Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 24 maja 2017
Liczba stron: 352
Niby czasy się zmieniają i ludziom jest coraz lepiej. Niby wszystkich powinno się traktować tak samo. Niby kobiety mają takie same prawa jak mężczyźni. Niby tak, ale jednak same dobrze wiemy, jak jest naprawdę...
Nastoletnia Maria poddaje się sugestiom chłopaka, który żąda od niej dowodu miłości. Dziewczyna ma tak silną potrzebę bycia kochaną, że daje sobą poniewierać, godząc się na wszystko bez słowa sprzeciwu. Wierzy, iż nie jest godna prawdziwego uczucia, zatem łapie się wszystkiego, aby choć przez chwilę być potrzebną. Doświadczenia z młodości okrutnie rzutują na jej dorosłe życie, gdzie także nie ma miejsca na szczęście. Pewnego dnia poznaje Wiktora, mieszkańca białostockich Dojlid, z wyrokiem za bójkę z policjantami, którego mottem jest "Bóg. Honor. Ojczyzna". Czy zamknięta w sobie Maria w końcu poczuje się szczęśliwa? A może znowu stanie się marionetką w rękach mężczyzny jak niejedna z nas?
Ciało jest zawsze przekleństwem kobiety. Ciało broczy, śmierdzi, kusi, wabi, staje niezgodą pomiędzy porozumieniem dusz, które przecież jest tak ważne, tak ważne, a takie nie do zdobycia. Kobieta jest wartością bez ciała, a jednocześnie, paradoksalnie, jej wartość określa ciało. *
Bardzo ciężko jest zakwalifikować tę książkę do konkretnego gatunku literackiego. Z jednej strony przypomina powieść obyczajową i w jakimś sensie takową jest, ale co pewien czas pojawiają się w niej fragmenty listów od kobiet pragnących podzielić się własnymi doświadczeniami. Do tego gdzieniegdzie Kubryńska umieszcza wstawki z czasów pierwszego wieku naszej ery, co uświadamia, że niewiele zmieniło się od tej pory, gdyż kobiety bywają traktowane niemalże tak samo...
Żyjemy w lęku. W kulturze gwałtu. Czuję gniew za każdym razem, gdy czytam czy słyszę o ofiarach, że mogła nie pić, mogła tamtędy nie iść, mogła tego nie zakładać, mogła tak nie patrzeć, mogła się tak nie czesać, mogła nie używać perfum, mogła nie prowokować. W sumie to chyba w ogóle mogłybyśmy nie istnieć? **
Nastoletnia Maria poddaje się sugestiom chłopaka, który żąda od niej dowodu miłości. Dziewczyna ma tak silną potrzebę bycia kochaną, że daje sobą poniewierać, godząc się na wszystko bez słowa sprzeciwu. Wierzy, iż nie jest godna prawdziwego uczucia, zatem łapie się wszystkiego, aby choć przez chwilę być potrzebną. Doświadczenia z młodości okrutnie rzutują na jej dorosłe życie, gdzie także nie ma miejsca na szczęście. Pewnego dnia poznaje Wiktora, mieszkańca białostockich Dojlid, z wyrokiem za bójkę z policjantami, którego mottem jest "Bóg. Honor. Ojczyzna". Czy zamknięta w sobie Maria w końcu poczuje się szczęśliwa? A może znowu stanie się marionetką w rękach mężczyzny jak niejedna z nas?
Ciało jest zawsze przekleństwem kobiety. Ciało broczy, śmierdzi, kusi, wabi, staje niezgodą pomiędzy porozumieniem dusz, które przecież jest tak ważne, tak ważne, a takie nie do zdobycia. Kobieta jest wartością bez ciała, a jednocześnie, paradoksalnie, jej wartość określa ciało. *
Bardzo ciężko jest zakwalifikować tę książkę do konkretnego gatunku literackiego. Z jednej strony przypomina powieść obyczajową i w jakimś sensie takową jest, ale co pewien czas pojawiają się w niej fragmenty listów od kobiet pragnących podzielić się własnymi doświadczeniami. Do tego gdzieniegdzie Kubryńska umieszcza wstawki z czasów pierwszego wieku naszej ery, co uświadamia, że niewiele zmieniło się od tej pory, gdyż kobiety bywają traktowane niemalże tak samo...
Żyjemy w lęku. W kulturze gwałtu. Czuję gniew za każdym razem, gdy czytam czy słyszę o ofiarach, że mogła nie pić, mogła tamtędy nie iść, mogła tego nie zakładać, mogła tak nie patrzeć, mogła się tak nie czesać, mogła nie używać perfum, mogła nie prowokować. W sumie to chyba w ogóle mogłybyśmy nie istnieć? **
Sylwia Kubryńska w dwóch (a w zasadzie trzech, jeśli liczyć losy Miriam) początkowo odrębnych historiach, które w końcu łączą się ze sobą, poruszając masę wątków: nastoletnia ciąża, aborcja, śmiertelna choroba, ofiara przeobrażająca się w kata, seksizm, przemoc domowa, molestowanie seksualne czy robienie z siebie błazna w związku ze względu na chorobliwe pragnienie zatrzymania przy sobie partnera będącego ewidentnym manipulantem. Autorka często skupia się na problemie przerywania ciąży z różnych względów - w wyniku gwałtu, przemocy domowej czy konieczności rodzenia dzieci z wadami letalnymi. To taki ukłon w stronę kobiet, które nie są zwolenniczkami aborcji, ale chciałyby móc decydować o swoim ciele, nie przekazując go w ręce polityków i księży.
Zamiast cieszyć się dziecięco-nastoletnią beztroską i szczenięcymi marzeniami, spieszymy się do dorosłości, która szybko wychodzi nam bokiem. Wiążemy się z nieodpowiednimi mężczyznami - tylko po to, aby kogoś mieć, nieważne czy jesteśmy szczęśliwe. Rodzimy dzieci z myślą naprawy związku, który po porodzie może się tylko spieprzyć, jeśli do tej pory nie był zbudowany na mocnych fundamentach. Tym samym niszczymy dzieciństwo swojemu potomstwu. Nieustannie doszukujemy się u siebie kolejnych wad i wyolbrzymiamy popełniane błędy. Nie wierzymy w siebie, nie umiemy przyjmować pochwał. Zaharowywujemy się po to, aby spełniać czyjeś zachcianki, nawet kiedy ledwo stoimy na nogach. Robimy z siebie wieczne męczennice, nie korzystając z tego, co mamy pod nosem. Nie kochamy siebie samych i umieramy z poczuciem klęski, bo nie walczyłyśmy wystarczająco...
Zamiast cieszyć się dziecięco-nastoletnią beztroską i szczenięcymi marzeniami, spieszymy się do dorosłości, która szybko wychodzi nam bokiem. Wiążemy się z nieodpowiednimi mężczyznami - tylko po to, aby kogoś mieć, nieważne czy jesteśmy szczęśliwe. Rodzimy dzieci z myślą naprawy związku, który po porodzie może się tylko spieprzyć, jeśli do tej pory nie był zbudowany na mocnych fundamentach. Tym samym niszczymy dzieciństwo swojemu potomstwu. Nieustannie doszukujemy się u siebie kolejnych wad i wyolbrzymiamy popełniane błędy. Nie wierzymy w siebie, nie umiemy przyjmować pochwał. Zaharowywujemy się po to, aby spełniać czyjeś zachcianki, nawet kiedy ledwo stoimy na nogach. Robimy z siebie wieczne męczennice, nie korzystając z tego, co mamy pod nosem. Nie kochamy siebie samych i umieramy z poczuciem klęski, bo nie walczyłyśmy wystarczająco...
Strzeżcie się, kobiety. Strzeżcie się życia, narodzin, urodzin, spowiedzi, komunii, szkoły, kolegów, koleżanek, chłopaków, ciotek, matek, wujków i dziadków. Strzeżcie się pytań i odpowiedzi, strzeżcie się obietnic i oczekiwań. Strzeżcie się małżeństw, strzeżcie się ciąż, macierzyństw, prac, obiadków, śniadań, stosunków seksualnych, samotnych kroków w nocy, obcych mężczyzn w bramach, strzeżcie się każdego dnia, każdej minuty, każdej sekundy tego najniebezpieczniejszego z niebezpiecznych zjawisk: życia. Nie wychodźcie ze swoich dziurek, nie wyrywajcie się na ten bal, bo macie odgórnie, systemowo, definitywnie, na każdym jego etapie PRZEJEBANE. ***
30 sekund to pewnego rodzaju manifest kobiecości. Książka pokazująca głównie cienie bycia kobietą, bo często to one wiodą prym w naszym codziennym życiu. Polecam tę lekturę wszystkim kobietom - tym młodszym i starszym, bo Sylwia Kubryńska pisze do nas i o nas. Nie ma tutaj lukru i patrzenia przez różowe okulary. Jest prawda - bolesna, ale jednak szczera. Po tej lekturze kobiety szczęśliwe i spełnione powiedzą z pełną świadomością: cieszę się, że mam lepiej, bo moje życie jest wspaniałe. A panie niezadowolone ze swojego losu dostaną iskierkę nadziei, dowiadując się, że nie są w tym wszystkim same, a do tego mogą jeszcze zawalczyć o siebie.
Z tej niegrubej książki można wynieść tyle refleksji, że aż ciężko jest je pomieścić w głowie. Nie zawsze są one podane na tacy, niekiedy należy samemu dojść do nich, co sprawia jeszcze większą frajdę. Nieraz przytakiwałam i myślałam "też tak mam!", innym razem kompletnie nie rozumiałam konkretnego postępowania. Jednak to mało istotne, bo pomimo tego, iż 30 sekund to powieść, której nie da się przeczytać od razu, trzeba ją sobie dawkować, a sama lektura nie należy do najlżejszych, to warto po nią sięgnąć. Chociażby, ot tak, dla samej siebie... bo masz wybór.
* cytat ze str. 16
** cytat ze str. 71-72
*** cytat ze str. 163-164
Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy nowości, Czytamy powieści obyczajowe oraz Dziecięce poczytania.
Tę książkę znajdziecie w księgarni:
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Słyszałam już tyle dobrych słów. Kolejne Ty dorzuciłaś. Moje must have! :)
OdpowiedzUsuńHmm to chyba dość nietuzinkowa książka. Czuję, że skłoniłaby mnie do wielu przemyśleń.
OdpowiedzUsuńPiękna, oryginalna okładka, a dodatkowo intrygujący opis fabuły sprawia, że z wielką chęcią przeczytałabym tę pozycję.
OdpowiedzUsuńWydaje się naprawdę ciekawa, a ten 3 cytat to już w ogóle taki przerażający i piękny...
OdpowiedzUsuńPrzerażający, piękny i niestety prawdziwy...
UsuńZdecydowanie ciekawa pozycja, na pewno nie dla każdego, ale wydaje mi się, że ja po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńxx,
http://pattzy-reads.blogspot.com/
Na razie się nie skuszę, ale w przyszłości może dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńBardzo aktualna w obecnej sytuacji, ale też ważna i potrzebna, więc wyląduje na liście do przeczytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
#LaurieJanuary
Nie słyszałam dotąd o tej książce, ale czuję się nią bardzo zaintrygowana. Domyśla się, że pewnie nieraz zaszokują mnie przedstawione wydarzenia, ale cóż, taka też bywa rzeczywistość, więc nie można przed nią uciekać.
OdpowiedzUsuńO właśnie- bo mam wybór.
OdpowiedzUsuńCenie sobie książki, które apelują do ludzi, mówią o aktualnych i ważnych tematach. Ta pozycja taka właśnie jest i czuję potrzebę jej przeczytania.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ukazanie prawdy i możliwość wyniesienia wielu wartości z książki. Kompletnie nie zwróciłabym na tę książkę uwagi, ale Twoja recenzja jest tak dobra, że kupiłaś mnie nią! Wygląda na to, że to coś idealnego dla mnie :D
OdpowiedzUsuńObsession With Books
Starałam się jak najlepiej przekazać to, co istotne w tej książce. Po Waszych opiniach widzę, że chyba mi się udało! :)
UsuńCzekałam na Twoją recenzję :) I dziękuję. Książkę na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńPowinna Cię zachwycić!
UsuńJuż sobie zarezerwowałam na nią czas w sierpniu :)
UsuńWidzę, że to powieść warta lektury. Nie słyszałam o niej do tej pory :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zakładka do Przyszłości
Bardzo trudny temat. Każdy człowiek ma ogromną potrzebę miłości, czasem taką, że jest w stanie poświecić wszystko.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale musi być naprawdę "mocna". Nie wiem do końca, czy to moje klimaty, ale spróbować nie zaszkodzi. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
milowebooks.blogspot.com
Zdecydowanie nie brzmi jak książka do poduszki. Tyle że ja lubię takie powieści odzwierciedlające rzeczywistość, robiące to tak brutalnie, że czasem aż myśl "To naprawdę tak wygląda" boli. Zapisuję w pamięci, kiedyś na pewno do niej dotrę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
S.
nieksiazkowy.blogspot.com
Interesująca lektura... postaram się sięgnąć, bo czemu nie?
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej do tej pory, ale jestem zaintrygowana. Zazwyczaj nie czytam podobnych lektur, ale czuję, że to może być ciekawe doświadczenie.
OdpowiedzUsuńAleż ciekawie ją opisałaś. Już dawno nie sięgałam po książkę, z której można wynieść tak wiele. Dotąd nie miałam o niej pojęcia, ale teraz mam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuńMoże przeczytać, zapowiada się interesująco :)
OdpowiedzUsuńKubryńska to bardzo mądra, odważna autorka, która ze specyficznym sarkazmem opisuje rzeczywistość. Nie przebadam za stylistyką jej książek, ale podziwiam za szczerość i przełamywanie tabu.
OdpowiedzUsuń