Tytuł oryginału: My Sister lives on the Mantelpiece
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 15 czerwca 2016
Liczba stron: 286
Utrata bliskiej osoby zawsze okupiona jest ogromem bólu i licznymi łzami, które niekiedy nie chcą przestać płynąć. Jednak czasami nawet czyjaś śmierć nie wywiera na nas dużego piętna, chociażby ze względu na nasz wiek. Jamie, główny bohater książki Moja siostra mieszka na kominku, czuje się zagubiony, bo nikt nie może zrozumieć, dlaczego nie rozpacza po zmarłej siostrze. Chłopiec nie pamięta jej, dlatego nie widzi sensu w płaczu nad stratą kogoś, kogo w zasadzie nie zna. Bardziej żałuje tego, iż owa śmierć doprowadziła do rozpadu jego rodziny.
Jamie to dziesięcioletni chłopiec, którego siostra Rose zginęła w zamachu bombowym zorganizowanym przez muzułmanów. Jamie wraz z siostrą Jasmine (bliźniaczką Rose), pijącym ojcem oraz ukochanym kotem Rogerem przeprowadzają się, aby rozpocząć swoje życie na nowo. Niestety nadal nie jest ono usłane różami. Jedyną osobą w szkole, która rozmawia z głównym bohaterem, jest Sunya - muzułmanka. Powoduje to paniczny strach u chłopca, gdyż jego ojciec nie może dowiedzieć się o jego przyjaźni z wrogiem. Do tego na kominku w salonie nadal urzęduje urna z prochami Rose, z jaką tata nie potrafi się rozstać, a swój cały czas poświęca piciu alkoholu. Jasmine zamyka się w sobie i skupia całą swoją uwagę na odchudzaniu, liczeniu kalorii oraz omijaniu wszelkich posiłków. Jakby tego było mało, Jamie bardzo tęskni za mamą, która nie daje znaku życia, a przecież na pewno go kocha, prawda? Gdyby tylko Jamie mógł stać się taki jak Spider-Man, jego ulubiony superbohater, świat od razu byłby lepszy, a jego marzenia spełnione...
Moja siostra mieszka na kominku to powieść niezwykle smutna i chwytająca za serce. Wydaje mi się, że wynika to głównie z faktu narracji - małe dzieci są tak bezpretensjonalne, niewinne, szczere oraz naiwne, co jeszcze bardziej uwidacznia okrucieństwo świata. Serce krajało mi się za każdym razem, gdy Jamie wspominał o tęsknocie za matką. Nigdy nie pojmę, jak kobieta może opuścić swoje dzieci. Ba!, zostawić je z mężem alkoholikiem - to dopiero szczyt bezmyślności oraz ignorancji. Potrzeba bycia kochanym, rozumianym i potrzebnym jest tak ujmująca, iż gdybym tylko mogła, przytuliłabym Jamiego oraz Jasmine, bo to oni najbardziej ucierpieli w tej historii.
Nie wyobrażam sobie, jakim bólem musi być utrata swojego dziecka. Mam nadzieję, iż nigdy nie stanę w takiej sytuacji. Jednocześnie nie potrafię zrozumieć, jak bardzo można zapomnieć się w tej rozpaczy, kompletnie zapominając o reszcie swoich dzieci, którzy tak samo, a nawet jeszcze bardziej potrzebują rodzicielskiej opieki. Rodzice Jamiego oraz Jasmine nie poradzili sobie z żałobą po córce - cała sytuacja przerosła ich, a oni zamiast żyć dla swojego potomstwa, zaczęli rozgrzebywać przeszłość i powracać myślami do wspomnień o dziecku, które odeszło już na zawsze. Niestety kiedy człowiek na siłę tkwi w tym, co bezpowrotnie minęło, nigdy nie pójdzie do przodu...
Zdecydowanie nie jest to książka lekka i przyjemna, jaką można pochłonąć jednego wieczoru. Musiałam ją sobie odpowiednio dawkować, przez co czytanie dość mocno się wydłużyło, jednak natłok smutku był zbyt wielki, abym mogła mu podołać za jednym zamachem. Niekiedy pewne wątki wydawały się za bardzo rozwleczone, innym razem nie do końca potrzebne, aczkolwiek całą historię oceniam pozytywnie, pomimo ciężkiej tematyki. Dajcie się namówić na spotkanie z dziesięciolatkiem, który może Was jeszcze czegoś nauczyć...
Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania oraz Powrót do dzieciństwa.
Data wydania: 15 czerwca 2016
Liczba stron: 286
Utrata bliskiej osoby zawsze okupiona jest ogromem bólu i licznymi łzami, które niekiedy nie chcą przestać płynąć. Jednak czasami nawet czyjaś śmierć nie wywiera na nas dużego piętna, chociażby ze względu na nasz wiek. Jamie, główny bohater książki Moja siostra mieszka na kominku, czuje się zagubiony, bo nikt nie może zrozumieć, dlaczego nie rozpacza po zmarłej siostrze. Chłopiec nie pamięta jej, dlatego nie widzi sensu w płaczu nad stratą kogoś, kogo w zasadzie nie zna. Bardziej żałuje tego, iż owa śmierć doprowadziła do rozpadu jego rodziny.
Jamie to dziesięcioletni chłopiec, którego siostra Rose zginęła w zamachu bombowym zorganizowanym przez muzułmanów. Jamie wraz z siostrą Jasmine (bliźniaczką Rose), pijącym ojcem oraz ukochanym kotem Rogerem przeprowadzają się, aby rozpocząć swoje życie na nowo. Niestety nadal nie jest ono usłane różami. Jedyną osobą w szkole, która rozmawia z głównym bohaterem, jest Sunya - muzułmanka. Powoduje to paniczny strach u chłopca, gdyż jego ojciec nie może dowiedzieć się o jego przyjaźni z wrogiem. Do tego na kominku w salonie nadal urzęduje urna z prochami Rose, z jaką tata nie potrafi się rozstać, a swój cały czas poświęca piciu alkoholu. Jasmine zamyka się w sobie i skupia całą swoją uwagę na odchudzaniu, liczeniu kalorii oraz omijaniu wszelkich posiłków. Jakby tego było mało, Jamie bardzo tęskni za mamą, która nie daje znaku życia, a przecież na pewno go kocha, prawda? Gdyby tylko Jamie mógł stać się taki jak Spider-Man, jego ulubiony superbohater, świat od razu byłby lepszy, a jego marzenia spełnione...
Moja siostra mieszka na kominku to powieść niezwykle smutna i chwytająca za serce. Wydaje mi się, że wynika to głównie z faktu narracji - małe dzieci są tak bezpretensjonalne, niewinne, szczere oraz naiwne, co jeszcze bardziej uwidacznia okrucieństwo świata. Serce krajało mi się za każdym razem, gdy Jamie wspominał o tęsknocie za matką. Nigdy nie pojmę, jak kobieta może opuścić swoje dzieci. Ba!, zostawić je z mężem alkoholikiem - to dopiero szczyt bezmyślności oraz ignorancji. Potrzeba bycia kochanym, rozumianym i potrzebnym jest tak ujmująca, iż gdybym tylko mogła, przytuliłabym Jamiego oraz Jasmine, bo to oni najbardziej ucierpieli w tej historii.
Nie wyobrażam sobie, jakim bólem musi być utrata swojego dziecka. Mam nadzieję, iż nigdy nie stanę w takiej sytuacji. Jednocześnie nie potrafię zrozumieć, jak bardzo można zapomnieć się w tej rozpaczy, kompletnie zapominając o reszcie swoich dzieci, którzy tak samo, a nawet jeszcze bardziej potrzebują rodzicielskiej opieki. Rodzice Jamiego oraz Jasmine nie poradzili sobie z żałobą po córce - cała sytuacja przerosła ich, a oni zamiast żyć dla swojego potomstwa, zaczęli rozgrzebywać przeszłość i powracać myślami do wspomnień o dziecku, które odeszło już na zawsze. Niestety kiedy człowiek na siłę tkwi w tym, co bezpowrotnie minęło, nigdy nie pójdzie do przodu...
Zdecydowanie nie jest to książka lekka i przyjemna, jaką można pochłonąć jednego wieczoru. Musiałam ją sobie odpowiednio dawkować, przez co czytanie dość mocno się wydłużyło, jednak natłok smutku był zbyt wielki, abym mogła mu podołać za jednym zamachem. Niekiedy pewne wątki wydawały się za bardzo rozwleczone, innym razem nie do końca potrzebne, aczkolwiek całą historię oceniam pozytywnie, pomimo ciężkiej tematyki. Dajcie się namówić na spotkanie z dziesięciolatkiem, który może Was jeszcze czegoś nauczyć...
Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania oraz Powrót do dzieciństwa.
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Na takie książki muszę mieć odpowiedni nastrój.
OdpowiedzUsuńTo wręcz konieczne, aby odpowiednio ją odebrać.
UsuńSam tytuł daje do myślenia. Obawiam się tego emocjonalego przytłoczenia, więc na te chwilę nie przeczytam tej książki, ale zapamięta tytuł.
OdpowiedzUsuńMasz rację - ta książka wymaga odpowiedniego nastawienia.
UsuńPomimo kilku minusów, mam na książkę chęć i jak będę mieć więcej wolnego czasu to przeczytam.
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak już będzie za Tobą. :)
UsuńCzytałyśmy książkę w tym samym czasie.
OdpowiedzUsuńTobie lepiej udało się opisać to co czułaś podczas lektury.
Ja nie potrafiłam tego zrobić. Im więcej myślę o książce tym więcej nasuwa mi się wniosków.
Te wszystkie pojedyncze sytuacje, które były nierozerwalnie związane z Rose, choć od jej śmierci minęło 5 lat.
Aż się dziwię, że z Jamie`go i Jas wyrosły takie mądre i wrażliwe dzieci. Oboje świetnie poradzili sobie w tej trudnej sytuacji.
Ciekawe, jak wyglądałoby ich dorosłe życie, bo jednak ciężko mi uwierzyć, że owa sytuacja kompletnie na nich nie wpłynie w ich dorosłym postępowaniu. Niemniej trzymam za nich kciuki, pomimo tego, iż to jedynie bohaterowie literaccy. :)
UsuńCzytałam o tej książce same dobre opinie, więc myślę, że któregoś dnia po prostu po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńAniu, jestem ciekawa, jakie wrażenie wywarłaby na Tobie.
UsuńNie za bardzo mam ochotę na tę pozycję.
OdpowiedzUsuńWidocznie nie jest to odpowiedni czas ;-)
UsuńSam tytuł już zwraca na książkę uwagę. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Czytałam!
OdpowiedzUsuńPiękna i warta polecenia!
Serdecznosci
Z przyjemnością zapoznam się z Twoją opinią! :)
UsuńCzytałam dawno temu, ale dobrze wspominam :)
OdpowiedzUsuńBardzo intrygujący tytuł ☺
OdpowiedzUsuńCzytałam ją jakiś czas temu i pamiętam, że na mnie również zrobiła spore wrażenie. To dziecięce spojrzenie na świat rzeczywiście ma w sobie coś ujmującego i poruszającego.
OdpowiedzUsuń