mamami i dziećmi na pierwszym planie bądź w tle. O Macierzyństwie bez lukru słyszałam już dawno, jednak za każdym razem coś odciągało mnie od tych antologii. Za to kiedy zabrałam się za nie, to przeczytałam wszystkie naraz.
![]() |
Wydawnictwo: Czas Kultury / RW2010 Data wydania: styczeń 2011 / październik 2012/ grudzień 2013 Liczba stron: 53 / 137 / 115 |
Macierzyństwo bez lukru jest najkrótszą z antologii stworzonej przez blogerki. Zawiera niedługie teksty podzielone na rozdziały według stopnia rodzicielskiego zaawansowania, czyli matki oczekujące, początkujące, średniozaawansowane, zaawansowane oraz matki profesjonalistki. Poruszana tematyka dotyka wielu problemów, tematów i wątpliwości, jakie spotykają każdą mamę - nie tylko na początku jej drogi. Połóg, problemy z karmieniem, nieprzespane noce, brak możliwości odpoczynku w ciągu dnia czy choroby dziecięce to tylko niektóre wątki poruszane w tej lekturze.
Macierzyństwo bez lukru 2 to antologia z dużo bardziej doszlifowanymi oraz dłuższymi tekstami, poruszającą tematykę mitów, banałów i stereotypów związanych z macierzyństwem. Sama wiem, że wiele osób rości sobie prawo do oceniania matek na każdym kroku, stawiając im wymagania i nieustannie zwracając uwagę. Tak naprawdę ludziom dookoła nie sposób dogodzić. Siedzisz na ławce i czytasz książkę? Dziecko może spaść z huśtawki i zrobić sobie krzywdę, gdy rodzicielka nie widzi. Chodzi za potomstwem krok w krok? Jesteś nadopiekuńcza i trzymasz dzieci na smyczy. Wychodzisz z dzieckiem na spacer niemalże w każdą pogodę? Przeziębi się i rozchoruje, a do tego dostanie udaru słonecznego. Nie wyściubiacie nosa z domu? Jesteś leniwa i narażasz swoje dziecko na choroby, bo go nie uodparniasz. Masz jedno dziecko, więc kiedy postaracie się o rodzeństwo? Jesteś w czwartej ciąży? Czy wy zwariowaliście? No tak, wszystko przez te 500+, a później wychować to nie będzie komu. A do tego tylko wam współczuć, skoro macie same córki/samych synów - przydałaby się parka. Zresztą kiedyś to nie było pieluch, faceci nie pomagali w domu i jakoś się przeżyło - teraz to matki mają za dobrze!!! I tak dalej, i tak dalej... Ciągłe pretensje i mądrości rodem ze średniowiecza.
Macierzyństwo bez lukru 3. Co powie tata jest wyjątkową wersją antologii, gdzie do głosu zostali dopuszczeni także tatusiowie. Różne wątki przedstawione są z obu stron - kobiecej i męskiej, co niekiedy idealnie uwidacznia różnice płciowe. Autorzy toczą rozważania nad obecnością ojca przy porodzie, związkiem po pojawieniu się dziecka, podziałem obowiązków, karami i nagrodami, posłuszeństwem, rolą dziadków czy życiem z chorym dzieckiem. Aktualnie większość ojców bierze czynny udział w życiu swojego potomstwa, szczególnie jeśli porówna się ten stan z tym sprzed kilkudziesięciu lat. Przy tym panowie powinni pamiętać, że nie powinni traktować opieki nad dziećmi czy zajmowania się domem w kategoriach pomocy, ale czynności koniecznych do zrobienia, nie wymagając podziękowania, zwłaszcza gdy żona także pracuje zawodowo. Warto również nie zapominać o spędzaniu wspólnego czasu z partnerem, a mężczyzna powinien być świadomy tego, iż jego obecność powinna być normą, a nie świętem.
Cieszę się, że w książkach podane są linki do blogów autorów, bo niektórzy piszą tak porywająco, że z przyjemnością odwiedzę ich strony. Ujęły mnie ich dobre serca, ponieważ wszyscy zrzekli się swoich honorariów ze sprzedaży na rzecz Mikołaja chorego na rdzeniowy zanik mięśni typu 1, którego możecie poznać na blogu Mikołajkowo.
Macierzyństwo to wielka i niezapomniana przygoda, która wymaga przewartościowania swojego życia - nawet jeśli zarzekamy się, że nie pozwolimy małemu człowiekowi, aby rządził naszym czasem czy priorytetami. To, co ustalamy sobie jeszcze w ciąży, a nawet przed nią, i co konsekwentnie pragniemy wdrożyć w życie, często nie ma jakiegokolwiek odzwierciedlenia po porodzie. Pojawienie się dziecka ZAWSZE wprowadza chaos, nad którym niekiedy ciężko zapanować. W końcu okazuje się, że wbrew naszym przewidywaniom - to my, rodzice, musimy podporządkować się maleństwu, a nie ono do nas. Jednak najczęściej przestaje nam to przeszkadzać, bo jedno jest pewne - najwięcej do powiedzenia na temat odpowiedniego wychowania dzieci mają... bezdzietni. Matki i ojcowie już wiedzą, że przy dziecku nie ma stuprocentowo dobrych rozwiązań.
Od ponad 14 miesięcy jestem mamą. Moje dziecko nadal budzi się przynajmniej 6 razy w nocy (i to wtedy jest naprawdę dobra noc). Przebywam z nim 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Tak naprawdę nie ruszam się nigdzie bez niego, a uczucie samotnego wyjścia do sklepu jest porównywalne do imprezy jeszcze kilka lat temu. Często padam na twarz, szczególnie kiedy rano jestem pewna, że w ogóle nie zmrużyłam oka, a mój syn chce wisieć na mnie cały dzień, a chwilowe zejście mu z oczu skutkuje kaskadą łez i wrzaskiem na całe osiedle. Złoszczę się, gdy znowu piję zimną kawę, jem śniadanie w biegu, nie mam czasu dla siebie, a dziecko w ciągu dnia zje jedną kanapkę, bo nic więcej mu nie smakuje (nawet gdy stoję przy garach, żeby mu kulinarnie dogodzić). Nigdy nie byłam tak zajęta, chociaż niektórzy nazywają to wszystko siedzeniem z dzieckiem (przepraszam bardzo, ale ja czasami nawet nie mam okazji, żeby usiąść). Nigdy moje życie towarzyskie i kulturalne tak nie kulało. Ale wiecie co? Kocham bycie mamą, pomimo wszelkich trudności i przeciwności. Nie wyobrażam sobie nie mieć Jasia, bo to była moja (w zasadzie nasza, bo mąż też brał w tym udział ;-)) stuprocentowo świadoma decyzja, niepodjęta pod wpływem chwili. Co więcej, pragnę mieć drugie, a może i trzecie dziecko. Nigdy nie czułam się tak kochana, potrzebna i niezbędna komuś do życia - świetne uczucie, chociaż przeraża mnie ogrom odpowiedzialności, jaki na mnie spoczywa. Ale wydaje mi się, że to normalne...
Macierzyństwo to przeogromna odpowiedzialność na długie lata, niekiedy wymagająca rezygnacji z pewnych rzeczy czy przyzwyczajeń. Nierzadko różnorodne oczekiwania zderzają się z rzeczywistością, która mocno zawodzi kobiety, przez co wydają się sfrustrowane. Niestety tak to przedstawia się w wielu tekstach z Macierzyństwa bez lukru (w drugiej i trzeciej części jest już lepiej - wpisy są bardziej dopracowane, a do tego nie przedstawiają macierzyństwa tylko z tej gorszej strony). Doskonale wiem, jak bywa ciężko i uważam, że należy o tym głośno mówić, jednak gdybym trafiła na tę książkę, nie będąc mamą, to mogłabym mieć dużo wątpliwości związanych z posiadaniem dziecka. Zabrakło mi większej dawki pozytywnej energii i przemyśleń przekazujących, iż ten ciężki kawałek chleba jest również bardzo smaczny i warto nad nim pracować...
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Nie słyszałam o tych książkach, ale wydają się bardzo intrygujące.
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoją opinię - odkąd zostałam mamą, to każda książka dotykająca tematu macierzyństwa jest mi niesamowicie bliska.
P.S. Wróciłam do pracy tydzień temu i nie jest źle. Tylko, że mój syn to ten z natury mało wymagających :)
To pewnie nie jest źle dlatego, że masz mało wymagającego syna - mój to zdecydowanie HNB. :)
UsuńWłaśnie takie bezlukrowe podejście lubię najbardziej - od zbyt dużej ilości cukru i różowej posypki po prostu mnie mdli. Lubię książki oraz blogi, które ukazują prawdę na temat macierzyństwa - a nie tylko idealne obrazki zawsze grzecznych, uśmiechniętych i perfekcyjnie czystych dzieci ;)
OdpowiedzUsuńTę książkę kupiłam przyjaciółce :)
OdpowiedzUsuńWiesz kupię sobie tę książkę. Tak pięknie napisałaś o byciu mama! Faktycznie nic nie robimy cały dzień! Przecież tylko siedzimy w domu z dzieckiem :)
OdpowiedzUsuńTylko koniecznie napisz recenzję, bo chcę poznać Twoje przemyślenia :)
UsuńNie słyszałam o niej, a widzę, że warto przeczytać. Denerwują mnie te stereotypy, jakbyś nie zrobiła to i tak coś komuś nie będzie pasować :)
OdpowiedzUsuńLudziom nigdy się nie dogodzi...
UsuńTytuł serii obił mi się o uszy, ale nie miałam jeszcze okazji czytać. Podobnie jak Ty - lubię teraz sięgać po książki tego typu, więc chętnie przeczytam, bo zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńBardzo "lubię" to gadanie o siedzeniu z dzieckiem w domu. Nikt, kto sam na własnej skórze tego nie przeżył, nie będzie w stanie zrozumieć, jaką radość daje samotny prysznic albo wyjście do spożywczaka ;)
Dokładnie tak! Do tego wiele mam ciągle korzysta z pomocy babć, a narzeka, że tak im ciężko. No, ciężko to byłoby, gdyby 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu przebywały z maluchem.
UsuńFajne książki, cieszę się, bo obiecałam sobie w grudniu, że w tytm roku przeczytam więcej książek niż rok temu. Pobiłam już rekord a to nawet nie połowa roku ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję! :)
UsuńTematyka nie dla mnie, ale cieszę się, że takie książki powstają. W odpowiednim momencie z pewnością warto po nie sięgnąć.
OdpowiedzUsuńKsiążki muszą być fajne;) Ja może mamą nie jestem, ale dziećmi bardzo często się zajmuje. I nie na kilka godzin, bywa i tygodniami. Poznałam smak nocnego biegania do łóżeczka, tego "siedzenia" w domu xD Taaak, nie jeden raz zapominałam, że mam nogi, bo już ich nie czułam;))))
OdpowiedzUsuńNie ma co czarować. Macierzyństwo jest trudne, a każde dziecko inne. Dlatego denerwuje mnie wymądrzanie. Co gorsza... Matek. "Bo moja Zosia to jak miała dwa lata, robiła do nocniczka, a Twój ma trzy i jeszcze pampers?!" ;))))
No także ten, lubię Twoje posty o macierzyństwie:)
Agnieszko, szkoda, że nie mieszkamy bliżej, bo podrzuciłabym Ci Jasia, skoro jesteś taką dobrą ciocią!! :D To prawda, nie cierpię porównywania dzieci - jakby wszystkie miały robić wszystko pod linijkę.
UsuńDziękuję Ci - przyznam szczerze, że takie posty lubię najbardziej... Chyba powinnam zostać blogerką parentingową! :D
Znam ten stan. Moja córka za dwa miesiące będzie miała trzy latka. Wszędzie jej pełno i pomimo tego, że momentami naprawdę wysiadają mi nerwy, nie wyobrażam sobie bez niej życia. Też planuję, do dwóch lat, kolejnego bobasa :) Niemniej jednak co do książek o macierzyństwie, raczej od nich stronię. Każde dziecko jest inne i po przeczytaniu dwóch poradników zrezygnowałam. A może natrafiłam na niewłaściwe książki tego typu, które tak mnie zniechęciły... Nie wiem.
OdpowiedzUsuńKochana, to nie jest poradnik, tylko urywki z życia matek, więc powinno Ci się spodobać. Ja również nie przepadam za poradnikami. :)
Usuńmnie to raczej nei dotyczy ale mozek omus zrobie psikusa na prezent :D pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńTa tematy na razie jest mi obca :)
OdpowiedzUsuńSylwuś, nie miałam czasu by w tym miesiącu przejrzeć każdy link i teraz kiedy chciałam podliczyć lit.polską/zagraniczną w Pod hasłem i wpadłam zerknąć jakie to książki odkryłam, że to książki poniżej 140 stron! i nie mogę ich zaliczyć...
OdpowiedzUsuńW rezultacie opublikowałam post bez podliczania nawet tego...