Tak z nowościami książkowymi bywa, że kiedy szturmem opanowują rynek, pojawiają się również na wielu blogach. Dopóki człowiek ich nie przeczyta, to ma wrażenie, iż konkretny tytuł znają już wszyscy, tylko nie on. Jeśli prowadzi się bloga o literaturze, to automatycznie dobrze jest posiadać pewne rozeznanie w wydawanych powieściach i, przynajmniej od czasu do czasu, sięgać po coś nowego i szerzej znanego, aby chociażby mieć możliwość porównania swoich wrażeń z innymi, a do tego nie czuć się jak ostatni człowiek na tej planecie, nieznający owego bestsellera. Właśnie tak miałam z ostatnio popularną książką Bad Mommy. Zła mama Tarryn Fisher.
Jolene i Darius Avery mieszkają wraz ze swoją małą córeczką, ciesząc się swoim towarzystwem oraz rodzinną idyllą. Kiedy do sąsiedniego domu wprowadza się tajemnicza Fig, nie mają pojęcia, jak mocno zmieni się ich życie. Kobieta zaprzyjaźnia się z nimi i spędza coraz więcej czasu z owym małżeństwem, jednocześnie upodabniając się do Jolene, rywalizując z nią, publikując zdjęcia jej męża i zaskarbiając sobie sympatię ich córki. Na jaw zaczynają wychodzić pewne sprawy, które do tej pory były głęboko skrywane przed światem, a dotąd pozornie nieskazitelna więź małżeńska zaczyna ulegać rozluźnieniu. Jaką rolę w tej grze odgrywa Fig?
Jolene i Darius Avery mieszkają wraz ze swoją małą córeczką, ciesząc się swoim towarzystwem oraz rodzinną idyllą. Kiedy do sąsiedniego domu wprowadza się tajemnicza Fig, nie mają pojęcia, jak mocno zmieni się ich życie. Kobieta zaprzyjaźnia się z nimi i spędza coraz więcej czasu z owym małżeństwem, jednocześnie upodabniając się do Jolene, rywalizując z nią, publikując zdjęcia jej męża i zaskarbiając sobie sympatię ich córki. Na jaw zaczynają wychodzić pewne sprawy, które do tej pory były głęboko skrywane przed światem, a dotąd pozornie nieskazitelna więź małżeńska zaczyna ulegać rozluźnieniu. Jaką rolę w tej grze odgrywa Fig?
Najnowsza powieść Tarryn Fisher uświadamia, jak wiele niebezpieczeństw niesie ze sobą współczesny świat, gdzie na każdym kroku udostępniamy swoje lub czyjeś zdjęcia na licznych portalach społecznościowych, nierzadko dzielimy się swoimi danymi czy miejscami, w jakich aktualnie przebywamy. Wszystko podajemy dosłownie na tacy, nie licząc się z tym, iż szybko można owe informacje obrócić przeciwko nam. To również opowieść poruszająca parę innych problemów - leczenie niepłodności, utrata dziecka, powracające demony przeszłości i doświadczenia z dzieciństwa boleśnie rzutujące na zachowanie w dorosłym życiu, różnorakie uzależnienia, zakłamanie, zdrada.
Bałam się tego, że kolejny raz, po niezwykle częstych zachwytach innych osób, zawiodę się na tym tytule. Obawiałam się, iż znowu będzie jak z resztą bestsellerów w rodzaju Gwiazd naszych wina, Hopeless i innymi powieściami Colleen Hoover, Behawiorystą Mroza czy Promyczkiem Kim Holden. Cholera, wykrakałam... Książka jest dobrze napisana, a sama historia jest intrygująca, jednak oczekiwałam efektu WOW, którego nie było. Wszyscy rozpisywali się o zaskakującym zakończeniu, dlatego trwałam w nieustannym napięciu, a po przeczytaniu ostatnich zdań opadła mi kopara, ale niestety nie z zadowolenia. Nie da się ukryć, iż Tarryn Fisher doskonale wie, co robi, decydując się na takie słowa, ale mnie to kompletnie nie ruszyło, a o usatysfakcjonowaniu nawet nie wspomnę...
Ciekawym zabiegiem jest podział książki na trzy części, aby oddać głos każdemu z bohaterów. Jednak tak jak najdłuższa część, w której prym wiedzie Fig, bardzo intryguje i człowiek dosłownie pochłania każde kolejne zdanie, tak im dalej, tym gorzej. Środek poświęcony Dariusowi nie do końca trzymał się kupy, ale jeszcze miałam nadzieję na satysfakcjonującą końcówkę. Cóż, nadzieja matką głupich - część pisana z perspektywy Jolene okazała się najnudniejsza i pozbawiona jakiejkolwiek głębi. Mam nieodparte wrażenie, że początkowo autorka była pełna entuzjazmu oraz chęci przedstawienia owej historii jak najlepiej, a później, najzwyczajniej w świecie, odechciało się jej tego, zatem książka jest bardzo nierówna i miejscami niedopracowana.
Po takich lekturach zastanawiam się, czy to ze mną jest coś nie tak, że nie potrafię docenić wychwalanych powieści, czy po prostu mam już tak wygórowane oczekiwania, iż ciężko komukolwiek mi dogodzić. Generalnie Bad Mommy. Zła mama na pewno pozostanie w mojej pamięci, bo jest to lektura intrygująca i z dużym potencjałem, a że nie został wykorzystany to już druga sprawa. Pewnie byłabym bardziej zadowolona, gdybym nie nastawiała się na historię, która mną wstrząśnie i nie pozwoli się pozbierać.
Ciekawym zabiegiem jest podział książki na trzy części, aby oddać głos każdemu z bohaterów. Jednak tak jak najdłuższa część, w której prym wiedzie Fig, bardzo intryguje i człowiek dosłownie pochłania każde kolejne zdanie, tak im dalej, tym gorzej. Środek poświęcony Dariusowi nie do końca trzymał się kupy, ale jeszcze miałam nadzieję na satysfakcjonującą końcówkę. Cóż, nadzieja matką głupich - część pisana z perspektywy Jolene okazała się najnudniejsza i pozbawiona jakiejkolwiek głębi. Mam nieodparte wrażenie, że początkowo autorka była pełna entuzjazmu oraz chęci przedstawienia owej historii jak najlepiej, a później, najzwyczajniej w świecie, odechciało się jej tego, zatem książka jest bardzo nierówna i miejscami niedopracowana.
Po takich lekturach zastanawiam się, czy to ze mną jest coś nie tak, że nie potrafię docenić wychwalanych powieści, czy po prostu mam już tak wygórowane oczekiwania, iż ciężko komukolwiek mi dogodzić. Generalnie Bad Mommy. Zła mama na pewno pozostanie w mojej pamięci, bo jest to lektura intrygująca i z dużym potencjałem, a że nie został wykorzystany to już druga sprawa. Pewnie byłabym bardziej zadowolona, gdybym nie nastawiała się na historię, która mną wstrząśnie i nie pozwoli się pozbierać.
Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytamy nowości, Czytamy powieści obyczajowe, Dziecięce poczytania, Grunt to okładka oraz Pod hasłem.
Dane techniczne o książce
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 14 czerwca 2017
Liczba stron: 320
Gatunek: powieść psychologiczna, thriller
Liczba stron: 320
Gatunek: powieść psychologiczna, thriller
Za książkę serdecznie dziękuję księgarni:
Gościu, będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad pod tym postem. Bardzo cenię wszelkie komentarze, ponieważ to one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem. Jest to miejsce, w którym dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami, dlatego chętnie poznam Twoją opinię.
Dlatego pisz Gościu, pisz...
Taki podział na trzy części wydaje mi się ciekawy.
OdpowiedzUsuńJa z autorką mam jakiś problem, nie umiem się wgryźć w jej książki przez co okropnie nudzi mnie ich lektura :( Są to jedne z nielicznych książek, które stale odkładam podczas lektury i nie umiem się do nich ponownie przekonać, więc tak leżą i leżą... kurząc się przy okazji ;-)
OdpowiedzUsuńA które jej tytuły już czytałaś, a raczej brnęłaś przez nie? ;-)
UsuńTak to własnie bywa z nowościami :) Człowiek musi sam przeczytać. Tarryn Fisher czytałam tylko jedna powieść i wspominam ja dość dobrze, lecz tego tytułu nie przeczytam w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że jest tak generalnie ze wszystkimi książkami, nie tylko nowościami. :)
UsuńKsiążki Fisher przypadły mi do gustu, więc nowy tytuł też będzie miał miejsce w mojej biblioteczce :)
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele pochlebnych recenzji na temat tej książki :) W najbliższym czasie będę chciała przeczytać tą książkę
OdpowiedzUsuńNie czytałam "Bad mommy", ale wiem, o czym mówisz. Mnie wychwalane powieści bardzo, ale to bardzo rzadko się podobają, a z reguły te, które są narażone na największy "hejt" są moim zdaniem całkiem okej. Jednak to jest właśnie piękno czytania - każdy ma inny gust czytelniczy i nie każdemu podoba się to samo ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki kochana!
BOOKBLOG
Chyba jesteśmy czytelniczymi bratnimi duszami :)
UsuńWszystko jest kwestią gustu i nie wszystkim może się to samo podobać (to chyba dobrze? :)
OdpowiedzUsuńJa w dalszym ciągu mam na nią wielki apetyt :)
Pewnie, że to dobrze, bo byłoby zbyt nudno, gdybyśmy wszyscy lubili to samo. :)
UsuńCzytałam właśnie podobną recenzję, że autorka cały pomysł miała dobry, ale nie do końca go wykorzystała. Dlatego myślę, że nie przeczytam. Tym bardziej, że książka nie jest w moim guście.
OdpowiedzUsuńTak czy siak, i tak nie mam na nią wielkiej ochoty ani żadnych oczekiwań.
OdpowiedzUsuńDziś zaczęłam i mam nadzieję, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :*
zaczytanapielegniarka.blogspot.com
Przyjemnej lektury :)
UsuńDlatego każdy powinien spróbować sam! I sam ocenić, bo każdy z nas jest inny i czego innego szuka w swoich lekturach!
OdpowiedzUsuńOczywiście, byłoby nudno, gdybyśmy wszyscy byli tacy sami.
UsuńJak ja doskonale rozumiem tego "efektu wow". Wszystko z Tobą w porządku, po prostu każdy odbiera literaturę inaczej, a kiedy dochodzą do tego jeszcze oczekiwania - nie zawsze jest kolorowo. Ważne, że czytało się dobrze, powieść intryguje i był pomysł. Z wykonaniem i wykorzystaniem niestety różnie bywa. Trzeba szukać dalej tego efektu w innym miejscu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Święta racja! Ty jak coś napiszesz, to zawsze trafiasz w punkt. :)
UsuńKiedyś chciałam zabrać się za książki Fisher, ale mam trochę obaw :D
OdpowiedzUsuńA ja kojarzę tylko okładkę, nie wiedziałam, że książka zyskała aż taką popularność. Ale wcale nie dziwię się, że nie spodobała Ci się szeroko wychwalana nowość. Ja zawsze takim tytułom stawiam poprzeczkę wysoko, toteż nie jest niczym zaskakującym, że często nie udaje im się tego progu dosięgnąć ;)
OdpowiedzUsuńNie tak dawno ta książka pojawiała się na niemal wszystkich blogach, więc poczułam się zobowiązana do poznania jej. Ja też postawiłam jej poprzeczkę wysoko... chyba zbyt wysoko.
UsuńJa po Bad mommy spodziewałam się czegoś więcej. Po genialnej Margo naprawdę miałam spore oczekiwania, ale no cóż... Nie było źle, ale to nie było to.
OdpowiedzUsuńBookeater Reality
Otóż to! W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak zabrać się za "Margo".
UsuńDo mnie docierały właśnie recenzje, w których autorzy raczej narzekali na zmarnowany potencjał, ewentualnie uznawali książkę za dobrą, ale na pewno nie tak wspaniałą jak chciałby wydawca. Wszystko z Tobą w porządku, po prostu popularne powieści często są chwalone i promowane na siłę, przez co przyszli czytelnicy mają duże wymagania wobec nich. A potem okazuje się, że niestety klapa.
OdpowiedzUsuńJa miałam wrażenie, że wszyscy wychwalają tę książkę i są niezwykle zaskoczeni zakończeniem. Dlatego dobrze wiedzieć, iż nie jestem wyjątkiem.
UsuńPewnie też miałabym spore oczekiwania wobec zachwalanej wszędzie powieści, i rozczarowanie byłoby tym większe.
OdpowiedzUsuńNie wiem, jakoś nie jestem przekonana. Jako pełnoprawny książkoholik mam takie wewnętrzne przeczucie, że jakaś pozycja mi się (nie) spodoba i z dumą mogę powiedzieć, że zwykle jest trafne 😀 Dlatego w najbliższej przyszłości sobie tę pozycję odpuszczę 🙂
OdpowiedzUsuńPozdrawiam (i zapraszam, oddaję wszystkie szczere komentarze ^^)
Czytam, piszę, recenzuję, polecam
Też wydaje mi się, że moje przeczucia są trafne, ale czasami nie mam, jak się o tym przekonać, jeśli nie ciągnie mnie do jakiejś powieści, bo jednak gdy jej nie znam, to nie powinnam się o niej wypowiadać. ;-)
UsuńLeży na polce i tak bardzo chce być przeczytana! A tak bardzo inne książki mają pierwszeństwo... ale obiecałam sobie, że w każdym miesiącu przeczytam jedną książkę, którą dostałam, albo kupiłam więcej niż miesiąc temu ;) dzięki temu za jakieś 5 lat przeczytam wszystko co mam ;) o ile nie będę dalej kupować co jest niemożliwe )
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobre postanowienie... tylko na pewno długo potrwa. :P
UsuńPo bestsellery ostatnio sięgam nie tak często, ale przyznam, że jeśli już do tego dojdzie, to rzadko rejestruję ten efekt WOW, o którym wspominasz. Zwykle okazuje się, że książka, choć dobrze napisana, nie powala mnie na kolana. Myślę jednak, że nie ma tu reguły, czy jest to bestseller, czy mniej znana powieść. Raz na jakiś czas zdarza się po prostu, że książka nie do końca wpasowuje się w gust czytelnika i już :) W końcu każdy człowiek jest inny, co innego go cieszy, co innego porusza. A bestsellery nie różnią się (moim zdaniem) od pozostałych książek niczym, poza lepszą promocją. I też mamy prawo na nie pomarudzić ;)
OdpowiedzUsuńZajrzę do niej ;]
OdpowiedzUsuńMam książkę dlatego, że była tak zachwalana, ale też muszę się sama przekonać, czy nie na wyrost :]
OdpowiedzUsuńMam na stosie, nie czytałam ale też widziałąm same ochy i achy. No zobaczymy. W sumie to nie mowie tak i nie mowie też nie.
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, teraz wiem na co zwrocic uwagę jak sama bede czytać.
Podrugiejstronieokładki
Tak sobie myślę, że te duże oczekiwania wobec zachwalanej książki na pewno mają znaczenie (ostatnio miałam tak z "Trzecią" Magdy Stachuli), bo spodziewamy się czegoś ponadprzeciętnego. Z drugiej strony może po prostu dana powieść okazuje się nie wpisywać do końca w nasz gust czy nie poruszać tych strun w sercu, które poruszyła u innych czytelników. Z częścią nowości do których nie ciągnie mnie aż tak mocno zwykle staram się odczekać - aż opadną emocje i będę mogła bardziej na chłodno do nich podejść.
OdpowiedzUsuńPo "Bad mommy" na razie nie mam zamiaru sięgać, ale fabuła wydawała się mieć spory potencjał. Widzę jednak, że nie został on w pełni wykorzystany :)
"Bad Mommy" to faktycznie lektura intrygująca i nam również najbardziej podoba się część poświęcona Fig. Trzeba przyznać, że książka trzyma w napięciu, ale być może docenią ją przede wszystkim fani tego rodzaju literatury. Niemniej jednak polecamy! :)
OdpowiedzUsuńCiekawa lektura, którą warto polecić
OdpowiedzUsuń